15:11, 04 Aug 2012 r. Podsumowanie VII dnia igrzysk olimpijskich w Londynie

/files/news/majewski_1_na_str.jpg

To był prawdziwie polski dzień. Wiedzieliśmy, że w ten piątek Polacy mogą zdobyć aż pięć medali. Zdobyli trzy, ale aż dwa złote. Na najwyższym stopniu podium stanęli Tomasz Majewski w pchnięciu kulą i Adrian Zieliński w podnoszeniu ciężarów.

Brązowy medal wywalczyła w heroicznym boju wioślarska dwójka podwójna kobiet Julia Michalska i Magdalena Fularczyk.
Wioślarki rozpoczęły medalową serię. Wystartowały po nieudanym biegu finałowym naszej czwórki podwójnej – Dominatorów, którym nie udało się obronić złotego medalu sprzed 4 lat. Gdy Polacy dopłynęli na metę na 6. miejscu, kobiece dwójki stały już na starcie.

Liczyliśmy na to, że Polki powalczą o medal, ale dzień przed finałem dotarły z wioślarskiego obozu niepokojące wiadomości. Magdalena Fularczyk podczas treningu doznała kontuzji pleców. – To był zwyczajny trening – opowiadała już po finałowym biegu. – Nagle coś mi strzeliło w plecach. Ból był potworny, nie mogłam się zgiąć, ani nawet usiąść.

Fularczyk stawiali na nogi lekarz ekipy wioślarskiej i fizjoterapeuta siatkarzy. Zdecydowała, że popłynie w finale. Dostała przeciwbólową blokadę i stanęła na linii startu. Wiosłowała 3/4 dystansu, a potem ból stał się nie do zniesienia. Julia Michalska wzięła cały ciężar walki na siebie. Na szczęście Polki wypracowały wcześniej dość dużą przewagę nad płynącymi na 4. pozycji Chinkami i udało się im dopłynąć do mety po brązowy medal.

– Mam wielki szacunek dla Magdy, że zdecydowała się na ten start. Wiedziałam jak ją boli. Wiedziałam też, że będę musiała w pewnym momencie wiosłować sama – mówiła szczęśliwa Michalska. Jej koleżanka do podium została dowieziona na wózku inwalidzkim. Weszła na nie już o własnych siłach. Medale wioślarki zadedykowały zmarłemu kilka tygodni wcześniej ojcu Magdy Fularczyk.

Wieczorem „groziło” nam zdobycie trzech medali. O 20.00 rozpoczynała się rywalizacja sztangistów w kat. 85 kg z z brązowym medalistą ostatnich MŚ Adrianem Zielińskim. O 20.38 na starcie w finale 100 m st. motylkowym stawał wicemistrz świata Konrad Czerniak. Godzinę później Tomasz Majewski miał walczyć w obronie złotego medalu olimpijskiego w pchnięciu kulą.
Najpierw słowo o największym rozczarowaniu. Finałowy wyścig Czerniaka był najgorszym w jego wykonaniu od dwóch lat na ważnej imprezie i najgorszym w igrzyskach w Londynie. Zajął ósme miejsce ze słabym czasem 52,05 s. A była szansa na złoty medal nawet, gdyby nie poprawił rekordu życiowego (51,15 s). Zwyciężył Amerykanin Michael Phelps (51,21), srebro dawał wynik 51,44 s.

– Nie wiem co się stało? Coś nie poszło. Wydawało się, że wszystko jest dobrze. Jestem w szoku – tylko tyle umiał wydusić z siebie polski pływak po starcie.

Ale potem było już tylko lepiej. W podnoszeniu ciężarów nerwowo było do końca. Jedna próba mogła zadecydować o miejscu pierwszym lub czwartym. Po rwaniu Polak zajmował trzecie miejsce. Chińczyk Yong Lu – mistrz olimpijski z Pekinu – miał nad nim 4 kg przewagi, a Rosjanin Apti Auchadow był lepszy o 1 kg. W stawce liczących się w walce o medal byli też znakomicie radzący sobie w podrzucie Irańczyk Kianoush Rostami, Bułgar Iwan Markow i Egipcjanin Abdelhay Ragab.

Niespodziankę sprawił najpierw Chińczyk, który w podrzucie odpadł na pierwszym ciężarze. Zieliński podrzucił 206 kg, ale sędziowie nie zaliczyli mu tego boju. Poprawił w II podejściu, ale miał już jedną próbę mniej niż jego najgroźniejsi rywale. Polak za kilka minut powiesił rywalom bardzo wysoko poprzeczkę. Podrzucił 211 kg. Zmusił Rosjanina do podrzucenia 212 kg. Irańczyk musiałby dać radę ciężarowi 214 kg, a Egipcjanin pobić rekord świata o 2 kg – 220 kg. Żadnemu z tych zawodników nie udało się dźwignąć tak dużo. Adrian Zieliński zdobył złoto z wynikiem w dwuboju 385 kg, takim samym jak Rosjanin, z którym wygrał wagą ciała.

– Mówiłem przed zawodami, że jak zdobędę jakikolwiek medal to się rozpłaczę. Ale nie potrafię, taki jestem szczęśliwy – mówił po dekoracji Zieliński. – Cały czas starałem się zachować spokój. Nawet wtedy, gdy sędziowie nie zaliczyli mi próby w podrzucie. Szymon Kołecki powiedział mi przed wyjazdem na igrzyska, że wygrać mogę głową, a nie siłą i miał rację – zakończył mistrz olimpijski. Także on zadedykował swój medal: zmarłemu rok temu trenerowi Ireneuszowi Chełmowskiemu.

Największym bohaterem dnia był Tomasz Majewski. Polak obronił tytuł mistrza olimpijskiego w pchnięciu kulą. Udało się to poprzednio w 1956 r.

Majewski zaczął konkurs dobrze. Po dwóch kolejkach był drugi, za mistrzem świata, Niemcem Davidem Storlem. Faworyzowani Amerykanie, podobnie jak przed czterema laty w Pekinie, byli cieniem siebie – nie mogli przekroczyć 21 m. W III kolejce Majewski pchnął kulę na odległość 21,87 m wyprzedzając Storla o 1 cm.

Zawodnicy rywalizowali późnym wieczorem. To sprzyjało Polakowi. Z każdą kolejką było coraz chłodniej i trudniej było pchać daleko. Niemiec robił co mógł, ale palił kolejne próby. Gdy wypadł z koła w VI kolejce Polak wiedział, że ma złoto.

– Trochę szkoda mi było Davida. Ja o 1 cm przegrałem mistrzostwa Europy i wiem, jakie to frustrujące. Dlatego sprężyłem się jeszcze na ostatnie pchnięcie – powiedział podwójny mistrz olimpijski, który w ostatniej próbie poprawił swój wynik na 21,89 cm. – Ten konkurs i ten sprzed czterech lat są trudne do porównania, choć podobnie wystartowali Amerykanie. Tam ja byłem czarnym koniem, tu musiałem się bronić. Cieszę się, że udało mi się zaliczyć najlepszą serię pchnięć w sezonie akurat na igrzyskach olimpijskich.

Opisane wydarzenia przyćmiły inne piątkowe występy Polaków. Najważniejszym z nich było zwycięstwo siatkarzy plażowych nad Szwajcarami i awans do ćwierćfinału. W nim Grzegorz Fijałek i Mariusz Prudel zmierzą się w poniedziałek ze słynnymi Brazylijczykami Alisonem Ceruttim i Emanuelem Rego. Siódme miejsce w podnoszeniu ciężarów (kat. 75 kg) wywalczyła Ewa Mizdal. Do wyścigu medalowego w żeglarskiej klasie Star awansowali Mateusz Kusznierewicz i Dominik Życki. Polacy mogą powalczyć jednak najwyżej o czwarte miejsce.

Relacje na żywo

Igrzyska w Tokio

Igrzyska w Pekinie