Polscy żeglarze wracają z mistrzostw świata w Santander z jednym medalem i trzema kwalifikacjami olimpijskimi. Najlepiej wypadli specjaliści RS:X. W tej klasie srebro wywalczył Przemysław Miarczyński.

To nie koniec kwalifikacji olimpijskich Polski Związek Żeglarski liczył już teraz na więcej nominacji. Nie wszyscy z 30-osobowej reprezentacji Polski (niektórzy zawodnicy przyjechali na własny koszt) sprostali zmiennym warunkom pogodowym w Hiszpanii. Dyrektor sportowy PZŻ Tomasz Chamera narzekał, że MŚ nie odbyły się w Gdyni, która rywalizowała z Santander. ISAF przyznał organizację Hiszpanom w atmosferze korupcji co skończyło się wyrzuceniem przedstawicieli tego kraju z prezydium federacji.

– To nie tak, że u nas nasze wyniki byłyby o wiele lepsze. To po prostu byłaby wielka promocja dla żeglarstwa w naszym kraju i dająca duże możliwości rozwojowe na przyszłość – mówił w rozmowie z Onet.pl.

Działacze PZŻ spodziewali się trzech medali – wszystkich w klasie RS:X. Udało się przywieźć jeden. Do wyścigu medalowego były szanse na dwa, ale odebrano punkty Piotrowi Myszce. Polak miał taki sam dorobek jak brązowy medalista. O kolejności zadecydował protest greckiego trenera, który zgłosił minimalne spóźnienie na kontrolę sprzętu. Zofia Klepacka straciła szansę na medal na trzy wyścigi przed końcem rywalizacji. Dzień wcześniej awansowała z drugiej dziesiątki na drugie miejsce. W następnym spadła na dziesiąte. Mimo znakomitej postawy w wyścigu medalowym brązowej medalistce olimpijskiej udało się awansować tylko na siódmą lokatę.

Polacy zdobyli w tej klasie klasyfikacje olimpijskie. Trzecią wywalczył Jonasz Stelmaszyk w klasie Laser. Blisko awansu na IO byli Agnieszka Skrzypulec i Natalia Wójcik w klasie 470 (ciekawostką jest, że złoto w tej klasie wywalczyła dla Austrii Jolanta Ogar, która do niedawna startowała ze Skrzypulec) oraz Paweł Kołodziński i Łukasz Przybytek w 49er. Dodatkową szansą na start w Rio de Janeiro będą przyszłoroczne mistrzostwa świata w poszczególnych klasach.