Diagnoza: wielowarstwowe złamanie w lewej stopie. Justyna Kowalczyk komentuje: walczę dalej!
Polska biegaczka walczy z bólem od trzech tygodni. Wszyscy kibice widzieli na jej portalu facebookowym zdjęcie spuchniętej, zasinionej lewej stopy. Kowalczyk starała się nie mówić później na ten temat, podkreślając, że jest na igrzyskach i w Soczi interesuje ją tylko walka o medale.
W pierwszym starcie, biegu łączonym na 15 km (7,5 km tech. klasyczną + 7,5 km tech. dowolną), Polka zajęła 6. miejsce. Szansę na walkę o medale straciła w strefie zmian, gdzie zdarzył się jej upadek i znalazła się poza czołówką. Polka nie dogoniła uciekającej piątki rywalek. Na mecie podkreślała, że to był dobry występ w jej wykonaniu, co pokazuje zwłaszcza 10. wynik techniką dowolną.
Po sobotnim biegu ukazały się jednak niepochlebne komentarze w stosunku do biegaczki. Justyna Kowalczyk postanowiła wtedy wykonać zdjęcie rentgenowskie. Wykazało złamanie wielowarstwowe w śródstopiu.
W przeprowadzonej przez TVP rozmowie Justyna Kowalczyk odniosła się do zaistniałej sytuacji.
– Do zrobienia zdjęcia rentgenowskiego zmusiły mnie opinie „ekspertów”, którzy skomentowali mój występ – mówiła. – Nawet prezes mojego związku powiedział mi, że biegłam ociężale. Zrobiłam zdjęcie, żeby zamknąć im usta. Komentarze, z jakimi się zetknęłam były obraźliwe. A mnie się wydaje, że zasługuję na szacunek jako sportowiec z dużym dorobkiem i jako kobieta.
To, że noga jest złamana przypuszczałam już wcześniej – kontynuowała Justyna Kowalczyk. – Ból był zbyt silny. Gdyby to było zwykłe stłuczenie, już by przeszło. Tymczasem dolegliwość doskwiera mi od trzech tygodni. To nic nie zmienia w planach moich startów. Mam zamiar walczyć. Sprawdziłam, czy mogę biegiem w Toblach, który utwierdził mnie w przekonaniu, że mam po co jechać do Soczi. Tu na miejscu opiekuje się mną dr Szymanik. Ale i tak to ja podejmuję decyzję, bo to moja noga i mój problem. Wystartuję i będę walczyć. I mam to gdzieś, jak to ocenią „eksperci” – zkończyła mistrzyni olimpijska z Vancouver.