16:00, 18 Apr 2012 r. Paweł Kowalski: Mamy świadomość, że jedziemy na igrzyska po medale

/files/news/pawel_kowalski_rsx_1.jpg

W klasie RS:X brakuje Polakom tylko medalu olimpijskiego. Podopieczni trenera Pawła Kowalskiego Zofia Klepacka-Noceti i Przemysław Miarczyński wielokrotnie stawali na podium MŚ i ME, wygrywali zawody Pucharu Świata. Nie udawało się to tylko w igrzyskach.

Stefan Tuszyński: Mamy 18 kwietnia – 100 dni do otwarcia igrzysk olimpijskich. To dla Pana ważna data?
Paweł Kowalski: Właściwie to dowiedziałem się o tym dziś rano. Zorientowałem się, bo ekipa przygotowywała okolicznościowy filmik. Nie ma to dla mnie znaczenia pod względem jakiegoś symbolu. To data, w której realizowaliśmy konkretny trening: dziś na wodzie, bez ogólnorozwojówki. Jutro będzie co innego. Trzymamy się planu. Nie będzie żadnych obchodów. Jestem zwolennikiem tego, by się takimi sprawami specjalnie nie nakręcać. Żeby nie było: „Ojej, 100 dni, mało czasu”.

Czy macie świadomość, że pojedziecie na igrzyska w roli kandydatów do medali?
Oczywiście. Wszyscy mówią o nas jako o faworytach. Mamy tego świadomość. Zresztą to nic dziwnego, bo pokazują to wyniki z ME i MŚ z ostatnich dwóch lat. Nasze szanse wykorzystujemy jako napęd do lepszej pracy, to pozwala się sprężyć. Ale powtarzam, nie podpalamy się, jesteśmy skupieni, trzymamy się planu. Jest tak przygotowany, żeby w Londynie był medal. Całym sercem w niego wierzę.

Pana podopieczni jeszcze takiego nie zdobyli.
Mamy tego świadomość. Wiemy, że to dla nas najważniejsza impreza czterolecia. A właściwie 12-lecia. Jeśli nie wywalczymy chociaż jednego krążka to o innych trofeach szybko wszyscy zapomną. Mam nadzieję, wierzę, że w końcu się uda.

Zofia Klepacka-Noceti i Przemysław Miarczyński wystartują w igrzyskach po raz trzeci. To będzie miało jakiekolwiek znaczenie?
Czy ja wiem? Fakt, że będą mieli doświadczenie olimpijskie rzeczywiście może im pomóc. Mogę to powiedzieć o sobie. Inaczej reagowałem na sam start w igrzyskach w Sydney, a inaczej w Pekinie, wiedząc, z czym muszę się zmierzyć. Łatwiej zachować dystans do wielu spraw, bo igrzyska to zupełnie inna impreza niż chociażby mistrzostwa świata. Łatwiej będzie im się skupić na samym starcie.

W czym IO różnią się od igrzysk?
Chociażby obecnością mediów. Normalnie, przez cztery lata dobijamy się do mediów, by odnotowały nasze sukcesy. Z kolei w igrzyskach, codziennie ktoś chce przeprowadzać wywiad.

A igrzyska w Londynie, czym mogą zaskoczyć Pana, Waszą ekipę? Weymouth, gdzie odbędą się regaty są w sporej odległości od stolicy.
To bardzo dobrze, bo atmosfera powinna przypominać tę z mistrzostw świata. Miejsce zawodów znamy bardzo dobrze. Rok temu startowaliśmy tam w regatach Preolympic. Zosia wygrała te zawody, Przemek był trzeci. Polski Związek Żeglarski też wykonał znakomitą pracę. Już mamy zaklepane kwatery i miejsca w porcie. Nam pozostaje tylko trenować. Jedyne czego się boję to jakiejś choroby lub kontuzji, w ostatniej chwili. Mamy wprawdzie dublerów, ale choroba może pokrzyżować nam plany. Z dublerami, a właściwie z Piotrkiem Myszką, było trochę zawirowań, ale tylko w mediach. Chłopaki pięknie się dogadują, nie ma żadnych niesnasek między nimi. Piotrek jest znakomitym sparingpartnerem. Jest dobrze.

Jakie macie plany startowe do igrzysk? Ważne zawody macie już za sobą.
Właściwie to zostały nam dwie większe imprezy. Za tydzień Puchar Świata we Francji, gdzie teraz trenujemy. 10 maja wyjeżdżamy już do Weymouth na treningi i na zawody, które odbędą się w czerwcu. Od tego czasu będziemy spędzać tam najwięcej czasu. Do Polski przyjedziemy na kilka dni. A potem już igrzyska, które dla nas zaczną się 29 lipca i potrwają do 10 sierpnia. Dla mnie te daty się liczą. Tak więc, 100 dni do igrzysk mamy jeszcze przed sobą.
Rozmawiał Stefan Tuszyński

Relacje na żywo

Igrzyska w Tokio

Igrzyska w Pekinie