21:55, 17 Feb 2014 r. X dzień zimowych igrzysk olimpijskich w Soczi

/files/news/469940681_10-960x720.jpg

Mieliśmy duże nadzieje przed 10. dniem finałów igrzysk w Soczi. Liczyliśmy zwłaszcza na drużynę skoczków, ale i na biatlonistki. Medalu dla Polski jednak nie było, ale naszym sportowcom należą się duże brawa.

Skoczkowie osiągnęli historyczny sukces, zajmując 4. miejsce. Nigdy wcześniej Polacy nawet nie zbliżyli się w ZIO do takiej lokaty. Mimo to, trudno było znaleźć po konkursie uśmiech na ich twarzach. Mierzyli w medale i nie były to oczekiwania na wyrost.

– Zawsze będę mówił, że mieliśmy szansę na medal – mówił po konkursie Kamil Stoch. – Wszyscy mogliśmy coś w swoich skokach poprawić, zwłaszcza ja, bo strasznie spóźniłem ten z pierwszej próby. No może poza Jaśkiem [Ziobro – red.]. On zrobił to, co każdy z nas powinien zrobić.

Polacy po I serii zajmowali 4. lokatę tracąc do 3., Japończyków, ponad 18 pkt. Przeliczając to na metry w II serii musieli przeskoczyć rywali o 10 m. Odrobili 5 pkt., pokazując, że rzeczywiście walkę o brąz można było wygrać. Po pierwszym skoku Macieja Kota Polacy byli na 5. miejscu, ale różnica pomiędzy liczącymi się w walce o medale zespołami wynosiła ok. 2 pkt.

Ogromną stratę odnotowaliśmy w II serii, po skoku Piotra Żyły. To była próba decydująca, która zepchnęła nas nawet na 7. pozycję. Nasz popularny i utalentowany skoczek w II serii przypomniał sobie, jak potrafi szybować i uzyskał odległość 132 m –o 11 m lepszą niż w I serii i drugą ze wszystkich skoków naszej ekipy (Stoch w II serii skoczył 135 m). W I serii nie wyszedł także skok Kamilowi Stochowi, który wylądował bliżej o 7 metrów od zawodników, którzy w poniedziałek szybowali najdalej. W II serii był już najlepszy.

– Oddałem dzisiaj dwa dobre skoki – skomentował swój występ podwójny mistrz olimpijski. – Z tym, że jeden w serii próbnej, a drugi, gdy już walczyliśmy tylko o 4. miejsce. Trudno teraz czuć ulgę i cieszyć się z dwóch złotych medali. Pamięta się zawsze ostatni konkurs. A ten medal należał się chłopakom. Byłby dopełnieniem tego, co tu dokonaliśmy – zakończył.

W biatlonie, w biegu masowym, wystartowały trzy Polki. W ostatniej chwili zakwalifikowana do niego została Krystyna Pałka dzięki wycofaniu się z rywalizacji jednej z Niemek. Najbardziej doświadczona z naszych zawodniczek startujących w tym biegu biatlonistka nie odegrała jednak istotnej roli. Od początku igrzysk powtarzała, że na najważniejszą imprezę nie trafiła z formą biegową. To się potwierdziło dzisiaj. Do tego dwa razy spudłowała i ostatecznie zajęła 19. lokatę. Jedną przed Weroniką Nowakowską-Ziemniak, która biegła dobrze, ale strzelała beznadziejnie, czterokrotnie nie trafiając w tarczę.

Bardzo dobrze spisała się natomiast najmłodsza z Polek Monika Hojnisz. Brązowa medalistka ubiegłorocznych MŚ w tej konkurencji pokazała w Soczi, że bieg masowy bardzo jej odpowiada. Zajęła 6. miejsce opuszczając cztery razy strzelnicę z czystym kontem. Być może miejsce Polki byłoby jeszcze lepsze, gdyby nie pech na początku zawodów. Rosjanka Zajcewa wywróciła się na ostrym zakręcie na zjeździe. Gramoliła się potem tak nieporadnie, ze zatarasowała drogę kijkiem. Rozpędzona Hojnisz wjechała w niego z całym impetem rozwalając go na kawałki. Tylko dzięki wspaniałej technice sama nie wyleciała z trasy. Kosztowało to jednak Polkę utratę dobrej pozycji. Na pierwsze strzelanie dotarła dopiero jako 19., przesuwając się od kolizji do strzelnicy o 6 miejsc.

Nie powiodło się polskiej dwójce bobslejowej w składzie Dawid Kupczyk, Paweł Mróz. Polacy od pierwszego ślizgu zajmowali 27. lokatę i na tej pozycji rywalizację zakończyli. W klasyfikacji nasza załoga wyprzedziła tylko Japończyków i słynnych, najbardziej popularnych od kilku już igrzysk, bobsleistów z Jamajki. Kupczyk był chorążym polskiej reprezentacji. Czyżby klątwa?

Relacje na żywo

Igrzyska w Tokio

Igrzyska w Pekinie