01:59, 02 Aug 2012 r. Podsumowanie V dnia igrzysk olimpijskich w Londynie

/files/news/201208_01ss_polaczyk_1.jpg

Przykro mi Szczawnico – powiedział kajakarz górski Mateusz Polaczyk słuchając włoskiego hymnu granego dla zwycięzcy konkurencji K-1. Polak był podłamany, bo w finale tej konkurencji zajął 4. miejsce.

Polaczyk, który w półfinale uzyskał drugi czas, wiedział, że może wygrać te zawody. Włoch Daniele Molmenti przegrał z naszym zawodnikiem o 0,01 s. W finale wystartował bezpośrednio przed pochodzącym ze Szczawnicy Polakiem i uzyskał doskonały czas, lepszy o ponad 1 s od dotychczasowego lidera. Ale reprezentant Polski ruszył jeszcze szybciej. Na I pomiarze czasu był najszybszy – o 0,7 s przed Włochem.

– Wszystko było dobrze do 17. bramki – mówił po wyścigu. – Na sekwencji 18-19 miałem skończyć lewe pociągnięcie, prawo sterowanie, wyjazd w dół i dopiero zjeżdżać do 19. A ja tam skoczyłem. Obracałem się o 180 stopni. Przez to wyszedł za wysoki atak na 19. Zniosło mnie tam strasznie. Straciłem chyba około pół sekundy. Wyjście z bramki też było tragiczne. Ten medal odpłynął praktycznie od bramki numer 17 – zakończył kajakarz, któremu, mimo jego niezadowolenia, gratulujemy znakomitego występu.

Po nienajlepszym występie Radosława Kawęckiego w eliminacjach baliśmy się o możliwości poprawy wyniku w półfinale. Mistrz Europy awansował do niego z dopiero 14. czasem. Ale już od pierwszych metrów walki o ósemkę obawy zniknęły. Polak płynął tak, jak nas do tego przyzwyczaił. Prowadził od startu nie dając rywalom szans na nawrotach. Kawęcki awansował do finału z 5. czasem.

– Płynęło mi się już trochę lepiej niż rano – powiedział pływak. – Ale jeszcze było w głowie, że czeka mnie jeden wyścig. Zobaczymy, co będzie w finale. Różne rzeczy tu się dzieją, nawet Phelps przegrywa 200 delfinem. Trener Jacek Miciul mówi, że jestem dobrze przygotowany i mam wytrzymałość. To znaczy, że tak jest, skoro trener tak mówi.

Kawęcki był jedynym reprezentantem Polski, który przebrnął eliminacje. Do półfinału nie zdołali awansować Katarzyna Wilk na 100 m st. dowolnym i Marcin Cieślak na 200 m st. zmiennym. Słabo popłynęły Polki w sztafecie 4x200 m st. dowolnym kończąc zawody na ostatnim, 16. miejscu. Pecha w kolarskiej jeździe na czas miał nasz jedyny reprezentant Maciej Bodnar. Polak, 40 km przed metą, musiał zmieniać rower. Ostatecznie zajął 25. miejsce z czasem ponad 5 minut gorszym od zwycięzcy, Bradleya Wigginsa, który zdobył pierwszy złoty medal dla gospodarzy igrzysk.

Plan minimum zrealizowali w piątym dniu igrzysk siatkarze plażowi, którzy wygrali z duetem z RPA, zajęli 2. miejsce w grupie i awansowali do 1/8 finału. – Teraz każdy mecz zagramy, jakby to był finał – zapowiedział Grzegorz Fijałek. Odpadli natomiast z rywalizacji badmintoniści. Nasz mikst stracił wielką szansę, bo przegrał z faworyzowaną parą chińską, choć prowadził już w III secie 16:13.

Nieco gorzej niż w I dniu żeglowali nasi specjaliści klasy RS:X. Przemysław Miarczyński utrzymał jednak 2. miejsce. Zofia Noceti-Klepacka zajmuje po IV wyścigach 4. miejsce. Nie zawojowali olimpijskich zmagań nasi szermierze. W 1/16 finału odpadł florecista Radosław Zawrotniak, a w 1/8 Aleksandra Socha i było to najlepsze osiągnięcie w turniejach indywidualnych.

Krzysztof Zwarycz kręcił nosem na swoje osiągnięcie – 332 kg w dwuboju – w podnoszeniu ciężarów w kat. 77 kg. – Podnosiłem już wcześniej większe ciężary. Ale dziś już na rozgrzewce czułem, że nogi nie ciągną do góry – mówił. Ten rezultat dał jednak Polakowi bardzo wysokie, 7. miejsce.

Relacje na żywo

Igrzyska w Tokio

Igrzyska w Pekinie