Kiedy przygotowujemy się do igrzysk olimpijskich z perspektywy psychologii w sporcie, czyli budowania zasobów potrzebnych do maksymalizowania potencjału w warunkach rywalizacji sportowej, bardzo mocno podkreślamy, że jest to bardzo specyficzny moment w życiu sportowca.
Obszerne fragmenty wykładu zaprezentowanego podczas Konferencji Trenerów Szkolenia Olimpijskiego i Paralimpijskiego – Paryż 2024 w Spale. Materiał ukazał się także w dwóch częściach na portalu Forum Trenera.
Temat jest jasny. Chodzi o wsparcie mentalne zawodników w bardzo specyficznym okresie – bezpośrednio przed igrzyskami i w trakcie igrzysk olimpijskich. Ten czas wiąże się z pewnymi wymaganiami, zaleceniami i założeniami, które staramy się stosować. Ale aby omówić ten problem – w pierwszej części muszę zacząć od tego, jakie formy, i w jaki sposób wdrażamy specjalistyczne wsparcie psychologiczne w sporcie. Natomiast w drugiej części pokażę, w jaki sposób trenerzy i inni członkowie sztabów szkoleniowych, mogą zapewnić to wsparcie mentalne dla swoich zawodników w tym jakże ważnym okresie.
Świat się zmienia, sport też się zmienia
Tytułem wstępu chciałabym opowiedzieć, jak bardzo dziś zmienia się sport, ale także jak zmieniają się inne dziedziny życia high performance, czyli biznes, zawody medyczne, prawnicze. We wszystkich tych zawodach – a państwo jako trenerzy również ten zawód wykonują, również ja, jako psycholog – w których pracujemy przez pryzmat wyniku, a czasami i publicznej oceny, jesteśmy weryfikowani.
Nasz świat się zmienia. Doświadczamy coraz więcej bodźców nie tylko związanych z nowymi technologiami, tym co nas otacza i dotyka naszego układu nerwowego, w ogóle całego naszego organizmu. Mamy też bardzo dużo bodźców społecznych, politycznych, ekonomicznych. Wydarzenie, które natychmiast w tym kontekście przychodzi mi do głowy to pandemia. Wywołała ona ogromne konsekwencje społeczne, polityczne, gospodarcze, dotknęła nas na każdym poziomie, o czym zresztą mówią dziś wyraźnie badania przeprowadzone w obszarze performance psychology.
Zmieniające się okoliczności sprawiają, że sport też się zmienia. On też pędzi. W procesie szkoleniowym wdrażamy nowe rozwiązania, technologie. To wszystko sprawia, że od sportowców i osób pracujących w sporcie, czyli głównie trenerów, wymaga się więcej. Takie są fakty.
Możemy powiedzieć: „Wziąłeś rower, to pedałuj!”. Jeżeli jesteśmy w tym miejscu, jeżeli uprawiamy sport na najwyższym poziomie, jeżeli konkretnie funkcjonujemy w danym środowisku sportowym, to automatycznie zgadzamy się na pewien dyskomfort, na pewne wyzwania, które się z tym wiążą. Pytanie brzmi jednak, w jaki sposób przystosować się do tych warunków nie tylko komfortowo, ale i efektywnie? W sporcie profesjonalnym zawsze chodzi nam przecież o wynik.
Psycholog, psycholog sportowy, psychiatra podstawowe informacje
Chciałabym zacząć od tego, jakie mamy formy wsparcia psychologicznego w sporcie. Należy ten wątek usystematyzować.
Pytanie, które się z tym wiąże – psycholog czy psycholog sportowy? Psycholog jest osobą, która ukończyła studia magisterskie na kierunku psychologia. Do niedawna były to studia jednolite, pięcioletnie. Dziś możliwe są studia dwustopniowe. W środowisku nie jesteśmy zwolennikami tego rozwiązania, ponieważ w pierwszych latach studiów psychologicznych zdobywamy wiedzę absolutnie kluczową dla dalszych etapów kształcenia. Psycholog sportowy to jest taka osoba, która po studiach psychologicznych ukończyła jeszcze studia podyplomowe z zakresu psychologii sportu. To jest bardzo ważne. Ktoś, kto kończy psychologię ma podstawę w zakresie diagnostyki psychologicznej, poradnictwa psychologicznego, ale też podstawy psychopatologii, czy psychologii klinicznej.
Idąc dalej, możemy stosować wsparcie psychoterapeutyczne w sporcie. Psychoterapeuta to jest osoba, która ukończyła czteroletnią szkolę psychoterapii. Nurtów w psychoterapii mamy bardzo dużo. Toczą się dyskusje, jak mamy ją stosować w sporcie, na ile oddziaływanie psychoterapeutyczne wpływa na człowieka? Paradoksalnie ono nie zawsze wpływa korzystnie w warunkach rywalizacji, a moment wdrożenia oraz sposób prowadzenia psychoterapii są kluczowe dla jej skuteczności.
Ważne są trzy kwestie. Pierwsza, psychoterapeuta posiada wiedzę, kompetencje z zakresu terapii psychicznych i kryzysów zdrowia psychicznego. My dziś jako społeczeństwo coraz częściej doświadczamy kryzysów i zaburzeń zdrowia psychicznego i sport nie jest, niestety, wyjątkiem. Druga kwestia, psychoterapeuta ma obowiązek przejścia terapii własnej. A to oznacza, że ta osoba, z bardzo dużym prawdopodobieństwem ma uporządkowany własny świat, świat swoich emocji i przeżyć. Ja przeszłam własną psychoterapię ze świadomością tego, żeby moje doświadczenia były dla mnie kapitałem, a nie obciążeniem. Psychologowie sportu często wywodzą się ze sportu, byli zawodnikami, trenerami, albo robili to i to – tak jak na przykład ja. Często te osobiste doświadczenia potrafią rzutować na perspektywy pracy. Perspektywa uporządkowania tych doświadczeń daje większą szansę na wysoką jakość pracy. Istnieje także bardzo ważny obowiązek poddawania się superwizji, a więc swego rodzaju cyklicznemu „sprawdzaniu” pracy z innym, bardziej doświadczonym specjalistą. Celem tego procesu jest dochowanie jak najwyższych standardów wykonywanej pracy.
Trzecią kwestią dotycząca wsparcia psychologicznego w sporcie, mówimy dziś o niej najmniej, bo tego się boimy, jest wsparcie psychiatryczne, a więc wdrażanie farmakoterapii w proces zdrowienia. Przy chociażby coraz częściej występujących zaburzeniach lękowych, pojawiającym się coraz częściej syndromie wypalenia, zaburzeniach nastroju (w tym depresji), pomoc psychiatryczna wdrażana jest coraz częściej i bardzo dobrze, że tak się dzieje. W takim wypadku dobrze by było znaleźć lekarza – psychiatrę, który rozumie sport, który rozumie wymagania na najwyższym poziomie sportowym i będzie w stanie dobrać farmakoterapię w sposób w jak najmniejszym stopniu rzutujący na wynik, na dokonania sportowe. Zależy nam przecież na optymalizowaniu treningu, przygotowania, a co za tym idzie poprawy rezultatów w rywalizacji.
Mamy jeszcze w świecie sportu coś takiego, co nazywa się trener mentalny. Ponieważ w Polsce nie ma ustawy o zawodzie psychologa i psychoterapeuty, zawód trenera mentalnego pojawia się w przestrzeni publicznej coraz częściej. Tak, są trenerzy mentalni, którzy pracują bardzo dobrze, ale z założenia nie ma wobec nich wymogów, o których powiedziałam wcześniej. Możemy powiedzieć, że psychologa i psychoterapeuty nikt nie sprawdza w praktyce, nikt nie weryfikuje ich kompetencji, ale jednak prawdopodobieństwo tego, że to będą wysoko wykwalifikowani eksperci w swych zawodach, będzie nieco większe niż w przypadku trenera mentalnego.
Zwracam państwa uwagę, aby w dziedzinie psychologii weryfikować kompetencje osób, którzy współpracują z państwem, z zawodnikami. Zachęcam do tego, aby pytać o wykształcenie, kompetencje, terapię własną, a – przede wszystkim – superwizję. Mają Państwo prawo to wiedzieć.
Budowanie mostów komunikacyjnych i relacji
Zakres pracy specjalistów oraz jej odbiór zmieniają się dziś wyraźnie. Odwołam się na przykład do kontaktów z rodzicami sportowców. Jeszcze niedawno trafiały o mnie maile o takiej treści: „Czy może pani sprawić, aby moje dziecko osiągało lepsze wyniki?”, „Co może pani zrobić, żeby moje dziecko się nie stresowało?”, „Niech pani sprawi, aby moje dziecko było lepsze w tym, co robi”.
Dziś, jeżeli rodzice trafiają do gabinetów psychologów stawiają coraz częściej takie pytania: „Co mogę zrobić, żebym był lepszym rodzicem?” , „Jak mam postępować, żebym lepiej wspierał moje dziecko?” Pokazuje to pewną zmianę jakościową postrzegania roli psychologa w sporcie, na tym przykładzie – w funkcjonowaniu rodzica w sporcie.
Rola psychologa nie polega tylko na pracy z zawodnikiem i obojętnie czy jest to sport indywidualny czy zespołowy. Ja funkcjonuję w większej części zakresu mojej pracy w sporcie indywidualnym, czasami niektórzy nazywają go też „sportem osamotniającym”, a mimo to pracuję na co dzień z zespołem 12–15 osób.
Jestem odpowiedzialna m.in. za to, żeby budować mosty komunikacyjne między tymi osobami – między pionem sportowym i biznesowym, czasami rodziną i oczywiście pracować indywidualnie z zawodnikiem. Muszę prowadzić szeroki zakres działania. Tych przestrzeni, w których możemy implementować narzędzia z zakresu psychologii, jest dużo więcej niż nam się wydaje.
W zespołach zawodników funkcjonują menadżerowie. Istnieje dużo zobowiązań sponsorskich. Między pionem sportowym, biznesowym, agentami a trenerami trwa nieustanna dyskusja. Menedżerowie chcą więcej dni zdjęciowych lub czasu dla sponsorów, a trenerzy mówią: „A gdzie czas na regenerację?” Dzień wolny to ma być dzień wolny, a nie dzień przeznaczony na sesję zdjęciową czy kolejne wywiady. To jest ogromne wyzwanie dla pracy psychologicznej i o tym też warto pamiętać, że poza obszarem pracy czysto klinicznej czy optymalizującej potencjał sportowy, istnieje taka przestrzeń.
Tych przestrzeni jest coraz więcej i dlatego, aby dobrze w nich się poruszać, na efektywną pracę psychologiczną potrzeba więcej czasu niż BPS. Moment przygotowania do tak wielkiej imprezy jaką są igrzyska, które kumulują całe lata, a czasami całe życie pracy w sporcie, jest momentem, w którym nie jesteśmy w stanie zrobić tego wszystkiego, o czym powiedziałam na wstępie. To oznacza jednocześnie, że powinniśmy mieć tego świadomość, zarówno zawodnicy, ale także osoby zarządzające sportem oraz – może nawet przede wszystkim – właśnie trenerzy i członkowie sztabów szkoleniowych.
Tego dotyczyć będzie druga część prezentacji. W BPS i w trakcie samych igrzysk, najważniejszymi osobami, które mogą stanowić wsparcie mentalne dla zawodników są zawsze trenerzy. A co z psychologiem?
Bardzo ważny jest tu tzw. komponent relacyjny. On będzie dużo łatwiejszy do wprowadzenia, kiedy wsparcie takiego specjalisty wprowadzamy wcześniej niż podczas BPS i oczywiście wcześniej niż w trakcie igrzysk. Kiedy psycholog funkcjonuje w zespole zawodnika od pewnego czasu, mamy wtedy większą swobodę, zawodnik i trenerzy mają poczucie, że psycholog nie jest ciałem obcym, osobą która pojawia się z doskoku. Nie mówię tu o Teamie Świątek rzecz jasna, w którym wszyscy od dłuższego czasu pracujemy w pełnym wymiarze czasowym i proces ten jest specyficzny pod wieloma względami, ale o sportowcach podczas igrzysk olimpijskich. Starajmy się dużo wcześniej zapewnić im wsparcie psychologiczne tak, aby mieli poczucie stabilizacji pod kątem relacji. To ważna kwestia dotycząca osoby, która jest rdzeniem wszystkiego, jest najważniejsza, a więc zawodnika.
Efekty słuchania muzyki przejawiają się wpływem na wiele wskaźników wydolności fizycznej, takich jak: pobór tlenu, częstotliwość oddechów, stężenie kwasu mlekowego we krwi oraz częstotliwość skurczów serca.
Wstęp
Wraz z pojawieniem się odtwarzaczy muzycznych nowej generacji wszechobecne stało się słuchanie muzyki podczas wykonywania różnego rodzaju wysiłków fizycznych zarówno przez sportowców, jak i osoby ćwiczące rekreacyjnie. Dzięki niezwykłemu postępowi technologicznemu powstał odtwarzacz muzyczny, który automatycz-nie synchronizuje tempo utworu z częstotliwością kroków chodu lub biegu, a nawet synchronizuje każdy rytm muzyki z odgłosem kroków.Jest nim D-Jogger, odtwarzacz muzyki, który jest w stanie zwiększyć lub zmniejszyć prędkość słuchanej fazy utworu, tak aby dopasować ją do tempa chodzenia lub biegania. Gdy następuje istotna zmiana tempa – na przykład bieg przejdzie w chód – wówczas D-Jogger nie mogąc dostosować danego utworu, wybiera inny, bliższy nowemu tempu. Niewątpliwą zaletą mocnego, jednostronnego sprzężenia zwrotnego tego urządzenia jest to, że zawsze nastąpi wyrównanie synchronizacji, nawet jeśli użytkownik nie ma wyczucia rytmu lub całkowicie ignoruje bodźce muzyczne [Moens i wsp. 2014, Moens i Leman 2015].
Zdaniem Van Dycka i Lemana [2016] takie inteligentne multimedalne interfejsy muzyczne, pozwalając na indywidualne dostosowywanie parametrów muzycznych do ruchu w czasie rzeczywistym, mogą w pełni zoptymalizować efekt ergogeniczny muzyki dla konkretnego sportowca, tak że muzyka może się stać rodzajem „spersonalizowanego, legalnego narkotyku".
Poza opisanym wyżej adaptacyjnym odtwarzaczem muzyki, dostępnych jest wiele komercyjnych aplikacji pozwalających dostosowywać muzykę do ruchu w realnym czasie, które bez trudu można znaleźć w Internecie, choć często są opracowane w oparciu o niekompletne wyniki badań.
Czy sportowcy chętnie słuchają muzyki?
Laukka i Quick [2013] zapytali 239 najlepszych szwedzkich sportow-ców, jak ważna była/jest dla nich muzyka podczas uprawiania sportu. Z uzyskanych w 6-punktowej skali (1 = wcale nieważna, 6 = bardzo ważna) ocen średnia wyniosła 3,70, a rozkład odpowiedzi był na-stępujący: 6 (13% badanych), 5 (20% badanych), 4 (26% badanych), 3 (17% badanych), 2 (15% badanych) i 1 (10% badanych). Kobiety oceniły muzykę (3,94) jako istotnie ważniejszą w uprawianiu sportu.
niż mężczyźni (3,42). Co ciekawe, uzyskane wyniki pokazały, że sportowcy ceniący muzykę w życiu codziennym również częściej uważają muzykę za ważną w sporcie.Z doniesień prasowych wynika, że muzyka była/jest ważna dla wielu wybitnych sportowców. Nasza znakomita pływaczka Otylia Jędrzejczak na pytanie, jak wygląda ostatnie 15 minut przed startem, odpowiedziała: "Staram się skoncentrować, więc słucham muzyki. Ostatnio są to składanki. Głównie polski hip-hop, Szymon Wydra i Kayah. Bardzo mnie motywuje. Stres zamieniam w wolę walki. Jestem nabuzowana, co pomaga w dobrym starcie". Muzyka była równie istotna dla Michaela Phelpsa, jednego z najwybitniejszych olimpijczyków, 23-krotnego medalisty igrzysk. Na prawie każdym zdjęciu widać Amerykanina ze słuchawkami iPoda. W jednym z wywiadów powiedział: „Przez całą karierę ścigałem się ze słuchawkami i słuchałem muzyki do ostatniej możliwej chwili. Pomagało mi się to zrelaksować i wejść do mojego małego świata”.
Pomimo tego, że znani sportowcy słuchają muzyki przed startem, niewiele jest badań naukowych nad określeniem efektów i mechanizmów leżących u podstaw takiego działania.
Kiedy i dlaczego sportowcy słuchają muzyki?
Z badań Laukki i Quicka [2013] nad emocjonalnym i motywacyjnym wykorzystaniem muzyki w sporcie wynika, że szwedzcy sportowcy, którzy uprawiali różne sporty indywidualne na poziomie krajowym lub międzynarodowym, najczęściej słuchali muzyki podczas przygotowań do startu w zawodach, rozgrzewek i sesji treningowych, a rzadziej po zawodach i podczas zawodów. Wynika to faktu, że wiele organizacji zarządzających sportem zakazuje obecnie słuchania muzyki podczas zawodów. Najczęściej zgłaszanymi przez ankietowanych sportowców powodami do słuchania muzyki było zwiększenie: gotowości przed-startowej, ekspresji pozytywnych emocji, motywacji, poziomu zdolności wysiłkowych i stanu flow, czyli stanu, w którym zawodnik nie odczuwa zmęczenia, jest w pełni skoncentrowany, a jego działanie jest najkorzystniejsze. Sportowcy zgłaszali ponadto, że słuchając muzyki podczas ćwiczeń przeżywali głównie pozytywne stany afektywne (np. czujny, szczęśliwy, spokojny/zrelaksowany, pewny siebie). Wszystkie te motywy można postrzegać jako sposoby uczynienia treningu bardziej przyjemnym i skutecznym. Wyniki badań Laukki i Quicka [2013] potwierdziły wcześniejsze ustalenia Bishopa i wsp. [2007] oparte na wywiadach z 14 młodymi tenisistami, z których również wynikało, że zawodnicy ci świadomie wybierali muzykę, aby wywołać różne stany emocjonalne, poprawę nastroju i wzrost pobudzenia, zarówno podczas treningów, jak i przy-gotowań do zawodów.
W jaki sposób i jakiej muzyki słuchają sportowcy?
W oparciu o wyniki przedstawione w pracach naukowych Terry i Karagerghis [2011] wyróżnili cztery sposoby wykorzystania muzyki przez sportowców:• Słuchanie muzyki asynchronicznej. W tej praktyce muzyka jest tylko tłem do osiągnięcia przyjemności lub celowego rozproszenia. Nie ma natomiast świadomej synchronizacji pomiędzy wzorami ruchów i tempem muzycznym. • Słuchanie muzyki synchronicznej. Jest wybierana przez sportowców jako rodzaj metronomu, który reguluje ich wzorce ruchu.• Wykorzystanie muzyki jako bodźca do rozbudzania, odprężenia lub regulacji nastroju bezpośrednio przed treningiem bądź przed startem w zawodach.• Czwarty rodzaj stosowania muzyki przez sportowców ma pomagać odzyskać siły po zawodach lub ciężkim treningu. Słuchana jest wtedy tzw. muzyka rekuperacyjna czyli krzepiącą, przywracającą zdrowie. Sportowcy wykorzystują różne rodzaje muzyki do osiągnięcia stanów emocjonalnych, które są istotne i potencjalnie korzystne dla ich aktywności sportowej, wybierając w tym celu utwory o określonej melodii, harmonii, rytmie, tempie i dynamice. Wyniki cytowanych wcześniej badań kwestionariuszowych4 pokazały, że przed zawodami i podczas treningów:• 32% sportowców preferowało muzykę intensywną i buntowniczą (hard rock i rock)• 28% muzykę energetyczną i rytmiczną (soul, rytm and blues, hip-hop, elektroniczna muzyka taneczna)• 25% muzykę up tempo i muzykę konwencjonalną (muzyka pop, muzyka szwedzkich zespołów tanecznych)• 1% wolał muzykę refleksyjną i złożoną (muzyka klasyczna, jazz i blues)• 14% badanych wybierało muzykę „inną”. Wyniki tych badań pokazują, jak różne style muzyczne mogą być wykorzystane do osiągnięcia tych samych skutków emocjonalnych i motywacyjnych. Teksty piosenek, których słuchają sportowcy przed startem w zawodach, często są tak buntownicze, że nie zawsze nadają się do powtórzenia. Tak o słowach piosenki „Hej suczki" Ascetoholix powiedziała Otylia Jędrzejczak, dodając równocześnie „ale ta muzyka bardzo mi pomogła”. Było to podczas IO w Atenach, przed startem na 100 metrów stylem motylkowym. Podobnie powiedział Michael Phelps o słu-chanym przed startem na IO w Pekinie utworze „I’m Me” Lil Wayne'a.
Z tej piosenki tylko słowa: „Yes I am the best, and no I ain’t positive, I’m definite. I know the game like I’m reffing” („Tak, jestem najlepszy i nie, ja nie jestem pozytywny, jestem zdecydowany. Znam grę tak, jak ja to nazywam”) są jedynymi, który można zamieścić na rodzinnym blogu.”
Jakie są efekty słuchania muzyki dla zdolności wysiłkowych?
Efekty słuchania muzyki przejawiają się wpływem na wiele wskaźników wydolności fizycznej, takich jak: pobór tlenu, częstotliwość oddechów, stężenie kwasu mlekowego we krwi oraz częstotliwość skurczów serca. Zazwyczaj słuchanie muzyki skutkuje obniżeniem tych wskaźników podczas wykonywania wysiłków fizycznych i w efekcie wyższymi od oczekiwanych poziomami wytrzymałości, mocy, pracy lub siły, czyli poprawą zdolności wysiłkowych [Simpson i Karageorghis 2006, Yamashita i wsp. 2006, Rendi i wsp. 2008, Bacon i wsp. 2012, Terry i wsp. 2012]. Większe zdolności wysiłkowe mogą być też efektem opóźnienia przez muzykę pojawienia się zmęczenia. W ten właśnie sposób przejawia się ergogeniczny wpływ muzyki na wysiłki fizyczne. Zdaniem Fritza i wsp. [2013] największy efekt ergogeniczny jest osiągany podczas wykonywania wysiłków wytrzymałościowych. Dzieje się tak dlatego, że przy tej intensywności zarówno sygnały muzyczne, jak i fizjologiczne mogą być przetwarzane równolegle, natomiast przy wysokich obciążeniach dominują sygnały fizjologiczne i następuje przełącza-nie uwagi z zewnętrznych sygnałów na wewnętrzne [Nethery 2002, Lima-Silva i wsp. 2012].Zdaniem Karageorghisa i Terrego [1997] próg wentylacyjny najlepiej odzwierciedla ten krytyczny punkt przesunięcia uwagi z bodźców zewnętrznych (muzyki) na odczucia wewnętrzne. Wykazano też, że słuchanie muzyki preferowanej (wybranej w oparciu o osobiste preferencje, najlepiej przez samego badanego) daje korzystniejszy efekt ergogeniczny niż słuchanie muzyki niepreferowanej, która może nawet powodować odczuwanie większego dyskomfortu [Nakamura i wsp. 2010, Ballmann i wsp. 2018].
Kiedy podczas treningu należy unikać muzyki?
W odpowiedzi na powyższe pytanie również z pomocą przychodzą Terry i Karageorghis [2011]. W swoich rozważaniach nad rolą muzyki w sporcie jako ważną sytuację, w której należy zaniechać słuchania muzyki, wymieniają wczesne etapy uczenia się technicznych umiejętności, gdy wymagana jest duża koncentracja na dokładnym wykonaniu zamierzonego ruchu. Ważne jest wówczas również to, żeby osoba wykonująca ćwiczenie słyszała uwagi zwrotne trenera, aby nie były one zagłuszane przez muzykę. Terry i Karageorghis [2011] wskazują również w oparciu o przeprowadzone badania, że nie znajduje uzasadnienia słuchanie muzyki podczas bardzo intensywnych wysiłków, gdyż nie jest ona wtedy szczególnie skuteczna. Wydaje się zatem, że przyzwyczajenie do trenowania z muzyką podczas tego typu wysiłków, których intensywność jest często zbliżona do wysiłku startowego, może później utrudniać start, bowiem podczas zawodów sportowych słuchanie muzyki jest zabronione. Z badań własnych nad wpływ preferowanej muzyki na odpowiedź wysiłkową u wysoko wytrenowanych sportowców wynika, że doświadczeni zawodnicy są świadomi powyższych ograniczeń. Podam dla przy-kładu, zamieszczony w uwagach do ankiety na temat wykorzystywania muzyki w sporcie (udostępnionej do wykorzystania przez Laukkę i Qu-ick [2011] ), komentarz jednego z wioślarzy kadry narodowej, dla którego słuchanie muzyki przed startem i po zawodach jest bardzo ważne (ocena 6 w skali 1–6): „Kiedy trafiam na muzykę, która nasiąknięta jest motywacją, czuję, jak coś mnie niesie, lecz można się tym uczuciem przemotywować i efekt może być odwrotny od efektu, jakiego oczekujemy. Słucham więc muzyki przed treningiem, aby się odpowiednio nastroić, ale unikam jej na treningach z powodu chęci skupienia się na sobie, nie na muzyce”.
Jakiej muzyki należy słuchać podczas treningów?
W tej sprawie grupa ekspertów Brytyjskiego Stowarzyszenia Sportu i Nauki o Wysiłku (British Association of Sport and Exercise Sciences – BASES) wydała w 2012 roku specjalne oświadczenie, w którym rekomenduje aby muzyka słuchana podczas wysiłków była:• Zgodna z tłem społeczno-kulturowym i grupą wiekową słuchaczy (tj. odzwierciedlająca familiaryzację i preferencje muzyczne).• Dostosowana do aktywności (np. rytm powinien zwykle zbliżać się do wzorców ruchowych).• Wybrana z myślą o pożądanych efektach (np. głośna, szybka muzyka perkusyjna z akcentowanymi częstotliwościami basowymi jako interwencja zwiększająca pobudzenie).• Wybrana za pomocą jakiejś obiektywnej metody oceny (np. inwentarz do oceny muzyki Brunel-2 [Karageorghis i wsp., 2006]).• O zakresie tempa 125–140 uderzeń na minutę dla większości zdrowych ćwiczących zaangażowanych w powtarzające się ćwiczenia aerobowe (wolniejsza muzyka jest odpowiednia do rozgrzewki i restytucji po intensywnym treningu).• Przesycona motywującymi skojarzeniami, uwarunkowanymi przez media lub osobiste doświadczenia słuchającego.• Z tekstami o afirmacji ruchu (np. „Biegnij w rytmie”) lub ogólnymi stwierdzeniami motywującymi (np. „Jedyną drogą jest góra”). • Nacechowana wybitnymi walorami rytmicznymi i perkusyjnymi oraz przyjemnymi strukturami melodycznymi i harmonicznymi do powtarzalnych ćwiczeń aerobowych i beztlenowych. Harmonia jest ważna, bo nadaje muzyce jej emocjonalny „kolor” (np. szczęścia, smutku, zamyślenia).
Na zakończenie ważna uwaga – autorzy powyższego oświadczenia wskazują również, że słuchana muzyka powinna być używana w sposób, który nie zagraża bezpieczeństwu, na przykład ćwiczący nie powinni używać muzyki podczas biegania lub jazdy na rowerze po drogach.
Piśmiennictwo
1. Bacon CJ, Myers TR, Karageorghis CI (2012). Effect of music-movement synchrony on exercise oxygen consumption. Journal of Sports Medicine and Physical Fitness 52: 359–365
2. Ballmann CG, McCullum MJ, Rogers RR, Marshall MM, Williams TD (2018). Ef-fects of Preferred vs. Nonpreferred Music on Resistance Exercise Performance. Journal of Strength and Conditioning Research 7.
3. Bishop DT, Karageorghis CI, Loizou G (2007). A grounded theory of young tennis players’ use of music to manipulate emotional state. Journal of Sport and Exercise Psychology 29, 584–607
4. Fritz TH, Hardikar S, Demoucron M, Niessen M, Demey M, Giot O, Li Y, Haynes JD, Villringer A, Leman M (2013). Musical agency reduces perceived exertion during strenuous physical performance. Proceedings of the National Academy of Sciences of the USA 110(44): 17784–177895. Karageorghis CI, Terry PC, Lane AM, Bishop DT, Priest DL (2012).
5. The BASES Expert Statement on use of music in exercise. Journal of Sports Science 30(9): 953–956.
6. Karageorghis CI, Terry PC (1997). The psychophysical effects of music in sport and exercise: A review. Journal of Sport Behavior 20: 54–68.
7. Karageorghis CI, Priest DL, Terry PC, Chatzisarantis NLD, Lane AM (2006). De-velopment and validation of an instrument to assess the motivational qualities of music in exercise: The Brunel Music Rating Inventory-2. Journal of Sports Science 24, 899–909
8. Laukka P, Quick L (2013). Emotional and motivational uses of music in sports and exercise: A questionnaire study among athletes. Psychology of Music 41: 198–215.
9. Lima-Silva AE, Silva-Cavalcante MD, Pires FO, Bertuzzi R, Oliveira RSF, Bishop D (2012). Listening to music in the first, but not the last 1.5 km of a 5-km running trial alters pacing strategy and improves performance. International Journal of Sports Medicine 33: 813–818
10. Moens B, Leman M (2015). Alignment strategies for the entrainment of music and movement rhythms. Annals of the New York Academy of Sciences 1337: 86–93
11. Moens B, Muller C, van Noorden L, Franek M, Celie B, Boone J et al (2014). En-couraging spontaneous synchronisation with D-Jogger, an adaptive music player that aligns movement and music. PLoS ONE 9: e114234.
12. Nakamura PM, Pereira G, Papini CB, Nakamura FY, Kokubun E (2010). Effects of preferred and nonpreferred music on continuous cycling exercise performance. Perceptual and Motor Skills 110: 257–264
13. Nethery VM (2002). Competition between internal and external sources of in-formation during exercise: influence on RPE and the impact of the exercise load. Journal of Sports Medicine and Physical Fitness 42: 172–178
14. Rendi M, Szabo A, Szabo T (2008). Performance enhancement with music in row-ing sprint. Sport Psychology 22: 175–182
15. Simpson SD, Karageorghis CI (2006). The effects of synchronous music on 400-m sprint performance. Journal of Sports Science 24: 1095–1102.
16. Terry PC, Karageorghis CI, Saha AM, D'Auria S (2012). Effects of synchronous mu-sic on treadmill running among elite triathletes. Journal of Science and Medicine in Sport 15: 52–57.
17. Terry PC, Karageorghis. The role of Music inn Sport and Exercise (2011). https://www.researchgate.net/publication/235925570_Music_in_sport_and_exercise
18. Van Dyck E, Leman M (2016). Ergogenic Effect of Music during Running Perfor-mance. Ann Sports Med Res. 3(6): 1082.PLoS One. 2014; 9(12): e114234. doi: 10.1371/journal.pone.0114234. eCollection 2014
19. Yamashita S, Iwai K, Akimoto T, Sugawara J, Kono I (2006). Effects of music during exercise on RPE, heart rate and the autonomic nervous system Journal of Sports Medicine and Physical Fitness 46: 425–430.
Źródła internetowe
https://wiadomosci.onet.pl/otylia-jedrzejczak-slucha-hip-hopu/8kzwp
http://www.sport.pl/igrzyska-olimpijskie/1,154863,2238604.
htmlhttps://sports.yahoo.com/blogs/olympics-fourth-place-medal/mystery-mi-chael-phelps-ipod-playlist--olympics.html?guce_referrer=aHR0cHM6Ly93d-3cuZ29vZ2xlLnBsLw&guce_referrer_sig=AQAAAC-OlOZU2gYam1Y1d1ZD-Dyz6_xLdHLjgi19ZkGZqyPBNF081FU2zbBnbvKLVubDKCQV2gwa-dH_GS1VP9ieX258vxpVISDVLw8JMxjdf50NzyDxpZd0n1THbUEWRkCn-Vj6ZDkLyra-ZK1OqfZLa6-t1l8pNylZX3VGdjhu4ZLv1Uc&_guc_consent_skip=1571238599
https://www.theguardian.com/sport/2016/aug/08/michael-phelps-head-phones-music-swimming-olympics-rio.
Każdy nieudany występ polskich sportowców, skłania nas – kibiców, dziennikarzy, trenerów, zawodników – do refleksji nad polskim sportem. W ramach poszukiwań przyczyn porażki, zaczynamy publicznie rozmawiać o systemie szkolenia sportowego dzieci i młodzieży w Polsce.
W odpowiedzi słyszymy że system jest niefunkcjonalny, nastawiony na wczesną specjalizację sportową dzieci i młodzieży lub że sport jest za mało eksponowany w szkole. Jak to w końcu jest?
Jak ocenić system szkolenia sportowego?
Na podstawie analizy przygotowanej przez profesora Henryka Sozańskiego (2014), możemy wnioskować, że sytuacja jest niepokojąca. Spośród 136. medalistów mistrzostw świata juniorów w latach 2005-2012, tylko 17 zawodników (12,5%) zakwalifikowało się do startu w igrzyskach olimpijskich w Pekinie (2008 r.) i Londynie (2012 r.) zdobywając 2 medale i jedno miejsce punktowane. Jeżeli przyjmiemy założenie, że tych 136. zawodników było jednostkami wybitnie uzdolnionymi, to faktycznie obraz systemu szkolenia sportowego nie jawi się dobrze.
Z jednej strony może to być efekt zbyt dużych obciążeń treningowych, które w krótkim czasie pozwalają na osiągnięcie spektakularnych sukcesów, ale jednocześnie „koszt” tych osiągnięć jest ogromny i rzutuje na dalsze wyniki, np. w wieku seniora.
Z drugiej strony jeżeli weźmiemy pod uwagę, że ponad po-łowa zawodników rezygnuje z uprawiania sportu w wieku 19-21 lat (Sozański, Sadowski, Czerwiński, red., 2015), dochodzimy do wniosku, że nie tylko proces treningowy, ale i elementy pozasportowe, jak choćby zakończenie edukacji szkolnej mogą mieć wpływ na dalszy przebieg kariery sportowej. Innymi słowy, trudno o jednoznaczną ocenę systemu szkolenia sportowego.
Rozwiązania są dostępne
Transfer wiedzy płynącej z osiągnięć naukowych do praktyki sportowej to kolejny ważny temat. Niejednokrotnie wystarczy zajrzeć do aktualnych książek, a jeszcze lepiej do prac naukowych i metodycznych publikowanych w czasopismach o profilu sportowym. Rozwiązania podane są niemalże na tacy.
Na przykład niemieccy badacze (Horning i wsp. 2016) pokazali, że najlepsi niemieccy piłkarze znacznie wcześniej wprowadzali do swojego treningu sporty uzupełniające, bo już w wieku 8 lat, w porównaniu do rówieśników z niż-szych klas rozgrywkowych, którzy zaczęli uprawiać inne sporty w wieku 10 lat. Wskazano również istotne różnice jakie zaszły wraz z rozpoczęciem wąskiej specjalizacji. Reprezentanci kraju rozpoczęli ją w wieku 14 lat, podczas gdy zawodnicy grający w ligach amatorskich zaczynali ją w wieku 10 lat. Komunikat płynący z tych badań jest bardzo czytelny.
Co ważne obserwacje te potwierdzono w wielu innych badaniach. Na przykład, Güllich i Emrich (2014) znaleźli istotną zależność pomiędzy specyfiką treningu podejmowanego w młodym wieku, a sukcesami sportowymi w wieku seniora. Niemieccy badacze zaobserwowali że w miarę zwiększania liczby sportów uprawianych w młodym wieku wzrastała szansa na mistrzostwo sportowe. Aż 76% z elitarnej grupy sportowców uprawiało w młodym wieku 3 lub więcej dyscyplin sportowych. Co istotne, odbywało się to bez wzrostu całkowitej objętości obciążeń treningowych. Ponadto wskazano, że zawodnicy reprezentujący poziom światowy zaczynali specjalizację później niż zawodnicy na poziomie krajowym.
Wyniki wieloletnich badań przekonują że podejmowanie sportów dodatkowych nie tylko wspomaga rozwój fizyczny, buduje fundament sprawności fizycznej poprzez angażowanie innych grup mięśniowych i kształtowanie odmiennych wzorców ruchowych niż w przyszłej specjalizacji sportowej, ale również stanowi doskonałą prewencję urazów. Dla przykładu – zaobserwowano że ryzy-ko urazów jest znacznie większe wśród młodocianych zawodników trenujących jeden sport w porównaniu z zawodnika-mi podejmującymi kilka różnych sportów (Jayanthi i wsp. 2013; Hall i wsp. 2015). Ustanowiono nawet umowną granicę, której przekroczenie istotnie zwiększa ryzyko odniesienia kontuzji u młodych sportowców. To 16 godzin zajęć sportowych w tygodniu.
Ogromna rola nauczyciela
Jak wspomniałem wcześniej, nic tylko wdrażać takie rozwiązania. Tymczasem polska rzeczywistość sportowa i nie tylko polska (Komisja Europejska/ EACEA/ Eurydice, 2013) wygląda inaczej. W klasach I-III szkoły podstawowej za-jęcia z zakresu wychowania fizycznego prowadzone są głównie przez nauczycie-li edukacji wczesnoszkolnej, dla których dużym wyzwaniem jest poprowadzenie nawet najprostszych form zajęć sporto-wych. Dlatego też – pomimo swoich wy-sokich kompetencji pedagogicznych – nie potrafią sprostać zadaniom, które sprzy-jają późniejszym sukcesom sportowym.
Zamiast kształtowania podstawo-wych wzorców ruchowych, które w spo-rcie odgrywają kluczową rolę; biegania, skakania, rzucania, kopania czy chwy-tania, zajęcia ruchowe prowadzone są w formie spacerów, zabawy w berka na placu zabaw, ewentualnie chłopcy „kopią” piłkę. Tak być nie powinno.
Nauczyciel prowadzący zajęcia wy-chowania fizycznego powinien prowadzić je w stroju sportowym, umożliwiającym mu właściwe zaprezentowanie danego ćwiczenia. Ponadto powinien wziąć na siebie odpowiedzialność nauczenia trud-nych elementów, jak przewrót w przód, czy złożonych, jak skoki na skakance – poprawnie je demonstrując. Tych umie-jętności nie da się opanować w czasie kil-ku godzin zajęć uzupełniających... Jeżeli nałożymy na to obecny, siedzący tryb życia i bardzo dynamicznie postępującą otyłość dzieci w Polsce to pojawia się problem o wiele poważniejszy niż brak sukcesów w sporcie wyczynowym, któ-ry bezpośrednio zagraża zdrowiu. To już jednak oddzielny temat.
Sport dla wszystkich, ale czy dla uzdolnionych?
Ostatnia reforma oświatowa również nie sprzyja rozwojowi sportu wyczynowego w Polsce. Nowa podstawa programowa nastawiona jest przede wszystkim na troskę „o ciało i zdrowie oraz cało-życiową aktywność fizyczną”. Z jednej strony to kierunek właściwy – intencje są zrozumiałe, krok w stronę sportu dla wszystkich. Z drugiej, kiedy nauczyciel przy ustalaniu oceny z wychowania fizycznego ma „przede wszystkim brać pod uwagę wysiłek wkładany przez ucznia w wywiązywanie się z obowiązków wynikających ze specyfiki tych zajęć” – zakłóca to adekwatność oceny. Układ ocen zaczyna się spłaszczać. Uczniowie mniej sprawni, ale bardzo zaangażowani w lekcje wychowania fizycznego otrzymują takie same oceny, jak bardziej sprawni koledzy. Takie podejście w pewien sposób deprecjonuje talent uzdolnionych sportowo uczniów. Może działać demotywująco, gdyż pozbawia się ich przestrzeni, w której mogą błyszczeć na tle klasy czy szkoły.
Sportowiec bez motywacji to jak samochód z włączoną re-zerwą paliwa - daleko nie zajedzie. Oczywiście, każde dziecko, niezależnie od tego czy jest uzdolnione czy też nie, potrzebuje pozytywnego wsparcia. Ale to zadanie dla nauczyciela-pedagoga, ale nie powinno być ściśle powiązane z kryteriami systemu oceniania. Badania pokazują że z pokolenia na pokolenie jesteśmy coraz mniej sprawni (Dobosz, 2017). Dlatego systematyczne obniżanie wymagań sprawnościowych to tylko zaklinanie rzeczywistości i ciche przyzwolenie na bycie „niesprawnym”, więc często również niezdrowym. Uważam to za błąd. I to nie tylko w kategoriach sportu ale i zdrowia publicznego.
Ocenianie za „włożony wysiłek” jest niezgodne z filozofią Krajowych Ram Kwalifikacji (KRK) obowiązujących w systemie oświaty. Model kształcenia KRK zorientowany jest na efekty uczenia się, w przeciwieństwie do modelu tradycyjnego, który skupiał się na przekazywanych treściach programowych. Efekty przyswajania wiedzy i umiejętności odnoszą się do tego, co uczeń wprost osiągnął, a drugorzędne znaczenie ma sam proces dochodzenia do samych efektów. Programy zajęć z wychowania fizycznego budowane na podstawie zakładanych efektów są przejrzyste i pragmatyczne – wiadomo konkretnie jaką wiedzę, umiejętności i kompetencje społeczne ma posiadać uczeń, który zakończył dany etap edukacji (Makaruk, 2017). Formułowanie efektów w oparciu o nakład pracy czy osiągniętą progresję, takich możliwości nie daje.
Rywalizacja – tak, presja wyniku – nie
Z punktu widzenia sportu wyczynowego za niekorzystne można również uznać wypieranie z programów wychowania fizycznego sportów klasycznych. Zastępowanie ich nowoczesnymi formami rekreacji nie tylko ogranicza możliwość kształtowania umiejętności niezbędnych w danym sporcie, ale również często pozbawia lekcję wychowania fizycznego kluczowego dla sportu elementu rywalizacji.
Tendencja do unikania wszelkich form sprawdzianów i stygmatyzowanie rywalizacji sportowej jest po prostu brakiem rozumienia istoty sportu. Rywalizacja sportowa stymuluje rozwój sprawności fizycznej, pogłębia poziom przeżywania, tłumi agresję, uczy pogodzenia się z porażką, kształtuje wolę człowieka , stanowi podłoże do wpajania uczciwości, a także wzmaga motywację do uprawiania sportu. Oczywiście współzawodnictwa trzeba się uczyć, a z perspektywy nauczyciela czy trenera ważne jest, aby mądrze tym kierować. Dużym błędem jest uleganie presji wynikowej i uznanie bieżącego kryterium wynikowego za jedynie słuszne. Traktując sport szkolny jako podsystem sportu wyczynowego musimy pamiętać, że rolą rywalizacji w sporcie dzieci i młodzieży nie jest osiągnięcie jak najwyższych wyników sportowych, a przygotowanie młodych zawodników do osiągania maksymalnych wyników w wieku seniora. I każdy nauczyciel czy trener powinien być świadomy swojej roli na danym etapie w tak złożonym systemie.
WF – połączyć funkcję prozdrowotną z funkcją sportową
Kluby, sekcje sportowe, ośrodki i programy rozwoju różnych dyscyplin sportu to ważna płaszczyzna umożliwiająca ujawnianie i rozwijanie uzdolnień ruchowych młodych zawodników. Jednakże o ile byłaby bardziej efektywna przy wsparciu usportowionego wychowania fizycznego. Rzecz w tym aby wypracować funkcjonalny układ między wychowaniem fizycznym, a sportem. Połączyć funkcję prozdrowotną z funkcją sportową. To możliwe a nawet konieczne, jeżeli chcemy żeby dzieci wróciły na podwórka i przeciwstawiły się niepożądanym skutkom postępu cywilizacji.
Dużą rolę odgrywa tu odpowiednie sprofilowanie zajęć sportowych, tych obowiązkowych i pozalekcyjnych. Powszechność i różnorodność sportowa w młodym wieku w połączeniu z wysokimi kompetencjami nauczyciela wychowania fizycznego/ trenera to fundament systemu szkolenia sportowego. Bez tego nie zbuduje-my optymalnej piramidy sportowej, którą czołowi polscy teoretycy sportu widzą inaczej niż jeszcze kilkanaście lat temu.
Tak szeroka podstawa czyni proces odkrywania talentów bar-dziej efektywnym. Z założeniem że w miejsce Anity Włodarczyk, Roberta Lewandowskiego czy Kamila Stocha pojawi się nie jeden, ale kilku godnych następców.
Bibliografia• Dobosz J. (2017) Rozwój, sprawność i wydolność fizyczna dzieci i młodzież w Polsce. NCBKF, AWF, Warszawa.• Güllich A., Emrich E. (2014) Considering long-term sustainability in the development of world class success. European Journal of Sport Science, 14, 383-397.• Hall R., Foss K.B., Hewett T.E., Myer G.D. (2015) Sport specialization’s association with an increased risk of developing anterior knee pain in adolescent female athletes. Journal of Sport Rehabilitation, 24(1), 31-35.• Hornig M., Aust F., Güllich A. (2016) Practice and play in the development of German top-level professional football players. European Journal of Sport Science, 16(1), 96-105.• Jayanthi N., Pinkham C., Dugas L., Patrick B., LaBella C. (2013) Sports specialization in young athletes: evidence-based recommendations. Sports Health, 5(3), 251-257.• Komisja Europejska/EACEA/Eurydice, 2013. Physical Education and Sport at School in Europe. (Wychowanie fizyczne i sport w szkołach w Europie), Raport Eurydice. Luksemburg: Urząd Publikacji Unii Europejskiej.• Makaruk H. (2017). Zasady opracowywania wieloletnich programów szkoleniowych dla oddziałów i szkół sportowych oraz oddziałów i szkół mistrzostwa sportowego. Instytut Sportu, Warszawa.• Sozański H. (red.) (2014) Studium diagnozy sportu wyczynowego w Polsce, Warszawa.• Sozański H., Czerwiński J., Sadowski J. (red.) (2013) Podstawy teorii i technologii treningu sportowego(t. I). Monografie i Opracowania nr 23, WWFiS, Biała Podlaska.• Sozański H., Sadowski J., Czerwiński J. (red.) (2015) Podstawy teorii i technologii treningu sportowego(t. II), Warszawa, Biała Podlaska
W Krakowie Sokolovas opowiadał o rozwoju kondycji tlenowej, kondycji beztlenowej, przedstawił model planowania sezonu korzystając ze stopnia adaptacji i dał praktyczny pokaz zastosowania ćwiczeń w wodzie poprawiających technikę pływania.
Pełne informacji popartych badaniami, ciekawostek i przykładów wykłady dr. Genadijusa Sokolovasa były ozdobą corocznej konferencji, która w Krakowie zgromadziła trenerów pływania.
Jako uczestnik IX Ogólnopolskiej Konferencji Szkoleniowej Trenerów Pływania, która odbyła się w Krakowie z największym zainteresowaniem oczekiwałem na wykłady dr. Genadijusa Sokolovasa. Ten urodzony i wykształcony na Litwie fizjolog i biomechanik od wielu lat jest obywatelem USA. Był w latach 2000-2008 szefem naukowców pracujących z kadrą USA Swimming. Stworzył m.in. wiele testów na badanie zakwaszenia krwi, na pomiar siły w wodzie i na lądzie, które przyczyniły się do wzrostu potęgi amerykańskiego pływania. Pracował z ponad dwoma tysiącami światowej klasy zawodników, m.in. z: Michaelem Phelpsem, Natalie Coughlin, Darą Torres, Jenny Thompson, Ryanem Lochte, Aaronem Peirsolem, Brendanem Hansenem, Ianem Crockerem, Katie Hoff, Kate Ziegler, Misty Hyman, Amandą Beard, Tarą Kirk, Megan Quann-Jendrick, Neilem Walkerem, Garym Hallem Jr., Anthonym Ervinem, Edem Moses, Lennym Krayzelburgiem, Jasonem Lezakiem, Cullenem Jonesem, których przygotowywał do ponad 60 zawodów najwyższej rangi. W dziedzinie fizjologii i biomechaniki to autorytet najwyższej światowej klasy.
W Krakowie Sokolovas opowiadał o rozwoju kondycji tlenowej, kondycji beztlenowej, przedstawił model planowania sezonu korzystając ze stopnia adaptacji i dał praktyczny pokaz zastosowania ćwiczeń w wodzie poprawiających technikę pływania. Ten temat był rozwinięty przez naukowca w prezentacji dotyczącej najczęstszych błędów technicznych w pływaniu. Wszystko niezwykle ciekawe, poszerzające horyzonty i wzbogacające warsztat.
Być może niektóre informacje mogły wydawać się banalne, takie które każdy trener pływania powinien mieć w małym palcu. Ale sztuka polega na tym, żeby wiedzieć i umieć zastosować tę wiedzę w praktyce.
Nie wystarczyłoby miejsca w tym numerze „Forum Trenera”, aby opisać wszystko co zaprezentował naukowiec. W tym artykule skupimy się na treningu poprawiającym kondycję tlenową i beztlenową.
Każdy ma swój indywidualny próg
Dr Sokolovas to specjalista od kwasu mlekowego. Jego wykłady omawiały pracę z zawodnikami już ukształtowanymi, prezentującymi najwyższą światową klasę. Ale co mogło umknąć zebranym, naukowiec oświadczył, że testy mleczanowe należy robić już zawodnikom w wieku młodzika, żeby w ich przebiegu kariery było jak najmniej przypadku.
Rozwój wytrzymałości tlenowej to problem, który najbardziej dotyczył szkolenia najmłodszych pływaków (taki był temat przewodni krakowskiej konferencji). Bo ten komponent kondycji należy rozwijać z nastolatkami przede wszystkim. Wytrzymałość tlenowa, czyli zdolność mięśni do transportowania i zużywania tlenu jest bazą energetyczną dla kondycji beztlenowej i sprintów. To podstawa do intensywnych treningów, szybszej regeneracji i rzadszych kontuzji.
W jaki sposób trener powinien rozwijać kondycję tlenową u pływaków Genadijus Sokolovas przedstawił omawiając najpopularniejsze metody:
1. Ćwiczenia o niskiej intensywności i długim czasie trwania.
2. Długie ćwiczenia z krótkimi wystrzałami prędkości.
3. Progresywne obciążenia mięśni podczas sezonu.
4. Trening na prędkościach poniżej progu mleczanowego, na jego poziomie i powyżej.
Amerykanin omówił też testy na monitorowanie kondycji tlenowej. Tych jest mnóstwo – wielu trenerów stosuje własne pomysły – a najpopularniejsze z nich to: T-30, pływanie na czas 2000-3000 jardów/ metrów, test progowy 400 m etc. Testyte mają pomóc w wyznaczeniu prędkości w treningu tlenowym i określenie progu beztlenowego, co jest bazą tego typu treningu. Najczęściej stosuje się T-30 lub 3000 m, gdyż są praktyczne i nie ma w nich potrzeby badania krwi.
T-30 to nic innego, jak zmierzenie dystansu pokonanego przez zawodnika w czasie 30 min ciągłego pływania. Warunkiem dobrego wyniku testu musi być uczciwy wysiłek wykonany przez pływaka. Trener musi zapisać tętno zawodnika zmierzone przez 10 s tuż po zakończeniu wysiłku, 30 s i 60 s po nim. Suma trzech pomiarów powinna wynieść 75 uderzeń i więcej. Wynikiem testu jest obliczone średnie tempo 100 m.
W ten sposób trener ma wiedzę, jakie należy ustalić tempo treningu tlenowego (EN1), czyli czas 5% poniżej średniego tempa w teście T-30 (3000 m). Tempo treningu progowego (EN2) to średnia prędkość określona w teście. Tempo treningu VO2 max (EN3) jest 7% szybsze. Te trzy strefy są najważniejsze w treningu tlenowym.
Jaka nauka płynie z omówionego zadania? Taka że każdy zawodnik ma swój indywidualny próg tlenowy. Nie można wkładać grupy do jednego worka, bo to samo zadanie dla jednego pływaka będzie zadaniem tlenowym EN1, a dla innego VO2 max!
Duża objętość nie znaczy to samo w USA i w Polsce
Trening tlenowy, jak wspomniałem wcześniej, powinien być podstawą treningu dla dzieci i młodszej młodzieży. Jest też oczywiście podstawą szkolenia średnio i długodystansowców. Jak wychować dobrego zawodnika w takich konkurencjach? Dr Sokolovas twierdzi że stosując duże objętości w treningu, kładąc nacisk na technikę pływania, wprowadzając elementy rywalizacji na treningu, uzyskując szybko sukces w zawodach i kontynuując karierę dalej, aż na studiach.
I tu ciekawostka. Duża objętość w USA to nie to samo co w Polsce. Ośrodki amerykańskie które specjalizują się w treningach długodystansowych mają mniej jednostek treningowych w wodzie w tygodniu niż zazwyczaj stosuje się w Polsce. W Mission Viejo – w miejscowości, w której trenowało wielu Polaków dochodząc do światowych sukcesów, m.in.: Rafał Szukała, Artur Wojdat, Mariusz Podkościelny, Bartosz Kizierowski – jest 11 treningów w tygodniu (1,5 godz. rano i 3 godz. po południu oraz 3,5 godz. w weekend). Ale np. w University Southern California już tylko osiem (1,5 godz. rano i 2 godz. po południu). W MV zawodnicy pływają ok. 73-77 km tygodniowo. W klubie Fish Club zawodnicy pływają od 64 do 68,5 km w tygodniu, w Nations Capital od 54 do 59 km, a w USC nie planuje się tygodniowej objętości, a treningi mają długość od 4,5 km do 7,3 km.
Dr Sokolovas szczegółowo omówił treningi dwóch pływaczek: Kate Ziegler, mistrzyni i rekordzistki świata na 800 i 1500 m i Katie Ledecky, która odebrała rekordy rodaczce i jest obecnie najlepszą zawodniczką długodystansową na świecie. Opowiedział o technice pływania, która jest niezwykle ważna dla obu zawodniczek i bardzo ważnym w USA treningu – wzmacniającym pracę nóg. Przedstawił treningowe plany tygodniowe pływaczek podkreślając, że Ledecky pływa bardzo długi trening raz w tygodniu i wynosi on 9000 jardów (8229,6 m)! Wiele polskich klubów stosuje znacznie większe objętości już dla młodzików. Skutek jest zgoła odmienny niż u Amerykanów, a kariera naszych pływaków, którzy byli poddani takim obciążeniom, bardzo krótka.
Kwas mlekowy źródłem wiedzy
Rozwijanie kondycji beztlenowej wymaga trenowania na prędkościach wyższych niż próg laktatowy. Aby ją poprawiać należy wykonywać zadania o wysokiej intensywności na dystansach dopasowanych do podstawowej konkurencji zawodnika. Treningi beztlenowe muszą być poprzedzone okresem pracy tlenowej. A sam czas trwania pracy w energetycznych obszarach beztlenowych powinien trwać nie mniej niż sześć tygodni.
Wspomniane obszary energetyczne to przytoczony wcześniej EN3 oraz SP1, którym oznaczamy zadania treningowe o wysokiej intensywności z krótkimi przerwami na tolerancję produktów metabolicznych i SP2, czyli zadania o wysokiej intensywności z dłuższym odpoczynkiem, aby uzyskać maksymalną akumulację produktów metabolicznych. W tym przypadku stosunek pracy do odpoczynku może osiągnąć wartość 1:8.
Powyższe dwa akapity nie powinny być dla trenera czymś nowym. Dr Genadijus Sokolovas nie poprzestał jednak na elementarnych informacjach, ale swój wykład nt. treningu beztlenowego okrasił mnóstwem ciekawostek i omówił szczegółowo testowanie kondycji beztlenowej. W największym skrócie, podczas monitorowania ustala się szczyt mleczanowy, który im jest większy tym większa ilość glikogenu przechowywana jest w mięśniach. Bada się też szybkość usuwania mleczanu (im jest większa, tym zawodnik ma lepszą możliwość buforowania mleczanu i innych produktów metabolicznych). Przedstawił też metody treningowe stosowane w USA do poprawy kondycji beztlenowej: odwróconą periodyzację i race pace.
Najciekawsze były podane przez naukowca przykłady konkretnych treningów takich zawodników, jak np. Katie Hoff, wielokrotnej medalistki IO na 200 i 400 m st. zmiennym oraz 400 dowolnym. Jej trener Paul Yetter stosuje się do następujących zasad:
1. Więcej pracy nad efektywnością stylu (technika) niż nad objętością.
2. Na początku sezonu zawodnicy skupiają się na długości cyklu.
3. W zadaniach treningowych bardzo ważne jest, aby druga część dystansu była szybsza od pierwszej.
Przykładowy trening beztlenowy Katie Hoff na basenie 50-metrowym:
32x100 m dow., każda 4. szybko, każda 8. bardzo szybko! (uzyskane czasy: 1.01 min; 59,8 s; 1.01; 59,2; 1.01; 58,1; 1.02; 57,3)
200 m luźno 16x50 m dow., każda 4. szybko, każda 8. bardzo szybko! (uzyskane czasy: 29,2 s; 27,7; 29,1; 27,0).
Jak to robią najszybsi?
Sokolovas przedstawił też tygodniowe plany treningowe niektórych ośrodków specjalizujących się w dystansach 50-200 m, liczbę treningów w wodzie i na lądzie, objętości pływane na treningach. Weźmy np. Cal Berkeley, gdzie trenował najlepszy przed kilkunastoma laty polski sprinter, Bartosz Kizierowski. Zawodnicy z San Francisco pływają 10 razy w tygodniu. Trenerzy nie ustalają wcześniej objętości jednostki treningowej, nie lubią planowania, gdyż podczas zajęć często muszą modyfikować plany. W podsumowaniu wychodzi na 6-9 km dziennie i 25-40 km tygodniowo. Zawodnicy z tego klubu na każdym treningu muszą być w gotowości do pływania na skrajnych prędkościach.Dla trenerów Cal najważniejsze są bodźce i regeneracja. Bardzo dużo trenują z użyciem sprzętu, m.in.: płetw, łapek, gum i stosując obciążenia na wyciągu Power Racks. Sprinterzy w ogóle są dosyć kapryśni i szybko się nudzą, nuży ich objętość, ale uwielbiają wszelkiego typu wyposażenie używane w treningu.
Bardzo istotny jest też trening na lądzie. Na przykład na Uniwersytecie w Arizonie w tygodniu sprinterzy mają dwa treningi na siłowni i dwa 2,5-godzinne zajęcia na lądzie. Po siłowni stosują w wodzie trening z ciężarami (Power Racks). Co podkreślają, w treningach ze sprzętem, treningu mocy, przez cały czas należy monitorować technikę. Trenerzy sprinterów w USA objętość treningową robią przeważnie w formie ćwiczeń technicznych i pływaniu samymi nogami.
Dr Sokolovas w Krakowie zasypał zebranych ciekawostkami na temat reprezentacji Francji. Jako przykładowego zawodnika przedstawił Florenta Manaudou, mistrza olimpijskiego na 50 m st. dowolnym. Francuz zanim zaczął pływać sprinty, miał dobrze wykonane przygotowanie tlenowe. W młodości startował głównie na 100 i 200 m. Już jako specjalista od 50 m trenował tygodniowo ok. 40 km. Lubił zmiany, w związku z tym każdy dzień treningowy był inny, zaskakujący dla zawodnika.
Francuzi podkreślają, że nie ma uniwersalnego przepisu na wychowanie mistrza olimpijskiego w sprincie. Na różnych zawodników działają różne bodźce. Priorytetem jest technika, a sztuką trenerską jest znalezienie indywidualnej techniki dla każdego pływaka. Na przykład specjaliści w sprintach grzbietem nie muszą ćwiczyć dużo mocy, ale pracują dużo nad ułożeniem ciała lekko nad wodą – środek ciężkości, rdzeń ciała (core) musi być utrzymywany na powierzchni.
Francuscy trenerzy dbają, aby pływacy byli elastyczni i zrelaksowani w wodzie. Zwłaszcza podczas treningów o wysokiej intensywności. Jak określają swoich podopiecznych: „muszą być głodnymi zwierzętami”. Podkreślają też, że sprinter musi lubić uczyć się nowych rzeczy. Jeśli tego nie robi, przestaje się poprawiać. Ważna jest bowiem praca nad detalami, rozpoczęta już 3-4 lata przed igrzyskami.
To tylko wycinek wachlarza niezwykle ciekawych informacji na temat sprintu przedstawionego na wykładzie przez dr. Sokolovasa. Można go podsumować w taki sposób, że do odniesienia międzynarodowego sukcesu w sprincie potrzeba:
1. Wielką uwagę przykładać do techniki pływania.
2. Dla każdego zawodnika przygotować zindywidualizowany program siłowy.
3. Mieć trenera z doświadczeniem, tradycje w klubie i mocnych partnerów treningowych.
4. Różnicować treningi i korzystać często ze sprzętu.
5. Startować jak najczęściej w zawodach.
26 tygodni i relaks
I jeszcze dwa zdania o planowaniu sezonu. Jako jego podstawę dr Sokolovas użył stopnia adaptacji, czyli postępujących zmian obciążeń poprzez długotrwały proces treningowy. Na adaptację składają się: starty, siła fizyczna, psychologiczna, parametry biomechaniczne etc. Może ją kontrolować rozmaitymi testami.
Naukowiec przedstawił dwie strategie treningowe. Pierwsza to zwiększanie długości treningu przy stałej intensywności. Ta stosowana jest na początku sezonu, tuż po okresie wprowadzającym (2-4 tygodnie). I druga - czyli zwiększanie intensywności treningu (prędkości) przy jego stałej długości.
Strategia I powinna być stosowana przez 16-18 tygodni. Stopień adaptacji po tym okresie zaczyna się zmniejszać. Wówczas należy wkroczyć ze strategią II. Podczas jej stosowania następuje wzrost maksymalnego tętna. Tętno zmniejsza się, natomiast podczas regeneracji wzrasta poziom mleczanu i jest on wolniej usuwany. Strategię II powinno się stosować w okresie startowym przez 3-5 tygodni. Wspomniane długości stosowania poszczególnych strategii są różne u sprinterów. Ci mają krótszy okres przygotowawczy (12-14 tygodni) i dłuższystartowy (6-8).
Sokolovas oznajmił że badania wykazały, iż stopień adaptacji zwiększa się, gdy zawodnicy używają produktów do regeneracji podczas treningu i po nim. Glikogen wyczerpuje się bowiem po 30- 45 minutach zajęć o średniej lub wysokiej intensywności. Pod koniec treningu zawodnik może uzyskać intensywność na poziomie 50-60 % indywidualnej maksymalnej ilości mleczanu.
Naukowiec podkreślił, że istotą przygotowania zawodnika jest nie tylko trening, ale i wypoczynek. Regeneracja ma decydujące znaczenie w planowaniu sezonu, a trener musi pamiętać, że najwyższy stopień adaptacji występuje do 25. tygodnia pracy, a potem gwałtownie spada.
Artykuł ukazał się w Forum Trenera 3 (28) 218
Autor: STEFAN TUSZYŃSKI jest trenerem pływania z 30-letnim stażem. Pracował m.in. z Bartoszem Kizierowskim w latach 1997-2000. Obecnie jest głównym trenerem w Śródmiejskim UKS Polna Warszawa i Szkole Podstawowej nr 48 w Warszawie.
Budowanie „ducha zespołu” to praca mozolna i trudna, opierająca się na obustronnym zaufaniu, dążeniu do wspólnego celu jakim są mistrzostwa świata czy igrzyska olimpijskie.
Budowanie „ducha zespołu” to praca mozolna i trudna, opierająca się na obustronnym zaufaniu, dążeniu do wspólnego celu jakim są mistrzostwa świata czy igrzyska olimpijskie. Efekty tej pracy i odpowiedź na pytanie czy wspólnie cel został osiągnięty najlepiej definiują wyniki uzyskiwane przez grupę zawodniczek czy zawodników, ale też to w jaki sposób zawodniczki reagują na przegraną, jak długo i czy z chęcią wracają do gry po przegranej, czy doznanej kontuzji, ale zacznijmy od początku...
Cieszyłem się, że po 14 latach pracy z młodzieżą „uzdolnioną sportowo” w klasach sportowych o kierunku wioślarskim nadeszła szansa, na którą nawet nie czekałem, bo wydawała się całkowicie nierealna. Z tego miejsca należą się podziękowania dyrektorowi sportowemu Polskiego Związku Towarzystw Wioślarskich Bogda-nowi Gryczukowi, który obserwując moją pracę w czterech poprzedzających tę propozycję latach, zadzwonił do mnie i zaproponował objęcie stanowiska trenera kadry seniorek.
Skłamałbym jeśli bym powiedział, że wziąłem się znikąd. Od 2008 r. współpracowałem z kadrą juniorów, a w latach 2013-2016 prowadziłem reprezentację młodzieżową kobiet i w tym czasie moje zawodniczki zdobywały kolejno dwa srebrne i dwa złote medale mistrzostw świata a rok 2016 za-kończyły też nieoficjalnym - niepobitym do dziś - rekordem świata w kategorii młodzieżowej.
Obejmując kadrę po moim poprzedniku w listopadzie 2016 r. nie miałem obaw o to czy dam sobie radę, ale o to jak długo grupa będzie żyć wspomnieniami, po - jakby nie było - znakomitych i historycznych sukcesach. Pierwszą moją decyzją było stworzenie grupy według moich założeń. Zależało mi też na odpowiedniej atmosferze. Zawodniczki które wcześniej ze mną nie pracowały mogły przypuszczać, że atmosfera będzie mało poważna, jak na rangę stanowiska i zadania do zrealizowania bo... taki mam charakter – luźny, spokojny, opanowany, ale konkretny i konsekwentny. By realizować cele potrzebowałem do współpracy kogoś o podobnym usposobieniu. Do współpracy zaprosiłem więc Michała Kozłowskiego, którego znałem dużo wcześniej, a który współpracował z Marcinem Witkowskim i prowadził do igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro dwójkę bez sterniczki – siostry Annę i Marię Wierzbowskie (10. miejsce). A w tle trwała medialna zawierucha spowodowana odejściem Marcina i pojawiały się pytania co teraz z kadrą kobiet.
Grupa Rio
Nie miałem pewności czy Maga z Natalią wrócą po rocznej przerwie, o która poprosiły przed rozpoczęciem przygotowań do kolejnego sezonu. Niemal równocześnie o roczny urlop wystąpiła też Asia Hentka (wtedy Leszczyńska), a ja zostałem mianowany nieoficjalnie i lakonicznie „trenerem młodzieżówki” - tym niedoświadczonym. Tym samym z medalistek IO z ka-dry Marcina Witkowskiego zostały trzy zawodniczki - Maria Springwald, Agnieszka Kobus (obecnie Zawojska) i Monika Ciaciuch (obecnie Chabel). Na współpracę z nowym trenerem zdecydowały się również ambitne i perspektywiczne siostry Wierzbowskie, a plany związku po informacji o wprowadzeniu nowej konkurencji wśród kobiet do IO w Tokio (czwórki bez sterniczki) miały stać się realne.
Jak zbudować dwie czwórki z 5 zawodniczek?
Tworząc grupę, której niewątpliwie trzonem stały się medalistki z Rio zaprosiłem do współpracy trzy złote medalistki młodzieżowych mistrzostw świata: Katarzynę Zillmann, Martę Wieliczko i Olgę Michałkiewicz. Czwarta z nich Krystyna Lemańczyk (obecnie Dobrzelak) kilka tygodni przed objęciem przeze mnie stanowiska poinformowała mnie, że jest w ciąży i złożyła podanie o roczny urlop, po którym miała zamiar kontynuować treningi. Jako że od związku dostałem zielone światło, po rozmowie z Michałem Kozłowskim, powołałem do kadry pauzującą od kil-ku lat Joannę Dittmann, która po mistrzostwach Europy senio-rów w 2014 r., gdzie w konkurencji czwórki podwójnej zdobyła brązowy medal, trenowała w klubie i była jakby nie było, poza zainteresowaniem ówczesnego trenera kadry. Po szansie jaką dostała okazało się, że tego właśnie potrzebowała – zainteresowania ze strony reprezentacji. W krótkim czasie jej pozytywne i pełne ambicji podejście zamieniła w fantastyczne rezultaty.
Do grupy dołączyła również kończąca studia w USA Monika Sobieszek.Okazało się więc, że kadra liczyła 10 zawodniczek i miała duży potencjał.
Przygotowania
Nastał okres przygotowawczy, w którym jak zakładałem nie chciałem wprowadzać dużych zmian w porównaniu do lat poprzednich, jeśli chodzi o korzystanie zimą z nart biegowych, liczby zgrupowań na wodzie i w górach. Równocześnie wytyczyłem plan działania dla całej grupy, określiłem cele do zrealizowania i zaznaczyłem, że bardzo liczę na współpracę z uwagi, że obce są mi wielkości obciążeń. Znałem to tylko od strony teoretycznej, a jak wiadomo praktyka z teorią czasami ma mało wspólnego, bo zależy od grupy - płci, doświadczenia itd.
Po odbyciu dwóch zgrupowań nastał czas pierwszych testów na ergometrze wioślarskim w czasie mistrzostw Polski. Rezultaty uzyskiwane przez grupę nastrajały optymizmem tym bardziej, że wzięliśmy w nich udział z marszu, a wyniki zbliżone były do życiowych lub je przekraczały. Był to pierwszy test moich kompetencji i zaufania jakim obdarzyła nas trenerów grupa zawodniczek. Myślę po czasie, że wraz z Michałem dostaliśmy wtedy kolejny kredyt zaufania, bo dziew-czyny przyzwyczajone do zdobywania medali mistrzostw Europy i świata nie miały zamiaru schodzić z tego poziomu. To czyniło nasze decyzje bardzo prze-myślane i konkretne, a o pomyłkach nie mogło być mowy.
Sposób prowadzenia zajęć był inny od wcześniej znanego części grupy i być może towarzyszył zajęciom większy luz psychiczny, a tym samym liczenie każdego kilograma i kilometra pokonywanego przez każdą zawodniczkę dawał im poczucie indywidualizacji i możliwość bardziej celowego rozwoju.
Znałem oczywiście wcześniejsze indywidualne wyniki każdej z zawodniczek uzyskiwane w poszczególnych okresach i robiłem wszystko, by były one lepsze względem lat poprzednich. Nie skupiałem się wówczas na tym, by treningi były dużo cięższe od znanych zawodniczkom obciążeń, lecz szukałem innych rozwiązań i innych, nowych bodźców mogących pobudzić wcześniej nieznane im obszary. Wprowadzało to w trening trochę świeżości i w tym żmudnym, jak na naszą dyscyplinę treningu więcej kolorytu. Miałem świadomość że jakiekolwiek inne lub lepsze samopoczucie zawodniczki na podobnym treningu wykonywanym wcze-śniej pozwoli im jeszcze lepiej poznać i odkryć w sobie nowe obszary wcześniej niepobudzane.
Pamiętam zdziwienie na twarzach zawodniczek kiedy zapytałem na drugi dzień po którymś z cięższych treningów „jak się czują...?” Otrzymałem wtedy od-powiedź że są zdziwione tym, że mnie to interesuje... Przecież był trening do wykonania a jego skutki są nieodzowne. Nie znałem relacji i zachowań poprzedniego trenera w takich sytuacjach, ale ja zawsze byłem i jestem zainteresowany informacją zwrotną od zawodniczek, bo wtedy kolejny trening – przy odpowiedniej modyfikacji - może być bardziej celowy.
Innym aspektem nad którym się skupialiśmy w treningu to jeszcze większe uświadomienie zawodniczek, co do celowości stawianych przed nimi zadań. Zdawaliśmy sobie sprawę, że gdy zawodniczka będzie miała świadomość co dany trening ma spowodować w jej organizmie to będzie jeszcze lepiej angażować się mięśniowo i mentalnie w wykonanie zadania. Takie podejście pozwoliło nam zbudować grupę zawodniczek, które podczas treningów w siłowni, ćwicząc w parach nawzajem nagrywały się i przed kolejnymi seriami ćwiczeń korygowały postawy i powodowały, że trening był bardzo efektywny i skuteczny. Nieświadomie zawodniczki wyrabiały w sobie odpowiedzialność za partnerkę z osady, tym samym wzrastało zaufanie w osadzie co niewątpliwie jest najważ-niejsze stając na starcie wyścigu.
Starty
W okresie startów zdawałem sobie sprawę, że każda moja decyzja dotycząca składu i uzyskiwanych przez osady wyników będzie porównywana z pracą mojego poprzednika, a najwięcej emocji budzić będą nasze międzynarodowe potyczki. Będąc jednak pewnym pracy jaką wykonaliśmy w odpowiednim czasie liczyłem, że przełoży się ona na wymierne wyniki. Nie myliłem się. Sezon startowy zleciał bardzo szybko i przynosił z każdym startem wyższy poziom zaufania zawodniczek do nas, trenerów, co nastrajało optymizmem. Czwórka podwójna wygrała regaty Pucharu Świata, a czwórka bez sterniczki (budowana od podstaw) stawała na podium Pucharów Świata, ale jej poziom wydawał się być jednak mniej stabilny, czemu dziwić się nie mogliśmy. Swoje trzeba wypływać i to wiedzieliśmy wszyscy.
Przyszedł czas przygotowań do imprezy głównej i spekulacje ze strony dziennikarzy, czy nowa grupa kobiet po tak udanym sezonie startowym będzie potrafiła powalczyć o medale w Sarasocie. Jednak na kilka tygodni przed wylotem w czasie treningu Jednym z podstawowych wniosków z mojej dwuletniej pracy z pierwszą reprezentacją, to stwierdzenie, dopóki to, co nas pcha do przodu jest naszą pasją, to o wyniki można być spokojnym. Ważna jest też umiejętność zarażania tym samym grupy doświadczonych zawodniczek z wieloletnim stażem.kolarskiego jedną z członkiń czwórki bez sterniczki - Anię Wierzbowską potrącił bus, co spowodowało wykluczenie jej z wyjazdu, a na jej miejsce wsiadła Olga Michałkiewicz.
„...Dziewczyny ciężko przyjęły wypadek Ani, szczególnie jej siostra Maria. Początkowo połowę treningów odbywała z głową w chmurach, długo w niej to siedziało, ale powoli się odblokowuje. Sama zmiana w składzie nie wpłynęła na poziom osady, ale psychicznie był to dla nich problem. Potrzebowały czasu zanim się pozbierały...” – tak w tamtym czasie skomentowałem to wydarzenie w jednym z wywiadów w „Przeglądzie Sportowym”.
Summa summarum na mistrzostwach świata kobiety osiągnęły historyczne wyniki – zdobyły dwa srebrne medale. I w jednym i drugim przypadku do zło-tego zabrakło niecałej sekundy. Mieliśmy wtedy świadomość, że stworzyła się na nowo grupa kobiet, w której młodość uzupełniana przez doświadczenie w przyszłości będzie mogła przynieść jeszcze więcej splendoru naszej dyscyplinie. Skąd takie myśli? Bo wiedzieliśmy co było nie tak i co należy zmienić, a co najważniejsze wiedzieliśmy jak to zrobić. Wydawało się że wzajemne zaufanie i panująca w grupie atmosfera, spowodowała, że praca jaka wykonaliśmy przygotowując się do imprezy głównej przyniosła oczekiwane rezultaty, a zawodniczki rozjeżdżając się do domów i rozpoczynając etap roztrenowania powrócą z jeszcze większą motywacją do pracy.
Kolejny rok upłynął w atmosferze wytężonej pracy, jeszcze większej niż w poprzednim, ponieważ musieliśmy zniwelować wszystkie niedociągnięcia. Skupiliśmy się przede wszystkim na tak-tyce rozgrywania biegu w tym aspekcie, by zawodniczki uwierzyły, że mimo że są słabsze fizycznie od rywalek z innych reprezentacji, to mogą z nimi skutecznie walczyć i do tego regularnie wygrywać. Najważniejszym aspektem w tej kwestii było skuteczne „wyleczenie” z kompleksu Holenderek i Niemek, ciągnącego się od igrzysk w Rio.
Jak to zrobić? Otóż podczas wyścigu liczy się jeszcze to coś, co nazywane jest we wszystkich wodnych dyscyplinach czuciem wody, a wiara w siebie na każdym etapie wyścigu wioślarskiego w połączeniu z czuciem wody daje efekt w postaci wygranych. Oczywiście wszystko to nie ma szans powodzenia i realizacji, bez odpowiedniego przygotowania fizycznego, ale z uwagi na to, że mówimy tutaj o atmosferze, celowo to pomijam.
Skoro w MŚ w Sarasocie do medalu zabrakło niecałej sekundy to mogłoby się wydawać zawodniczkom, że zmiana czegokolwiek może spowodować odwrotny skutek i pogorszenie wyniku w kolejnych startach. Tym większym zaufaniem musieliśmy się obdarzyć, by wprowadzane zmiany dawały oczekiwane rezultaty. Jedna z zawodniczek tak komentuje owe zmiany – „niektóre rzeczy pojawiające się w treningu są nowe i dotychczas nam nieznane, a co więcej, wydają się sprzeczne z naszą wiedzą do-tycząca treningu zdobytą na przestrzeni lat. Jeśli jednak rezultaty dają efekt w postaci złotych medali to chyba nie ma co dyskutować...”. Jeszcze inna zawodniczka o panującej atmosferze: „z terenerem Urbanem atmosfera jest zdecydowanie luźniejsza, ale nie ma to nic wspólnego z jakością pracy, która jest na odpowiednim poziomie. Jest po prostu mniej nerwów, co zdecydowanie sprzyja często napiętej atmosferze w czasie treningu czy zawodów. Dobra atmosfera w grupie jest bardzo ważna, bo spędzamy ze sobą ok. 300 dni w roku. Nie musimy się kochać, ale musimy się szanować i dążyć do wspólnie wytyczonego celu...”
Kulminacja
Jednym z podstawowych wniosków z mojej dwuletniej pracy z pierwszą re-prezentacją, to stwierdzenie, że dopóki to, co nas pcha do przodu jest naszą pasją, to o wyniki można być spokojnym. Ważna jest też umiejętność zarażania tymi samymi ideami i wyzwaniami grupy doświadczonych zawodniczek z wieloletnim stażem, co nie wydaje się prostym zadaniem, ale czasem z mniejszym, czy większym rezultatem jest to osiągalne. „Dzień przed startem trener Jakub Urban intensywnie i konkretnie motywował dziewczyny. W swoim stylu: na luzie, ale jednocześnie energetycznie, na zasadzie jeśli nie teraz, to kiedy, jeśli nie tutaj, to gdzie? – Lubimy, kiedy zwraca się do nas w ten sposób. Nie mydli nam oczu. Czujemy wtedy, że przed zawoda-mi wykonałyśmy dobrą robotę. On doskonale wie, że potrafimy wygrać – potwierdzają nasze wioślarki”- tak po złotym medalu w ME w Glasgow mówiły zawodniczki.
Właściwe i konkretne wytyczenie zadania do zrealizowania wg mnie musi być zawsze poparte ciężką i celową pracą. Realizacja taktyki w takim przypadku jest dużo łatwiejsza, a na tym mieliśmy się w tym sezonie skupić. Kilka lat temu po wy-słuchaniu wykładu Jacka Walkiewicza dotyczącego „pełnej mocy możliwości” przestałem używać stwierdzenia „udało mi się..” w kontekście – „coś osiągnąć”. Zwracam też uwagę zawodniczkom, by tak nie mówiły. Mówiąc tak, nie przypisujemy sobie sprawstwa, a tym samym osiągnięty wynik to przypadek? Wychodzę z założenia, że jeśli coś się planuje i wszystkie za-łożenia planu zostaną spełnione (często są to założenia, które spełnić jest niezwykle trudno) to wynik przyjdzie prędzej, czy później i lepiej jest powiedzieć „robiliśmy wszystko by tytuł zdobyć i go zdobyliśmy”. Takie mówienie o swoich poczyna-niach dodaje pewności siebie, co nie jest bez znaczenia w sporcie na wysokim poziomie.
Sezon startowy 2018 r. upłynął pod znakiem testów osobowych i realizacji przyswojonej wiedzy z zakresu rozgrywania biegu. Teoria teorią, ale nadszedł czas sprawdzenia tego w praktyce. Uważam że w większości startów z mniejszym lub większym rezultatem zadanie zostało zrealizowane. Zdarzył się również start w PŚ w Linz, w którym cała grupa nie wypadła dobrze i tego startu nie biorę pod uwagę. Jednym z celów na drodze do MŚ były w niedalekim terminie od PŚ w Linz mistrzostwa Europy, pod których kątem trwały przygotowania. Nadrobić trzeba było wytrzymałość długo i średniookresową, tym samym o dynamice i świeżości nie było mowy. 6 miejsce w tym Pucharze Świata to był dla zawodniczek od kilkunastu miesięcy stających w zawodach tej rangi na podium cios, na który może i były przygotowane, ale zniosły to ciężko. Trochę pomogło moje tłumaczenie dotyczące celowości takiego za-biegu i obietnica, że w kolejnym – finałowym Pucharze Świata w Lucernie oraz mistrzostwach Europy będą mogły sprostać już w walce z najlepszymi. Tak się stało.
W Lucernie zawodniczki zakończyły regaty na drugim miejscu, za osadą niemiecką prowadzoną przez Marcina Witkowskiego. Panie regaty zakończyły z ulgą, że forma wróciła wg „obietnicy”, ale został lekki niedosyt i chęć rewanżu na Niemkach. Na rewanż musiały czekać dość długo, bo do półfinałowego biegu w mistrzostw świata, gdzie realizując bardzo dokładnie zakładaną taktykę biegu wygrały z nimi o ponad długość łodzi, co w wioślarstwie na tym poziomie jest znaczącą przewagą. Finał tej konkurencji przebiegł również wzorcowo i był to bieg jednej osady, która wykonała wielką pracą nad sobą, zmieniając swój sposób myślenia i koncentracji, co bezpośrednio przełożyło się na wygraną w pięknym stylu.6:08.96 – było to podsumowanie całego roku mojej pracy i dowód na to, że oprócz odpowiedniego przygotowania fizycznego, w odpowiednim momencie, ważna - o ile nie najważniejsza - jest atmosfera dająca rozwijać się jednej i drugiej stronie „teamu”.
Przed nami kolejne dwa ciężkie lata, dające odpowiedź czy w kluczowych momentach czterolecia olimpijskiego będziemy mogli powtórzyć momenty, w których na próbę będzie wystawione to porozumienie i czy da wymierne rezultaty w postaci satysfakcjonujących jedną i druga stronę wyników.
Jakub Urban
W pracy pt. Dobór ciężarów w ćwiczeniach siły mięśniowej [1], zamieszczonej 23 maja 2017 r. w panelu „Profesor Zbigniew Trzaskoma radzi”, omówiliśmy zasady zarówno doboru ciężarów, jak i mierzenia ciężaru maksymalnego (1 RM) w ćwiczeniach ukierunkowanych na zwiększanie siły mięśniowej.
W tej pracy przedstawimy, jak w warunkach treningowych dobierać odpowiedni ciężar w serii ćwiczenia ukierunkowanego na moc mając – lub nie – odpowiednie urządzenia pomiarowe. Już w poprzedniej, wymienionej powyżej pracy, podkreślono, że w ćwiczeniach ukierunkowanych na siłę mięśniową nawet nie mając urządzeń pomiarowych możemy wystarczająco dokładnie dobrać odpowiedni ciężar w serii ćwiczenia. Tę tezę w pełni potwierdzają aktualne zalecenia uzgodnione przez światowe grono ekspertów podczas Międzynarodowej Konferencji „Monitorowanie obciążeń treningowych – jak i dlaczego?” (luty 2016, Doha, Katar), zawarte w pracy zamieszczonej w 2017 roku w renomowanym czasopiśmie naukowym International Journal of Sports Physiology and Performance [2].
Przy czym badając wpływ różnych zmiennych (wiek, uzdolnienia, czy intensywność treningów) na osiągane efekty (np. zwiększenie mocy) wykorzystuje się m. in. teorie prawdopodobieństwa [3].
W ćwiczeniach mocy nie mierząc tej wielkości mechanicznej – co najmniej średniej, ale lepiej maksymalnej – dobór ciężaru może być niedokładny.
W tej pracy proponujemy, jak rozwiązać ten problem szkoleniowy.
Problem szkoleniowy
Dokładne określenie ciężaru, z którym rozwijana będzie najwyższa moc wymaga mierzenia wartości mocy maksymalnej podczas wykonania ćwiczenia!
Zadanie to jest możliwe do wykonania, jeżeli dysponujemy odpowiednim sprzętem pomiarowym, takim jak: czujnik zamieszczony na gryfie sztangi (np. przyspieszeniomierz lub czujnik prędkości zamocowany na gryfie sztangi lub dołączony do wyciągu dolnego (FiTRO Dyne Premium system, FiTRONiC, Slovakia [4]), mata kontaktowa (np. SmartJump System), stanowisko treningowo-pomiarowe (np. Keiser A 300 Squat lub Keiser Air 300 Runner z oporem pneumatycznym], czy platforma dynamometryczna (np. PowerJump System, Zbigniew Staniak JBA). Można stosować także czujniki bezwładnościowe umieszczone na różnych częściach ciała, które umożliwiają m. in. ocenę prawidłowości wykonania ćwiczenia [5], np. przysiadu [6]. Pomiar mocy rozwijanej w ćwiczeniach, w których występuje faza lotu, czyli oderwanie stóp (lub rąk) od podłoża (np. wyskok z obciążeniem, zarzut sztangi, wybicie sztangi z klatki piersiowej, rwanie sztangi, czy „pompki” z odbiciem od podłoża), najlepiej przeprowadzać na platformie dynamometrycznej, która w porównaniu z matą kontaktową umożliwia ocenę mocy maksymalnej. Jeżeli chcemy oceniać moc rozwijaną w ćwiczeniach w pozycji leżącej lub w urządzeniach (np. wyciskanie w leżeniu zakończone wypchnięciem sztangi lub wyskoki z obciążeniem w maszynie Smitha), to na gryfie sztangi należy umieścić czujnik, który umożliwi pomiar prędkości liniowej.
W sytuacji treningowej, gdy nie mamy specjalistycznych urządzeń i tym samym możliwości pomiaru wartości mocy, możemy przyjąć, że maksymalna moc będzie rozwijana z ciężarem 50-70% ciężaru maksymalnego (1 RM) w ćwiczeniu, ale – jak wyjaśnimy w dalszej części tej pracy – nie zawsze tak będzie.
Oceniając intuicyjnie szybkość ruchów lub mierząc czas wykonania serii ćwiczenia z różnym ciężarem możemy popełnić błąd w ocenie mocy, gdyż wiadomo, że wraz ze wzrostem pokonywanego ciężaru czas serii (np. 5 RM) będzie wzrastał, prędkość ruchu będzie nieuchronnie malała, co nie oznacza, że będzie malała moc!
Mierząc czas wykonania serii ćwiczenia ukierunkowanego na moc możemy jedynie porównać moc rozwijaną w pierwszej i kolejnych seriach ćwiczenia, ale tylko wtedy, gdy będzie pokonywany ten sam ciężar. Przy czym, pomiar czasu trwania serii ćwiczenia nie musi być wprost proporcjonalny do mocy, ponieważ krótszej fazie koncentrycznej (np. zarzut sztangi na klatkę piersiową od kolan), która mogłaby pośrednio świadczyć o rozwinięciu większej mocy, może towarzyszyć dłuższa faza ekscentryczna (powrót sztangi do kolan), co w rezultacie może dać czas serii zbliżony do serii, w której będzie sytuacja odwrotna.
Tak więc biorąc pod uwagę powyższe względy musimy powtórzyć: dokładne – a o takie przecież chodzi w procesie treningowym - określenie ciężaru, z którym rozwijana będzie najwyższa moc wymaga mierzenia jej wartości podczas wykonania ćwiczenia!
Rozwiązaniem zastępczym jest pomiar mocy w ćwiczeniu w warunkach laboratoryjnych (np. z wykorzystaniem platformy dynamometrycznej), który pozwoli określić ciężar, jaki zastosujemy w treningach np. przez 3-4 tygodnie.
Najważniejsze kryteria doboru ćwiczeń mocy w sporcie
Obecnie w procesie treningowym zarówno dbałość o zdrowie sportowca, jak i skuteczne wykorzystanie jego energii odgrywają bardzo ważne znaczenie i mają wpływ nie tylko na osiąganie maksymalnych wyników, ale i na długość karier sportowych. W ćwiczeniach mocy ważny jest zarówno prawidłowo dobrany ciężar, jak i prędkość ruchu podczas wykonania ćwiczenia.
Po pierwsze, wybieramy ćwiczenia, które wykonujemy w otwartych łańcuchach biokinematycznych, jak np. rzuty piłkami lekarskimi lub odważnikami, skoki, sprinty, czy rwanie techniczne, zarzut sztangi na klatkę piersiową. W tych ćwiczeniach możemy działać maksymalnie szybko do końca i uzyskiwać prędkość maksymalną na końcu ruchu. Wyciskanie sztangi w leżeniu, czy przysiad ze sztangą trzymaną na barkach (lub na klatce piersiowej) nawet wykonywane bardzo szybko z niewielkim obciążeniem, w klasycznych formach, nie są skutecznymi ćwiczeniami mocy, gdyż są wykonywane w zamkniętych łańcuchach biokinematycznych i na końcu ruchu występuje hamowanie. Co zrobić, by te ćwiczenia sprzyjały zwiększaniu mocy? Wykonywać je w otwartych łańcuchach biokinematycznych, to znaczy wyciskanie w leżeniu kończyć wypchnięciem sztangi (ang. bench press throw), co umożliwia np. maszyna Smitha, a przysiad zamienić na wyskok z obciążeniem. W obu przypadkach uzyskamy tzw. wolną końcówkę umożliwiającą osiągnięcie maksymalnej prędkości na końcu ruchu, co jest istotą ćwiczeń mocy!
Po drugie, ciężar, jaki będzie podnosił sportowiec w danym ćwiczeniu, powinien umożliwić mu uzyskanie dużej prędkości ruchu, dlatego też nie może być zbyt duży!
Po trzecie, jeżeli celem ćwiczenia jest moc maksymalna, to liczba powtórzeń w serii (RM) nie powinna przekraczać 4-5, a czas serii 7-8 sekund!
Po czwarte, liczba ćwiczeń mocy w jednostce treningowej nie powinna przekraczać 3-4, liczba serii każdego ćwiczenia nie więcej niż 3-4, a przerwa między seriami – jak potwierdzają to aktualne badania Hernández Davó i wsp. [7] - 2-3 min. (sportowcy o wysokim poziomie mocy) i co najmniej 3 min. (sportowcy o niskim poziomie mocy).
Jak dobrać właściwy ciężar w treningu mocy?
Ustalenie odpowiedniego ciężaru w serii ćwiczenia ukierunkowanego na moc, jeżeli ma być precyzyjne, nie jest możliwe bez bieżącego pomiaru rozwijanej przez sportowca mocy! Tak więc w porównaniu z ćwiczeniem ukierunkowanym na siłę wymaga zastosowania specjalistycznego sprzętu, zwłaszcza wtedy, gdy zależy nam na zwiększeniu mocy maksymalnej.
W ruchu prostoliniowym – taki przyjmujemy w naszych rozważaniach - moc (P) jest iloczynem siły (F) i prędkości (v): P = F v i jej wartość maksymalna uzyskiwana jest wówczas, gdy w ruchu rozwijana siła i prędkość wynoszą około 60% maksymalnych wartości. Dla potrzeb praktyki można przyjąć, że maksymalna wartość mocy w ćwiczeniach z obciążeniem uzyskiwana jest wówczas, gdy pokonywany ciężar jest w zakresie 50-70% CM (1 RM). Poniżej przedstawione pomiary na platformie dynamometrycznej z udziałem siatkarek wysokiej klasy potwierdzają, że w tym zakresie % 1 RM w wyskoku pionowym z miejsca, z dodatkowym obciążeniem między wartościami rozwijanej mocy maksymalnej występują niewielkie różnice (tabela 1).
Tabela 1. Wartości mocy maksymalnej [W]
podczas wyskoków pionowych obunóż z różnymi masami sztangi –
przykład doboru ciężaru w treningu mocy siatkarek wysokiej klasy
% 1 RM |
|
|
|
Siatkarka |
|
|
|
Masa sztangi (kg) |
1 mc = 71,3 |
2 mc = 65,2 |
3 mc = 64,0 |
4 mc = 70,7 |
5 mc = 66,5 |
6 m = 74,9 |
7 mc = 74,9 |
50% |
20/1970 |
20/1792 |
20/1747 |
20/2018 |
20/2258 |
20/2080 |
20/2722 |
60% |
22,5/1954 |
25/1779 |
22,5/1717 |
25/2025 |
25/2323 |
25/2061 |
25/2701 |
70% |
25/1933 |
27,5/1768 |
25/1702 |
30/1995 |
27,5/2318 |
30/2008 |
30/2660 |
R [%] |
1,9 |
1,4 |
2,6 |
1,5 |
2,9 |
3,6 |
2,3 |
Źródło: wyniki własne.
Objaśnienia: % 1 RM – 50, 60, 70% - wartości masy sztangi wyrażone w % ciężaru maksymalnego w wyskoku pionowym obunóż z miejsca, masa sztangi (kg) – pokonywane obciążenie, 20/1970 – zawodniczka 1 podczas wyskoku pionowego z 50% 1 RM, który stanowiła masa sztangi = 20 kg, rozwinęła/moc 1970 W, R [%] – różnica między największą i najmniejszą wartością mocy, wyrażona w %, mc – masa ciała siatkarek w kg, 1-7 – siatkarki wysokiej klasy (kadra narodowa).
Komentarz Z. T.: różnice w wartościach mocy maksymalnej między 50 a 70% 1 RM są niewielkie u wszystkich zawodniczek i mieszczą się w zakresie od 1,2 do 3,6%; zawodniczki o większej sile mięśniowej (6 i 7), określonej ciężarem maksymalnym (1 RM) w przysiadzie ze sztangą na barkach, uzyskują maksymalne wartości na niższym % 1 RM w wyskoku pionowym z miejsca, z obciążeniem (47%) niż zawodniczki o mniejszej sile mięśniowej (1-5, średnio na 60% 1 RM).
Wnioski treningowe: w najbliższym okresie treningowym (ok. 3-4 tygodnie) w tym badanym ćwiczeniu siatkarki powinny wykonywać serie główne z ciężarem, na którym rozwinęły największą moc maksymalną (np. zawodniczka 4 na 25 kg); ciężary 70% 1 RM powodują spadek mocy maksymalnej, a więc nie są odpowiednie; zaleca się po 3-4 tygodniach przeprowadzić ponownie pomiary wg tego protokołu w celu aktualnego doboru ciężarów w tym ćwiczeniu; siatkarki o niższym poziomie siły mięśni kończyn dolnych powinny w ćwiczeniach mocy stosować wyższy % 1 RM (akcentowanie w ćwiczeniach mocy komponenty siły) niż zawodniczki silniejsze (akcentowanie w ćwiczeniach mocy komponenty prędkości).
Jakkolwiek wówczas, gdy nie mamy możliwości pomiaru mocy w warunkach treningowych, można przyjąć zakres 50-70% CM w ćwiczeniu, to jednak, by określić dokładnie, z jakim obciążeniem w konkretnym ćwiczeniu dany sportowiec powinien ćwiczyć, to trzeba mierzyć rozwijaną przez niego moc!
Powtórzmy - ocena mocy rozwijanej przez ćwiczącego w danym ćwiczeniu nie jest możliwa bez jej mierzenia!
Oceniając intuicyjnie szybkość ruchów lub mierząc czas wykonania serii ćwiczenia ukierunkowanego na moc (np. zarzut sztangi na klatkę piersiową z wysokości kolan, 4 RM w serii) z różnym ciężarem nie możemy ocenić mocy, gdyż nie wiemy, jaka jest wartość drugiej składowej mocy, tj. siły! Możemy popełnić bardzo duży błąd w ocenie mocy na podstawie szybkości ruchów, gdyż wiadomo, że wraz ze wzrostem pokonywanego ciężaru prędkość będzie nieuchronnie spadała, co nie oznacza, że będzie spadała moc!
Mierząc czas wykonania serii ćwiczenia ukierunkowanego na moc możemy jedynie porównać moc rozwijaną w pierwszej i kolejnych seriach ćwiczenia, ale tylko wtedy, gdy będzie pokonywany ten sam ciężar i – co niezwykle trudno ocenić wizualnie – nie będzie różnic w technice ruchu w kolejnych seriach ćwiczenia. Ponadto, wystąpić mogą istotne – z punktu widzenia szkoleniowego – różnice zarówno między sportowcami, jak i ćwiczeniami.
Jakie czynniki należy wziąć pod uwagę pod uwagę w określeniu właściwego ciężaru w ćwiczeniu mocy?
Po pierwsze, prawidłowa pozycja wyjściowa i technika wykonania ćwiczenia. Sportowiec musi wiedzieć, w jakiej pozycji i jaki ma wykonać ruch i – co niezwykle ważne – musi tak opanować technikę ćwiczenia, by o niej nie myśleć podczas wykonania ćwiczenia! Po drugie, tempo wykonania ćwiczenia. Ruch wykonujemy z maksymalną prędkością bez względu na wielkość pokonywanego oporu! Instrukcja jest prosta: wykonaj serię ćwiczenia tak szybko, jak to możliwe!
Po trzecie, ciężar dobieramy do zaplanowanej liczby powtórzeń w serii, starając się, żeby ostatnie powtórzenie było wykonane z dużą dynamiką. Jeżeli celem jest moc maksymalna, to czas wykonania serii ćwiczenia nie powinien przekraczać 6-8 sekund! Jeżeli celem jest moc średnia, to czas wykonania serii ćwiczenia dostosujemy np. do czasu wysiłku startowego, tylko wówczas musimy uwzględnić to, że po 6-8 sekundzie w kolejnych powtórzeniach moc będzie systematycznie spadała. Z najnowszych badań Zemkovej i wsp. [4] wynika, że spadek mocy w ćwiczeniu ukierunkowanym na mięśnie tułowia (the standing cable wood chop exercise on weight stack machine), które w tłumaczeniu na język polski można określić jako rotacja tułowia w pozycji stojącej na wyciągu dolnym, podczas serii 20-powtórzeniowej (20 RM) tylko w niewielkim stopniu zależał od % ciężaru maksymalnego (% 1 RM) i w przedziale ciężaru 67-83% 1 RM wynosił od 10,2 do 13,9%. Należy przypuszczać, że w ćwiczeniach kompleksowych, w których rozwijana jest znacznie większa moc maksymalna (np. wyskok z obciążeniem, czy zarzut sztangi na klatkę piersiową) spadki mocy mogą być znacznie większe (przyp. Z.T.).
Po czwarte, jeżeli nie mamy dostępu do urządzeń badawczych, które umożliwiają mierzenie mocy w systemie on-line w ćwiczeniach kompleksowych (np. platforma dynamometryczna lub czujniki, umożliwiające pomiar prędkości sztangi, jak np. FiTRO Dyne Premium system, FiTRONiC, Slovakia), to pozostaje nam dobieranie ciężar intuicyjnie. W ćwiczeniach kompleksowych, takich jak zarzut sztangi na klatkę piersiową, czy rwanie najczęściej będzie to ciężar w granicach 50-70% CM, a wyskokach z obciążeniem ok. 25-30% CM w przysiadzie ze sztangą na barkach. Przy czym należy wziąć pod uwagę istotne różnice, jakie mogą wystąpić między zarówno zawodnikami, jak i ćwiczeniami.
Po piąte, sposób dobierania ciężarów w ćwiczeniach ukierunkowanych na moc na podstawie wartości % CM nie jest wystarczająco pewny i dokładny, tak więc w przypadku zaawansowanych sportowców wysokiej klasy zaleca się korzystanie z urządzeń pomiarowych.
Jak dobrać właściwy ciężar z wykorzystaniem platformy dynamometrycznej?
Poniżej przedstawiamy sposób określenia właściwego ciężaru w kompleksowych ćwiczeniach ukierunkowanych na moc z wykorzystaniem pomiarów siły reakcji podłoża (składowej pionowej) na platformie dynamometrycznej. Zastosowanie specjalistycznego oprogramowania umożliwia obliczanie mocy (maksymalnej i średniej), jaką będzie rozwijał sportowiec wykonując ćwiczenie, w tym przypadku zarzut sztangi od kolan na klatkę piersiową z różnym obciążeniem na platformie dynamometrycznej. To urządzenie można z powodzeniem wykorzystać w doborze ciężaru w takich ćwiczeniach, które są możliwe do wykonania na często ograniczonej (np. 45 x 45 cm) płaszczyźnie platformy i dotyczą wyskoków z obciążeniem i bez, zarzutów, rwania, wybicia sztangi z klatki piersiowej na tzw. unik, czy „pompek” z odbiciem z rąk. Na platformie dynamometrycznej nie zmierzymy mocy np. w wyciskaniu sztangi w leżeniu tyłem, czy podciąganiu sztangi do klatki piersiowej na ławce. W tych ćwiczeniach pomiar mocy wymaga rejestracji prędkości sztangi, a więc innego urządzenia pomiarowego (np. wspomniany wcześniej FiTRO Dyne Premium system, FiTRONiC, Slovakia). W naszych rozważaniach nie uwzględniamy możliwości obliczania mocy z wykorzystaniem techniki wideo (rejestracja techniki ruchu) połączonej z rejestracją siły reakcji podłoża na platformie dynamometrycznej, często stosowanej w badaniach laboratoryjnych, gdyż w warunkach treningowych wykorzystanie tego systemu pomiarowego nie tylko, że jest trudne organizacyjnie, ale też nie zapewnia natychmiastowej informacji.
Przykład ustalenia ciężaru w ćwiczeniu ukierunkowanym na moc z wykorzystaniem platformy dynamometrycznej i specjalistycznego oprogramowania
Ćwiczenie – zarzut sztangi na klatkę piersiową od kolan.
Instrukcja do wykonania ćwiczenia – zarzuć sztangę maksymalnie szybko, akcent na fazę poderwania!
Sportowiec – koszykarz, wiek – 23 lata, wysokość ciała – 187 cm, masa ciała – 94 kg, ciężar maksymalny (1 RM) w tym ćwiczeniu – 90 kg.
Moc maksymalna – mierzona podczas jednego powtórzenia w zakresie 30-100 % 1 RM, tj. z masą sztangi od 27,5 do 90 kg.
W tabeli 2 przedstawiono wyniki pomiarów mocy maksymalnej podczas zarzutu sztangi na klatkę piersiową od kolan z różnym obciążeniem.
Tabela 2. Wartości mocy maksymalnej (Moc max) podczas zarzutu sztangi na klatkę piersiową od kolan z różnymi masami sztangi –
przykład doboru ciężaru w ćwiczeniu mocy koszykarza (masa ciała = 94,0 kg)
Próba [nr] |
% 1 RM |
Masa sztangi [kg] |
Moc max [W] |
1 |
30 |
27,5 |
3332 |
2 |
40 |
35 |
3581 |
3 |
50 |
45 |
3816 |
4 |
60 |
55 |
3839 |
5 |
70 |
62,5 |
3709 |
6 |
80 |
72,5 |
3597 |
7 |
90 |
80 |
2521 |
8 |
100 |
90 |
1580 |
Źródło: wyniki własne.
Wnioski treningowe: w najbliższym okresie treningowym (ok. 3-4 tygodnie) w tym badanym ćwiczeniu sportowiec powinien wykonywać serie główne z ciężarem 50-60% 1 RM, tj. ze sztangą o masie 45 (np. dwie pierwsze serie) i 55 kg (np. trzecia i czwarta seria); ciężary powyżej 80% 1 RM powodują wyraźny spadek mocy maksymalnej, a więc nie są odpowiednie; zaleca się po 3-4 tygodniach przeprowadzić ponownie pomiary wg tego protokołu w celu sprawdzenia, czy nastąpi większa różnica w mocy maksymalnej między 50 a 60% 1 RM, a także, jakie wartości mocy będą osiągane z ciężarem 70% 1 RM.
Testy mocy mięśni kończyn dolnych
W celu określenia skuteczności ćwiczeń zastosowanych na zwiększenie mocy nieodzownym jest okresowo przeprowadzanie specjalistycznych pomiarów, które mogą być prowadzone w warunkach zarówno laboratoryjnych, jak i treningowych. W tych pierwszych najczęściej stosuje się klasyczny test Wingate (cykloergometr, 30 s, obciążenie 0,075 kg/ kg masy ciała badanego) lub wyskok pionowy obunóż z miejsca z zamachem (CMJ – ang. countermovement jump), rzadziej z rękoma na biodrach (ACMJ – ang. akimbo countermovement jump), czy też z pozycji zatrzymanej (SJ – ang. squat jump) lub zeskok „w głąb” połączony z natychmiastowym wyskokiem (DJ – ang. depth lub drop jump), wykonywane na platformie dynamometrycznej.
Jednym z testów proponowanych w światowym piśmiennictwie, zwłaszcza dla lekkoatletów (sprinterzy, skoczkowie, miotacze), jest test 15 maksymalnie szybkich przysiadów, nazwany Kansas Squat Test [8, 9]. Protokół przeprowadzenia tego testu podano poniżej.
Kansas Squat Test (KST) – ocena mocy mięśni kończyn dolnych
Na podstawie pomiarów przeprowadzonych z udziałem mężczyzn uprawiających ćwiczenia siłowe [8] i lekkoatletów (sprinterzy, skoczkowie, miotacze) [9] wykazano wysoką zależność między wartościami mocy maksymalnej (r = od 0,775 do 0,920) i mocy średniej (r = od 0,752 do 0,929) w odniesieniu do testu Wingate, natomiast nie było istotnej zależności między wartościami wskaźników zmęczenia ocenianymi w porównywanych testach. W teście KST w porównaniu z testem Wingate osiągane są istotnie wyższe wartości mocy maksymalnej (odpowiednio 1112 i 463 W) i mocy średniej (odpowiednio 941 i 409 W), natomiast niższe stężenia kwasu mlekowego (odpowiednio 5,96 i 8,94 mm/L) i wskaźnika zmęczenia (odpowiednio 20,4 i 33,9%) [8].
Jaki test mocy mięśni kończyn dolnych stosować?
Między zaprezentowanymi w tej pracy testami mocy mięśni kończyn dolnych, tj. Wingate, CMJ i KST, występuje wysoka dodatnia zależność, a więc każdy z nich umożliwia trafną ocenę mocy sportowca. Niewątpliwie utrudnieniem w ich wykorzystaniu w warunkach treningowych jest konieczność posiadania specjalistycznych urządzeń pomiarowych z oprogramowaniem, takich jak cykloergometr (Wingate), platforma dynamometryczna (CMJ), czy urządzenie do pomiaru prędkości sztangi (KST).
Które z nich wybrać?
Klasyczny test Wingate i jego modyfikacje (np. ocena mocy kończyn górnych) może być rekomendowany zwłaszcza tym sportowcom, którzy rozwijają moc w czasie kilkudziesięciu sekund bez przerwy, np. kolarzom (zwłaszcza sprinterom torowym), kajakarzom (kończyny górne) i reprezentantom zespołowych gier sportowych.
CMJ i jego odmiany mogą być zalecane sportowcom, którzy rozwijają pojedyncze wysiłki o maksymalnej mocy napędzając tylko własne ciało i/lub pokonując opór sprzętu o niewielkich masach, np. lekkoatleci (biegi, skoki, rzuty), czy siatkarze.
KST, który w USA jest uważany za test bardziej specyficzny w ocenie mocy lekkoatletów niż Wingate, w Europie jest praktycznie nieznany, a więc trudno jest jednoznacznie ocenić jego przydatność. Wydaje się, że jego wykorzystanie mogą ograniczać następujące czynniki: długi czas testu – praktycznie czas trwania może wynosić ok. 100 s, z czego 84 s zajmują przerwy między powtórzeniami (14 przerw x 6 s); przysiad wykonywany jest w łańcuchu biokinematycznym zamkniętym, co jak wiadomo nie pozwala uzyskać maksymalnej prędkości na końcu ruchu ograniczając rozwijaną moc; technika przysiadu nie jest tak naturalna dla sportowców jak pedałowanie, czy wyskok pionowy, a więc może mieć wpływ na wartość rozwijanej mocy.
Uwaga! Wszystkie wymienione powyżej testy oceniają moc przy pokonywaniu tylko jednego obciążenia (ciężaru), a więc nie umożliwiają wykreślenia charakterystyki moc-obciążenie dla danego sportowca!
Propozycja własna – TMT (Test Mocy Trzaskomy)
do oceny charakterystyki moc-obciążenie mięśni kończyn dolnych
(wersje pełna i skrócone wyskoków ze sztangą na barkach)
Uwaga! Zaznaczenie i przestrzeganie stałej tzw. głębokości zejścia jest niezwykle ważne podczas zarówno mierzenia, jak i porównywania (badania poprzednie-aktualne) mocy w wyskokach pionowych obunóż z miejsca, gdyż ma ona bardzo istotny wpływ na mierzoną moc! Moc uzyskana w skokach o różnej głębokości zejścia przez tego samego sportowca podczas testu może różnić się nawet 50-60% (sic!). Z reguły najwyższa moc osiągana jest przy małych głębokościach zejścia.
Wersja skrócona TMT (wariant zalecany dla uprawiających: skoki, rzuty, sprinty, sporty walki, podnoszenie ciężarów): 4 pojedyncze wyskoki obunóż ze sztangą na barkach, przedzielone 2 min. przerwą, z ciężarem 50, 70, 90 i 100% 1 RM w wyskoku obunóż z miejsca ze sztangą, poprzedzone standardową 10-min rozgrzewką ogólną (bieg, skoki, cykloergometr itp.) i rozgrzewkowymi wyskokami obunóż bez obciążenia: 3 serie x 6 skoków w serii. Czas trwania tej wersji TMT z rozgrzewką wynosi ok. 30 min.
Wersja skrócona TMT (wariant zalecany dla uprawiających: biegi średnie i długie, zespołowe gry sportowe): 4 pojedyncze wyskoki obunóż ze sztangą na barkach, przedzielone 2 min. przerwą, z ciężarem 30, 50, 70 i 80 % 1 RM w wyskoku obunóż z miejsca ze sztangą, poprzedzone standardową 10-min rozgrzewką ogólną (bieg, skoki, cykloergometr itp.) i rozgrzewkowymi wyskokami obunóż bez obciążenia: 3 serie x 6 skoków w serii. Czas trwania tej wersji TMT z rozgrzewką wynosi ok. 30 min.
KARTA POMIAROWA
TEST MOCY TRZASKOMY (TMT)
Ocena charakterystyki moc-obciążenie w wyskoku pionowym obunóż ze sztangą na barkach
Data badania (dd,mm,rrrr)………………. Godzina rozpoczęcia i zakończenia (godz., min.)………
Prowadzący pomiary…………………………………………………………………………………
Nazwisko i imię badanego ……………………………. Data urodzenia (dd,mm,rrrr)……………..
Wysokość ciała (cm)…………………….. Masa ciała (kg)…………………………………………
Aktualny ciężar maksymalny w przysiadzie ze sztangą na barkach (ile w kg, data)………………...
Ciężar maksymalny (1 RM) w wyskoku pionowym ze sztangą na barkach, przyjęty w pomiarach
(50% 1 RM w przysiadzie ze sztangą na barkach) = ………………………………………………..
Wysokość tzw. zejścia (obniżenia pośladków) przed odbiciem (cm) ……………………………….
Przerwa między próbami (zalecana 2 min.) …………………………………………………………
Próba (nr) |
% 1RM |
Masa sztangi (kg) |
Moc max [W lub W/kg] |
1 |
30 |
|
|
2 |
40 |
|
|
3 |
50 |
|
|
4 |
60 |
|
|
5 |
70 |
|
|
6 |
80 |
|
|
7 |
90 |
|
|
8 |
100 |
|
|
Różnica=. ..% |
Moc max |
Najwyższa = |
Najniższa = |
Samopoczucie: przed testem - …….. np. 4 (dobre), po teście – np. 3 (średnie)……………………..
Porównanie z poprzednimi pomiarami (dd, mm, rrrr) – nanieś wartości mocy na wykres.
Objaśnienia: Moc P – poprzednie badania, Moc A – aktualne badania, 1-8 – nanieść wartości mocy maksymalnej uzyskane w kolejnych próbach (30 – 100 % 1 RM).
Wnioski szkoleniowe: np. wyraźna poprawa mocy maksymalnej w zakresie 3-5 próby (50-70% 1 RM) i mniejsza na 80% jest zgodna z założeniami; w kolejnych treningach mocy w wyskoku pionowym obunóż ze sztangą utrzymujemy ciężar 60-70% 1 RM.
Wnioski szkoleniowe
Z ostatniej chwili
Praca Floresa i wsp. [10], która ukazała się w marcowym numerze oraz praca Riviere i wsp. [11] z kwietniowego numeru 2017 roku renomowanego czasopisma amerykańskiego „Journal of Strength and Conditioning Research”, w pełni potwierdzają zasadność mierzenia wartości mocy maksymalnej, osiąganej w ćwiczeniach ukierunkowanych na zwiększanie tej cechy układu mięśniowego.
Flores i wsp. [10] w badaniach z udziałem doświadczonych ciężarowców hiszpańskich (n=13) obliczali wartości mocy maksymalnej (czujnik przyspieszenia zamocowany na końcu gryfu sztangi + analiza wideo), osiąganej na ciężarach w zakresie 30-90% 1 RM w dwóch ćwiczeniach: wybiciu sztangi z klatki piersiowej (ang. jerk) i zza karku (ang. back jerk). Stwierdzono, że najwyższe wartości mocy maksymalnej (powyżej 3000 W) sportowcy uzyskali na ciężarze 90% 1 RM i były one wyższe niż w zakresie 50-80% 1 RM odpowiednio o: 43,6; 22,6; 10,9; i 3,8%. Wyniki zaprezentowane w omawianej pracy [10] potwierdzają zarówno zasadność wymienionych powyżej wniosków szkoleniowych (1 i 2), jak i sugerują, że podczas wykonywania ćwiczeń kompleksowych (np. zarzut sztangi, wybicie sztangi, rwanie) najwyższe wartości mocy maksymalnej mogą być osiągane na wyższych ciężarach (80-90% 1 RM).
W badaniach z udziałem młodych rugbistów, jakie przeprowadzili Riviere i wsp. [11], wykazano, że najwyższe wartości mocy w dwóch różnych wariantach wyciskania sztangi w leżeniu, tj. ze sztangą wolną (free) i sztangą z dodatkowym oporem gum (variable resistance), najwyższe wartości mocy średniej w badanym zakresie ciężaru (35, 45, 65, 75, 85% 1 RM) uzyskano na 65% 1 RM.
Ciekawą poznawczą propozycję, choć nie przekonującą, co do zastosowania w treningu sportowców wysokiej klasy, przedstawili Wang i wsp. [12] w pracy, która ukazała się w majowym numerze z 2017 roku „Journal of Strength and Conditioning Research”. Autorzy na podstawie pomiarów z udziałem 60 mężczyzn (średni wiek 24 lata) systematycznie wykonujących ćwiczenia siłowe (wcześniej uprawiających m.in. podnoszenie ciężarów, koszykówkę i piłkę nożną), zaproponowali wykorzystanie „pompki” z odbiciem wykonywanej na platformie dynamometrycznej nie tylko do oceny mocy mięśni kończyn górnych, ale i szacowania ciężaru maksymalnego (1 RM) w wyciskaniu sztangi w leżeniu. Autorzy [12] przedstawili jedno równanie do obliczania ciężaru maksymalnego (1 RM): 1 RM = 0,31 x średnia siła (N) - 1,64 x masa ciała (kg) + 0,70, a także 4 równania dla obliczania mocy maksymalnej i średniej zarówno z wartości prędkości maksymalnej, jak i czasu lotu po odbiciu kończynami górnymi od platformy dynamometrycznej. W tym drugim przypadku, tj. z czasu lotu, daje to możliwość obliczania mocy wówczas, gdy nie mamy platformy dynamometrycznej, a dysponujemy matą kontaktową, ale autorzy we wnioskach wyraźnie podkreślają, że ten sposób nie zapewnia wysokiej wiarygodności.
Zemkova i wsp. [4] przedstawili w pracy, która ukazała się w sierpniowym numerze z 2017 roku „Journal of Strength and Conditioning Research”, testy pomiaru mocy i wskaźnika utrzymania mocy w ćwiczeniu ukierunkowanym na mięśnie tułowia (the standing cable wood chop exercise on weight stack machine), które w tłumaczeniu na język polski można określić jako rotacja tułowia w pozycji stojącej na wyciągu dolnym, z wykorzystaniem czujnika prędkości (FiTRO Dyne Premium system, FiTRONiC, Slovakia). Autorzy rekomendują te testy sportowcom uprawiającym wioślarstwo, kajakarstwo, zapasy, judo, karate i golf.
Należy oczekiwać, że w kolejnych latach wraz z postępem technologicznym zwiększać się będą możliwości obiektywnej oceny mocy generowanej przez sportowców. Nie rozwiąże to jednak ważnego problemu szkoleniowego – jak z wielu mierzonych zmiennych wybrać te najważniejsze i jak przekazać je trenerom w formie konkretnych zaleceń treningowych [13].
Piśmiennictwo
Dobór ciężarów w ćwiczeniach siły mięśniowej
Zbigniew Trzaskoma (AWF Warszawa)
Problem szkoleniowy
Mijają kolejne lata nieprzerwanie rosnącej popularności ćwiczeń siłowych. Rozpoczęta przed ponad 60 laty ekspansja treningu siłowego trwa nadal i obejmuje coraz więcej zwolenników w różnym wieku i o różnym poziomie sprawności fizycznej. Szczególnie wzrasta zainteresowanie tymi ćwiczeniami wśród osób w starszym wieku. Przybywa siłowni i „trenerów”, którzy specjalizując się głównie w treningu funkcjonalnym przeważnie nie odróżniają siły od mocy, ani też nie znając indywidualnych potrzeb sportowców rekomendują im hitowe ćwiczenia traktując je jako „dobre na wszystko”.
W sporcie już od dawna liczni szkoleniowcy uważają się, że wiedzą o tym treningu wszystko – lub prawie wszystko – często nie dostrzegając, że stosują „standardy siłowe” sprzed pół wieku! Można odnieść wrażenie – zwłaszcza w sporcie wyczynowym - że wiedza i praktyka treningu siłowego są tak powszechnie znane i stosowane, że stawianie pytań w rodzaju:
jak wybrać najlepszy ciężar w ćwiczeniu siły czy mocy?
czy kierować się % ciężaru maksymalnego (pol. CM, ang. 1 RM), czy też zaplanowaną liczbą powtórzeń w serii (ang. RM – repetitions maximum)?
jak zmierzyć w warunkach treningowych zmiany w sile i mocy sportowca?
może się wydawać zbędne.
Autor tej pracy na podstawie zarówno wieloletnich obserwacji wykorzystania ćwiczeń siłowych w różnych obszarach aktywności fizycznej człowieka, jak i analizy aktualnego piśmiennictwa światowego jest w pełni przekonany, że odpowiedzi na powyższe i podobne im pytania są ciągle aktualne, choć ich znaczenie jest inne w sporcie niż w pozostałych rodzajach aktywności fizycznej człowieka.
W dwóch kolejnych pracach omówimy, jak podczas treningu dobierać odpowiedni ciężar w serii ćwiczenia mając – lub nie – odpowiednie urządzenia pomiarowe. Zwrócimy uwagę na zasadnicze różnice, jakie występują w doborze ciężaru w ćwiczeniu ukierunkowanym na siłę w porównaniu z ćwiczeniem ukierunkowanym na moc i zaproponujemy, jak rozwiązać ten problem szkoleniowy w warunkach treningowych.
Kryteria doboru ćwiczeń siły w sporcie
Dzisiaj, w czasach kiedy w procesie treningowym dbałość o zdrowie sportowca i właściwe gospodarowanie jego energią odgrywają priorytetowe znaczenie - zarówno w osiąganiu maksymalnych wyników, jak i długości karier zawodniczych - powinniśmy kierować się innymi kryteriami w ocenie przydatności i skuteczności ćwiczeń siłowych niż przed laty.
Po pierwsze, im mniejszym obciążeniem (ciężarem) wywołamy pożądaną reakcję mięśni, to tym bardziej oszczędzamy układ ruchu sportowca! Osiągamy to właściwą pozycją wyjściową w ćwiczeniu i poprawnym wykonaniem ruchu, co jest warunkiem zaangażowania tych mięśni, które są celem ćwiczenia!
Po drugie, ciężar, jaki będzie podnosił sportowiec w danym ćwiczeniu, powinien być dostosowany nie tylko do celu tego ćwiczenia (np. siła mięśni kończyn dolnych), ale i do możliwości fizycznych i poprawności techniki sportowca. Dobierajmy ciężar do sportowca, a nie sportowca do ciężaru!
Po trzecie, uczmy sportowców prawidłowej techniki ćwiczeń, która umożliwia pokonywanie punktów krytycznych w ćwiczeniu pracą mięśni, a nie ruchami ”oszukanymi”. Najpierw poprawna technika ćwiczenia – do nie dostosuj ciężar!
Jak dobrać właściwy ciężar w treningu siły?
Ustalenie odpowiedniego ciężaru w serii ćwiczenia ukierunkowanego na siłę mięśniową jest łatwiejsze niż w ćwiczeniu mocy, a więc tę pracę poświęcamy temu pierwszemu zadaniu szkoleniowemu.
Jakie czynniki bierzemy pod uwagę w określeniu właściwego ciężaru w treningu siły?
Po pierwsze, prawidłowa pozycja wyjściowa i technika wykonania ćwiczenia. Sportowiec musi wiedzieć, w jakiej pozycji i jaki ma wykonać ruch. Zwracamy uwagę na to, by ruch odbywał się w pełnym zakresie z wyraźnym „zaznaczeniem” jego początku i końca. Punkty krytyczne w ćwiczeniach pokonujemy pracą mięśni, a nie ruchami „oszukanymi”!
Po drugie, tempo wykonania ćwiczenia. Jeżeli celem jest lokalna wytrzymałość siłowa, masa mięśniowa lub siła, to ruch wykonujemy w tempie naturalnym, którego prędkość będzie zależała przede wszystkim od wielkości pokonywanego oporu i rodzaju ćwiczenia. Zaleca się, by w ćwiczeniu ukierunkowanym na siłę mięśniową wykonywać tzw. szybki start, czyli aktywnie rozpoczynać ruch – ale pracą mięśni, a nie ruchem „oszukanym, jakim jest np. odbicie sztangi od klatki piersiowej w wyciskaniu w leżeniu - i kontrolując czynność ekscentryczną hamować ruch powrotny do pozycji wyjściowej. Praktycznie można to osiągnąć przez odpowiednie zadanie dla ćwiczącego. Na przykład w ćwiczeniu wyciskanie sztangi w leżeniu wyciśnięcie sztangi ma być szybsze niż jej powrót na klatkę piersiową! Szczególnie ważne jest tu przejście od czynności ekscentrycznej (opuszczanie sztangi) do koncentrycznej (wyciskanie sztangi). Przyspieszanie (wyciskanie) po wyhamowaniu (opuszczanie) powinno być efektem pracy mięśni a nie wykorzystaniem energii odbicia sztangi od klatki piersiowej! Wyraźne zróżnicowanie tempa, tj. przyspieszanie i hamowanie, umożliwi efektywną pracę mięśni z zastosowaniem mniejszego ciężaru. Takie postępowanie daje olbrzymie oszczędności w obciążeniu mechanicznym układu ruchu i – co ważne – podwyższa stopień zaangażowania mięśni. Np. 10 kg mniej w jednym powtórzeniu pomnożone przez liczbę powtórzeń w serii, liczbę serii, liczbę ćwiczeń na treningu, liczbę treningów w cyklu i w całej karierze sportowca, to oszczędności w obciążeniu układu ruchu sportowca sięgające tysięcy ton!
Po trzecie, ciężar dobieramy do zaplanowanej liczby powtórzeń w serii, starając się, żeby ostatnie powtórzenie było wykonane z trudem. Pamiętajmy jednak o zachowaniu pewnej rezerwy, bo przecież po krótkich odpoczynkach będziemy wykonywać kolejne serie.
Po czwarte, ciężar dobieramy metodą prób i błędów bez konieczności stosowania urządzeń pomiarowych, ale doświadczenie w prowadzeniu treningów siłowych ze sportowcami i intuicja będą bardzo pomocne.
Przykład doboru ciężaru w serii ćwiczenia siłowego
Rozpoczynamy treningi z nowym zawodnikiem. Nie poznaliśmy jeszcze jego reakcji na obciążenia treningowe, ani też charakterystyki siła-wytrzymałość. W ćwiczeniu, np. wyciskanie sztangi w leżeniu, zaplanowaliśmy 3 serie x 10 powtórzeń (3 x 10 RM). Znamy rekord życiowy zawodnika w tym ćwiczeniu, który wynosi 80 kg (1 RM = 80 kg). Przyjmując dość powszechnie stosowany w treningach siłowych średni wskaźnik-przelicznik, że 10 kg = 3 RM, zakładamy, że pierwszą serię główną zawodnik wykona na 50 kg. Ponieważ jest to zbyt duży ciężar, by od razu z nim wykonać serie główne, to poprzedzamy je dwoma seriami rozgrzewkowymi, tj. 25 kg x 15 RM i 40 kg x 12 RM.
Przystępujemy do wykonania pierwszej serii głównej, a więc 50 kg x 10 RM, oczywiście przestrzegając poprawnej techniki. Po serii zawodnik zgłasza, że może więcej. W drugiej serii zwiększamy ciężar na 52,5 kg. Zawodnik wykonał 9 RM. W trzeciej, ostatniej serii wracamy na 50 kg, bo najważniejsza jest zaplanowana liczba powtórzeń. W trzeciej serii zawodnik z trudem wykonał 10 RM. Na kolejnym treningu w tym ćwiczeniu mamy zaplanowane 4 x 10 RM. Rozpoczniemy od 50 kg i na bieżąco będziemy się starali korygować ciężar. Według tej zasady postępujemy w każdym ćwiczeniu. Staramy się, by na kolejnych treningach zawodnik potrafił samodzielnie dobierać ciężar w ćwiczeniach. Konieczna jest rejestracja przez zawodnika podnoszonych ciężarów w poszczególnych seriach ćwiczeń zawartych w programie treningowym.
Ten sposób dobierania ciężarów w ćwiczeniach ukierunkowanych na siłę mięśniową jest wystarczająco skuteczny i nie zależy ani od masy ciała ćwiczącego, ani od jego stażu treningowego, ani też od jego rekordu w danym ćwiczeniu, czy charakterystyki siła-wytrzymałość, która odzwierciedla proporcje między jednostkami ruchowymi wolno kurczącymi się a szybko kurczącymi się. W kolejnych seriach staramy się jak najdokładniej dopasowywać ciężar do zaplanowanej liczby powtórzeń i nie sugerujemy się tym, jaki to jest % jego ciężaru maksymalnego (% 1 RM).
Jeżeli egzekwujemy poprawną technikę i wysoki stopień zaangażowania zawodnika, to mamy pewność, opierając się na zależności siła-prędkość (tzw. krzywa Hilla), że większy ciężar spowoduje zmniejszenie prędkości ruchu, ale umożliwi rozwinięcie większej siły.
Dobór właściwego ciężaru w serii ćwiczenia ukierunkowanego na zwiększanie siły mięśniowej powinien odbywać się na bieżąco podczas treningu i opisany powyżej, praktyczny sposób jest w pełni wystarczający.
Jak zmierzyć siłę maksymalną w warunkach treningowych?
W warunkach treningowych ocena poziomu siły mięśniowej prowadzona jest na podstawie wyników uzyskanych przez zawodnika w wybranych ćwiczeniach, umownie nazywanych ćwiczeniami testowymi. Wskaźnikiem poziomu siły jest najczęściej ciężar maksymalny (CM, ang. 1 RM ), tzn. największy ciężar, dokładnie masa (kg), jaki może podnieść (lub wycisnąć, czy podciągnąć) zawodnik w jednym powtórzeniu danego ćwiczenia (np. wyciskanie w leżeniu na ławce, przysiad ze sztangą na barkach, podciąganie sztangi w leżeniu przodem na ławce itp.). Dominujące od lat znaczenie w praktyce takiej oceny wynika zarówno z łatwości jej przeprowadzania, jak i możliwości doboru takich ćwiczeń, które najlepiej oddają charakter pracy mięśni, specyficzny dla danej dyscypliny czy konkurencji sportowej.
Jednakże musimy pamiętać, że gdy oceniamy poziom siły na podstawie CM (1 RM), wynik w danym ćwiczeniu zależy zarówno od poziomu siły, jak i umiejętności (techniki) jego wykonania. Tak więc oceniamy nie samą siłę, ale tzw. sprawność siłową (siła + technika ruchu), i – niestety – nie wiemy, ile procent np. w 10-kg postępie w wyciskaniu w leżeniu jest siły, a ile techniki. Nie wiemy także, siła których mięśni wzrosła i o ile.
Zwolennicy trafności i wiarygodności testów mogliby też postawić zarzut – całkowicie uzasadniony - że zmiany w sile mięśniowej zwykle mierzymy wynikiem w ćwiczeniu, które jest systematycznie wykonywane na treningach!
Ponadto, jakkolwiek CM w danym ćwiczeniu przyjmujemy jako wskaźnik siły – lub tzw. sprawności siłowej – to de facto jest to pomiar mocy w strefie siłowej, tzn. mocy rozwijanej z dużą komponentą siły, a małą prędkości. Tak więc jest to pomiar w warunkach dynamicznych, podczas gdy siłę maksymalną – zgodnie z tzw. krzywą Hilla – możemy zmierzyć tylko w warunkach statycznych, tj. wówczas, gdy prędkość ruchu = 0. Ta interpretacja w dużym stopniu wyjaśnia często podkreślaną wyższą zależność między wynikami sportowymi a ciężarami maksymalnymi w ćwiczeniach testowych niż między wynikami sportowymi a laboratoryjnymi wskaźnikami siły maksymalnej (wartości maksymalnych momentów sił głównych grup mięśni człowieka mierzone w warunkach statycznych).
Niewątpliwie im prostsze jest ćwiczenie, tym mniejszy jest wpływ techniki ruchu na osiągany w nim rezultat. Im zawodnik jest bardziej zaawansowany, tym większa stabilizacja techniki wykonania ćwiczenia i wówczas osiągany w nim rezultat świadczy o zmianach siły mięśniowej bardziej niż w przypadku zawodnika początkującego. Bowiem u tego drugiego równolegle następuje zwiększanie siły mięśniowej i nauczanie – później doskonalenie – techniki wykonania ćwiczenia testowego.
Jakkolwiek pomiar siły maksymalnej za pomocą ćwiczeń testowych budzi wiele wątpliwości i ma wiele ograniczeń, to jednak do dzisiaj jest on powszechnie stosowany zarówno w praktyce treningowej, jak i w badaniach naukowych [1].
Zaleca się przeprowadzanie sprawdzianów siły w ćwiczeniach testowych na początku i na końcu realizacji programów treningowych, ukierunkowanych na siłę mięśniową, ale nie częściej niż co 4-6 tygodni.
Protokół przeprowadzenia oceny siły mięśniowej w warunkach treningowych
Wybieraj ćwiczenia, które angażują kompleksowo duże grupy mięśniowe, jak np.: mięśnie obręczy kończyny górnej i klatki piersiowej – wyciskanie sztangi w leżeniu, podciąganie sztangi do klatki piersiowej (ale nie w opadzie przodem!), wyciskanie sztangi w siedzeniu;
mięśnie kończyn dolnych – przysiad ze sztangą na barkach, wypychanie obciążenia nogami w suwnicy.
Nie określaj ciężaru maksymalnego w ćwiczeniach izolowanych, angażujących pojedyncze grupy mięśni, jak np. – prostowanie lub zginanie kończyn dolnych w stawach kolanowych w leżeniu, wspięcie na palce ze sztangą, unoszenie ramion w bok ze sztangielkami, czy tzw. francuskie wyciskanie w pozycji stojącej.
Nigdy nie określaj ciężaru maksymalnego w ćwiczeniach izolowanych mięśni dolnego grzbietu (np. unoszenie tułowia w leżeniu przodem na wysokiej ławce, opad tułowia ze sztangą na barkach) i brzucha (np. unoszenie zgiętych nóg w zwisie na drążku, unoszenie tułowia do zgiętych nóg w leżeniu tyłem)!
Staraj się przeprowadzać ćwiczenia testowe o tej samej porze dnia, na początku treningu, po takiej samej rozgrzewce ogólnej i seriach rozgrzewkowych, w takiej samej pozycji wyjściowej w ćwiczeniu, stosując taką samą szerokość chwytu sztangi (np. wyciskanie w leżeniu), czy rozstaw stóp na podłożu (przysiady ze sztangą na barkach) lub platformie (wypychanie obciążenia w suwnicy).
Im dokładniej ustalisz warunki przeprowadzenia ćwiczenia testowego i je wyegzekwujesz od sportowca, to tym trafniej ocenisz zmiany siły mięśniowej!
Ważymy sportowca i rejestrujemy jego masę ciała z dokładnością do 0,1 kg. Poza 12 – 15-minutową rozgrzewką ogólną należy przed dojściem do ciężaru maksymalnego wykonać kilka serii rozgrzewkowych w testowanym ćwiczeniu. Liczba serii rozgrzewkowych zależy od wartości ciężaru maksymalnego i jej przykład jest podany w punkcie 4 tego Protokołu.
Dochodzimy do ciężaru maksymalnego (1 RM) stopniowo, podnosząc w kolejnych seriach coraz większe ciężary i zakończmy – jeżeli nie ma przeciwwskazań (np. podniesienie 1 RM było ewidentnie maksymalnym wysiłkiem) - podejściem, w którym ciężar nie będzie pokonany.
Zastosuj poniższy schemat dojścia do 1 RM (w procentach podano ciężar przewidywanego ciężaru maksymalnego – % 1 RM razy liczba powtórzeń w serii).
40% x 10, 60% x 6, 80% x 3, 90% x 2, 100% x 1
Jeżeli przewidywany ciężar maksymalny (1 RM) np. w wyciskaniu sztangi w leżeniu = 120 kg, to wykonamy:
50 kg x 10, 70 x 8, 95 x 3, 110 x 2, 120 x 1, 125 x 1 (nie wyciśnięty), czyli 1 RM = 120 kg.
Uwaga! Podczas kolejnego sprawdzianu przeprowadzamy taką samą rozgrzewkę ogólną i stosujemy taki sam schemat serii rozgrzewkowych planując jako 1 RM ciężar zaliczony na poprzednim sprawdzianie. Nie zapominamy o kontroli masy ciała, jeżeli to możliwe, to na tej samej wadze i w takim samym ubiorze sportowym.
W praktyce treningowej [2], a także w badaniach naukowych [1] spotyka się inne, pośrednie sposoby zarówno doboru ciężaru w ćwiczeniach siły, jak i określania wartości ciężaru maksymalnego (1 RM). Przed przedstawieniem tych najczęściej rekomendowanych sposobów należy wyraźnie stwierdzić: nie powinno się ich stosować w treningu wyczynowych sportowców, bo szacowanie to nie mierzenie! To, że zaawansowany zawodnik po dwumiesięcznym okresie ukierunkowanym za zwiększenie siły mięśniowej wykonał serię złożoną z 4 RM z ciężarem większym o 7,5 kg niż wcześniej nie jest jednoznaczne z tym, że wzrósł jego ciężar maksymalny (1 RM) w tym ćwiczeniu o tyle, ile odczytamy z tabeli 1!
W sporcie potrzebujemy precyzyjnej, wiarygodnej informacji i nie zastępujmy pomiaru szacowaniem!
Szacowanie wartości ciężaru maksymalnego (1 RM) na podstawie liczby powtórzeń danego ćwiczenia wykonanych z ciężarem mniejszym od maksymalnego
Podany poniżej sposób szacowania ciężaru maksymalnego w ćwiczeniach testowych jest często zalecany w podręcznikach dotyczących treningu siły mięśniowej [2]. Zwolennicy pośredniego określania ciężaru maksymalnego w ćwiczeniu jako podstawowe walory takiego postępowania wymieniają przede wszystkim większe bezpieczeństwo, zwłaszcza jak dotyczy to początkujących i starszych osób, oraz krótszy czas i łatwiejszą organizację przeprowadzenia pomiarów bez konieczności dochodzenia do 1 RM.
W tabeli 1 przedstawiono wartości masy sztangi (kg) podnoszonej w seriach z liczbą powtórzeń (RM) od 2 do 10, na podstawie których możemy oszacować wartość ciężaru maksymalnego (1 RM).
Tabela 1. Szacunkowe wartości ciężaru maksymalnego
(1 RM – masa sztangi w kg)
na podstawie wykonanej liczby powtórzeń z ciężarem mniejszym od maksymalnego [zmodyfikowano za Fleckiem i Kraemerem - 2]
Liczba RM w serii Masa sztangi [kg] |
1
|
2 |
3 |
4 |
5 |
6 |
8 |
10 |
|
40 |
42,7 |
45,3 |
46,7 |
48,0 |
49,3 |
50,7 |
53,3 |
|
50 |
53,3 |
56,6 |
58,3 |
59,9 |
61,6 |
63,2 |
66,7 |
|
60 |
64 |
68 |
70,0 |
72,0 |
74,0 |
76,0 |
80,0 |
|
70 |
74,6 |
79,3 |
81,7 |
84,0 |
86,3 |
88,7 |
93,3 |
|
80 |
85,3 |
90,6 |
93,3 |
96,0 |
98,7 |
101,3 |
106,7 |
|
90 |
96,0 |
102,0 |
105,0 |
108,0 |
111,0 |
114,0 |
120,0 |
|
100 |
106,7 |
113,3 |
116,7 |
120,0 |
123,3 |
126,7 |
133,3 |
|
110 |
117,3 |
124,7 |
128,3 |
132,0 |
135,7 |
139,3 |
146,7 |
|
120 |
128,0 |
136,0 |
140,0 |
144,0 |
148,0 |
152,0 |
160,0 |
|
130 |
138,7 |
147,3 |
151,7 |
156,0 |
160,3 |
164,7 |
173,3 |
|
140 |
149,3 |
158,7 |
163,3 |
168,0 |
172,7 |
177,3 |
186,7 |
|
150 |
160,0 |
170,0 |
175,0 |
180,0 |
185,0 |
190,0 |
200,0 |
|
160 |
170,7 |
181,3 |
186,7 |
192,0 |
197,3 |
202,7 |
213,3 |
|
170 |
181,3 |
192,7 |
198,3 |
204,0 |
209,7 |
215,3 |
226,7 |
|
180 |
192,0 |
204,0 |
210,0 |
216,0 |
222,0 |
228,0 |
240,0 |
|
190 |
202,7 |
215,3 |
221,7 |
228,0 |
234,3 |
240,7 |
253,3 |
|
200 |
213,3 |
226,7 |
233,3 |
240,0 |
246,7 |
253,3 |
266,7 |
|
210 |
224,0 |
238,0 |
245,0 |
252,0 |
259,0 |
266,0 |
280,0 |
|
220 |
234,7 |
249,3 |
256,7 |
264,0 |
271,3 |
278,7 |
293,3 |
|
230 |
245,3 |
260,7 |
268,3 |
276,0 |
283,7 |
291,3 |
306,7 |
|
240 |
256,0 |
272,0 |
280,0 |
288,0 |
296,0 |
304,0 |
320,0 |
|
250 |
266,7 |
283,3 |
291,7 |
300,0 |
308,3 |
316,7 |
333,3 |
Objaśnienia: przykład korzystania z tabeli - jeżeli ciężar 50 kg wyciśnięto 5 razy w jednej serii, to można szacować ciężar maksymalny (1 RM) na 59,9 kg, natomiast ten sam ciężar wyciśnięty 10 razy pozwala ocenić, że 1 RM będzie wynosił około 66,7 kg; podane w tabeli wartości wynikają z obliczeń i w warunkach praktyki treningowej – przyjmując możliwość dozowania ciężaru z dokładnością do 1 kg – wynosiłyby 60 i 67 kg; podane wartości są szacunkowe, przybliżone i należy się liczyć z tym, że w indywidualnych przypadkach mogą się znacznie różnić między sportowcami ze względu na inne charakterystyki siła- wytrzymałość; liczba RM od 1 do 10 odpowiada zakresowi od 75 do 100% 1 RM; podane w tabeli wartości zaleca się uwzględniać głównie w szacowaniu ciężaru maksymalnego w ćwiczeniach kompleksowych, angażujących duże grupy mięśniowe, jak np. wyciskanie sztangi w leżeniu, przysiady, zarzut sztangi siłowy; nie zaleca się stosowania tego sposobu w treningu wyczynowych sportowców, bo szacowanie to nie mierzenie (przyp. Z.T.)!
Wnioski szkoleniowe
Z ostatniej chwili
W lutowym, marcowym i kwietniowym numerach z 2017 roku renomowanego czasopisma amerykańskiego „Journal of Strength and Conditioning Research” opublikowano trzy prace dotyczące zagadnień związanych z wykorzystaniem pomiarów prędkości sztangi do określania intensywności ćwiczeń siłowych oraz jedną pracę poświęconą czynności ekscentrycznej.
Naclerio i Larumbe-Zabala [3] na podstawie pomiarów z udziałem 308 osób uprawiających ćwiczenia siłowe (66 kobiet i 242 mężczyzn) zaproponowali obliczanie względnego ciężaru treningowego, wyrażonego w % ciężaru maksymalnego (% 1 RM), w wyciskaniu w leżeniu na ławce na podstawie wartości średniej prędkości sztangi w fazie koncentrycznej (pomiar za pomocą obrotowego przetwornika optycznego połączonego z gryfem) lub subiektywnej oceny wysiłku (skala 0-10, gdzie 0 = skrajnie łatwy a 10 = skrajnie trudny). Autorzy [3] przedstawili dwa równania, na podstawie których można obliczyć względny ciężar treningowy wykonując serię ćwiczenia na dowolnym ciężarze (od 30 do 92,5% 1 RM). Ciężar względny (% 1 RM) można obliczyć ze wzorów:
% 1 RM = 107,75 – 62,97 x średnia prędkość sztangi (m/s) w serii (1),
lub
% 1 RM = 29,03 + 7,26 x stopień zmęczenia (pkt) (2).
Autorzy zachęcają szkoleniowców do korzystania z tych równań do obliczania względnego ciężaru treningowego, jaki pokonuje dany sportowiec w wyciskaniu sztangi w leżeniu, w celu: …ciągłej kontroli rozwoju siły sportowców podczas procesu treningowego”.
Podobne pomiary w celu obliczania względnego ciężaru w wyciskaniu sztangi w leżeniu przeprowadzili Loturco i wsp. [4] z udziałem 36 sportowców wysokiej klasy (rugby, muay-thai i taekwondo). Autorzy porównali także wartości ciężaru maksymalnego (1 RM) oraz średniej prędkości sztangi w wyciskaniu sztangi w leżeniu, osiągnięte przez tych sportowców, w wersji tradycyjnej tego ćwiczenia, tj. ze sztangą wolną (free weight), i w suwnicy Smitha (sztanga w prowadnicach). Wykazano, że wartości 1 RM były wyższe ok. 10 kg, ale średniej prędkości niższe w suwnicy Smitha niż podczas wyciskania tradycyjnego. Autorzy [4] przedstawili równania dla obu wersji wyciskania sztangi w leżeniu, na podstawie których można obliczyć względny ciężar treningowy wykonując serię ćwiczenia na dowolnym ciężarze (od 40 do 100% 1 RM). Ciężar względny (% 1 RM) można obliczyć ze wzorów:
% 1 RM free = – 62,539 x średnia prędkość sztangi (m/s) w serii + 110,18 (1),
% 1 RM Smith = – 59,022 x średnia prędkość sztangi (m/s) w serii + 108,21 (2).
Podobne rekomendacje kierują do szkoleniowców cytowani już wcześniej w tej pracy Helms i wsp. [1]. Autorzy poddali pomiarom 15 osób uprawiających trójbój siłowy (3 kobiety i 12 mężczyzn) i na podstawie wartości średniej prędkości sztangi w fazie koncentrycznej oraz stopnia zmęczenia w trzech ćwiczeniach trójbojowych (wyciskanie sztangi w leżeniu tyłem na ławce - BP, przysiad ze sztangą trzymaną na barkach – SB i „martwy ciąg” - DL), wykonywanych z różnym ciężarem, zaproponowali równania do obliczania ciężaru względnego (% 1 RM):
BP (% 1 RM) = -0,600 x średnia prędkość sztangi (m/s) w serii + 1,051 (1),
SB (% 1 RM) = -0,449 x średnia prędkość sztangi (m/s) w serii + 1,096 (2),
DL (% 1 RM) = -0,600 x średnia prędkość sztangi (m/s) w serii + 1,076 (3).
Autorzy [1] wykazali, że badani sportowcy podobnie oceniali stopień zmęczenia w analizowanych ćwiczeniach trójbojowych, natomiast średnia prędkość sztangi w fazach koncentrycznych ćwiczeń podczas pokonywania ciężaru maksymalnego (1 RM) była największa w SB (0,23 m/s) i istotnie mniejsza w BP i DL (odpowiednio 0,10 i 0,14 m/s).
Komentarz Z. T. Doceniając wysiłek organizacyjny i dociekliwość badawczą autorów powyższych prac trudno jednak znaleźć w nich nie tylko innowacyjne aspekty praktyczne, ale i teoretyczne. Wykazana w pracach istotna zależność ujemna między średnią prędkością sztangi a subiektywną oceną zmęczenia, jaka występuje w kolejnych seriach każdego ćwiczenia ze wzrastającym ciężarem, jest oczywista. Nie można bowiem spodziewać się, żeby większy ciężar był pokonywany z większą prędkością, czy też z mniejszym wysiłkiem! Na tych oczywistych podstawach teoretycznych autorzy opracowali dwa równania do obliczania względnego ciężaru treningowego w wyciskaniu sztangi w leżeniu tyłem na ławce [1,3] oraz w przysiadzie i „martwym ciągu” [1].
Zasadne – z punktu widzenia praktyki szkoleniowej – są pytania: w jakim celu opracowano te równania i jaki wpływ ma ich zastosowanie na dobór właściwego ciężaru w ćwiczeniach ukierunkowanych na zwiększanie siły mięśniowej?
W światowej metodyce treningu siłowego już od dawna podstawowym kryterium doboru ciężaru jest liczba powtórzeń w serii ćwiczenia (RM – ang. repetitions maximum), która warunkuje indywidualny dobór ciężaru w serii ćwiczenia (np. 6 RM z 75 kg). Zadaniem ćwiczącego jest dobrać taki ciężar, który umożliwi mu wykonanie zadanej liczby powtórzeń, przy czym ostatnie powtórzenie w serii powinno sprawiać trudność. Nie jest istotne, jaki to będzie procent ciężaru maksymalnego ćwiczącego w danym ćwiczeniu, tylko ważne jest, by czas wykonania serii mieścił się w pożądanym źródle resyntezy ATP, innym dla siły niż wytrzymałości siłowej, oraz pokonywany ciężar był jak największy. Wartość RM, zalecana dla siły mieści się w zakresie od 1 do 6 powtórzeń w serii (1-6 RM), nie tylko uwzględnia indywidualną charakterystykę siła-wytrzymałość, ale też bieżące (np. w danym dniu) możliwości siłowe sportowca i można ją zastosować również w ćwiczeniach bez sztangi (urządzenia, opór stawiany przez partnera itp.) oraz w takich, w których określanie 1 RM byłoby wręcz niebezpieczne dla zdrowia sportowca (np. unoszenie ramion w bok ze sztangielkami).
Informacja, zalecana przez autorów [1,3,4], że względny ciężar treningowy np. sportowca X w wyciskaniu w leżeniu na ławce stanowi jego 75% 1 RM, poza wartością informacyjną nie wnosi praktycznie żadnego elementu doskonalącego dobór ciężaru.
Autorzy pierwszej z omawianych prac [3] deklarują, że oba równania mogą być stosowane równorzędnie, gdyż na ich podstawie z podobną trafnością oszacujemy względny ciężar treningowy. Niestety nie potwierdzają tego obliczenia, które można przeprowadzić wykorzystując dane zarówno prędkości średniej sztangi, jak i subiektywnej oceny wysiłku podane w omawianej pracy. Ciężar względny obliczony według 1 i 2 równania w zakresie do 80% 1 RM różni się nieznacznie, ale w zakresie 90-100 % 1 RM różnica jest wyraźna i wynosi odpowiednio 4,2 i 8,4 % 1 RM. Tak więc, jeżeli nawet chcielibyśmy wykorzystać obliczone ciężary względne do porównania sportowców, to takie różnice w sporcie wyczynowym są zbyt duże, by można je było uznać jako dopuszczalny błąd w doborze ciężaru.
Badania Mike’a i wsp. [5], w których oceniano wpływ 2-, 4- i 6-s czynności ekscentrycznej w przysiadzie ze sztangą na barkach na siłę, skoczność i moc wykazały, że dłuższa może działać negatywnie na moc i skoczność, krótsza zwiększa tzw. zakwasy, czyli opóźniony ból mięśni (DOMS – Delayed Onset of Muscle Soreness), podobnie wpływają na siłę maksymalną (1 RM), ale im dłuższa jest czynność ekscentryczna, to tym trudniej ćwiczyć i trzeba obniżać ciężar w serii ćwiczenia.
Piśmiennictwo
Jak zmniejszać obciążenie układu ruchu sportowca zwiększając jego bezpieczeństwo i skuteczność ćwiczeń?
Część II
Zbigniew Trzaskoma (AWF Warszawa)
Rodzaje ćwiczeń siłowych – kiedyś i dzisiaj
Podstawowym kryterium doboru ćwiczeń siłowych w sporcie przed półwiekiem było zaangażowanie określonych grup mięśni zgodnie z zasadą: im struktura wewnętrzna ćwiczenia jest bliższa strukturze wewnętrznej ruchu specjalistycznego (technicznego), to tym lepiej. Aktualnie głównym kryterium podziału klasycznych ćwiczeń siłowych powinien być cel, jakiemu mają służyć. Do ustalonego celu w zakresie przygotowania siłowego, jakim w sporcie są przede wszystkim moc, siła, masa mięśniowa i lokalna wytrzymałość siłowa, dostosowuje się zarówno rodzaj ćwiczeń (np. izolowane, segmentowe i kompleksowe), charakter wykonania ćwiczenia (tempo naturalne, maksymalna prędkość ruchu), liczbę powtórzeń w serii (RM – ang. repetitions maximum) i wynikającą z niej wielkość ciężaru podnoszonego w serii ćwiczenia przez danego sportowca, a także czas przerwy między seriami.
Obrazowo można to wyrazić następująco. Kiedyś – choć występuje to dość często i dzisiaj - wchodząc do siłowni i obserwując ćwiczących można było na podstawie wykonywanych przez nich ćwiczeń domyśleć się, jaką dyscyplinę/konkurencję uprawiają, gdyż wiele ćwiczeń symulowało ruchy specjalistyczne. Aktualnie obserwując ćwiczących powinno się widzieć nad czym pracują, tj. jaki jest cel stosowanych ćwiczeń. Największe różnice powinny występować między treningami ukierunkowanymi na lokalną wytrzymałość siłową (ćwiczenia na poszczególne grupy mięśni, ruchy w tempie naturalnym, głównie trening obwodowy) a treningami mocy (ćwiczenia kompleksowe, ruchy z maksymalnymi prędkościami bez względu na wartość pokonywanego oporu).
Kiedyś klasyczne ćwiczenia siłowe wyraźnie odróżniano od ćwiczeń ogólnorozwojowych (np. skoki, rzuty, sprinty, wspinanie po linie itp.) i prowadzono je podczas oddzielnych treningów, a te drugie łączono zwykle z zespołowymi grami sportowymi. Dzisiaj mamy różne rodzaje treningów i np. modny obecnie trening funkcjonalny zarówno w wersji „miękkiej” (typu fizjoterapeutycznego), jak i „twardej” (typu Crossfit) jest często zalecany jako ten rodzaj treningu, który ma być lepszy od klasycznego treningu siłowego. Nieporozumienie! Każdy z tych treningów jest ukierunkowany na inne cele! Każdy z nich może być stosowany oddzielnie lub w połączeniu, ale żaden z nich nie zastąpi drugiego!
Wykonywanie ćwiczeń – kiedyś i dzisiaj
Kiedyś od ćwiczeń siłowych oczekiwano stwarzania możliwości rozwijania przez sportowca jak największych sił zewnętrznych. Uważano, że te ćwiczenia, w których rozwijano bardzo duże wartości siły reakcji w jak najkrótszym czasie są najskuteczniejsze. W tym celu w latach 80’ i 90’ poprzedniego wieku konstruowano specjalne trenażery tzw. „sztywnego” współdziałania, z wykorzystaniem których sportowcy w odbiciach kończynami dolnymi osiągali siły nawet do 17 000 N w czasie 0,007 s (sic!) [za 3]. W tej pogoni za rozwijaniem jak największych sił podczas ćwiczenia całkowicie pomijano ochronę zdrowia sportowców, narażając ich układy ruchu na olbrzymie przeciążenia.
Aktualnie układając program treningowy ukierunkowany na siłę lub moc określonych grup mięśni warto brać pod uwagę nie tylko odpowiedni rodzaj ćwiczeń, ale i obciążenie mechaniczne układu ruchu.
W tabeli 2 przedstawiono wartości siły reakcji podłoża (składowa pionowa) podczas wykonywania powszechnie stosowanych ćwiczeń na siłę i moc mięśni kończyn dolnych.
Tabela 2. Wartości siły reakcji podłoża (składowa pionowa) podczas ćwiczeń siły i mocy mięśni kończyn dolnych – badany sportowiec o masie ciała = 75 kg [zmodyfikowano za 3]
Ćwiczenie |
FmaxC [N] |
FmaxO [N] |
FmaxA [N] |
tR [s] |
Przysiad ze sztangą na barkach (100 kg) |
2747 |
|
|
1,40 |
Wyskok pionowy obunóż z miejsca (CMJ) |
|
2060 |
3041 |
1,66 (1,00) |
CMJ seria (6 wyskoków) |
|
3728 |
5984 |
(0,27) |
Wyskok ze sztangą na barkach (20 kg) |
|
2305 |
3630 |
1,80 (1,30) |
Wyskok ze sztangą na barkach (80 kg) |
|
2551 |
3237 |
2,44 (2,20) |
Zeskok „w głąb” bez wyskoku (DJ, z wysokości 1 m) |
|
|
8829 |
0,54 |
Zeskok „w głąb” bez wyskoku (DJ, z wysokości 0,5 m) |
|
|
5690 |
0,28 |
Zeskok „w głąb” bez wyskoku (DJ, z wysokości 0,25 m) |
|
|
4709 |
0,35 |
Zeskok „w głąb” bez wyskoku (DJ, + 20 kg, z 0,5 m) |
|
|
9810 |
0,46 |
Zeskok „w głąb” bez wyskoku (DJ, + 40 kg, z 0,5 m) |
|
|
5494 |
0,64 |
Zeskok „w głąb” bez wyskoku (DJ, + 20kg, z 0,25 m) |
|
|
6867 |
0,46 |
Objaśnienia: FmaxC – wartość maksymalna siły w ćwiczeniu, w którym nie ma fazy lotu i amortyzacji (lądowania); FmaxO - wartość maksymalna siły w fazie odbicia; FmaxA - wartość maksymalna siły w fazie amortyzacji (lądowania); tR – czas całkowity ćwiczenia i (czas odbicia).
Komentarz Z. T. Wartości siły reakcji podłoża zależą od rodzaju ćwiczenia, masy ciała i siły/mocy badanej osoby, podłoża, a także – co niezwykle ważne – sposobu wykonania ćwiczenia. Technika ma znaczenie we wszystkich analizowanych ćwiczeniach, ale szczególnie w wyskokach i zeskokach „w głąb”. Umiejętna amortyzacja, czyli zmniejszanie siły reakcji podłoża, w fazie lądowania może bardzo znacznie obniżyć wartości FmaxA. Można to osiągnąć przez miękkie podłoże, obuwie o dobrych właściwościach amortyzacyjnych i – w największym stopniu – przez prawidłową technikę lądowania. Należy odbijać się dynamicznie, ale lądować miękko i cicho. W celu obniżenia obciążenia mechanicznego kręgosłupa i stawów kończyn dolnych należy: skakać tylko na miękkim podłożu, używać obuwia o dobrych właściwościach amortyzacyjnych, opanować, a następnie doskonalić prawidłową technikę lądowania. Polega ona na tym, że natychmiast po zetknięciu stóp (lub stopy w skokach jednonóż) z podłożem należy zginać nogi w stawach kolanowych, tułów lekko pochylać do przodu, “chwytać” podłoże śródstopiem. Nie lądować na proste nogi i całe stopy, usztywniając tułów. Praktyka szkoleniowa dostarcza dowodów tego, że przywiązujemy dużą uwagę do uczenia sportowców dynamicznego odbicia, a nie uczymy amortyzacyjnej techniki fazy, która stanowi zasadnicze obciążenie w skokach, tj. fazy lądowania.
Wnioski szkoleniowe (na podstawie analizy wyników zawartych w tabeli 2).
1. W ćwiczeniach przysiad ze sztangą trzymaną na barkach (siła) i wyskok z obciążeniem – w fazie odbicia (moc w strefie tzw. siłowej) rozwijane są zbliżone wartości siły maksymalnej, które są znacznie mniejsze od serii wyskoków pionowych bez obciążenia (CMJ seria) i zeskoków „w głąb”.
2. Dodatkowe obciążenie w wyskokach z obciążeniem ma wyraźnie większy wpływ na zwiększenie czasu ruchu niż wartość rozwijanej siły. Większe obciążenie zmniejsza siłę w fazie lądowania.
3. W zeskokach „w głąb” większa wysokość, z której wykonuje się zeskok, ma wyraźnie większy wpływ na zwiększenie siły reakcji podłoża i wydłużenie czasu lądowania niż dodatkowe obciążenie, które gdy jest większe, to bardziej pobudza mechanizm obronny, zmniejszający wartość rozwijanej siły.
4. Podczas wykonywania serii skoków (np. trójskok obunóż przez płotki) zaleca się maksymalizację siły reakcji podłoża w fazie odbicia i amortyzację podczas lądowania.
Co warto eliminować ze „świata sportu” szanując zdrowie i pracę zawodników?
W celu minimalizowania kosztów – zarówno mechanicznych, jak i energetycznych – jakie ponosi sportowiec w trakcie wieloletniego treningu, należy wystrzegać się bezkrytycznego przenoszenia wzorców z innych „światów siły”.
Należy eliminować ruchy „oszukane”, które z kulturystyki przeniknęły do treningu sportowców wyczynowych. Te ruchy umożliwiają pokonywanie oporów większych niż wówczas, gdy ćwiczenie jest wykonywane poprawnie tymi mięśniami, które są celem ćwiczenia. Tak zakorzeniły się w treningu sportowym i występują do dzisiaj odbicia od klatki piersiowej i „mostowanie” w wyciskaniu sztangi w leżeniu, wspomagane ruchami całego ciała ćwiczenie „na biceps” w postawie stojącej, głębokie przysiady z odbicia itp. Wiara, że większy ciężar to większe pobudzenie mięśni jest – niestety – do dzisiaj dość powszechna. Wspierana jest często przekonaniem, że dla sportowca w ćwiczeniu najważniejsze jest to, by podnieść jak najszybciej ciężar. Ta wiara nie pozwala odróżnić kiedy podczas ćwiczenia pracują mięśnie, a kiedy ich praca jest wspomagana lub wręcz zastępowana usztywnionymi elementami biernymi układu ruchu (np. kośćmi) i ruchami „oszukanymi”.
Należy uświadamiać sportowcom, że jeżeli celem ćwiczenia jest siła, to ważne jest, by szybko zaczynać ruch (tzw. szybki start), ale prędkość tego ruchu musi być efektem pracy mięśni, a nie odbicia, czy zamachu! Powrót do pozycji wyjściowej musi być kontrolowany, tj. wyhamowany mięśniami, bo tylko wtedy wykorzystujemy niezwykle ważną dla zwiększania siły czynność mięśni, jaką jest czynność ekscentryczna.
Niebezpieczna jest - zarówno dla zdrowia sportowców, jak i skuteczności procesu treningowego – uznawana przez niektórych szkoleniowców i zawodników teza: urazy są nieuniknioną konsekwencją treningów! Przypomina to kultową tezę kulturystów: no pain, no gain!, którą w sporcie zamieniając słowo ból na urazy można zmodyfikować jako: no injuries, no gain!
W szeroko rozumianym obszarze fitness do dzisiaj zachowały się ćwiczenia wykonywane sposobami sprzed pół wieku, mimo że od dawna wiadomo, jak należy je poprawnie wykonywać. Przykładami mogą być zarówno podskoki na prostych nogach, jak i unoszenie bioder w podporze na przedramionach na specjalnym urządzeniu, podczas którego ćwiczący macha prostymi nogami, a biodra są zablokowane! Niestety, takie techniki tych ćwiczeń można dostrzec również w treningu sportowców!
Problem uczenia i egzekwowania prawidłowej techniki ćwiczeń siłowych w treningach sportowców wysokiej klasy jest ciągle aktualny. Szkoda, że niewiele jest prac eksperymentalnych, zawierających dowody naukowe, które potwierdziłby dostrzeganą w praktyce prawidłowość: właściwa technika ćwiczenia nie tylko obniża koszty energetyczne i mechaniczne, ale jest także sprzymierzeńcem sportowca w obniżaniu ryzyka urazów!
Wnioski szkoleniowe
1. Nie należy przenosić bezkrytycznie do treningów siłowych sportowców standardów techniki ćwiczeń, jakie dominują w innych obszarach aktywności fizycznej (np. kulturystyka, fitness, rehabilitacja), bo różne są zarówno cele, jak i dbałość o właściwe gospodarowanie energią i minimalizowanie obciążenia układu ruchu.
2. Dobierajmy rodzaje ćwiczeń do celu (lokalna wytrzymałość siłowa, masa mięśniowa, siła, moc), a nie odtwarzajmy ruchów charakterystycznych dla techniki w danej dyscyplinie/konkurencji.
3. Ciężar podnoszony w serii ćwiczenia dostosuj do możliwości sportowca, zaplanowanej liczby powtórzeń i poprawnej techniki.
4. Pokonuj ciężar pracą mięśni, a nie ruchami „oszukanymi”.
5. Analizując ćwiczenia siły, skoczności i mocy mięśni kończyn dolnych uwzględnij dowody naukowe i wybierz takie, które wykonywane poprawnie mniej obciążą układ ruchu.
6. Nie zapominaj, że prawidłowa technika ćwiczeń siłowych, to ważny sprzymierzeniec sportowca w obniżaniu ryzyka urazów na każdym etapie jego kariery!
Z ostatniej chwili
Zagadnienia związane z treningiem siłowym, w tym z techniką ćwiczeń, są ciągle przedmiotem badań eksperymentalnych, tylko szkoda, że niezwykle rzadko z udziałem sportowców.
W lutowym numerze z 2017 roku renomowanego czasopisma amerykańskiego „Journal of Strength and Conditioning Research” opublikowano dwie prace dotyczące zagadnień związanych z wykonywaniem ćwiczeń z niestabilnym sprzętem i aktywności bioelektrycznej mięśni podczas tego samego ćwiczenia wykonywanego różnymi technikami.
Jakie wnioski zawierają te prace?
Sprawdzenie, czy wyciskanie w leżeniu na ławce wykonywane z niestabilną sztangą powoduje zwiększenie aktywności mięśni głównie zaangażowanych w ruchu (tzw. aktywatorów, piersiowy większy, naramienny – część przednia, trójgłowy ramienia) i stabilizujących (najszerszy grzbietu, naramienny – część środkowa i tylna, dwugłowy ramienia, czworoboczny grzbietu – część górna) i czy przyniesie to większe zyski w zwiększeniu siły w porównaniu z wykonaniem tego ćwiczenia z użyciem sztangi tradycyjnej (stabilnej), przeprowadzili Ostrowski i wsp. [4]. Młodzi mężczyźni z długim stażem w treningu siłowym (średnio 10 lat) wykonali 2 serie x 5 RM wyciskania w leżeniu z zastosowaniem tradycyjnej sztangi o masie 75% 1 RM (maksymalnego ciężaru), a po 5-minutowej przerwie ponownie 2 serie x 5 RM, ale z zastosowaniem niestabilnej sztangi (ang. Bandbell (Bamboo) Earthquake Bar – na końcach gryfu znajdują się bambusowe nakładki, na których za pośrednictwem elastycznych taśm podwieszone są ciężary) o masie 60% 1 RM. Na podstawie bioelektrycznej aktywności mięśni aktywatorów i stabilizacyjnych wykazano, że zastosowanie niestabilnej sztangi zwiększa aktywność części mięśni stabilizacyjnych, natomiast nie ma istotnego wpływu na mięśnie głównie zaangażowane zarówno w fazie ekscentrycznej (opuszczanie sztangi do klatki piersiowej), jak i koncentrycznej (wyciskanie). Ponadto stwierdzono, że niestabilne obciążenie wyraźnie wydłuża (o ok. 30%) czas fazy koncentrycznej, natomiast długość fazy ekscentrycznej jest podobna, jak ze sztangą tradycyjną.
Komentarz Z.T. Wyciskanie niestabilnej sztangi niewątpliwie jest zadaniem trudniejszym niż sztangi tradycyjnej, co sprzyja nie tylko większej aktywności mięśni stabilizacyjnych, ale i stawia ćwiczącemu większe wymagania koordynacyjne i czuciowe (propriocepcja). Ważne jest także mniejsze obciążenie mechaniczne układu ruchu, gdyż różnica w masach sztangi wynosząca 15% 1 RM przy 1 RM = 100 kg, oznacza o 15 kg mniejszy ciężar w serii ćwiczenia. Pomimo mniejszej masy sztangi zaangażowanie głównych mięśni jest podobne jak z większą masą sztangi tradycyjnej. Czy wobec tego warto stosować ten niestabilny wariant wyciskania w leżeniu wtedy, gdy celem jest lokalna wytrzymałość siłowa, masa mięśniowa, czy siła? Zdecydowanie nie! Dlaczego! Po pierwsze, cóż z tego, że mamy mniejsze obciążenie układu ruchu, gdy całkowicie zmienia się charakterystyka ćwiczenia przypominając – zwłaszcza w fazie koncentrycznej – „walkę o prawidłową drogę wyciskanej sztangi”. Po drugie, wyraźnie obniża się prędkość sztangi, co z punktu widzenia tzw. szybkiego startu jest – szczególnie dla sportowców – niekorzystne. Ten wariant wyciskania sztangi w leżeniu może być zastosowany od czasu do czasu jako urozmaicenie treningu sportowca lub wówczas, gdy cel tego ćwiczenia jest kompleksowy i poza zwiększeniem danej cechy układu mięśniowego interesuje nas w równym stopniu poprawa koordynacji, a zwłaszcza propriocepcji (np. w usprawnianiu starszych osób).
Niestety, mimo zawartej w tej pracy deklaracji, autorzy [4] nie sprawdzili, czy niestabilna sztanga pozwala uzyskać większe przyrosty siły niż sztanga tradycyjna. Można zaryzykować stwierdzenie, że u sportowców, jeżeli nawet tak, to w zupełnie innych warunkach pracy mięśni niż podczas treningów i zawodów.
Autorzy [4] nie badali, jakie wartości siły były rozwijane podczas wyciskania sztangi niestabilnej, ale należy sądzić, że ponieważ był pokonywany mniejszy opór zewnętrzny, to wartości te były mniejsze niż podczas wykonywania tego ćwiczenia ze sztangą tradycyjną.
W drugiej pracy Machado i wsp. [5] ocenili aktywność bioelektryczną trzech głów mięśnia czworogłowego uda (prosty uda, obszerny przyśrodkowy i boczny) oraz mięśnia dwugłowego uda podczas wykonywania tego samego ćwiczenia mięśni kończyn dolnych, tj. wypychania nogami obciążenia obunóż w suwnicy (ang. leg press), ale wykonywanego trzema, różnymi technikami: tradycyjną (T), z przywodzeniem piłki umieszczonej między kolanami (P) i odwodzeniem gumy założonej na kolana (G). Podczas wykonania przez młode kobiety jednej serii x 10 RM (obciążenie = 70% 1 RM) każdą techniką rejestrowano bioelektryczną aktywność (EMG) wymienionych wcześniej mięśni oraz obliczano wskaźnik „obszerny przyśrodkowy/obszerny boczny” (OP/OB). Wykazano, że największa aktywność m. prostego uda była podczas techniki G, a najwyższa wartość wskaźnika OP/OB w fazie koncentrycznej (wypychanie), wynosząca 1,24 [-], podczas techniki P. Aktywność m. dwugłowego uda była podobna podczas trzech technik.
Komentarz Z.T. Wyniki zawarte w tej pracy mają znaczenie przede wszystkim dla skutecznego wykorzystania tego ćwiczenia w procesie rehabilitacji. Podczas prostowania stawu kolanowego – zwłaszcza z dużą prędkością – występuje kokontrakcja (współskurcz) mięśni obszernych: przyśrodkowego i bocznego w celu stabilizacji rzepki. Tak więc, jeżeli celem tego ćwiczenia będzie zwiększanie siły wymienionych mięśni, to zalecana jest technika P, natomiast technika G sprzyjać będzie akcentowaniu pracy m. prostego uda. Sportowcom rekomenduje się technikę tradycyjną (T) zarówno w zwiększaniu siły (stopy przylegają do platformy suwnicy), jak i mocy (prostowanie w stawie kolanowym zakończone jest odbiciem – stopy tracą kontakt z platformą).
Piśmiennictwo
Jak zmniejszać obciążenie układu ruchu sportowca zwiększając jego bezpieczeństwo i skuteczność ćwiczeń?
Część I
Zbigniew Trzaskoma (AWF Warszawa)
Problem szkoleniowy
Wraz z rosnącą w ostatnich latach popularnością, wręcz ekspansją, ćwiczeń siłowych wyraźnie widoczne są dwie tendencje.
Pierwsza, całkiem nowa, bo nie znana przed laty, przejawia się w znacznym rozszerzeniu pojęcia „ćwiczenia siłowe” aktualnie obejmującego również ćwiczenia, które wcale nie muszą wpływać na zwiększenie siły mięśniowej! Podział, który występował przed laty w praktyce treningowej i oddzielał ćwiczenia siłowe od ćwiczeń ogólnorozwojowych, obecnie praktycznie nie występuje. Czy ma to jakieś znaczenie? Ma, gdyż ćwiczeniami funkcjonalnymi, takimi jak przysiady bez obciążenia na niestabilnym podłożu, czy podpór przodem na przedramionach (tzw. deska) nie zwiększymy siły głównych grup mięśni sportowca!
Tendencja druga nie jest nowa, ale ciągle aktualna, zwłaszcza w treningu sportowca, starszej pani, czy osoby poddanej procesowi rehabilitacji pourazowej. Nieprawidłowa technika ćwiczeń i w związku z tym niewłaściwy dobór pokonywanego obciążenia. W treningu sportowca podstawowa nieprawidłowość, to przede wszystkim ruchy „oszukane”, które umożliwiają pokonywanie punktów krytycznych w ćwiczeniach z większym ciężarem dzięki włączeniu innych, silniejszych mięśni lub ruchów pomocniczych części lub całego ciała. To obserwowane powszechnie w salach treningowych odbicia sztangi od klatki piersiowej w wyciskaniu w leżeniu, rzucanie się całym ciałem podczas podciągania się na drążku, mocne odchylanie tułowia podczas ściągania drążka górnego do klatki piersiowej i w ćwiczeniach „na biceps”, czy wahadłowe, dynamiczne unoszenie tułowia w leżeniu przodem na wysokiej ławce lub skrzyni.
Starsze osoby, jeżeli stosują ćwiczenia siłowe, to nie wiedząc jak je poprawnie wykonywać często korzystają z nieodpowiednich dla nich standardów kulturystycznych i fitness. Z kolei w procesach rehabilitacji pourazowej eliminuje się wiele klasycznych, sprawdzonych ćwiczeń siłowych, przypisując im etykietkę „niefunkcjonalne, nierekomendowane”, zalecając ruchy w niepełnych zakresach nawet wówczas, gdy nie ma przeciwwskazań medycznych (profilaktycznie!), a technika wykonywania ćwiczeń często jest nieprawidłowa.
Autor tej pracy na podstawie obserwacji i analizy stosowania ćwiczeń siłowych w różnych obszarach aktywności fizycznej człowieka jest przekonany, że ich prawidłowe wykonywanie, to niedoceniany czynnik minimalizujący obciążenie układu ruchu i tym samym obniżający ryzyko odniesienia urazu. Autor dostrzega także, że znaczenie prawidłowej techniki ćwiczeń siłowych jest inne w różnych obszarach aktywności fizycznej człowieka.
Wykonywanie ćwiczeń siłowych w różnych obszarach aktywności fizycznej człowieka – czyli, co dla kogo jest ważne!
Ćwiczenia siłowe są stosowane w różnych obszarach aktywności fizycznej człowieka, umownie w tej pracy nazwiemy je różnymi „światami siły”. Spróbujmy je wyróżnić i następnie scharakteryzować. Spróbujmy później odpowiedzieć na pytanie, czy w tych „światach siły” oczekuje się od ćwiczeń siłowych takich samych efektów, a także, czy wobec tego poprawna technika ćwiczeń ma takie same znaczenie dla uzyskania założonych efektów.
Przykład pierwszy, umownie „świat siły” kulturystyczny
Cel podstawowy, to poprawa wyglądu, a więc najpierw masa, później jej „rzeźbienie” i „definiowanie”. W celu modelowania ciała stosuje się dużo ćwiczeń, najczęściej dzielonych na grupy, dużo metod treningowych, częste treningi.
Co jest najważniejsze w treningu? Jak największy ciężar! Dlaczego? Dlatego, że tradycyjnie uważa się, że im większy ciężar podnosimy, to tym lepiej pobudzamy nasze mięśnie do rozwoju! Jakie są tego konsekwencje dla techniki ćwiczeń? Wyraźne i oczywiste, widoczne na każdej siłowni! Poprawnej techniki ćwiczeń nie ma! Co jest? Nieprawidłowe, niekiedy wręcz karykaturalne wykonywanie ćwiczeń wg zasady, którą najprościej można określić: tak nie należy ćwiczyć! Ruchy „oszukane” i pozycje „oszukane” są w tych przypadkach regułą! Punkty krytyczne w ćwiczeniach są pokonywane dzięki wspomaganiu ruchami całego – lub części – ciała, a mięśnie, które są celem danego ćwiczenia, najczęściej są za słabe, by mogły pokonać zbyt duży dla nich ciężar!
Tak, jak ćwiczyli kulturyści przed pół wiekiem, tak ćwiczą kulturyści współcześni!
Na rycinie 1 przedstawiono przykład pokonywania punktu krytycznego podczas wykonania tego samego ćwiczenia, ale różnymi technikami.
B A C
Utrzymanie ciężaru: Fm · rm = Fz · rz , czyli Mm=Mz
Rozpoczęcie unoszenia ciężaru: Mm>Mz
Rycina 1. Pokonanie punktu krytycznego w ćwiczeniu uginanie przedramion ze sztangą trzymaną podchwytem (A) z zastosowaniem ruchu „oszukanego” (B) lub wyizolowaną pracą mięśni zginających kończyny w stawie łokciowym (C).
Źródło: zmodyfikowano za: A -Trzaskomą i Trzaskomą [1], B i C – Belsky’m [2].
Objaśnienia: А – Mm - moment siły mięśniowej, Mz - moment zewnętrzny, Fm - siła mięśni zginających w stawie łokciowym, Fz - siła zewnętrzna (ciężar sztangi), rm - ramię siły mięśniowej, czyli odległość od osi obrotu w stawie łokciowym (nadkłykieć boczny kości ramiennej) do miejsca przyczepu obu głów mięśnia dwugłowego ramienia (guzowatość promieniowa kości promieniowej), rz - ramię siły zewnętrznej, czyli odległość od rzutu osi obrotu w stawie łokciowym do środka ciężaru (sztangi). Gdy kąt w stawie łokciowym wynosi 900, to ramię siły mięśnia dwugłowego ramienia (główny mięsień powodujący zginanie kończyny w stawie łokciowym) jest ok. 10 razy mniejsze od ramienia siły zewnętrznej, to oznacza, że podczas utrzymywania ciężaru (Mm=Mz) siła rozwijana przez mięśnie musi być ok. 10-krotnie większa od siły zewnętrznej; w chwili rozpoczęcia unoszenia ciężaru (zginanie w stawie łokciowym - warunki koncentryczne) moment siły mięśniowej musi być większy od momentu zewnętrznego: Mm>Mz, jeżeli ciężar będzie zbyt duży i moment siły mięśniowej będzie mniejszy od momentu zewnętrznego: Mm<Mz, to przeciwstawiając się opadaniu sztangi możemy wykorzystać czynność ekscentryczną mięśni. Jeżeli utrzymujemy sztangę w kącie ok. 900 w stawie łokciowym (statyka), to wykorzystując warunek dźwigni kostnej (Fm · rm = Fz · rz , czyli Mm=Mz) wiemy, jaki moment siły mięśniowej musimy rozwinąć. Jeżeli utrzymujemy sztangę o masie 35 kg (Fz=343 N) a rz=0,35 m, to Mz=120 N m, co oznacza, że Fm=3430 N (sic!), gdyż rm=0,035 m, a mamy spełniony warunek dźwigni kostnej (Mm=Mz).
Wyjaśnienie autora niniejszej pracy. Punkt krytyczny, wyczuwany przez nas jako najtrudniejszy do pokonania, występuje w każdym ćwiczeniu. Zginanie w stawie łokciowym wybrano nie dlatego, by przypisać mu duże znaczenie w treningu siłowym sportowca, ale dlatego, że jest to spektakularny przypadek największych strat, jakie ponosimy wówczas, gdy działamy niekorzystną dźwignią (jednostronna II rodzaju, ang. third class lever) i ramię siły zewnętrznej (ciężaru sztangi) kilkakrotnie przewyższa ramię siły mięśniowej. Pokonanie punktu krytycznego wyizolowaną pracą mięśni zginających kończyny w stawie łokciowym (C) jest wtedy niezwykle trudne i w tym ćwiczeniu możemy to zrobić tylko wówczas, gdy ciężar jest znacznie mniejszy od tego, który podniesiemy za pomocą ruchu „oszukanego” angażując inne, silniejsze mięśnie i wykorzystując ruch tułowia (B).
Nie zawsze tracimy na sile mięśniowej. Na przykład podczas wspięcia na palce występuje sytuacja korzystna, gdyż działamy dźwignią jednostronną III rodzaju (ang. second class lever), w której ramię siły mięśniowej jest większe od ramienia siły zewnętrznej (ciężaru ciała). W wyniku tej korzystnej dźwigni wspięcie na palce możemy wykonać dość łatwo pokonując nie tylko ciężar własnego ciała, ale i duży ciężar dodatkowy.
Czy taka niepoprawna - z punktu widzenia biomechaniki układu ruchu człowieka - technika ćwiczeń, oparta na wykorzystaniu ruchów „oszukanych, może dać efekty w postaci zwiększenia masy mięśniowej? Tak, gdyż podstawowe czynniki, które determinują zwiększenie przekroju poprzecznego mięśni (hipertrofia) na kolejnych jego etapach (wzrost syntezy białka, nowe cząsteczki aktyny i miozyny, wzrost i podział miofibrylli, „dodawanie” sarkomerów „na grubość”, grubszy pęczek włókien mięśniowych i w efekcie cały mięsień) są spełnione. Jakie to są czynniki? Głównie silne ukrwienie mięśni (ang. flushing), które w połączeniu z wysokim lokalnym stężeniem mleczanu - określanym potocznie jako „palenie” mięśni (ang. burning) - a także wywołanie znacznego zmęczenia mięśni, które umożliwi wystąpienie superkompensacji białka. Sprzyjającymi elementami w metodyce treningu będą krótkie przerwy odpoczynkowe między seriami ćwiczeń ukierunkowanych na te same grupy mięśni lub mięśnie antagonistyczne (odpowiednio tzw. serie łączone i superserie), trening dzielony (jedna sesja treningowa zawiera ćwiczenia tylko na 2-3 grupy mięśniowe), a także powtórzenia w niepełnym zakresie ruchu, przede wszystkim w celu podnoszenia większego ciężaru.
Czy wszyscy ćwiczący według powyższej metodyki uzyskają postęp w masie mięśniowej. Oczywiście, że nie! Obserwacje praktyczne wskazują na to, że prawdopodobnie od metodyki treningu ważniejsze są predyspozycje do zwiększania masy mięśniowej (m.in. budowa układu szkieletowego i mięśni, skłonności do tycia, tzw. reaktywność na bodźce treningowe) i właściwa dieta. Co do znaczenia suplementacji – oczywiście mamy na uwadze tylko dozwoloną, zdając sobie sprawę, że niedozwolona stanowi poważny problem w tym środowisku – opinie są bardzo skrajne. Od pełnego zachwytu nad wspaniałymi efektami środków ergogenicznych do tez w rodzaju: „ergogeniczne odżywki to głównie strata pieniędzy”! Obserwując na siłowni przez wiele lat tych samych ćwiczących wyraźnie widać, że część z nich bardzo wyraźnie poprawiła muskulaturę, ale są i tacy, którzy pomimo regularnego i ciężkiego treningu, mieszania i spożywania różnokolorowych płynów przed i po treningu, wyglądają tak samo.
Czy ich stan układu ruchu też się nie zmienia? Zmienia się, ale - niestety – niekorzystnie! Stosowana w tym „świecie siły” metodyka treningu powoduje dużą liczbę urazów, zwłaszcza z przeciążenia! W szatni siłowni często słychać, co komu dolega. Najczęściej ramię, łokieć, kolano i zmora naszych czasów – kręgosłup, zwłaszcza w odcinku lędźwiowym, rzadziej staw skokowo-goleniowy i nadgarstki.
Taka jest cena wiary, że najważniejszy dla postępu jest ciężar, a mniej ważna jest prawidłowa technika ćwiczeń!
W tabeli 1 podano najczęściej występujące ruchy „oszukane” i zalecaną prawidłową technikę w ćwiczeniach powszechnie stosowanych przez sportowców, wówczas gdy celem jest siła mięśniowa lub masa mięśniowa, czy lokalna wytrzymałość siłowa. Wybór techniki jest prosty! Jeżeli wierzymy, że najważniejszy jest ciężar a nieważne jest nadmierne obciążanie układu ruchu, to wybierzemy ruchy „oszukane”. Jeżeli najważniejsza jest dla nas skuteczność ćwiczeń z jednoczesnym minimalizowaniem obciążenia układu ruchu, to skorzystamy z zaleceń w kolumnie „Prawidłowa technika”!
Tabela 1. Ruchy „oszukane” i prawidłowa technika ćwiczeń
Ćwiczenie |
Ruch „oszukany” |
Prawidłowa technika |
Przysiad (półprzysiad) ze sztangą na barkach Back squat (half squat) |
Szybkie, niekontrolowane zejście w dół, biodra jak najniżej, odbicie od podudzi |
Wolne, kontrolowane zejście w dół i dynamiczne wstawanie z tzw. szybkim startem, pozycja końcowa - uda równolegle do podłoża (przysiad) lub kąt ok. 450 (półprzysiad) |
Prostowanie nóg w suwnicy Leg press
|
Szybkie, niekontrolowane zginanie nóg i odbicie udami od klatki piersiowej, niekiedy wspomagane ruchem tułowia w przód |
Wolne, kontrolowane zginanie nóg i dynamiczne prostowanie z tzw. szybkim startem, pozycja końcowa - kąt między udem a podudziem ok. 900 , bez dynamicznego prostowania na końcu ruchu (tzw. blokowania), tułów przylega do oparcia |
Wyciskanie sztangi w leżeniu tyłem na poziomej ławce Bench Press |
Szybkie, niekontrolowane opuszczanie sztangi i odbicie od klatki piersiowej, niekiedy wspomagane ruchem bioder w górę (tzw. mostowanie) |
Wolne, kontrolowane opuszczanie sztangi i po dotknięciu do klatki piersiowej dynamiczne wyciskanie z tzw. szybkim startem, tułów i biodra przylegają do ławki, stopy stabilnie na podłożu |
Podciąganie sztangi do klatki piersiowej: a) w leżeniu przodem lub b) w opadzie przodem Rows a)lie prone on a bench, b) bent |
Szybkie opuszczanie i podciąganie sztangi wspomagane unoszeniem tułowia i b) prostowaniem nóg |
Wolne, kontrolowane opuszczanie sztangi do wyprostowanych ramion, dynamiczne podciągniecie z tzw. szybkim startem z dotknięciem gryfem sztangi do: a) ławki, b) klatki piersiowej, tułów ustabilizowany: a) przylega do ławki, b) czoło oparte o ławkę lub biodra o ścianę |
Ściąganie drążka wyciągu górnego: a) z przodu (do klatki piersiowej), b) z tyłu (do karku) Pulldowns a)lat, b)back lat |
Szybkie opuszczanie i ściąganie drążka w niepełnym zakresie ruchu: a) z mocnym odchylaniem tułowia, b) z mocnym pochylaniem tułowia |
Wolne, kontrolowane opuszczanie drążka do wyprostowanych ramion, spokojne podciągniecie z dotknięciem drążkiem do: a) klatki piersiowej, b) karku, tułów ustabilizowany, pracują tylko mięśnie ramion i obręczy kończyny górnej |
Podciąganie na drążku nachwytem/podchwytem Chin-ups/Pull-ups |
Gwałtowne opuszczanie ciała i dynamiczne podciąganie – często w niepełnym zakresie ruchu - ze wspomaganiem obszernymi ruchami tułowia |
Podciąganie z ustabilizowanym tułowiem, w pełnym zakresie ruchu, spokojny, kontrolowany powrót do pozycji wyjściowej (zwis), spokojne podciągnięcie |
Unoszenie zgiętych nóg do tułowia: a) w podporze na przedramionach na urządzeniu, b) w zwisie na drążku a) Leg raises, b)Hanging leg raises |
Dynamiczne machanie – często prostymi - nogami w dół i w górę, b) ze wspomaganiem wahadłowymi ruchami tułowia |
Nogi koniecznie zgięte, unoszenie bioder z przyciąganiem kolan do klatki piersiowej, wolne, kontrolowane opuszczanie nóg do pozycji wyjściowej, tułów ustabilizowany |
Unoszenie tułowia do zgiętych nóg w leżeniu tyłem Bent-knee sit-up |
Dynamiczne zginanie i prostowanie tułowia z odbiciem od ławki lub materaca |
Spokojne zginanie tułowia, przyciąganie ud do klatki piersiowej, broda w dół, spokojny, kontrolowany powrót do leżenia tyłem |
Unoszenie tułowia w leżeniu przodem na wysokiej ławce Back extension |
Dynamiczne, wahadłowe ruchy tułowia z przeprostem (pogłębiona lordoza lędźwiowa), brak zaznaczania początku i końca ruchu powoduje „wyskakiwanie z wody” |
Spokojne unoszenie – tylko do poziomu - i opuszczanie tułowia, zaznaczania początku (1 s) i końca ruchu (1s), ruch ma przypominać „wynurzanie się z wody”, unikać dynamicznego wykonania i nadmiernego napięcia mięśni zginających kończyny w stawach kolanowych |
Unoszenie ramion w bok: a) w postawie stojąc, b) w opadzie przodem Lateral raises a) standing, b) bent-over |
Dynamiczne wykonanie, ramiona zgięte w stawach łokciowych, podczas unoszenia silne wspomaganie ruchem tułowia i często b) nogami, niepełny zakres ruchu |
Zamiana pozycji wyjściowych: a) w siedzeniu, b) w leżeniu przodem lub w siedzeniu na ławce z wychyleniem tułowia, spokojne, kontrolowane wykonanie, ramiona wyprostowane w stawach łokciowych, tułów wyprostowany i ustabilizowany, pełny zakres ruchu: a) do poziomu, b) do złączenia łopatek |
Prostowanie nóg w stawach kolanowych obunóż w siedzeniu Leg extensions |
Dynamiczne, niekontrolowane prostowanie i zginanie nóg, niekiedy wspomagane ruchem nieustabilizowanego tułowia w tył, dynamiczne prostowanie na końcu ruchu (tzw. blokowanie), niekiedy tzw. doprost z 1-2 s maksymalnym skurczem izometrycznym |
Wolne, kontrolowane prostowanie i zginanie nóg, bez dynamicznego prostowania na końcu ruchu (bez tzw. blokowania), bez tzw. doprostu, tułów przylega do oparcia |
Wyskoki ze sztangą na barkach (ćwiczenie mocy kończyn dolnych) Barbell jumps squat |
Sprężyste podskoki, proste nogi, minimalny zakres ruchu, sztywne lądowanie, brak zaznaczenia początku i końca ruchu |
W pozycji wyjściowej (ciało wyprostowane) napięcie mięśni tułowia i ramion, spokojne zejście do półprzysiadu, maksymalnie dynamiczny wyskok pionowy, miękkie lądowanie, przyjęcie pozycji wyjściowej i ponowny wyskok, koniecznie oddzielamy wyskoki w serii |
Przykład drugi, umownie „świat siły” kobiet i mężczyzn w różnym wieku, którzy chcą poprawić wygląd, przyjemnie się zmęczyć i miło spędzić czas
W tym świecie pod pojęciem „ćwiczeń siłowych” rozumie się różne rodzaje ćwiczeń ogólnorozwojowych, modnie nazywanych funkcjonalnymi, z wykorzystaniem hitowego sprzętu (np. TRX, piłki rehabilitacyjne, niestabilne podłoże, stepy, ketllebells, hantle, gumy, rowerki, orbitreki, stepery, bieżnie mechaniczne, ergometry wioślarskie itp.). Poza różnorodnością celów (np. jedna pani chce schudnąć, ale inna przytyć), stosowanych ćwiczeń i urządzeń, cechą charakterystyczną dla tego „świata siły” jest trener personalny, który poza przygotowaniem stanowiska dla klienta, zaordynowaniem ćwiczenia i liczeniem za ćwiczącego powtórzeń w serii, ma jeszcze co najmniej dwa ważne zadania do wykonania. Pierwsze, to rola spowiednika, któremu pani/pan w czasie ćwiczenia i przerw szczegółowo relacjonuje najróżniejsze wydarzenia z życia oczekując aktywnego włączenia się trenera personalnego do dyskusji. Drugie, to wykonanie stretchingu potreningowego, gdyż pani/pan nie opuści siłowni – często czekając nawet kilkanaście minut na zajętego w innym miejscu trenera personalnego – zanim nie zostanie kompleksowo i intensywnie porozciągana/ny! Bez tej części odbyty trening byłyby niepełny!
Co jest najważniejsze w treningu? Poćwiczyć, zmęczyć się, ale nie za mocno, i porozmawiać! Co z techniką wykonywania ćwiczeń? Poprawnej techniki ćwiczeń nie ma, bo jest niepotrzebna! Cele wymienione powyżej mogą być spełnione bez poprawnej techniki! Ba, zmuszanie pani/pana do konsekwentnego wykonania poprawnego ruchu mogłoby wręcz zniechęcić ją/jego do ćwiczeń!
Czy wszyscy ćwiczący w tym „świecie siły” są zadowoleni z efektów? W większości tak! Ważnymi, pozytywnymi cechami tego „świata siły” są duża atrakcyjność i rozmaitość treningów oraz niska urazowość, która wynika przede wszystkim ze stosunkowo małego obciążania układu ruchu ćwiczącego, zwłaszcza wtedy, gdy proporcje między ćwiczeniem a towarzyską rozmową-dyskusją są wyraźnie korzystniejsze dla tego drugiego elementu treningu!
Przykład trzeci, umownie „świat siły” funkcjonalny
W ostatnich latach dostrzega się pojawienie na siłowniach zwolenników ćwiczeń funkcjonalnych i to zarówno rodzaju fizjoterapeutycznego, jak i crossfitowego. Ta grupa ćwiczących, złożona głównie z młodych kobiet i mężczyzn, wykonuje mało klasycznych ćwiczeń siłowych, opierając swoje treningi na urozmaiconych, hitowych ćwiczeniach funkcjonalnych z wykorzystaniem różnego sprzętu i urządzeń.
Jakie są charakterystyczne cechy tego rodzaju aktywności fizycznej?
Wspólnym celem tej grupy, poza zmęczeniem, jest wszechstronny rozwój fizyczny. Nie widać powtarzanych systematycznie programów treningowych, a przeważają programy spontaniczne, układane na bieżąco, niekiedy z bezpośrednim wykorzystaniem Internetu. Treningi cechuje duża różnorodność zarówno ćwiczeń, jak i urządzeń treningowych. W tej samej jednostce treningowej występują akcenty siłowe, wytrzymałościowe i mocy. Ćwiczący sami wybierają ćwiczenia, sami są dla siebie trenerami. Wśród szerokiego zakresu ćwiczeń można dostrzec wiele takich, które bardzo obciążają układ ruchu, jak np. „martwy ciąg” o prostych nogach i plecach okrągłych, nawet wówczas, gdy wykonywane są z małymi ciężarami. W ostatnim czasie jednym z hitowych ćwiczeń są przysiady w maszynie Smitha (prowadnicy), które są wprost zaprzeczeniem prawidłowego wykonania przysiadu! Podczas ich wykonania, charakteryzującego się pionowym ustawieniem tułowia i mocnym wysunięciem kolan do przodu, obciąża się mięśnie prostujące kończyny w stawach kolanowych (mm. czworogłowe uda), a odciąża te, które powinny być głownie zaangażowane, tj. mięśnie prostujące kończyny w stawach biodrowych (głównie mm. pośladkowe wielkie) oraz silne prostowniki tułowia. Świat kulturystyczny już przed ponad pół wiekiem sprawdził i odrzucił te ćwiczenie, znane wówczas pod nazwą „syzyfki”, gdyż nie trzeba być specjalistą, by po wykonaniu kilku powtórzeń na własnym ciele poczuć „dobroć” tego ćwiczenia. Najbardziej zaawansowani posuwają się jeszcze dalej i wykonują ćwiczenia na granicy ryzyka poważnego wypadku, np. podciąganie ciała w zwisie głową w dół na TRX lub drążku bez żadnej asekuracji (sic!), na które z przerażeniem patrzą inni ćwiczący. Ta grupa ćwiczących często nie wydaje się dostrzegać, że wykonywanie kompleksowych ćwiczeń z dużymi ciężarami, jak np. „martwy ciąg”, czy zarzut sztangi z podłoża na klatkę piersiową, powinno się odbywać na specjalnych pomostach i bez skrupułów rzucają sztangę na podłogę siłowni, nie starając się jej spokojnie opuścić (zalecana czynność ekscentryczna!).
Co jest najważniejsze w treningu? Zmęczyć się mocno, pokonać własne słabości wykonując bardzo trudne, niekiedy na granicy utraty zdrowia, ćwiczenia, z satysfakcją zaliczyć kolejny trening! Co z techniką wykonywania ćwiczeń? Poprawnej techniki ćwiczeń przeważnie nie ma, bo większość z nich nie wie, jaka powinna być! Swoje treningi budują na wiedzy i instrukcjach internetowych, kopiowaniu wzorów, których poprawności i bezpieczeństwa nie analizują!
Czy wszyscy ćwiczący w tym „świecie siły” są zadowoleni z efektów? W większości tak! Negatywnym zjawiskiem dla tego „świata siły” jest wysoka urazowość! Wynika ona przede wszystkim z dużego obciążania układu ruchu ćwiczącego, zwłaszcza wtedy, gdy wykonywane są ćwiczenia ryzykowne i pod wpływem zmęczenia traci się kontrolę nad ruchem. Przykładem mogą być częste, bolesne i trudno gojące się starcia skóry na piszczelach, które występują podczas wskakiwania na podwyższenie (np. drewnianą skrzynię).
Przykład czwarty, umownie „świat siły” sportowca
Wykonywanie ćwiczeń przez sportowców cechuje się dużym zróżnicowaniem. Wyraźnie widoczne są dwie podstawowe tendencje. Pierwsza, umownie tradycyjna, występuje głównie w treningach zawodników zaawansowanych, zwłaszcza wtedy, gdy trenują pod okiem doświadczonych szkoleniowców. Druga, umownie nowoczesna, charakteryzuje trening siłowy sportowców o krótszym stażu zawodniczym, zwłaszcza wówczas, gdy dla nich programy treningowe układają młodzi trenerzy, specjaliści przygotowania motorycznego lub fizjoterapeuci. Podstawowa różnica między tymi dwoma tendencjami polega na tym, że zwolennicy tej pierwszej bazują na klasycznych ćwiczeniach siłowych, ale rzadko wykonywanych poprawnie technicznie, natomiast zwolennicy nowoczesności zastępują klasyczne ćwiczenia siły i mocy modnymi aktualnie ćwiczeniami funkcjonalnymi nie wiedząc – lub nie biorąc po uwagę – że ten rodzaj ćwiczeń stosuje się w innych celach niż zwiększanie siły i/lub mocy głównych grup mięśni sportowca. Ten pomysł „wymiany” ćwiczeń starych na nowe lansowany jest głównie przez fizjoterapeutów, którzy sprawdzone przez kilkadziesiąt lat stosowania, skuteczne ćwiczenia siły i mocy określają jako nierekomendowane i niefunkcjonalne.
Jaki jest „świat siły” w rehabilitacji?
Z ogólnej analizy poziomu wiedzy i umiejętności praktycznych fizjoterapeutów wyraźnie rysują się trzy cechy charakterystyczne dla tego „świata siły”.
Jedna, to nadmierna ostrożność wynikająca przede wszystkim z nieznajomości metodyki ćwiczeń siłowych, która powoduje eliminowanie tradycyjnych, sprawdzonych ćwiczeń przy jednoczesnym, odważnym rekomendowaniu nie tylko modnych ćwiczeń funkcjonalnych, ale i np. zeskoków „w głąb” czy „martwego ciągu” o prostych nogach (np. w programach skierowanych na zapobieganie urazom w sporcie), a więc ćwiczeń znacznie obciążających układ ruchu.
Druga cecha charakterystyczna, to ograniczanie zakresów ruchu w wielu ćwiczeniach, nawet wtedy, gdy nie ma przeciwwskazań medycznych. Wynika to prawdopodobnie z ostrożności profilaktycznej: lepiej nie szkodzić! Zapomina się przy tym, że nie szkodzić nie zawsze oznacza pomagać!
Trzecia cecha, typowa dla tego „świata siły”, to przecenianie roli ruchu, a niedocenianie wielkości pokonywanych oporów w zwiększaniu siły mięśniowej. Niekiedy uważa się, że samo ćwiczenie, w więc określony ruch, jest wystarczający, by był to skuteczny bodziec dla zwiększenia siły. Zdecydowanie mniejszą uwagę przywiązuje się do progresji obciążenia, często nie dostrzegając, że dodawanie liczby powtórzeń w serii wiedzie nas w kierunku wytrzymałości siłowej, a oddala od siły. Wiele ćwiczeń funkcjonalnych - stosowanych w postępowaniach rehabilitacyjnych – wykonywanych jest w warunkach statycznych lub quasi-statycznych, w długim czasie, nie angażując głównych grup mięśni człowieka, bez systematycznego zwiększania pokonywanych obciążeń.
Przykłady „światów siły” - wniosek
Nie przenośmy bezkrytycznie do treningu siły i mocy sportowca standardów postępowania, które dominują w innych „światach siły”, bo różne są zarówno cele, jak i troska o właściwe gospodarowania energią i nieprzeciążanie układu ruchu!
Te zagadnienia szczegółowo omówiono w pracach opublikowanych na e-stronie Klubu Polska (www.klubpolska.com.pl) w panelu szkoleniowym „Profesor Zbigniew Trzaskoma radzi” (patrz Artykuły archiwalne – z 10 marca, 6 maja i 21 lipca 2015 r.).
W II części tej pracy wracając do tego problemu rozpatrzymy jeszcze inne czynniki, które mają istotny wpływ nie tylko na to, jaka będzie skuteczność stosowanych przez sportowca ćwiczeń, ale także – co jest niezwykle ważne w procesie treningowym – jakie poniesie on koszty energetyczne i mechaniczne.
Koniec części I.
Zapraszamy do lektury części II.
Przygotowanie sportowca do zawodów w warunkach wysokiej temperatury otoczenia – aklimatyzacja, nawodnienie i chłodzenie ciała – część II
Zbigniew Trzaskoma (AWF Warszawa)
Przykłady chłodzenia ciała sportowca podczas wysiłku – ocena
W świetle podanych w części I rekomendacji i wyników badań eksperymentalnych ocenimy zasadność chłodzenia ciała sportowca w podanych na początku tej pracy przykładach (Przykłady chłodzenia ciała sportowca podczas wysiłku – dobrze czy źle?).
Zacznijmy od interpretacji przykładu czwartego i nie dlatego, że jest on najstarszy i nie dlatego, że dotyczy innych – niż przykłady pierwszy, drugi, trzeci i piąty – charakterystyk fizjologicznych i biomechanicznych wysiłku, ale dlatego, że jest on w świetle współczesnej wiedzy najłatwiejszy w interpretacji.
Postępowanie sportowców, opisane w przykładzie czwartym, oznacza, że starają się utrzymać temperaturę mięśni, która istotnie wpływa na właściwości kurczliwe i metaboliczne jednostek ruchowych oraz udrożnienie połączeń nerwowych, co oznacza szybsze przewodzenie impulsów nerwowych i większą prędkość skracania się mięśni. Temperatura wewnątrzmięśniowa ma bardzo istotny wpływ na wartości rozwijanej mocy maksymalnej, gdyż wraz z jej zwiększeniem jednostki ruchowe typu I (wolno kurczące się) uzyskują cechy jednostek ruchowych typu II (szybko kurczące się), co zwiększa ich prędkość skracania się. Wzrost temperatury mięśnia o 3-40C wpływa na zwiększenie rozwijanej mocy o 15-20% [13]. Zjawisko odwrotne, tj. zmiany charakterystyki czynnościowej jednostek ruchowych typu II w kierunku typu I, wywołuje zarówno obniżenie temperatury wewnątrzmięśniowej, jak i zmęczenie. Utrzymywanie temperatury mięśni, ale ochrona głowy przed wysoką temperaturą. Ponieważ podani w tym przykładzie sportowcy nie wykonują długotrwałego wysiłku ciągłego, to jeżeli temperatura nie jest bardzo wysoka, to nie schładzają głowy i tułowia. Gdy temperatura przekracza 28-300C używają mokrych ręczników, które układają na barkach lub na głowie.
Wniosek – opisane w tym przykładzie postępowanie jest w pełni uzasadnione. Sportowcy utrzymują temperaturę mięśni, a schładzają głowę i narządy wewnętrzne.
Wyniki badań eksperymentalnych
Potwierdzenie słuszności takiego postępowania znajdziemy w pracy przeglądowej Girarda i wsp. [6], poświęconej omówieniu aktualnej wiedzy o wpływie wysokiej temperatury otoczenia na wyniki w wysiłkach krótkotrwałych o maksymalnej intensywności. W celu dokładnej analizy pod kątem praktyki szkoleniowej autorzy [6] podzielili te wysiłki, nazywając je sprintami, na trzy rodzaje:
- pojedyncze wysiłki o maksymalnej mocy (czas trwania poniżej 30 s, np. bieg na 100 i 200 m – przyp. Z.T.) – w dalszej części pracy oznaczone symbolem PojW;
- powtarzane wysiłki o maksymalnej mocy (przerwy między wysiłkami poniżej 30 s, np. mecz w tenisa - przyp. Z.T.) – w dalszej części pracy oznaczone symbolem PowW;
- przerywane wysiłki o maksymalnej mocy (przerwy między wysiłkami najczęściej między 60 a 300 s umożliwiają prawie całkowity odpoczynek, np. akcje napastnika w meczu piłki nożnej – przyp. Z.T.) – w dalszej części pracy oznaczone symbolem PrzeW.
Te trzy rodzaje wysiłków wymagają innych strategii postępowania.
Nie ma wątpliwości, że podwyższenia wyników w PojW należy szukać przez lokalne zwiększanie temperatury mięśni (np. intensywna rozgrzewka, dodatkowe dresy i koce), gdyż obniżenie temperatury mięśni wpływa negatywnie na siłę i moc. Już przed wieloma laty Sargeant [za 6] wykazał, że gorąca kąpiel nóg (440C) przez 45-min. zwiększyła o ok. 11% siłę i moc w 20-s teście, podczas gdy zanurzenie nóg w chłodnej wodzie (18 i 120C) obniżyło te cechy odpowiednio o 12 i 21%.
Pozytywny wpływ podwyższonej temperatury na wyniki w biegach na dystansach od 100 do 1500 potwierdzają dane statystyczne IAAF-u. Najlepsze wyniki w sprintach i biegach średnich notuje się w okresie lipiec-sierpień. Podczas 6 mistrzostw świata przeprowadzonych w latach 1991-2011, w biegach na 100 i 200 m lepsze wyniki uzyskiwano w temperaturze otoczenia powyżej 250C.
Czynnikami, które wraz ze wzrostem temperatury sprzyjają uzyskiwaniu lepszych wyników w PojW, są przede wszystkim: szybsze tempo wykorzystania fosfokreatyny, większa aktywność enzymów glikolitycznych, wyższa prędkość przewodzenia impulsów nerwowych. Te czynniki usprawniają mechanizm skurczu mięśnia i w efekcie pozwalają uzyskać większą częstotliwość ruchów. Jednakże należy pamiętać, że wpływ tych czynników nie jest stały i zależy m.in. od rodzaju rozgrzewki (rozciąganie dynamiczne a statyczne), strategii utrzymywania temperatury mięśni, wilgotności powietrza, pory dnia, składu ciała, nawodnienia, czy stanu odżywienia. Ponadto wraz ze wzrostem mocy obniża się wytrzymałość, co oznacza, że inna będzie rola tych czynników u sprintera niż u długodystansowca.
W wysiłkach powtarzanych o maksymalnej mocy (PowW) wpływ podwyższonej temperatury otoczenia (30-350C) może być pozytywny, ale pod warunkiem, że temperatura ciała nie przekracza 38,50C i wysiłki nie są powtarzane w długim czasie (dłużej niż 30-40 min). Dla potrzeb praktyki sportowej można to wyjaśnić w uproszczeniu, że do 30 min meczu rozgrywanego w wysokiej temperaturze odpowiednio nawodniony i chroniony w przerwach przed słońcem tenisista może utrzymać wysoką dynamikę swoich akcji, ale wraz z kolejnymi minutami meczu i narastającym zmęczeniem moc będzie się obniżała.
Wykazano [za 6], że wykonanie 5 serii 15-s powtarzanych wysiłków maksymalnych z przerwami 15 s w temperaturze 400C po wcześniejszych wysiłkach przerywanych (przez 40 min.) wywołało podwyższenie temperatury ciała do 39,50C (temperatura mięśni wzrosła do 40,20C) i w efekcie moc średnia wysiłku znacząco się obniżyła.
Generalnie wysoka temperatura otoczenia obniża wyniki w wysiłkach przerywanych o maksymalnej mocy (PrzeW), zwłaszcza gdy stosunek pracy do przerw odpoczynkowych nie jest odpowiedni, tzn. przerwy są za krótkie, i wysiłek wymaga większego udziału glikolizy w resyntezie ATP. W tym rodzaju wysiłku dostrzega się wysoką zależność między wzrostem temperatury ciała powyżej 38,50C a obniżeniem generowanej mocy.
W celu obniżenia negatywnego wpływu wysokiej temperatury otoczenia na wyniki w wysiłkach PowW i PrzeW zaleca się stosowanie metod obniżających temperaturę ciała zarówno przed, jak i w czasie wysiłku. Te metody omówiono we wcześniejszych częściach tej pracy. Podkreśla się, że obniżenie wysokiej temperatury ciała nawet o 0,20C może dać zauważalny, pozytywny efekt w wynikach wysiłków o maksymalnej mocy, zarówno powtarzanych (PowW), jak i przerywanych (PrzeW).
Przykłady pierwszy (piłka nożna), drugi (maraton) i trzeci (wyścig kolarski) można skomentować podobnie. Długotrwały wysiłek ciągły wykonywany jest w warunkach wysokiej temperatury, a więc nie ma obawy, że temperatura mięśni może się obniżyć. Wręcz przeciwnie grozi nam przegrzanie organizmu i udar cieplny. Schładzać należy głowę i narządy wewnętrzne, a więc tułów, a zwłaszcza klatkę piersiową.
Wniosek – opisane w tych przykładach postępowanie sportowców jest w pełni uzasadnione.
Przykład piąty, zakładamy że prawdziwy, jest najtrudniejszy do interpretacji, zwłaszcza że nie znamy czasu trwania zanurzania w zimnej wodzie, ani też nie wiemy, czy zanurzane jest całe ciało, czy jego części (jakie?). Z jednej strony, zimna kąpiel podczas krótkiej przerwy w wysiłku może obniżyć temperaturę mięśni, co z punktu widzenia fizjologii wysiłku jest zjawiskiem niekorzystnym, gdyż podczas kontynuacji wysiłku może się obniżyć moc rozwijana przez piłkarza. Z drugiej strony, zimna kąpiel, jeżeli będzie krótkotrwała, może działać pobudzająco. Czy walory regeneracyjne schłodzenia ciała zdążą się aktywizować w tak krótkim czasie, by obniżyć stopień zmęczenia? Czy w bezsłonecznej temperaturze ok. 200 C zachodzi tak silne przegrzanie ciała, by trzeba je było schładzać? Czy zwolennik takiego postępowania przyjmuje założenie, że ewentualne straty w mocy piłkarzy są mniejsze od ewentualnych zysków pobudzeniowo-regeneracyjnych?
Wniosek - opisane w tym przykładzie postępowanie piłkarzy jest dyskusyjne. Lepiej będzie, jeżeli uznamy to za celowe biorąc pod uwagę temperaturę otoczenia, schładzać narządy wewnętrzne (kamizelki chłodzące), ale nie mięśnie.
Przykładem poszukiwania w piłce nożnej odpowiedzi na pytanie – jaka jest reakcja układu ruchu piłkarza na mecz rozgrywany w różnej temperaturze otoczenia? – są badania przeprowadzone przez Girarda i wsp. [14]. Autorzy oceniali charakterystyki mechaniczne mięśni zginających stopę w stawie skokowo-goleniowym przed meczem, po 30 min, 24 i 48 godzinach po meczach, które odbyły się w różnych temperaturach. Pierwszy w temperaturze umiarkowanej (210 C, wilgotność względna = 55%, WBGT = 18,8%), natomiast drugi po 6 dniach w temperaturze wysokiej (430 C, wilgotność względna = 20%, WBGT = 34,9%). Pomiarom poddano wysokiej klasy 17 piłkarzy nożnych, rekrutujących się z Europy Północnej. Mecze rozegrano w Katarze, przy czym mecz w temperaturze umiarkowanej odbył się w klimatyzowanej hali, a w temperaturze wysokiej na boisku otwartym. Stwierdzono, że zmiany maksymalnej siły i szybkości rozwijania siły (ang. RFD – Rate of Force Development), zarówno bezpośrednio po meczu (po 30 min.), jak i po 24 i 48 godzinach były podobne w obu badanych sytuacjach, tzn. po meczach rozgrywanych w różnych temperaturach. Przy czym zauważono, że spadek siły po meczu był znacznie mniejszy (średnio 5,3%) niż obniżenie RFD (13,4%), ponadto poziom siły sprzed meczu osiągnięto już po 24 godzinach, podczas gdy wartość RFD po 48 godzinach była jeszcze mniejsza (o 7,7%) w porównaniu z wartością przed meczem.
Z ostatniej chwili
Zagadnienia związane z aklimatyzacją, w tym z udziałem sportowców w warunkach wysokiej temperatury otoczenia, są nieustannie przedmiotem badań eksperymentalnych i prac przeglądowych. Należy sądzić, że kolejne letnie igrzyska olimpijskie, jakie odbędą się w 2020 roku w Tokio, będą impulsem do dalszych prac poświęconych procesowi aklimatyzacji sportowców do trudnych warunków otoczenia.
To nie przypadek, że w ostatnim, grudniowym numerze z 2016 roku renomowanego czasopisma amerykańskiego „Journal of Strength and Conditioning Research” zamieszczono dwie prace dotyczące zagadnień związanych z procesem adaptacji do wysokiej temperatury otoczenia. Jakie wnioski zawierają te prace?
Leoz-Abaurrea i wsp. [15] nie potwierdzili korzystnego wpływu używania kompresyjnej odzieży rozpraszającej ciepło (specjalne koszulki) zarówno na wydłużenie czasu biegu do wyczerpania, ani też na obniżenie temperatury ciała. W czasie odpoczynku bezpośrednio po biegu również nie stwierdzono, by zastosowanie tej odzieży dawało pozytywne efekty. Biorąc pod uwagę, że badania te przeprowadzono z udziałem tylko 10 badanych mężczyzn, powyższych wniosków nie należy uogólniać.
Celem pracy przeglądowej Wilsona [16] była odpowiedź na pytanie: czy spożycie węglowodanów podczas biegów długodystansowych wpływa korzystnie na osiągane wyniki? Autor z 8 142 prac, opublikowanych do sierpnia 2015 roku, po zastosowaniu kryteriów włączających (m.in. ciągły bieg ponad godzinę, udokumentowane spożycie węglowodanów) i wyłączających (m.in. biegi przerywane i krótsze niż godzina) poddał analizie 30 prac, w których przedstawiono wyniki 76 kobiet i 505 mężczyzn. W 13 pracach, w których porównano spożycie węglowodanów z wodą lub placebo, generalnie wykazano pozytywny wpływ węglowodanów na osiągane wyniki, ale duże zróżnicowanie badanych (wiek, płeć, poziom sportowy) nie pozwala na jednoznaczną ocenę skuteczności tego postępowania. Autor [16] przedstawia następujące wnioski:
- prawdopodobieństwo korzyści spożycia węglowodanów jest większe podczas biegów trwających ponad 2 godziny (np. maraton – przyp. Z.T.); zalecana dawka cukrów złożonych – powyżej 1,3 g/min.;
- nadmierne spożycie węglowodanów może doprowadzić do dyskomfortu przewodu pokarmowego, co może negatywnie wpłynąć na wynik w biegu;
- nie stwierdzono pozytywnego spożywania żeli energetycznych na wyniki w biegach na dystansach do 16-21 km.
Autor [16] uważa, że jednoznaczna ocena korzyści spożywania węglowodanów podczas biegów długodystansowych – zwłaszcza przez sportowców wysokiej klasy – wymaga dalszych badań.
Wniosek końcowy
Tak, jak napisano na początku tej pracy Igrzyska Olimpijskie XXXII Olimpiady w 2020 roku w Tokio stawiają przed szkoleniowcami wielkie wyzwanie w zakresie odpowiednio zaplanowanych strategii aklimatyzacji, nawodnienia i chłodzenia ciała sportowca przed i w czasie zawodów. Zaleca się staranne przygotowanie i następnie wcześniejsze sprawdzenie tych strategii, tak by poznać reakcje indywidualne sportowca, i w czasie startu olimpijskiego zminimalizować ryzyko obniżenia wyniku sportowego z powodu trudnych warunków otoczenia.
W celu ułatwienia szkoleniowcom przygotowania ww. strategii konieczna jest pomoc nauki. W tej misji istotną rolę powinni odegrać organizatorzy konferencji szkoleniowych zarówno ogólnopolskich (tzw. olimpijskich), jak i związkowych. W programach tych konferencji należy zapewnić udział wykładowców – zarówno polskich, jak i zagranicznych – specjalizujących się w zagadnieniach związanych ze startem sportowców w warunkach wysokiej temperatury otoczenia, omawianych w tej pracy, jak i adaptacji do zmiany strefy czasowej.
Autor niniejszej pracy nie jest specjalistą w tych zagadnieniach i jego intencją było zwrócenie uwagi na problem aklimatyzacji do warunków, w jakich rozegrane będą Igrzyska Olimpijskie „Tokio 2020”, oraz na podstawie analizy aktualnego stanu wiedzy przekazanie polskim szkoleniowcom rekomendacji i wyników badań eksperymentalnych, jakie opublikowali światowi naukowcy-eksperci.
Autor jest przekonany, że właściwe przygotowanie sportowców do warunków klimatycznych, jakich należy oczekiwać podczas IO „Tokio 2020”, jest bardzo istotne i może odegrać kluczową rolę w walce o olimpijskie medale i punkty. Z tego względu należy bardzo starannie i jak najwcześniej zaplanować strategię postępowania, tak by można ją było sprawdzić w cyklach szkoleniowych poprzedzających cykl olimpijski 2019/2020.
Na koniec osobista refleksja trenera kadry narodowej w łucznictwie w latach 1970-1983, bo taką funkcję sprawował autor tej pracy w owym czasie. Srebrny medal Mistrzostw Świata w Łucznictwie zdobyty przez polską zawodniczkę w dalekiej Australii (luty 1977 r., Canberra, adaptacja w kierunku wschodnim, 9 godzin różnicy, pełnia australijskiego lata) w dużej mierze był efektem starannie zaplanowanej i konsekwentnie wykonanej aklimatyzacji.
Piśmiennictwo
Przygotowanie sportowca do zawodów w warunkach wysokiej temperatury otoczenia – aklimatyzacja, nawodnienie i chłodzenie ciała – część I
Zbigniew Trzaskoma (AWF Warszawa)
Problem szkoleniowy
Igrzyska Olimpijskie XXXII Olimpiady w 2020 roku w Tokio stawiają przed szkoleniowcami, nie tylko polskimi, wielkie wyzwanie – jak skutecznie przygotować sportowców do udziału w najważniejszych zawodach czterolecia 2016-2020, które odbędą się w niezwykle trudnych warunkach, wymagających adaptacji zarówno czasowej (różnica 9 godzin, kierunek wschodni), jak i do warunków atmosferycznych (temperatura i wilgotność). W okresie trwania Igrzysk „Tokio 2020”, tj. na przełomie lipca i sierpnia, można przewidywać średnią temperaturę ok. 270C (zakres od 17 do 360C), 1/3 tego okresu z temperaturą powyżej 320C i średnią wilgotnością względną ok. 90%, najwyższą ok. godziny 17.00.
Przygotowanie sportowca do udziału w zawodach, które odbędą się w wysokiej temperaturze otoczenia wymaga starannego zaplanowania nie tylko obciążeń treningowych, ale i odpowiednio wcześniej przeprowadzonej aklimatyzacji, właściwego uzupełniania płynów oraz sprawdzonego sposobu chłodzenia ciała sportowca przed, w trakcie wysiłku i podczas przerw (jeżeli występują) w czasie zawodów.
Ponieważ wiedza i doświadczenia praktyczne dotyczące aklimatyzacji i nawodnienia sportowca, gromadzone przez wiele lat są dość powszechnie zarówno znane, jak i stosowane, to w tej pracy zajmiemy się przede wszystkim zagadnieniem chłodzenia ciała sportowca przed i w trakcie wysiłku.
Wykorzystanie zimna zarówno w medycynie (krioterapia - głównie w celu zmniejszenia bólu, leczenia ostrych stanów pourazowych i przewlekłych stanów zapalnych, czy obniżania napięcia spastycznego mięśni), jak i w procesie treningowym (natychmiastowe chłodzenie w przypadku nagłych urazów podczas treningów i zawodów, restytucja powysiłkowa) jest od wielu lat wręcz powszechne i dokładnie uzasadnione [1]. W ostatnich latach widoczne są próby wykorzystania czasowego chłodzenia ciała sportowca do utrzymania (a może i podwyższenia?) jego możliwości fizycznych oraz obniżenia zmęczenia, głównie w warunkach wysokiej temperatury otoczenia. W podanych poniżej przykładach skupimy się przede wszystkim na chłodzeniu ciała, ale wspomnimy i o innych, bardzo ważnych czynnikach podczas wysiłku, jakimi są m. in. przyjmowanie płynów w celu utrzymywania prawidłowego stanu gospodarki wodno-elektrolitowej oraz dostarczania energii.
Przykłady chłodzenia ciała sportowca podczas wysiłku – dobrze czy źle?
Przykład pierwszy, w pełni wiarygodny, bo pokazywany podczas transmisji telewizyjnej. Mecz w piłce nożnej, rozgrywany w temperaturze ok. 300C, w którym uczestniczą drużyny zaliczane do najlepszych na świecie. W regulaminowym czasie gry nie ma rozstrzygnięcia (0:0), a więc piłkarze przygotowują się do dogrywki 2 x 15 minut. Poza uzupełnianiem płynów i masażami na murawie stadionu, część z nich zakłada kamizelki chłodzące. .
Przykład drugi, w pełni wiarygodny, bo pokazywany podczas transmisji telewizyjnych. Bieg maratoński, rozgrywany w temperaturze powyżej 280C, w którym uczestniczą najlepsi biegacze na świecie. Już na pierwszych punktach żywieniowych poza uzupełnianiem płynów prawie wszyscy polewają wodą głowy, często nie zdejmując czapek.
Przykład trzeci, w pełni wiarygodny, bo pokazywany podczas transmisji telewizyjnej z wyścigu ze startu wspólnego mężczyzn podczas Mistrzostw Świata w Kolarstwie Szosowym, które odbyły się w okresie 9-16 października 2016 r. w stolicy Kataru, Dosze. Wyścig odbywał się na 257. km trasie, w temperaturze 360C, w pełnym słońcu i ukończyło go tylko 53 kolarzy (sic!) ze 197. Do wozu technicznego podjeżdża jeden z kolarzy w celu pozbycia się spod koszulki, prawdopodobnie ze specjalnej kamizelki, kapsuł chłodzących, które – należy sądzić – po wymianie na zimne będą ponownie chłodziły jego ciało.
Przykład czwarty, od wielu lat często dostrzegany na zawodach lekkoatletycznych, a więc w pełni wiarygodny. Rozgrzewka sprinterów przed biegiem finałowym na 100 m, który odbędzie się za pół godziny. Temperatura otoczenia ok. 220C. Zawodnicy w dresach. Wykonują ćwiczenia ogólnorozwojowe, przebieżki, niektórzy rozciąganie statyczne. W tym samym czasie rozgrywane są skok wzwyż kobiet i skok o tyczce mężczyzn. Po każdej próbie zawodniczki i zawodnicy zakładają dresy, niektórzy okrywają nogi kocami. Między próbami starają się przebywać w miejscach osłoniętych przed działaniem promieni słonecznych.
Przykład piąty, nie w pełni wiarygodny, bo nie widziany przez autora tej pracy, a tylko znany z relacji, jakkolwiek z wiarygodnych ust. Mecz piłkarski, rozgrywany w temperaturze ok. 200C, przy dużym zachmurzeniu, w którym uczestniczą drużyny zaliczane do polskiej Ekstraklasy. Sędzia kończy pierwszą połowę, po której nastąpi ok. 15-minutowa przerwa. Zawodnicy jednej z rywalizujących drużyn biegną do szatni i zanurzają się w basenie z zimną wodą.
Powyższe przykłady świadczą o tym, że w przedziale temperatury otoczenia od 20 do ponad 300C niektórzy sportowcy szukają zimna, a inni ciepła! Którzy postępują prawidłowo? Jak można zinterpretować zachowanie sportowców w podanych powyżej przykładach? Korzystne dla ich dalszej dyspozycji startowej, czy niekorzystne?
Przed oceną celowości postępowań podanych w pięciu powyższych przykładach wyjaśnijmy na bazie aktualnej wiedzy kiedy i jak zaleca się chłodzić ciało sportowca przed i podczas wysiłku.
Jakie reakcje fizjologiczne zachodzą w organizmie człowieka podczas chłodzenia ciała?
Podczas obniżania temperatury ciała w organizmie człowieka zachodzą różnorodne zmiany. W tej pracy skupimy się na tych, które mają wpływ na zmęczenie oraz zmiany siły i mocy, a więc w efekcie, mają istotny wpływ na wynik sportowy.
Schładzanie ciała człowieka w zimnej wodzie (5-150C) powoduje obniżenie temperatury wewnątrzmięśniowej, co oznacza zmniejszenie rozwijanej siły z powodu:
- obniżenia pobudzenia mięśni i prędkości przewodzenia impulsów nerwowych,
- zmiany wzorca włączania się jednostek ruchowych,
- zwiększenia lepkości sarkoplazmy i właściwości lepkosprężystych mięśni, co oznacza zwiększenie oporu w cyklu połączenia miozynowego mostka poprzecznego z aktyną i osłabienie uwalniania jonów wapnia z retikulum sarkoplazmatycznego, a więc obniżenie sprawności działania mostków poprzecznych, czyli zmniejszenie siły na poziomie sarkomerów, tj. najmniejszych „mięśniowych generatorów” (mechanizm skurczu mięśnia – przyp. Z.T.) [2]. Wymienione zmiany fizjologiczne w organizmie człowieka prowadzą także do większego zmęczenia i w efekcie obniżenia wyników sportowych.
Jednocześnie wymienia się reakcje fizjologiczne, które mogą zmniejszać zmęczenie, takie jak: zmiana odczuwania bodźców (percepcja sensoryczna), zmniejszanie bólu (lokalne znieczulenie), podniesienie progu odczuwania bólu, usprawnienie czynności ekscentrycznej, zwłaszcza w warunkach izokinetycznych (stała prędkość ruchu – przyp. Z.T.), zmiana wzorca ruchowego włączania się jednostek ruchowych tak, że zwiększa się rekrutacja jednostek ruchowych wolno kurczących się opóźniając włączenie się jednostek ruchowych szybko kurczących się, przez co te pierwsze są dłużej aktywne i czas wykonywanej pracy wydłuża się [2].
Jako jeden z możliwych mechanizmów, który wyjaśnia pozytywny wpływ chłodzenia ciała człowieka na zmniejszenie bólu, wymienia się Bramkową Teorię Bólu (ang. Gate Control Theory), nazywaną także Teorią Kontroli Wejścia Melzacka i Walla [za 2]. Według tej teorii każdy impuls nerwowy informujący o bólu zanim dotrze do mózgu musi przejść przez rdzeń kręgowy, w którym znajduje się mechanizm kontrolujący przepływ impulsów między włóknami obwodowymi a ośrodkowym układem nerwowym (tzw. system kontroli wejścia). Ten mechanizm decyduje, czy dany impuls ma być przesłany do mózgu. Jeżeli w tym samym czasie do tego systemu kontroli dotrze impuls silniejszy (odczucie zimna), to impuls nerwowy informujący o bólu nie dotrze do mózgu, co oznacza, że nie odczujemy bólu. Obrazowo można to określić jako „zamknięcie bramy” dla transmisji bólu. Wykazano, że takie bodźce jak zimno, ciepło, wibracje, czy masaż mogą „zamykać bramę” dla bólu i podnosić próg jego odczuwania. Ta teoria wyjaśnia także możliwość obniżania bólu występującego w jednym miejscu przez np. masowanie innego miejsca ciała człowieka (tzw. przeciwpodrażnienie, ang. counter-irritation). Ponadto wykazano, że w takich sytuacjach skuteczność zimna jest większa niż ciepła, a bodźce przerywane są efektywniejsze niż stałe [za 2]. Można przypuszczać, że pozytywny wpływ chłodzenia ciała człowieka na zmniejszenie bólu ma znaczenie także w obniżaniu stopnia odczuwania wysiłku fizycznego i to nie tylko wtedy, gdy towarzyszy temu wysiłkowi ból.
Na bazie Bramkowej Teorii Bólu Kwon i wsp. [2] sformułowali hipotezę dotyczącą centralnego układu nerwowego, że jeżeli bezpośrednio przed treningiem o wysokiej intensywności do mózgu dotrze sygnał termiczny (np. zimno), to jest możliwe, że zmieni on wejście do ośrodka ruchu w centralnym układzie nerwowym podczas wykonywania ćwiczenia, zmniejszy stopień zmęczenia i w efekcie umożliwi wykonanie większej pracy. Autorzy [2] potwierdzili tę hipotezę wynikami eksperymentu, podczas którego wykazali, że oziębianie ręki podczas treningu siłowego umożliwiło wykonanie nie tylko większej pracy (serii ćwiczeń), ale i obniżyło temperaturę mierzoną w przełyku i odczucie ciężkości wysiłku. Ten efekt nazwano „czasowo nadrzędnymi mechanizmami zmęczenia” (ang. temporarily overriding of fatigue mechanisms).
Jakie mechanizmy uzasadniają celowość chłodzenia ciała sportowca przed i w czasie wysiłku wykonywanego w wysokiej temperaturze otoczenia?
Nieustanna wymiana ciepła miedzy człowiekiem a środowiskiem zewnętrznym odbywa się czteroma drogami: przewodzenie, promieniowanie, odparowywanie potu i konwekcję (przenoszenie ciepła przez prądy powietrza).
Spróbujmy w świetle aktualnej wiedzy odpowiedzieć na kluczowe pytanie:
Czy i w jakich sytuacjach szkoleniowych warto chłodzić ciało sportowca przed i podczas wysiłku?
Najlepszą odpowiedzią na to pytanie są rekomendacje opracowane przez siedemnastu (sic!) międzynarodowych ekspertów podczas Konferencji, która odbyła się 23-24 marca 2014 r. w Katarze i poświęcona była treningom i zawodom w wysokiej temperaturze otoczenia. Te rekomendacje opublikowano w renomowanym czasopiśmie naukowym „Scandinavian Journal of Medicine and Science in Sports” w 2015 r. [3].
Jakkolwiek rekomendacje dotyczą optymalizacji wyników sportowych, osiąganych w warunkach wysokiej temperatury otoczenia, to autorzy [3] wyraźnie podkreślają, ze kierują te rekomendacje do przedstawicieli dyscyplin i konkurencji wytrzymałościowych. W wysiłkach krótkotrwałych (np. sprinty, skoki, rzuty lekkoatletyczne) wysoka temperatura sprzyja osiąganiu bardzo dobrych rezultatów, a jej negatywny wpływ może wystąpić tylko w niektórych sytuacjach (np. dłuższe przebywanie w pełnym słońcu w przerwach między kolejnymi próbami).
Wymienione powyżej rekomendacje dotyczą poszczególnych etapów postępowania, którego celem jest zarówno przygotowanie sportowca do skutecznego działania w wysokiej temperaturze otoczenia, jak i osiągania w tych utrudnionych warunkach jak najwyższych rezultatów sportowych. Ważny jest także aspekt ochrony sportowca przed chorobą z przegrzania ciała i udarem cieplnym.
W dalszej części tej pracy kolejne rekomendacje autorstwa Racinaisa i wsp. [3] będą uzupełniane wynikami najnowszych badań eksperymentalnych, dotyczących omawianego zagadnienia.
Aklimatyzacja do wysokiej temperatury otoczenia - rekomendacje
Na wstępie należy wyjaśnić, że w piśmiennictwie anglojęzycznym, poświęconym zagadnieniom omawianym w tej pracy, występują dwa terminy odpowiadające polskiemu znaczeniu aklimatyzacji. Pierwszy, tj. acclimatization lub acclimatisation, używany jest wówczas, gdy ten proces przebiega w warunkach naturalnych. Drugi, tj. acclimation, określa proces aklimatyzacji prowadzony w warunkach sztucznych (np. w laboratorium lub poza laboratorium, ale z wykorzystaniem specjalnych komór ciśnieniowych lub temperaturowych).
Jakkolwiek regularny trening nawet w umiarkowanych temperaturach wywołuje częściową aklimatyzację do wysokich temperatur, to takie postępowanie nie jest wystarczające. Celowe jest przebywanie przez kilka lub kilkanaście dni w warunkach wysokiej temperatury otoczenia w celu zwiększenia pocenia się, ukrwienia skóry, zwiększenia objętości osocza i w efekcie poprawienia stabilności układu krążenia (zdolność do utrzymania ciśnienia krwi i pojemności minutowej serca) oraz równowagi wodno-elektrolitowej. Aklimatyzacja do wysokich temperatur ma bardzo duże znaczenie w przygotowaniach sportowców do udziału w zawodach, które odbędą się w takich warunkach.
Ile powinna trwać aklimatyzacja do wysokich temperatur?
Obniżenie częstości skurczów serca i temperatury skóry oraz zwiększenie wskaźnika pocenia się i poprawa zdolności wysiłkowych zachodzi już w pierwszym tygodniu aklimatyzacji. Tempo tych zmian w kolejnych dwóch tygodniach zmniejsza się. Sportowcy wysokiej klasy adaptują się ok. dwukrotnie szybciej niż osoby nietrenujące i okres 6-10 dni jest wystarczający, by osiągnąć prawie całkowitą adaptację układu krążenia i funkcji potowo-wydzielniczej. W czasie 14 dni można osiągnąć pełną zdolność do wykonania długotrwałego wysiłku w warunkach wysokiej temperatury otoczenia.
Wyniki badań eksperymentalnych
Mee i wsp. [4] na podstawie specjalistycznych badań laboratoryjnych (m.in. funkcjonowanie gruczołów potowych), których celem była ocena różnic międzypłciowych w termoregulacyjnej i fizjologicznej adaptacji do wysokiej temperatury otoczenia (400C, wilgotność względna = 40%), stwierdzili, że kobiety wymagają dłuższej adaptacji. W odniesieniu do badanej temperatury i wilgotności autorzy [4] określili dla kobiet czas kompletnej adaptacji na 16 dni.
Wingo [5] w pracy przeglądowej, omawiającej zagadnienie oceny intensywności treningu w warunkach wysokiej temperatury otoczenia, zwraca uwagę na brak w tych warunkach proporcjonalności między często stosowanym wskaźnikiem – zwłaszcza w dyscyplinach wytrzymałościowych - jakim jest częstość skurczów serca (HR) - a intensywnością wysiłku. Autor [5] wyjaśnia, że pod wpływem wielu czynników (m.in. zmniejszenia poboru tlenu) zachodzi tzw. dryft układu krążenia, tj. przy stałej intensywności HR sukcesywnie rośnie, a objętość wyrzutowa serca spada. W tej sytuacji trzeba w poszczególnych dyscyplinach/konkurencjach poszukiwać trafniejszych – niż HR – wskaźników intensywności treningów.
Jak trenować w okresie aklimatyzacji do wysokich temperatur?
Stopień adaptacji zależy od czasu trwania, intensywności i częstotliwości treningów w warunkach gorąca, które mają wpływ na zwiększenie temperatury ciała, obfitość pocenia się i ukrwienie skóry. Codzienny trening do zmęczenia na poziomie 60% VO2max w temperaturze 400 C i wilgotności względnej 10% po 9-12 dniach umożliwia istotne zwiększenie wydolności wysiłkowej. Zauważono, że czas adaptacji był podobny dla wysiłków zarówno o umiarkowanej (30-35 min., 75% VO2max), jak i niskiej intensywności (60 min., 50% VO2max). Na kolejnych treningach w tym okresie należy starać się zwiększać intensywność, gdyż stałe obciążenie treningowe może powodować zwolnienie tempa adaptacji. W uzasadnionych przypadkach warto zastosować tzw. treningi izotermiczne, odbywane w warunkach laboratoryjnych, podczas których staramy się uzyskać stan kontrolowanej hipertermii z temperaturą ciała co najmniej 38,50 C.
Jakie środowisko zewnętrzne wybierać w okresie aklimatyzacji?
Aklimatyzacja w suchym klimacie poprawia adaptację do wysiłku w klimacie wilgotnym i odwrotnie, przy czym w tym drugim ze względu na wyższą temperaturę skóry i adaptację układu krążenia następuje intensywniejsza utrata ciepła przez parowanie. Pomimo że dostrzega się możliwości transferu aklimatyzacji między tymi dwoma środowiskami zewnętrznymi, to jednak zaleca się dostosowanie aklimatyzacji do warunków, w jakich odbędą się zawody.
Aklimatyzacja do wysokich temperatur może przebiegać w warunkach zarówno naturalnych, jak i w sztucznych, tj. laboratoryjnych. Jakkolwiek fizjologiczne zmiany adaptacyjne są podobne w obu warunkach, to aklimatyzacja w warunkach naturalnych jest dla sportowca zdecydowanie korzystniejsza.
Jaki program aklimatyzacji zastosować?
Uzyskane efekty adaptacyjne wygasają w różnym czasie, ale upraszczając można stwierdzić, że im krótsza była aklimatyzacja, to tym szybciej wygasną jej efekty. Czas potrzebny do aklimatyzacji jest krótszy od czasu jej wygaszenia. Aklimatyzacja ponowna jest krótsza od aklimatyzacji pierwszej (pierwotnej).
W tabeli 1 podano przykłady szkoleniowych strategii aklimatyzacji do wysokich temperatur.
Tabela 1. Strategie aklimatyzacji do wysokich temperatur [zmodyfikowano za 3]
Akcja szkoleniowa |
Cel |
Czas trwania |
Okres |
Trening |
Środowisko |
1. Zgrupowanie w okresie przygotowawczym lub startowym |
Zwiększenie bodźca treningowego |
1-2 tyg. |
Przygotowawczy lub startowy |
Regularny lub dodatkowy trening (75-90 min./dzień) w celu zwiększenia temperatury ciała i pocenia się |
Naturalne lub sztuczne (laboratorium) |
2. Zgrupowanie na początku okresu BPS |
Optymalizacja powtórnej aklimatyzacji i ocena indywidualnych reakcji na wysokie temperatury |
2 tyg. |
Miesiąc przez planowanymi zawodami w wysokiej temperaturze |
Regularny lub dodatkowy trening symulujący zawody i testy |
Temperatura równa lub wyższa od prognozowanej na zawodach |
3. Zgrupowanie na końcu okresu BPS |
Optymalizacja działania w wysokich temperaturach |
1-2 tyg. – w zależności od oceny akcji poprzedniej (2) |
Ostatnie dni przed zawodami w wysokiej temperaturze |
Regularny trening przed zawodami |
Temperatura równa prognozowanej na zawodach |
Jak indywidualizować aklimatyzację?
Uważa się, że na skuteczność zarówno działania sportowca w warunkach wysokiej temperatury otoczenia, jak i proces aklimatyzacji do tych warunków istotny wpływ mają takie czynniki osobnicze jak: budowa i skład ciała, poziom wydolności tlenowej, czy dotychczasowe doświadczenie aklimatyzacyjne [za 6]. Podkreśla się, że poza cechami sportowca - uwarunkowanymi zarówno genotypowo, jak i fenotypowo – jest coś takiego, jak wrodzona tolerancja ciepła. Wysokiej klasy sportowcy przeważnie mają skuteczniejsze mechanizmy odprowadzania ciepła, m.in. dzięki niższym progom temperatury rozszerzania naczyń krwionośnych i pocenia się [za 6]. Osoby z większą tkanką tłuszczową mają szybszy przyrost temperatury ciała. Sportowcy, dla których będzie to kolejna aklimatyzacja przeważnie reagują pozytywnie i ich wyniki podczas zawodów w wysokiej temperaturze nie będą obniżone, natomiast ci, dla których będzie to pierwsza aklimatyzacja mogą znacznie obniżyć wyniki. Ponadto, nawet ci pierwsi mogą nie przenieść efektów aklimatyzacji na inne zawody odbywane w umiarkowanej temperaturze [za 6].
Nie ma wątpliwości, że podczas aklimatyzacji do wysokich temperatur możliwości fizyczne sportowca – zwłaszcza na początku – przeważnie będą zmniejszone, ale reakcje indywidualne mogą być różne. Nieodzowne jest monitorowanie tego etapu szkoleniowego z zastosowaniem m. in. częstości skurczów serca podczas submaksymalnego wysiłku, wskaźnika pocenia się, zawartości sodu, temperatury ciała, czy objętości osocza. Ten ostatni czynnik jest dyskusyjny i jakkolwiek wzrost objętości osocza nie musi poprawiać funkcji termoregulacyjnych, to zmiany hematokrytu korelują z poziomem wydolności fizycznej. Podkreśla się, że wartości ww. zmiennych zmierzone w warunkach umiarkowanej temperatury w żadnym wypadku nie mogą być wskaźnikami adaptacji do wysokich temperatur.
Biorąc pod uwagę różnice międzyosobnicze - zarówno w osiąganiu, jak i wygaszaniu adaptacji do wysokich temperatur – zaleca się na kilka miesięcy przed docelowymi zawodami, które będą rozgrywane w wysokiej temperaturze, przeprowadzić test aklimatyzacyjny dla danego sportowca.
W wnioskach formułowanych przez autorów wielu prac dotyczących indywidualizacji procesu aklimatyzacji, jak np. Girarda i wsp. [6], podkreśla się, że strategie postępowania ze sprinterem są znacznie łatwiejsze niż np. z tenisistą, czy piłkarzem nożnym. Decyduje o tym przede wszystkim charakterystyka zarówno fizjologiczna (głównie czas wysiłku), jak i biomechaniczna (głównie liczba wysiłków o mocy maksymalnej i jej wartości).
Analizując taktykę gry zawodników futbolu australijskiego zauważono, że w warunkach gorąca zmienia się ich wzorzec aktywności, głównie przez zmniejszenie przebieganych kilometrów (o 7%), biegów z wysoką intensywnością (o 26%), a zwiększeniem prędkości (o 4%) w sprintach. Określono te zmiany jako efekt wewnętrznej kontroli obciążenia cieplnego [za 6].
Rozważa się – zwłaszcza pod kątem tenisa i piłki nożnej – koncepcję tzw. tolerancji skrzyżowanej (ang. cross-tolerance), która zakłada, że adaptacja do jednego czynnika zewnętrznego (np. wysokiej temperatury otoczenia) może poprawić także adaptację do innych czynników zewnętrznych (np. do warunków hipoksji) lub odwrotnie, tj. warunki hipoksji do lepszej tolerancji wysokiej temperatury. Ta koncepcja opiera się na założeniu, że istnieje aktywny, wspólny szlak ochronny (np. zwiększenie objętości osocza, czy poprawa pracy serca), który może transferować efekty aklimatyzacyjne między różnymi czynnikami środowiska zewnętrznego [za 6]. Zagadnienie jest rzeczywiście interesujące, ale – jak dotychczas – nie potwierdzono dowodami naukowymi słuszności tej koncepcji.
Aklimatyzacja w wysokiej temperaturze – nowy bodziec treningowy
Badania prowadzone w warunkach zarówno laboratoryjnych, jak i treningowych potwierdzają, że fizyczne przygotowanie sportowców po okresie aklimatyzacji do wysokich temperatur poprawia się. Zgrupowania szkoleniowe aklimatyzacyjne można zatem stosować nie tylko w okresie startowym, ale i przygotowawczym. Trening w wysokiej temperaturze może nawet u doświadczonych sportowców stanowić nowy bodziec, ale nie ma pewności, czy uzyskane korzyści będą transferowane do przeciwnych warunków, np. zawody w niskiej temperaturze otoczenia.
Aklimatyzacja do wysokiej temperatury otoczenia – wnioski
1. Sportowcy w przygotowaniach do zawodów, które odbędą się w wysokiej temperaturze otoczenia, powinni odbyć treningi w takich warunkach w celu uzyskania adaptacji biologicznej, umożliwiającej jak najmniejsze obniżenie zdolności wysiłkowych podczas startu docelowego.
2. Treningi w wysokiej temperaturze powinny obejmować okres dwóch tygodni, trwać co najmniej 60 minut dziennie i wywoływać wzrost temperatury ciała i skóry, a także obfitsze pocenie się.
3. Sportowcy powinni trenować w warunkach maksymalnie zbliżonych do miejsca zawodów, a jeżeli nie jest to możliwe, to zaleca się treningi w specjalnych komorach klimatycznych.
Nawodnienie podczas wysiłku w wysokiej temperaturze otoczenia - rekomendacje
Podczas wysiłku w wysokiej temperaturze otoczenia należy zadbać o niezbędne nawodnienie organizmu. Jeżeli podczas wzmożonego pocenia się dostarczane płyny nie zapewnią wyrównywania strat, to może dojść do odwodnienia organizmu i w jego następstwie obniżenia objętości osocza i wzrostu jego osmolalności, które są proporcjonalne do zmniejszenia całkowitej objętości wody w organizmie. Zwiększenie progu temperatury ciała dla rozszerzenia naczyń i pocenia się w chwili rozpoczęcia wysiłku jest ściśle związane ze wzrostem osmolalności i hipowolemii (obniżenie objętości krwi). Podczas wysiłku wzrost osmolalności osocza zmniejsza pocenie się i wydalanie ciepła przez parowanie. Odwodnienie wpływając negatywnie na pracę serca i układu krążenia obniża zdolność wysiłkową.
Pomimo dość ugruntowanego – na podstawie wieloletnich badań – przekonania, że odwodnienie o ok. 2% masy ciała wyraźnie zmniejsza możliwości wysiłkowe (zwłaszcza wytrzymałościowe), to wyniki badań prowadzonych w ostatnich latach z udziałem doświadczonych kolarzy (właściwe nawodnienie, wysiłek 60 min. w temperaturze 330C, wilgotność względna 60%) świadczą o tym, że odwodnienie nie przekraczające 4% masy ciała nie musi negatywnie wpływać na rezultat sportowy, jeżeli inne warunki zewnętrzne (np. zanieczyszczenie powietrza) są w normie.
Uważa się, że w biegach na dystansach do 400 m wyniki osiągane w umiarkowanej temperaturze otoczenia mogą być wysokie nawet przy odwodnieniu sięgającym 3-5% masy ciała [za 6].
Zaleca się, by podczas wysiłku sportowcy przyjmując płyny kierowali się pragnieniem, ale w warunkach wysokiej temperatury może mimo tego występować deficyt wody w organizmie, przekraczający 2-3% masy ciała.
Badania przeprowadzone przez Krafta i wsp. [za 6] wykazały, że podczas powtarzanych wysiłków krótkotrwałych o maksymalnej intensywności (6 x 15-s sprintów) z przerwami 30 s. zarówno kąpiel w temperaturze 390C, jak i odwodnienie do 3% masy ciała obniżyły rozwijaną moc (maksymalną i średnią) oraz podwyższyły subiektywne odczuwanie ciężkości wysiłku.
W niektórych przypadkach, zwłaszcza u osób ćwiczących rekreacyjnie może dochodzić do nadmiernego nawodnienia, tzw. „zatrucia wodnego”, przeważnie w biegach maratońskich, częściej u kobiet i osób o niskiej wartości BMI.
Nawodnienie przed wysiłkiem
Zaleca się picie wody w objętości 6 ml/kg masy ciała co 2-3 godziny. W monitorowaniu stanu nawodnienia organizmu sportowca stosuje się różne metody oceny, jak np. zmiany masy ciała (tolerancja ok. 1%), pomiary osmolalności osocza (powyżej 290 nmol/kg), czy ciężar właściwy moczu (1,023 – 1,035 g/mL). Ważne jest prawidłowe ustalenie bazowej masy ciała i w tym celu zaleca się kontynuowane przez kilka dni poranne ważenie nago (lub w tej samej odzieży) po wypróżnieniu, po spożyciu poprzedniego dnia wieczorem 1-2 litrów płynów. W przypadku monitorowania nawodnienia na podstawie pomiarów moczu zaleca się analizowanie pierwszej porannej próbki.
Nawodnienie podczas wysiłku
Podczas wysiłku w wysokiej temperaturze otoczenia utrata płynów z potem może się różnić bardzo znacznie w zależności m. in. od tempa metabolizmu, temperatury otoczenia i wilgotności względnej, czy stopnia adaptacji danego sportowca do tych warunków. Głównym elektrolitem, którego ubywa wraz z potem jest sód i jego uzupełnianie jest niezbędne dla utrzymania jego równowagi w osoczu. W tym celu zaleca się – zarówno przed, jak i po treningu – jego uzupełnianie np. przez dodanie 3 g soli do napoju węglowodanowo-elektrolitowego o objętości 0,5 L. Podczas wysiłku trwającego dłużej niż godzinę zaleca się picie napojów zawierających 0,5-0,7 g/L soli, a sportowcom, którzy doświadczają skurczów mięśni, należy zwiększyć dawkę soli do 1,5 g/L. Towarzyszyć temu powinno dostarczanie węglowodanów (30-60 g/godz.), zwiększone do 90 g/godz. (płyny i pokarmy stałe, np. batony energetyczne) podczas wysiłków dłuższych niż 2,5 godziny.
Nawodnienie po wysiłku
Po treningu lub zawodach odbywanych w wysokiej temperaturze nawodnienie jest ważnym czynnikiem regeneracji organizmu sportowca. Zaleca się przy dużych stratach masy ciała uzupełnienie w ciągu godziny po zaprzestaniu wysiłku – zarówno płynami, jak i pokarmami stałymi z dużą zawartością soli – 150%, a w przypadku np. zaburzeń żołądkowo-jelitowych, co najmniej 100-120% utraconej masy ciała.
Wysiłek w wysokiej temperaturze zwiększa metabolizm węglowodanów, co uzasadnia uzupełnianie po wysiłkach wytrzymałościowych nie tylko wody i sodu, ale i zasobu węglowodanów. Uwzględniając znany fakt, że najwyższe tempo resyntezy glikogenu mięśniowego zachodzi w pierwszej godzinie po wysiłku, zaleca się w tym czasie spożycie napoju zawierającego węglowodany (0,8 g/kg/godz.) i białka (0,2-0,4 g/kg/godz.), co umożliwi także zwiększenie syntezy białka. Zapewni to np. mleko czekoladowe, zawierające również sód.
Nawodnienie podczas wysiłku w wysokiej temperaturze otoczenia – wnioski
1. Stosowany przez sportowca schemat nawodnienia podczas wysiłku wytrzymałościowego powinien uwzględniać napoje zawierające węglowodany, białka i sód.
2. Kontrolowanie stanu nawodnienia sportowców podczas wysiłków wytrzymałościowych powtarzanych przez kilka dni (np. wieloetapowy wyścig kolarski, czy turniej tenisowy) może odbywać się przez codzienne, poranne ważenie się i/lub określanie ciężaru właściwego moczu.
3. Należy zadbać o to, by podczas posiłków spożywać dużo płynów.
Strategie chłodzenia ciała sportowca - rekomendacje
Podczas wysiłku w wysokiej temperaturze otoczenia chłodzenie ciała sportowca może odbywać się lokalnie, tj. określonej części ciała przez skórę (ang. skin cooling), lub całkowicie, tj. całego ciała (ang. whole-body cooling). Ten pierwszy sposób głównie zmniejsza obciążenie układu krążenia, natomiast drugi może zmniejszać temperaturę zarówno mięśni szkieletowych, jak i organów wewnętrznych. Na podstawie licznych badań eksperymentalnych - prowadzonych w warunkach zarówno laboratoryjnych, jak i treningowych - można stwierdzić pozytywny wpływ chłodzenia przed wysiłkiem (ang. precooling) w przypadku wysiłków wytrzymałościowych (np. wielogodzinny wyścig kolarski), dyskusyjny wpływ przed przerywanymi wysiłkami o wysokiej intensywności (np. walka w zapasach lub w judo) lub powtarzanymi w kilku- lub kilkudziesięciosekundowych seriach (np. mecz w koszykówkę) oraz zdecydowanie negatywny przed pojedynczymi wysiłkami krótkotrwałymi o maksymalnej mocy (np. sprinty, rzuty i skoki lekkoatletyczne).
Od tych generalnych, podanych powyżej tendencji, mogą występować różnice. Na przykład wykazano, że zastosowanie chłodzenia przez zanurzenie w wodzie (12 min. w wodzie o temperaturze 14°C) podczas 27-minutowej przerwy po przebiegnięciu przez 15 długodystansowców średnio dystansu 18,6 km w temperaturze 27°C w ciągu ok. 86 min (średnia prędkość ok. 13 km/godz) poprawiło czas wykonywanego następnie biegu na 2 mile (czas trwania 12-13 min.) średnio o 6%. Należy jednak podkreślić, że w wodzie zanurzano ciało od barków do bioder z kończynami górnymi, ale bez kończyn dolnych, co oznacza, że mięśnie głównie zaangażowane w tym wysiłku, tj. mięśnie kończy dolnych, nie były chłodzone!
Uważa się, że korzyści stosowania chłodzenia całego ciała wynikają przede wszystkim z redystrybucji przepływu krwi ze skóry do głównego obiegu, jak również z efektu psychologicznego (placebo).
Zwraca się uwagę na to, że mogą występować różnice w ocenie wpływu chłodzenia ciała sportowca na wyniki osiągane na zawodach między pomiarami w warunkach laboratoryjnych i terenowych. Przeważnie w tych pierwszych warunkach uzyskuje się bardziej optymistyczne wyniki.
Wyniki badań eksperymentalnych
Metaanaliza przeprowadzona przez Kwona i wsp. [2] poświęcona była ocenie wpływu lokalnego chłodzenia ciała sportowca – zarówno przed, jak i podczas wysiłku - na wykonanie krótkotrwałych wysiłków o dużej intensywności. Na podstawie analizy 17 prac zawierających wyniki badań eksperymentalnych autorzy sformułowali następujące wnioski:
- w większości (57%) badań stwierdzono znaczące obniżenie wyników, w 39% pracach nie wykazano istotnego wpływu, a tylko w 5,3% zauważono pozytywny wpływ na wykonanie krótkotrwałych wysiłków o dużej intensywności;
- przyjmując jako układ odniesienia lokalne chłodzenie ciała sportowca w czasie 5 min. wykazano prawidłowość: im dłuższy czas chłodzenia tym większe obniżenie wyników;
- pozytywne efekty zauważono tylko wówczas, gdy czas chłodzenia wynosił poniżej 3 min. i był powtarzany w przerwach między seriami ćwiczenia, przy czym temperatura wody wynosiła ok. 18°C i chłodzono powierzchniowo skórę, okolice stawów, rękę lub twarz.
Negatywny wpływ 20-min. chłodzenia kończyn dolnych (temperatura wody = 13°C) na wysokość wyskoku i czas biegu wahadłowego u 20 piłkarzy nożnych i futbolistów USA stwierdzili Cross i wsp. [za 2]. Do podobnych wniosków doszli Richendollar i wsp. [za 2] dodając, że jakkolwiek ponowna rozgrzewka po aplikacji zimnych okładów na mięśnie czworogłowe uda niwelowała częściowo ten negatywny wpływ, to jednak nie przywracała poziomu skoczności i mocy kończyn dolnych, jaki uzyskiwano po klasycznej rozgrzewce bez chłodzenia.
Chłodzenie przez zanurzenie w wodzie (ang. CWI – cold water immersion)
W piśmiennictwie wymienia się różne sposoby stosowania CWI, ale najczęściej zaleca się zanurzenie całego ciała w wodzie o temperaturze 22-30°C przez około 30 min. lub zanurzenie segmentów ciała (np. kończyn dolnych) w niższej temperaturze (10-18°C). Ten drugi sposób zmniejsza szybkość przewodzenia impulsów nerwowych i prędkość skracania się mięśni, co może wymagać ponownej rozgrzewki przed startem. W celu uniknięcia tego niekorzystnego zjawiska poszukuje się innych technik chłodzenia, które umożliwiają chłodzenie klatki piersiowej (obniżenie całkowitego obciążenie termicznego, w tym układu krążenia) bez chłodzenia mięśni kończyn górnych i dolnych.
Wyniki badań eksperymentalnych
Celem badań Taylora i wsp. [7] było sprawdzenie wpływu 20-min. chłodzenia (specjalna komora, natrysk o temperaturze 22°C na kończyny dolne, pozycja stojąca) na wynik testu 2 000 m na ergometrze wioślarskim. Badane kobiety wykonały test w trzech warunkach: kontrolnych (22°C, wilgotność względna = 38,8%), gorących + wilgotnych (35°C, wilgotność względna = 60,0%) oraz gorących + wilgotnych, poprzedzonych 20-min. chłodzeniem (35°C, wilgotność względna – 60,0%). Na podstawie pomiarów siły maksymalnej mięśni prostujących kończynę dolną w stawie kolanowym (warunki izometryczne) wykazano, że jakkolwiek czas w teście 2 000 m na ergometrze wioślarskim nie różnił się statystycznie, to jednak był on nieco lepszy (o 1,1%) w wariancie z 20-min. chłodzeniem. Tych wyników nie można uogólniać, a wniosków kierować do wioślarek, gdyż po pierwsze, zbadanych było tylko 8 kobiet; po drugie, choć badane były aktywne fizycznie, to nie były wioślarkami.
Odzież chłodząca
Wykorzystując wieloletnie doświadczenia praktyczne w chłodzeniu ciała przez stosowanie mokrych ręczników zaczęto produkować kamizelki chłodzące, wykorzystywane zarówno przed, jak i podczas wysiłku. Jakkolwiek obniżenie temperatury ciała jest mniejsze niż podczas CWI (chłodzenie przez zanurzenie w wodzie), to tego rodzaju kamizelki umożliwiają zachowanie temperatury mięśni, przede wszystkim kończy dolnych, i mogą być stosowane podczas rozgrzewki, wysiłku i w przerwach między wysiłkami.
Wyniki badań eksperymentalnych
Lorente i wsp. [8] badali skuteczność zastosowania kamizelek chłodzących w przerwie symulacyjnego „meczu piłkarskiego” (zamiast rzeczywistej połowy meczu piłkarze wykonali 5 x 9 min. wysiłków na bieżni ruchomej) na skoczność i moc lokomocyjną połączoną z mocą kopnięcia piłki podczas strzału u hiszpańskich piłkarzy nożnych. W czasie 15-min przerwy sprawdzano wariant biernego odpoczynku w kamizelce chłodzącej (grupa eksperymentalna) i bez kamizelki (grupa kontrolna). Wykazano obniżenie po przerwie zarówno skoczności, jak i mocy piłkarzy z obu grup, natomiast nie stwierdzono, by zastosowanie kamizelek chłodzących miało istotny wpływ na skoczność i moc piłkarzy w II połowie „meczu piłkarskiego”.
Skuteczność kamizelki chłodzącej w połączeniu z elektrostymulacją w osiąganiu maksymalnej dyspozycji startowej w warunkach wysokiej temperatury otoczenia wysokiej klasy kajakarzy (K1 - 1000 m) oceniali Borne i wsp. [9]. Autorzy wykorzystując ergometr kajakowy poddali sportowców w komorze termicznej (38,10C, wilgotność względna = 26,4%, WBGT (ang. Wet Bulb Globe Temperature) ok. 320C, jest to wskaźnik służący do oceny średniego wpływu oddziaływania ciepła na człowieka, a wartości powyżej 300C świadczą o bardzo trudnych warunkach – przyp. Z.T) dwukrotnemu testowi „1000 m” stosując w 70-min przerwie między nimi trzy różne protokoły 30-min odnowy:
a) niskoczęstotliwościową elektrostymulację (częstotliwość nośna 250 Hz),
b) wiosłowanie o niskiej intensywności + kamizelka chłodząca (lodowe pakiety, tułów i szyja),
c) elektrostymulacja + kamizelka chłodząca. Wykazano, że zastosowanie tego ostatniego protokołu dało najlepsze efekty, gdyż tylko po tym protokole kajakarze nieznacznie poprawili wynik w powtórzonym teście „1000 m”, podczas gdy po dwóch pozostałych zanotowali pogorszenie wyników.
Faulkner i wsp. [10] porównali skuteczność przedwysiłkowego chłodzenia ciała z zastosowaniem różnych rodzajów kamizelek chłodzących na możliwości wysiłkowe kolarzy i triatlonistów w warunkach wysokiej temperatury otoczenia. Wykazano, że zastosowanie kamizelek z pakietami lodowymi, które zapewniały stopniową zamianę lodu w płyn, umożliwiło badanym sportowcom osiągnięcie w godzinnym teście na cykloergometrze wyższej mocy średniej (o 4,3%) w stosunku do warunków standardowych, tzn. bez chłodzenia ciała.
Wykazano, że zastosowanie specjalnych koszulek chłodzących (220C) przed i w trakcie 30 min biegu w wysokiej temperaturze otoczenia (300C, wilgotność względna = 44%) istotnie obniżyło temperaturę ciała i poprawiło komfort wykonania wysiłku [11].
Zimne płyny
Uważa się, że spożycie zimnych płynów przed startem może zwiększyć możliwości wytrzymałościowe, ale odradza się ich stosowanie podczas wysiłku, gdyż aktywują one termoreceptory znajdujące się w okolicy brzucha i w efekcie zmniejszają pocenie się, a więc odparowywanie ciepła przez skórę.
Zawiesiny lodowe
Z teorii entalpii wiadomo, że zamiana lodu w ciecz wymaga większej energii cieplnej niż zwiększenie temperatury wody. Dlatego spożycie zawiesin lodowych może być efektywniejsze w obniżaniu temperatury ciała sportowca niż zimne napoje. Wykazano, że spożycie litra kruszonego lodu zarówno przed, jak i trakcie wysiłku wytrzymałościowego dawało pozytywne efekty, których nie zanotowano wówczas, gdy taką zawiesinę stosowano między wysiłkami.
Wyniki badań eksperymentalnych
W pracy przeglądowej Tana i Lee [12], dotyczącej temperatury i formy płynów stosowanych w celu obniżenie temperatury ciała sportowców w warunkach wysokiej temperatury otoczenia, potwierdzono wyższą skuteczność zawiesin lodowych w porównaniu z zimnymi płynami. Jednakże poza tym, że brakuje jednoznacznych dowodów skuteczności takiego postępowania, należy brać pod uwagę, że u niektórych sportowców ten sposób może wywoływać odczuwalny dyskomfort układu pokarmowego.
Mieszane metody chłodzenia ciała sportowca
Doświadczenia piłkarzy nożnych i kolarzy szosowych wskazują wyraźnie, że połączone metody chłodzenia ciała mają większą skuteczność niż te same metody stosowane pojedynczo. Najczęściej poleca się łączenie spożycia zawiesin lodowych, użycie kamizelek chłodzących i – tam gdzie to możliwe – wentylację chłodnym powietrzem.
Strategie chłodzenia ciała sportowca – wnioski
1. Metody chłodzenia ciała sportowca można podzielić na zewnętrzne (kamizelki chłodzące, ręczniki, zanurzenie w wodzie, wentylacja strumieniami powietrza) i wewnętrzne (zimne napoje i zawiesiny lodowe).
2. Chłodzenie przed wysiłkiem daje wyraźne korzyści w ciągłych wysiłkach wytrzymałościowych (biegi średnie i długie, kolarstwo szosowe, tenis, zespołowe gry sportowe) rozgrywanych w wysokiej temperaturze otoczenia. W wysiłkach ciągłych o długim czasie trwania (biegi długie, kolarstwo) zaleca się stosowanie podczas wysiłku zawiesin lodowych, natomiast w wysiłkach przerywanych o długim czasie trwania (tenis i zespołowe gry sportowe) podczas regulaminowych przerw można stosować metody mieszane.
3. Chłodzenia ciała sportowca przed i podczas wysiłku nie zaleca się stosować w wysiłkach krótkotrwałych o maksymalnej mocy (sprinty, rzuty i skoki lekkoatletyczne), nawet wówczas, gdy rozgrywane są w wysokich temperaturach otoczenia.
4. Zalecaną metodą chłodzenia ciała jest stosowanie kamizelek chłodzących, które po pierwsze, nie obniżają temperatury mięśni; po drugie, są stosunkowo łatwe w zastosowaniu.
5. Metody chłodzenia ciała – zwłaszcza podczas wysiłku – powinny być dostosowane zarówno do indywidualnych reakcji sportowca, jak i charakterystyki dyscypliny/konkurencji, która determinuje kiedy i jak możemy chłodzić. Ważne jest też zminimalizowanie różnego rodzaju zakłóceń, jakie mogą występować podczas stosowania chłodzenia. Uwzględniając wymienione czynniki zaleca się wcześniejsze przetestowanie zaplanowanej strategii chłodzenia na zawodach o mniejszej randze.
Koniec części I.
Zapraszamy do lektury części II.
Wytrzymałość i moc – razem czy oddzielnie?
Część II – Wyniki najnowszych badań eksperymentalnych
Zbigniew Trzaskoma (AWF Warszawa)
Streszczenie części I
W części I przedstawiono aktualny stan wiedzy o wykorzystaniu zarówno treningu jednoczesnego (wytrzymałość i moc razem), jak i etapowego (wytrzymałość i moc oddzielnie) w zwiększaniu cech układu mięśniowego.
Zalecono, by przed podjęciem decyzji, czy zwiększanie wytrzymałości i mocy (lub siły, czy masy mięśniowej) będzie jednoczesne, czy etapowe, poddać analizie sytuację szkoleniową, jaka dotyczy danego sportowca. Wyjaśniono, że ponieważ istotne zwiększenie w tym samym czasie wytrzymałości i mocy (lub siły, czy masy mięśniowej) sportowca nie jest możliwe, to wybór treningu jednoczesnego jest rozwiązaniem kompromisowym, które nie zapewni najlepszych warunków do rozwoju tych cech. Podkreślono, że jednoczesny trening wytrzymałości i mocy (lub siły, czy masy mięśniowej) w porównaniu z treningiem tylko mocy (lub siły, czy masy mięśniowej) niewątpliwie zmniejsza efekt treningowy, ale uwzględnienie czynników, takich jak m. in. długość i częstotliwość treningów wytrzymałościowych, dłuższa przerwa między wytrzymałością a mocą, gdy stosujemy oddzielne jednostki treningowe, czy najpierw moc, a później wytrzymałość podczas tej samej jednostki treningowej, pozwoli ten negatywny wpływ ograniczyć.
Uwzględniając, że efekty jednoczesnego lub etapowego (oddzielnego) treningu wytrzymałości i mocy (lub siły, czy masy mięśniowej) są nieprzerwanie podejmowane w badaniach naukowych, zaapelowano do szkoleniowców, by śledzili najnowsze osiągnięcia zarówno praktyczne, jak i naukowe dotyczące tego zagadnienia.
W tej części pracy przedstawiamy wyniki najnowszych badań eksperymentalnych, poświęconych efektom treningu jednoczesnego i/lub etapowego w zwiększaniu wytrzymałości, masy mięśniowej, siły i mocy sportowców.
Problem szkoleniowy
W wielu dyscyplinach sportowych trwają i zapewne trwać będą poszukiwania najkorzystniejszych rozwiązań treningowych, gdy celem jest poprawa zarówno wytrzymałości, jak i mocy maksymalnej sportowca. W ostatnich latach wprowadza się treningi siły i mocy do wielu dyscyplin i konkurencji uważanych za typowo wytrzymałościowe (np. biegi długodystansowe, czy triatlon), co jeszcze do niedawna uważano – i zapewne duża część szkoleniowców nadal tak uważa – za niecelowe. Co jest powodem tych zmian? Odpowiedzieć jednoznacznie na tak postawione pytanie nie jest łatwo, ale zapewne doceniono, po pierwsze, przygotowawczą i profilaktyczną rolę ćwiczeń ukierunkowanych na siłę mięśniową; po drugie, przekonano się, że wybitni zawodnicy w dyscyplinach wytrzymałościowych (np. średnio- i długodystansowcy kenijscy) rozwijają relatywnie wysoką moc mięśniami kończyn dolnych i dysponują dobrą skocznością.
Tak więc, problem wytrzymałość i moc – razem czy oddzielnie jest ciągle aktualny.
Przykłady rozwiązywania tego problemu w przygotowaniach czołowych polskich wioślarzy do najważniejszych zawodów przedstawiono już kilka lat temu w pracach Klusiewicza i wsp. [1,2].
Wyniki badań eksperymentalnych dotyczących jednoczesnego zwiększania wytrzymałości i mocy (lub siły, czy masy mięśniowej) sportowców
Tabela 1. Wyniki badań eksperymentalnych, prowadzonych przez różnych autorów w celu określenia wpływu jednoczesnego stosowania ćwiczeń wytrzymałości i mocy (lub siły, czy masy mięśniowej) na zwiększanie możliwości fizycznych sportowców
Zalecenie - wytrzymałość i moc oddzielnie! |
|||
Dyscyplina/Autor/ Kraj |
Cel i badana grupa |
Zastosowane ćwiczenia |
Wyniki i wnioski |
RUGBY Robineau J. i wsp., Francja, 2016 [3]. |
Ocena wpływu 7-tyg. treningu (2 x tyg.) jednoczesnego (ale z różnymi przerwami między siłą i wytrzymałością: 0, 6 i 24 godz.) i oddzielnego wytrzymałości tlenowej (W), siły (F) i mocy (P); 52 rugbistów w wieku 21-28 lat z małym stażem treningowym, 5 grup: tylko F, F+W bez przerwy, F+W przerwa 6 godz., F+W przerwa 24 godz., kontrolna (K) bez treningu; pomiary: półprzysiad, wyciskanie w leżeniu tyłem, podciąganie sztangi w leżeniu przodem, wyskok pionowy (CMJ), prostowanie w stawie kolanowym, VO2max. |
7-tyg. trening tylko F (klasyczne ćwiczenia siły i mocy, 3-4 serie 10-3 RM), F+W (3 x 6 min. – 15 s wysiłek, 15 s przerwa) – bez przerwy, F+W – po 6 godz., F+W – po 24 godz., K – tylko pomiary. |
Najlepiej nie łączyć treningów F i P z W, a jeżeli to konieczne, to najpierw F (lub P), później W co najmniej po 6, ale lepiej po 24 godz. zarówno dla poprawy F i P, jak i VO2max. |
Zalecenie - wytrzymałość i moc razem! |
|||
PIŁKA WODNA Botonis P.G. i wsp., Grecja, 2016 [4]. |
Ocena skuteczności 8-tyg. jednoczesnego treningu specjalistycznego (woda), wytrzymałości (woda) i siły (ląd); 14 wysokiej klasy piłkarzy wodnych (wiek 22-35 lat); pomiary: CM w wyciskaniu sztangi w leżeniu, 5 x 200 m (pływanie z różnymi prędkościami). |
Trening specjalistyczny (woda, 5-6 x tyg.: 10 x 25 m z 2. min przerwą, rzuty, taktyka), wytrzymałości (woda, 2 x tyg.: 4 x 4 min z 3-min przerwą lub 2 serie 8 x 100 m z 20 s przerwą), siły (ląd, 2 x tyg.: klasyczne ćwiczenia siły mięśni całego ciała, 4 x 4-5 RM). |
Jednoczesny trening wytrzymałości i siły w połączeniu z treningiem specjalistycznym umożliwił zwiększenie zarówno prędkości pływania, jak i siły mięśni kończyn górnych i może być zalecany w treningu piłkarzy wodnych. |
PIŁKA NOŻNA Makhlouf I. i wsp., Tunezja, Włochy, Kanada, Nowa Zelandia, 2016 [5]. |
Porównanie skuteczności różnych wariantów 12-tyg. jednoczesnego treningu wytrzymałości i siły 57 młodych piłkarzy nożnych (13,7±0,5 roku), 4 grupy trening piłkarski 4 x tyg. + mecze, dodatkowo: grupa FW - w ramach jednostki siła (F) + wytrzymałość (W), grupa WF - w ramach jednostki W+F, grupa F-W – jednostki F i W na przemian w inne dni, grupa K - kontrolna bez treningów wytrzymałości i siły; pomiary: CM w wyciskaniu sztangi w leżeniu i przysiadzie ze sztangą, wyskoki pionowe i w dal, rzut piłką lekarską 3 kg, sprinty 10 i 30 m, testy wytrzymałościowe. |
Trening wytrzymałości (2 x tyg., 2 serie 8 x 10-16 biegów 15 s z 15 s przerwą), siły (w kolejnych tygodniach od klasycznych ćwiczeń siły mięśni całego ciała do ćwiczeń mocy, 3 serie, od 10 do 5 RM). |
Jednoczesny trening wytrzymałości i siły w połączeniu z treningiem piłkarskim zwiększył wytrzymałość, siłę i moc młodych piłkarzy bez względu na zastosowany wariant wytrzymałość-siła. |
WIOŚLARSTWO (tradycyjne) Izquierdo-Gabarren M. i wsp., Hiszpania, 2010 [6]. |
Porównanie skuteczności 8-tyg. jednoczesnego treningu wytrzymałości i siły (różna objętość, stała intensywność) 43 zaawansowanych wioślarzy (średni staż treningowy 11,7±5,0 roku), 4 grupy trening wioślarski 5-6 x tyg., dodatkowo 2 x tyg. oddzielnie trening siłowy: grupa 100% (1568 powtórzeń w 8 tygodni), grupa 50% (784 powtórzenia), grupa 25% (392 powtórzenia), grupa kontrolna – tylko trening wioślarski, bez treningów siłowych; pomiary: komponenty ciała, CM w podciąganiu sztangi w leżeniu przodem, moc na 15, 30, 45, 60, 75, 85 i 100% CM, podczas 10 powtórzeń (pociągnięć) i w teście 20-min. na ergometrze wioślarskim. |
Trening siłowy (2 x tyg.), 4 ćwiczenia: podciąganie sztangi w leżeniu przodem, podciąganie wyciągu dolnego do klatki piersiowej w siedzeniu, ściąganie wyciągu górnego do klatki piersiowej, zarzut sztangi; w kolejnych tygodniach 3-4 serie, od 10 do 4 RM). |
Jedno w połączeniu z treningiem wioślarskim zwiększył wytrzymałość, siłę i moc wioślarzy, przy czym najlepsze efekty uzyskano przy średniej objętości (grupa 50%) treningu siłowego. Ważne jest, by przy jednoczesnym zwiększaniu siły (mocy) i wytrzymałości nie stosować w tym samym czasie maksymalnej objętości obu rodzajów treningów. |
WIOŚLARSTWO Stevens A.W.J. i wsp., Kanada, 2015 [7]. |
Porównanie skuteczności 4-tyg. tradycyjnego treningu na ergometrze wioślarskim (duża objętość, mała intensywność), z treningiem „sprinterskim” (mniejsza objętość o 45%, duża intensywność); 16 zaawansowanych wioślarzy poziomu akademickiego (18-21 lat), 2 grupy: tradycyjna i „sprinterska”; pomiary: 2000 m (czas), test ze wzrastającą intensywnością do zmęczenia (VO2max i VT -próg wentylacyjny), 60-sekundowy max (moc maksymalna i średnia) ergometrze wioślarskim). |
4 tygodnie treningu na ergometrze wioślarskim: trening tradycyjny (36 jednostek, duża objętość – 1980 min, mała intensywność, 28 jednostek na ergometrze i 8 siłowych), trening „sprinterski” (28 jednostek, mniejsza objętość o 45% - tj. 1095 min, duża intensywność, 14 jednostek tradycyjnych, 10 jednostek „sprinterskich” co 3 dni : 4-6 serii 60-sekundowych wysiłków max przedzielonych przerwami 2,5 – 4 min, 4 jednostki siłowe). |
Trening „sprinterski” w połączeniu z treningiem tradycyjnym na ergometrze wioślarskim umożliwił uzyskanie istotnie lepszych efektów niż tylko trening tradycyjny: wzrosła moc maksymalna i średnia, poprawił się wynik na 2000 m. W obu grupach nie zmieniły się istotnie wartości VO2max i VT. Zaleca się stosowanie jednostek „sprinterskich” na ergometrze wioślarskim, gdy celem jest poprawa mocy wioślarza. Należy pamiętać, by w tym czasie zmniejszyć wyraźnie objętość treningu. |
LA – biegi średnie i długie Balsalobre-Fernandez i wsp., Hiszpania i Grecja, 2016 [8]. |
Sprawdzenie, czy trening siły i mocy biegaczy średnio- i długodystansowych poprawia ekonomię biegu. Stosując metaanalizę poddano ocenie 699 prac opublikowanych do września 2015 roku. Podano dokładnej analizie 5 prac (93 biegaczy wysokiej klasy). Oceniono wpływ jednoczesnego treningu wytrzymałości biegowej i siły + mocy na ekonomię biegu (pobór tlenu wyrażony w ml/kg/min podczas utrzymania prędkości biegu w zakresie od 12 do 18 km/godz.). |
Treningi siły i mocy prowadzono w okresach od 8 do 12 tygodni, od 2 do 3 treningów w tygodniu, czas trwania od 15 do 90 minut, 4 ćwiczenia siłowe (przysiady lub półprzysiady, wypychanie nogami w suwnicy, prostowanie i zginanie nóg w stawach kolanowych w siedzeniu), 1-3 serie, 10-4 RM, obciążenia od 40 do 70% 1RM, od 30 do 200 różnego rodzaju skoków i od 5 do 10 serii 20-150 m sprintów na treningu. Grupy kontrolne stosowały tylko treningi wytrzymałości biegowej. |
Trening siły i mocy w połączeniu z treningiem biegowym umożliwił istotne poprawienie ekonomii biegu (średnio pobór tlenu podczas utrzymywania tej samej prędkości biegu obniżył się o 2, 3%). Autorzy zalecają biegaczom na średnie i długie dystanse stosowanie treningu siły i mocy w wymiarze co najmniej: 8-12 tygodni, 2-3 razy w tygodniu, 2-4 ćwiczeń mięśni kończyn dolnych, obciążenie od 40 do 70% 1RM, utrzymując stosunek treningu biegowego do treningów siły i mocy ok. 3:1*. |
Podobne rezultaty, gdy wytrzymałość i moc razem lub oddzielnie! |
|||
LA – biegi długie Sedano S. i wsp., Hiszpania, 2013 [9]. |
Sprawdzenie, jaki model treningu siły i mocy będzie najlepszy dla biegaczy długodystansowych dla poprawy wyników w biegu, a także jak najdłuższego utrzymania poziomów tych cech. Oceniono efekt 12-tyg. jednoczesnego treningu wytrzymałości i siły + mocy (2 x tyg.) 18 zaawansowanych biegaczy (3000 i 5000 m, średnia wieku = 24 lata), których podzielono na 3 grupy: tylko wytrzymałość (W), tylko siła + moc (SM), wytrzymałość siłowa (WS), trening specjalistyczny (biegi w terenie i na bieżni) 6 x tyg. taki sam dla wszystkich grup; pomiary (1 – przed, 2 – po 12 tyg. treningu, 3 – po 5 tyg. zaprzestania treningów siły i mocy): CM w przysiadzie ze sztangą, zginaniu i prostowaniu kończyny w stawie kolanowym, we wspięciu na palce, wyskoki pionowe, VO2max w teście progresywnym na bieżni, czas w biegu na 3000 m. |
Trening specjalistyczny (6 x tyg., biegi, 0,5-1,5 godz.); grupa - wytrzymałość (W) – trening obwodowy, ćwiczenia na mięśnie kończyn dolnych (NN), z gumami, 25 RM w serii; grupa siła + moc (SM) – 4 ćwiczenia NN (3 x 7RM) + skoki (4 x 10 RM) , grupa wytrzymałość siłowa (WS) - 4 ćwiczenia NN jak grupa SM, ale 3 x 20RM i bez skoków. |
Pozytywny wpływ na wyniki zarówno w testach siły i mocy, jak i w biegu na 3 km (+1%) miały treningi grupy SM i WS, ale nie na wartości VO2max, które w okresie 12-tyg. obniżyły się, ale następnie odbudowały się w okresie po zaprzestaniu treningów SM i WS. |
Źródło: opracowanie własne na podstawie analizy piśmiennictwa [3-9].
Wyjaśnienie-komentarz autora niniejszej pracy (przyp. Z.T.) – Wyniki przedstawione w niniejszej tabeli upoważniają do sformułowania następujących wniosków.
Przykładem mogą być badania eksperymentalne z udziałem rugbistów przeprowadzone przez Robineau i wsp. [3], których zarówno wyniki, jak i wnioski wskazują na celowość unikania treningu jednoczesnego wytrzymałości i siły oraz mocy w procesie szkoleniowym przedstawicieli tej zespołowej gry sportowej. Ci sami autorzy w pracy złożonej (praca w druku) trzy miesiące później, tj. w maju 2016 r., w innym czasopiśmie naukowym [10], przedstawiając wyniki rugbistów zalecają odmienne od poprzedniego postępowanie (sic!). Wymienieni Autorzy ocenili wpływ dwóch rodzajów treningu jednoczesnego i oddzielnego siły, prowadzonych przez 8 tyg. na siłę, moc, skoczność i wytrzymałość 36 rugbistów-amatorów. Badanych sportowców podzielono na trzy grupy: jednoczesny trening siłowy + trening interwałowy o dużej intensywności (INT), jednoczesny trening siłowy + sprinty (SIT), trening tylko siły (CON). Na podstawie pomiarów siły, mocy i skoczności, VO2max i testu powtarzanych sprintów (TPS) wykazano, że zmiany cech układu mięśniowego były podobne we wszystkich grupach, natomiast postęp w VO2max i TPS wystąpiły tylko w grupie SIT. Nie stwierdzono negatywnego wpływu treningu jednoczesnego na siłę i moc, aczkolwiek zasugerowano, że jednoczesny trening siłowy + sprinty (SIT) może ograniczać postęp w sile mięśniowej.
* Autorzy [8] powołując się na dane światowego piśmiennictwa na poparcie swoich zaleceń podają dwa ciekawe przykłady. Pierwszy, to istotna zależność między skocznością a wynikami w biegach na 800, 1500 i 5000 m, jaką wykazano u biegaczy wysokiej klasy. Drugi, wręcz zaskakujący, to relatywnie wysokie wartości skoczności, mocy maksymalnej kończyn dolnych i korzystniejsze charakterystyki mechaniczne kompleksu mięsień-ścięgno, jakie stwierdzono u światowej klasy biegaczy kenijskich w porównaniu z biegaczami japońskimi. Niestety w zaprezentowanej pracy autorzy skuteczność trening siły i mocy oceniali zmianami tylko ekonomii biegu i poborem tlenu. Szkoda, że nie rejestrowali zmian wskaźników siły i mocy oraz – przede wszystkim – rezultatów w biegach. Jakkolwiek jest wiele dowodów tego, że poprawa ekonomii biegu wynika z lepszej koordynacji mięśniowej, zwiększenia sztywności kompleksu mięsień-ścięgno, a więc lepszego magazynowania i wykorzystania energii sprężystej w cyklu rozciągnięcie-skurcz, mniejszej aktywności jednostek ruchowych do generowania potrzebnej w danym ruchu (np. podczas biegu) siły mięśniowej, czy doskonalenia sprawności mechanicznej i wzorca ruchu, to jednak, zwłaszcza dla przeciwników stosowania treningu siłowego i mocy u biegaczy średnio- i długodystansowych, najbardziej przekonującym dowodem będzie poprawa wyniku w biegu!
Jakie ograniczenia występują podczas treningu jednoczesnego?
Podkreśla się [za 11], że stosowanie treningu wytrzymałości przed treningiem siły może zmniejszać zarówno objętość (podniesione kg), jak i intensywność (średni ciężar) tego drugiego treningu, co oznacza słabszy bodziec. Tak więc długotrwałe stosowanie treningu jednoczesnego może hamować zwiększanie mocy (lub siły, czy masy mięśniowej).
Inoue i wsp. [11] na podstawie analizy wartości zmiennych metabolicznych i charakteryzujących układ odpornościowy stwierdzili, że różne warianty treningu jednoczesnego wytrzymałości i siły (wytrzymałość przed lub po sile) wywołują różne zmiany. Stosując trening jednoczesny należy kolejność ćwiczeń dostosować do celu i jeżeli np. moc (lub siła, czy masa mięśniowa) traktowana jest priorytetowo, to ćwiczenia ukierunkowane na tę cechę powinny być wykonywane jako pierwsze zarówno w ramach jednej jednostki treningowej, jak i dwóch jednostek treningowych w tym samym dniu (do południa moc, po południu lub wieczorem – wytrzymałość).
Kiedy kolejność siła-wytrzymałość lub wytrzymałość-siła podczas treningu jednoczesnego może nie mieć istotnego znaczenia?
Wyniki podane przez Eklund i wsp. [12] świadczą o tym, że kolejność rodzajów treningów stosowanych w ramach treningu jednoczesnego może nie mieć istotnego znaczenia dla jego skuteczności u osób rozpoczynających zwiększanie wytrzymałości i mocy (lub siły, czy masy mięśniowej). Wymienieni powyżej autorzy [12] poddali 24-tyg. treningowi jednoczesnemu (2 jednostki treningowe w tygodniu) 29 kobiet w wieku 18-40 lat, które po raz pierwszy podjęły ten rodzaj aktywności fizycznej. Celem badań było określenie, czy w ramach treningu jednoczesnego inna kolejność rodzajów ćwiczeń, tj. wytrzymałość-siła – 15 kobiet lub siła-wytrzymałość – 14 kobiet, będzie miała istotny wpływ na osiągane efekty treningowe, które określono na podstawie pomiarów: stężenia hormonów (m. in. testosteron, kortyzol, hormon wzrostu); siły maksymalnej, mierzonej testami zarówno laboratoryjnymi (warunki statyczne – maksymalna siła i czas jej uzyskania podczas wypychania nogami w suwnicy), jak i trenerskimi (1RM, czyli maksymalny ciężar wypchnięty nogami w suwnicy); masy mięśniowej, tj. przekroju poprzecznego mięśnia obszernego bocznego; wartości wykonanej pracy w ciągłym teście z narastającą intensywnością na cykloergometrze. Celem treningu jednoczesnego było zwiększenie wytrzymałości siłowej i siły mięśni kończyn dolnych. Trening siłowy zawierał trzy ćwiczenia (wypychanie ciężaru nogami w suwnicy, zginanie i prostowanie kończyn dolnych w pozycji siedzącej) wykonywane zgodnie z blokowym wzorcem periodyzacji, tj. od wytrzymałości przez masę mięśniową do siły (liczba powtórzeń w serii, czyli wartość RM, zmieniała się w kolejnych tygodniach od 20 do 5). Trening wytrzymałości wykonywany był na cykloergometrze w postaci 30 – 50-min. wysiłku ciągłego z intensywnością ok. progu przemian beztlenowych. Przerwa między dwoma rodzajami treningu w ramach treningu jednoczesnego wynosiła 5-10 min, a między kolejnymi jednostkami treningu jednoczesnego w tygodniu 48-72 godz. Autorzy [12] wykazali, że poza potreningowym stężeniem hormonu wzrostu, które było istotnie wyższe po kolejności siła-wytrzymałość, nie było znamiennych różnic w wartościach analizowanych zmiennych (reakcja hormonalna, siła maksymalna, masa mięśniowa) między dwoma grupami kobiet wykonujących trening jednoczesny w dwóch różnych wariantach (wytrzymałość-siła lub siła-wytrzymałość).
Do innych wniosków doszli Rosa i wsp. [13], którzy badali zmiany stężenia hormonów po treningu jednoczesnym, wykonanym przez aktywnych fizycznie młodych mężczyzn, w konfiguracji wytrzymałość (32-minutowy trening na bieżni ruchomej ze zmienną intensywnością) – siła (6 ćwiczeń: przysiad, wyciskanie w leżeniu, wypychanie nogami w suwnicy, podciąganie drążka wyciągu górnego do klatki piersiowej, „brzuszki”, unoszenie tułowia w leżeniu przodem, 3 serie x 10RM) i odwrotnie, tj. siła-wytrzymałość. Istotny wzrost potencjału anabolicznego wykazano tylko po kolejności wytrzymałość-siła (wzrost testosteronu i insulinopodobnego czynnika wzrostu wiążącego proteiny 3), podczas gdy wzrost poziomów kortyzolu i hormonu wzrostu był podobny po obu badanych wariantach treningu.
Kiedy trening siłowy poza zwiększeniem siły może wpłynąć pozytywnie na wytrzymałość tlenową?
Wyniki badań eksperymentalnych przeprowadzonych przez Sawyera i wsp. [14] wskazują na to, że trening siłowy zastosowany przez początkujących może pozytywnie wpłynąć zarówno na poziom siły mięśniowej, jak i wytrzymałości tlenowej. Autorzy [Sawyer i wsp.] stwierdzili, że 8-tyg. trening siłowy mięśni całego ciała (3 razy w tygodniu, 8 ćwiczeń, 3 serie x 8RM), jaki wykonali młodzi mężczyźni trenujący rekreacyjnie istotnie zwiększył zarówno ich siłę maksymalną (CM w ćwiczeniach), jak i pracę wykonaną w testach wytrzymałościowych na cykloergometrze, głównie dzięki zwiększeniu czasu wykonywania pracy.
Czy w ramach jednostki treningowej poprzedzenie ćwiczeń siłowych wysiłkiem tlenowym ma negatywny wpływ na ich skuteczność?
Jakkolwiek generalnie należy unikać takiej konfiguracji w ramach jednostki treningowej, to warto wziąć pod uwagę wyniki badań Reeda i wsp. [15]. Wymienieni autorzy postanowili sprawdzić wpływ wysiłku wytrzymałościowego, angażującego mięśnie kończyn dolnych (45 minut na cykloergometrze, 75% maksymalnej częstości skurczów serca), na skuteczność następnie wykonywanych ćwiczeń siłowych (wyciskanie sztangi w leżeniu i przysiad ze sztangą na barkach, 6 serii z 80% 1RM do oporu) oraz poziom siły maksymalnej mięśni kończyn dolnych i górnych (warunki statyczne). Okazało się, że wpływ wysiłku wytrzymałościowego był negatywny na mięśnie kończyn dolnych (zarówno na ich siłę, jak i sumaryczną liczbę powtórzeń w 6 seriach), natomiast obojętny na mięśnie kończyn górnych.
Jakkolwiek w tych badaniach [15] nie uczestniczyli zaawansowani sportowcy, ale młodzi mężczyźni uprawiający ćwiczenia siłowe i reprezentujący wysoki poziom siły mięśniowej (ciężar maksymalny w wyciskaniu w leżeniu na ławce wynosił średnio 1,5, a w przysiadzie 1,8 ciężaru ciała badanego), to można te wyniki odnieść do sytuacji szkoleniowych, występujących np. przed zawodami w ramach rozgrzewki lub tzw. pobudzenia. Mamy na uwadze wysiłek kilkunastominutowy na cykloergometrze zastosowany przed zawodami. Jeżeli dotyczy to zawodników reprezentujących dyscypliny wytrzymałościowe (np. biegi narciarskie), to nie ma obaw, by taka rozgrzewka miała negatywny wpływ na skuteczność startową. Dyskusyjne jest jej zastosowanie przed wysiłkami 1-1,5-minutowymi (np. narciarstwo alpejskie), natomiast niezalecane przed wysiłkami krótkotrwałymi (poniżej 8-10 s), w których wysoki poziom siły i/lub mocy determinuje wynik sportowy.
De Souza i wsp. [16] oceniając efekty 8-tyg. treningu (2 razy w tygodniu) w różnych konfiguracjach (tylko siłowy, tylko wytrzymałościowy i jednoczesny siła+wytrzymałość) studentów wychowania fizycznego stwierdzili, że trening jednoczesny wyraźnie ograniczył przyrost masy mięśniowej w porównaniu z treningiem tylko siłowym.
Z ostatniej chwili
Badania efektów jednoczesnego treningu wytrzymałości i mocy (lub siły, czy masy mięśniowej) są prowadzone nieprzerwanie, tylko szkoda, że rzadko dotyczą zaawansowanych sportowców, a jeżeli już, to zwykle przedstawicieli dyscyplin i konkurencji wytrzymałościowych. Przeważają prace, w których przedstawiane są wyniki kobiet i mężczyzn w różnym wieku i o różnym poziomie sprawności fizycznej na ogół ćwiczących rekreacyjnie. Wiele zastrzeżeń można mieć także do liczebności badanych grup, stosowanych programów treningowych oraz długości okresów treningowych i częstotliwości treningów w tygodniu. Czy takie prace nic nie wnoszą do treningu sportowców? Bezpośrednio raczej niewiele, ale pośrednio można je wykorzystać. Jak? Głównie pod kątem analizy nowych rozwiązań praktycznych, które można przemyśleć i ewentualnie eksperymentalnie sprawdzić w treningu.
Poniżej przedstawiamy przykłady najnowszych prac dotyczących treningu jednoczesnego wytrzymałości i mocy. Pierwsza z nich zawiera wyniki badań wysokiej klasy zawodników kombinacji norweskiej, a druga młodych mężczyzn-amatorów kulturystyki, których celem jest przede wszystkim masa mięśniowa.
W lipcowym numerze z 2016 roku międzynarodowego czasopisma “International Journal of Sports Physiology and Performance”, wydawanego przez słynne Human Kinetics, ukazała się praca norweskich i angielskich naukowców [17] poświęcona periodyzacji jednoczesnego treningu wytrzymałości (bieg na nartach) i skoczności oraz mocy (skoki narciarskie) światowej klasy zawodników kombinacji norweskiej. Analiza rocznego cyklu treningowego wykazała, że globalna objętość treningowa wynosiła 846±72 godziny, z czego 540±37 godzin, a więc ok. 64%, zajmował trening wytrzymałości (niska intensywność = 88,6%, średnia = 5,9% i wysoka = 5,5%). Charakterystyczną cechą przyjętego wzorca periodyzacji była istotna redukcja objętości treningowej (głównie w zakresach małej i średniej intensywności) przy przechodzeniu z okresu przygotowawczego do startowego, przy utrzymaniu względnie stałej liczby treningów w tygodniu. Roczna objętość innego treningu niż wytrzymałości wynosiła 236±55 godzin, z czego 211±44 godziny przeznaczano na ćwiczenia mocy i skoki (908±165 skoków na nartach i imitacyjnych). W okresie startowym zdecydowanie zwiększał się udział skoków i ćwiczeń mocy. Autorzy [17], zalecają stosowanie podobnego wzorca periodyzacji treningu jednoczesnego wytrzymałości i mocy oraz skoczności w tych dyscyplinach i konkurencjach sportowych, w których wysoki poziom zarówno wytrzymałości, jak i mocy (lub skoczności) jest niezbędny do osiągania wysokich wyników (np. w biegach narciarskich, kajakarstwie, pływaniu - zwłaszcza w konkurencjach sprinterskich rozgrywanych w tych dyscyplinach – przyp. Z.T.).
W sierpniowym numerze z 2016 roku renomowanego czasopisma amerykańskiego „Journal of Strength and Conditioning Research” zamieszczono pracę japońskich naukowców z Nippon Sport Science University w Tokio [18], w której przedstawiono wpływ intensywnego wysiłku na cykloergometrze na siłę i masę mięśni zginających kończynę w stawie łokciowym. Porównano wyniki zastosowania 8-tyg. treningu (3 razy w tygodniu) jednoczesnego masy mięśni kończyny górnej (zginanie w stawie łokciowym na „modlitewniku”, 3 x 10RM) i mocy kończyn dolnych (4 serie 30 s max wysiłku) z treningiem tylko masy mięśniowej młodych mężczyzn (18 – 22 lata) zaawansowanych w treningu siłowym. Wykazano, że zastosowanie treningu mocy mięśni kończyn dolnych, jakkolwiek poprawiło wartości VO2max, to miało negatywny wpływ zarówno na przekrój poprzeczny mięśni ramienia, jak i ich siłę (1RM). W tej pracy przedstawiono bardzo dokładną interpretację biochemiczną zarejestrowanych wyników, ale – niestety – zarówno liczba badanych (dwie grupy po 6 osób), jak i minimalny program treningowy (tylko 3 serie jednego ćwiczenia) nie upoważniają do uogólnień.
Wnioski
1. W ostatnich latach wyraźna jest tendencja stosowania treningu jednoczesnego (wytrzymałość + siła lub moc) w procesie szkoleniowym sportowców dyscyplin i konkurencji wytrzymałościowych.
2. Autorzy większości prac poświęconych jednoczesnemu treningowi wytrzymałości (przeważnie jest to główny, specjalistyczny trening) i siły (lub mocy) proponują różne rozwiązania treningowe, ale przeważają opinie, by wytrzymałość była wykonywana – zarówno w ramach jednostki treningowej, jak i mikrocyklu – po sile (lub mocy).
3. W treningu jednoczesnym sportowców dyscyplin i konkurencji wytrzymałościowych, których celem będzie zwiększenie siły lub mocy maksymalnej, ważne jest stosowanie odpowiednich proporcji objętości i intensywności treningu wytrzymałości do objętości i intensywności treningów siły i mocy.
3.1. Jeżeli w tym samym czasie objętość treningów specjalistycznych (wytrzymałościowych) do objętości treningów siły i mocy w mikrocyklu treningowym będzie nadmiernie preferowała ten pierwszy rodzaj treningów (np. 6:1), to trening wytrzymałości „zadusi” siłę (lub moc) i nie należy oczekiwać, że ich poziomy istotnie wzrosną.
3.2. Przy jednoczesnym zwiększaniu wytrzymałości i siły (lub mocy) nie należy wykonywać w tym samym czasie maksymalnej objętości obu rodzajów treningów. Najlepiej kierować się zasadą: jak duża objętość treningu wytrzymałościowego (przeważnie specjalistycznego), to mała siły i mocy.
3.3. Przy jednoczesnym zwiększaniu wytrzymałości i siły (lub mocy) można utrzymywać w tym samym czasie wysoką intensywność obu rodzajów treningów, zwłaszcza w okresie startowym. Warto kierować się zasadą: jak duża intensywność treningu specjalistycznego, to także duża siły (jeżeli ten trening jest stosowany w okresie startowym) i mocy (która powinna dominować w okresie startowym).
4. Długotrwałe stosowanie treningu jednoczesnego może hamować zwiększanie mocy (lub siły, czy masy mięśniowej), przy czym ten hamujący efekt zwiększa się wraz z długością stażu zawodniczego i poziomem sportowym.
5.Wysiłek wytrzymałościowy przed treningami siły lub mocy oddziałuje negatywnie przede wszystkim na te grupy mięśni, które były głównie zaangażowane, ale jeżeli wysoki poziom siły i mocy determinuje osiągnięcie maksymalnego rezultatu sportowego, to należy unikać takiej sytuacji zarówno w rozgrzewce, jak i w tzw. pobudzeniu przed zawodami.
Piśmiennictwo
10. Robineau J., Lacome M., Piscione J., Bigard X., Babault N. Concurrent training in Rugby Sevens: Effects of high-intensity interval exercises. Inter. J. Sports Physiol. Perform. 2016 (In Press); DOI: http://dx.doi.org/10.1123/ijspp.2015-0370.
11. Inoue D.S., Panissa V.L.G., Monteiro. P.A., Gerosa-Neto J., Rossi F.E., Antunes B.M.M., Franchini E., Cholewa J.M., Gobbo L.A., Lira F.S. Immunometabolic responses to concurrent training: the effects of exercise order in recreational weightlifters. J. Strength Cond. Res. 2016; 30(7): 1960–1967.
12. Eklund D., Schumann M., Kraemer W.J., Izquierdo M., Taipale R.S., Häkkinen K. Acute endocrine and force responses and long-term adaptations to same-session combined strength and endurance training in women. J. Strength Cond. Res. 2016; 30(1): 164–175.
13. Rosa C., Vilaca-Alves J., Fernandes H.M., Saavedra F.J., Pinto R.S., dos Reis V.M. Order effects of combined strength and endurance training on testosterone, cortisol, growth hormone, and IGF-1 binding protein 3 in concurrently trained men. J. Strength Cond. Res. 2015; 29(1): 74–79.
14. Sawyer B.J., Stokes D.G., Womack C.J., Morton R.H., Weltman A., Gaesser G.A. Strength training increases endurance time to exhaustion during high-intensity exercise despite no change in critical power. J. Strength Cond. Res. 2014; 28(3): 601–609.
15. Reed J.P., Schilling B.K., Murlasits Z. Acute neuromuscular and metabolic responses to concurrent endurance and resistance exercise. J. Strength Cond. Res. 2013; 27(3): 793–801.
16. De Souza E.O., Tricoli V., Aoki M.S., Roschel H., Brum P.C., Bacurau A.V.N., Silva-Batista C., Wilson J.M., Neves M. Jr., Soares A.G., Ugrinowitsch C. Effects of concurrent strength and endurance training on genes related to myostatin signaling pathway and muscle fiber responses. J. Strength Cond. Res. 2014; 28(11): 3215–3223.
17. Tønnessen E., Rasdal V., Svendsen I.S., Haugen T.A., Sandbakk E.H.Ø. Concurrent development of endurance capacity and explosiveness: training characteristics of world-class Nordic Combined athletes. Int. J. Sports Physiol. Perform. 2016; 11(5): 643-651.
18. Kikuchi N., Yoshida S., Okuyama M., Nakazato K. The effect of high-intensity interval cycling sprints subsequent to arm-curl exercise on upper-body muscle strength and hypertrophy. J. Strength Cond. Res. 2016; 30(8): 2318–2323.
Wytrzymałość i moc - razem czy oddzielnie?
Część I – Aktualny stan wiedzy
Zbigniew Trzaskoma (AWF Warszawa)
Problem szkoleniowy
Na podstawie zarówno aktualnego piśmiennictwa, jak i praktyki szkoleniowej możemy stwierdzić, że wpływ jednoczesnego treningu wytrzymałości i mocy (lub siły, czy masy mięśniowej) na zwiększenie tych cech pozostaje nadal kwestią nierozstrzygniętą. Niekiedy sprzeczne wyniki, co do celowości łączenia czy rozdzielania tych cech, mogą być związane z wieloma różnicami, takimi jak poziom wytrenowania badanych i stosowane programy treningowe, dyscyplina lub konkurencja sportowa, a ściślej rodzaj adaptacji, jaką wywołuje trening stosowany w danej dyscyplinie/konkurencji, a także zastosowany system periodyzacji obciążeń treningowych.
W piśmiennictwie światowym jednoczesne zwiększanie wytrzymałości i mocy (lub siły, czy masy mięśniowej) sportowca określane jest terminem treningu równoczesnego (ang. concurrent training) [1,2].
W celu uniknięcia niejasności, związanych z mnogością w języku polskim synonimów i antonimów równoczesności, w tej pracy przez trening jednoczesny rozumieć należy trening łączący wytrzymałość siłową i moc (lub siłę, czy masę mięśniową) prowadzony w czasie jednostki treningowej lub mikrocyklu treningowego, natomiast przez trening etapowy, tj. niejednoczesny, trening oddzielający te cechy układu mięśniowego i każda z nich jest zwiększana osobno w innym czasie.
Ponieważ w aktualnym piśmiennictwie światowym jeszcze nie wszyscy autorzy prac - zarówno teoretycy, jak i praktycy sportu – odróżniają siłę od mocy, to w tej pracy użycie terminu trening jednoczesny lub trening etapowy dotyczy zarówno połączenia wytrzymałość siłowa-moc, jak i wytrzymałość siłowa-siła lub wytrzymałość siłowa-masa mięśniowa, przy czym, tam gdzie mogą wystąpić istotne z punktu widzenia szkoleniowego różnice będzie to wyraźnie zaznaczone.
Jednoczesne lub etapowe zwiększanie wytrzymałości i mocy może dotyczyć różnych sytuacji szkoleniowych.
Przed ich omówieniem w tej pracy przyjmujemy założenie, że nasze rozważania dotyczyć będę celowości jednoczesnego lub etapowego zwiększania przede wszystkim lokalnej wytrzymałości siłowej (LWS) i mocy (lub siły, czy masy mięśniowej) w ramach stosowania ćwiczeń powszechnie określanych jako siłowe, przy czym przez LWS rozumie się zdolność do rozwijania jak największej siły lub mocy (lub określonych ich poziomów) w jak najdłuższym (lub określonym) czasie wybranymi mięśniami (lub grupami mięśni).
W tej pracy mniejszą uwagę poświęcimy jednoczesnemu lub etapowemu zwiększaniu wydolności – zarówno tlenowej, jak i beztlenowej - i mocy (lub siły, czy masy mięśniowej) przede wszystkim dlatego, że w wielu dyscyplinach, zwłaszcza tzw. wytrzymałościowych (np. biegi narciarskie, czy biegi lekkoatletyczne dłuższe niż 200 m), trening specjalistyczny jest de facto treningiem wytrzymałości specjalnej, inaczej mocy średniej w ściśle zdefiniowanej strefie czasowej, i do tej priorytetowej aktywności psychofizycznej „dokłada się” inne rodzaje treningu.
W tej pracy nie będziemy także rozpatrywać charakterystyki poszczególnych treningów w tych dyscyplinach/konkurencjach sportowych, w których trzeba godzić „ogień z wodą’, tj. zwiększać adaptację sportowca do różnych, niekiedy skrajnych wymagań fizycznych (np. wieloboje lekkoatletyczne i łyżwiarskie, pięciobój nowoczesny, biatlon, kombinacja norweska).
Sytuacje szkoleniowe, których celem będzie zwiększenie zarówno LWS, jak i mocy (lub siły, czy masy mięśniowej)
1. LWS i moc (lub siła, czy masa mięśniowa) mają istotny wpływ na wynik sportowy
Na bazie jak najwyższego poziomu LWS (wysiłek ciągły) wymagane jest rozwijanie mocy maksymalnej (krótkotrwałe wysiłki powtarzane).
Dotyczy dyscyplin/konkurencji, w których podczas trwania ciągłego, długotrwałego wysiłku startowego, o czasie określonym (np. piłka nożna, czy ręczna) lub nieokreślonym (np. tenis, czy siatkówka), wielokrotnie występują wysiłki krótkotrwałe, w których rozwijana jest maksymalna moc (do 6-8 s). Czas wysiłku startowego może zawierać się w zakresie od kilkudziesięciu sekund (np. bieg na 400 m) do 2-3 godzin z przerwami (np. tenis, czy siatkówka). Liczba wysiłków krótkotrwałych z mocą maksymalną może zawierać się od jednego (np. tylko finisz) lub dwóch (np. start i finisz) do kilkudziesięciu (np. liczba wykonanych rzutów przez piłkarza ręcznego, czy uderzeń w ataku przez siatkarza), czy nawet kilkuset (np. ponad 100 sprintów koszykarki w czasie meczu).
2. Moc (lub siła, czy masa mięśniowa) ma istotny wpływ na wynik sportowy, a trening LWS pełni rolę przygotowawczą i profilaktyczną
Wymagane jest rozwijanie mocy maksymalnej w pojedynczym wysiłku startowym (np. bieg na 100 m) lub w kilku, powtarzanych w czasie (np. rzuty i skoki lekkoatletyczne).
Dotyczy dyscyplin/konkurencji, w których występują wysiłki krótkotrwałe o mocy maksymalnej (do 6-8 s). Liczba wysiłków krótkotrwałych o mocy maksymalnej może zawierać się od jednego (np. bieg na 100 m) lub kilku (np. 3-4 skoki tyczkarza, 4-5 prób skoczka wzwyż, czy 6 rzutów wykonanych przez młociarza). Ponieważ nawet niewielka liczba wysiłków startowych może być „rozciągnięta” na kilka godzin, to jest oczywistym, że poza wartościami rozwijanej mocy maksymalnej i poprawnej techniki ruchu duże znaczenie będzie miała umiejętność utrzymywania przez sportowca tzw. gotowości psychofizycznej, w tym temperatury mięśni i pobudzenia układu nerwowego
3. LWS ma istotny wpływ na wynik sportowy, a przez zwiększenie mocy maksymalnej portowca szuka się dalszej progresji wyniku, natomiast zwiększenie siły mięśni głównie zaangażowanych w ruchu specjalistycznym, to cele: przygotowawczy i profilaktyczny.
Pożądane jest rozwijanie jak najwyższych wartości mocy maksymalnej w pojedynczym wysiłku startowym o długim czasie trwania - w różnych fazach tego wysiłku (np. biegi lekkoatletyczne na dystansach powyżej 3 km; finisz, niekiedy start, zmiana prędkości biegu).
Dotyczy dyscyplin/konkurencji, w których występują wysiłki długotrwałe (powyżej kilkunastu minut), a decydujące znaczenie ma jak najwyższa wartość mocy średniej rozwiniętej podczas wysiłku. Szczególnie dotyczy to długodystansowych biegów lekkoatletycznych, maratonów, w tym narciarskich, oraz wielogodzinnych wyścigów kolarskich. Ponieważ w tych dyscyplinach/konkurencjach istnieje wysoka zależność dodatnia między wydolnością fizyczną, wyrażaną wartością maksymalnego pochłaniania tlenu (VO2max), a poziomem sportowym, to jest oczywistym, że wysokie wartości zarówno mocy maksymalnej, jak i siły nie będą miały decydującego wpływu na wynik sportowy. Dlatego też, o ile przez zwiększenie siły staramy się zarówno lepiej przygotować sportowca do specjalistycznego obciążenia treningowego (cel przygotowawczy) i zmniejszyć ryzyko urazów (cel profilaktyczny), to w odniesieniu do zwiększania mocy maksymalnej można mieć wątpliwości, czy jest to uzasadnione. W takiej sytuacji trzeba przeprowadzić dokładną analizę szkoleniową (aktualna wiedza + praktyka sportowa) danego przypadku i odpowiedzieć na kluczowe pytanie – czy są przesłanki dla oczekiwania, że zwiększenie mocy maksymalnej sportowca X może poprawić jego wynik sportowy? Niekiedy praktyka sportowa dostarcza takich dowodów, mimo że teoretycznie wydawało się to nieuzasadnione. Zapewne mniejsze ryzyko niepowodzenia możemy ponieść zalecają ćwiczenia ukierunkowane na moc maksymalną biegaczowi-lekkoatlecie na 5 000 m niż kolarzowi szosowemu, specjalizującemu się w wielkich turach wieloetapowych.
Czy jest możliwe jednoczesne, istotne zwiększenie mocy maksymalnej i wytrzymałości sportowca?
Na tak jednoznaczne pytanie jest równie jednoznaczna odpowiedź – nie! Dlaczego nie? Dlatego że w tym samym czasie nie można uzyskać u sportowca zwiększenia poziomów dwóch skrajnych adaptacji wysiłkowych! Poprawa jednej z nich hamuje, a i może obniżać, poziom drugiej!
Czy warto stosować jednoczesny trening mocy maksymalnej i wytrzymałości siłowej sportowca godząc się z tym, że jest to rozwiązanie kompromisowe, w efekcie którego żadna z tych cech nie uzyska najlepszych warunków do jej rozwoju?
Na tak ogólnie postawione pytanie jest równie ogólna odpowiedź – tak! Dlaczego tak?
Dalsze pytania i odpowiedzi w tej kwestii zależeć będą od konkretnej sytuacji szkoleniowej! O sytuacjach szkoleniowych napisaliśmy już w tej pracy wcześniej, natomiast problemem jednoczesnego lub etapowego zwiększania wytrzymałości siłowej i mocy (lub siły, czy masy mięśniowej) zajmiemy się w dalszych częściach pracy.
Dlaczego nie można skutecznie zwiększać jednocześnie wytrzymałości siłowej i mocy maksymalnej?
Uważa się, że ograniczenie rozwoju siły i mocy przez trening wytrzymałościowy jest bardzo wyraźne, natomiast trening siły i mocy przy zachowaniu odpowiedniego treningu wytrzymałościowego nie wpływa negatywnie na wydolność tlenową [3]. Jest to ważny argument uzasadniający celowość zwiększania siły i mocy sportowców uprawiających dyscypliny/konkurencje wytrzymałościowe.
Wykazano, że jeżeli w jednostce treningu jednoczesnego ćwiczenia wytrzymałościowe poprzedzają ćwiczenia mocy (lub siły, czy masy mięśniowej), to ich wpływ ograniczający rozwój tych cech jest większy niż wówczas, gdy kolejność jest odwrotna [2].
Obecnie, dla wyjaśnienia hamującego wpływu treningu wytrzymałościowego na rozwój mocy (siły, czy masy mięśniowej) przyjmuje się dwie hipotezy [za 1]. Pierwsza, w terminologii światowej znana jako chroniczna lub długotrwała (ang. chronic hypothesis), zakłada, że w mięśniach szkieletowych nie mogą zachodzić równocześnie zmiany metaboliczne i morfologiczne determinujące rozwój wytrzymałości i mocy (lub siły, czy masy mięśniowej). Na przykład trening wytrzymałościowy prowadzi do wzrostu aktywności enzymów utleniających a trening mocy (lub siły, czy masy mięśniowej) obniża ich aktywność. W takich sytuacjach mięśnie nie są w stanie zaadaptować się w wysokim stopniu do żadnej z nich. Według drugiej koncepcji, nagłej lub krótkotrwałej (ang. acute hypothesis), zmęczenie mięśni utrzymujące się po treningu wytrzymałościowym nawet przez kilkadziesiąt godzin nie pozwala uzyskać wysokiego pobudzenia mięśni podczas treningu siłowego obniżając jego skuteczność.
Wykazano, że jeżeli w treningu jednoczesnym 50% jego objętości stanowi trening wytrzymałościowy, to po kilku tygodniach jego stosowania obniża się wartość wskaźnika T/C (testosteron-kortyzol), co może hamować rozwój siły i mocy [4].
Tak więc trening o charakterze wytrzymałościowym zakłóca i osłabia skuteczność zwiększania mocy (lub siły, czy masy mięśniowej) i ten efekt najczęściej określa się terminem interferencji (ang. interference) [2].
Autorzy większości prac eksperymentalnych wyraźnie wskazują, że jednoczesny trening wytrzymałości i mocy (lub siły, czy masy mięśniowej) w porównaniu z treningiem tylko mocy (lub siły, czy masy mięśniowej) osłabia efekt treningowy [za 3]. Na rycinie 1 przedstawiono uogólniony wpływ treningów mocy, siły, masy mięśniowej i lokalnej wytrzymałości siłowej na zwiększanie tych cech wówczas, gdy treningi na nie ukierunkowane są stosowane oddzielnie, tj. bez połączenia z treningiem wytrzymałości, oraz wówczas, gdy jest stosowany trening jednoczesny.
Rycina 1. Efekt [%] treningów mocy, siły, masy mięśniowej i lokalnej wytrzymałości siłowej stosowanych oddzielnie (odpowiednio TRENINGI P, F, M, LWS) i w ramach treningu jednoczesnego (Razem) na zwiększenie tych cech układu mięśniowego (MASA, SIŁA, MOC, WYTRZYMAŁOŚĆ).
Źródło: opracowano na podstawie wyników Wilsona i wsp. [3].
Wyjaśnienie-komentarz autora niniejszej pracy (przyp. Z.T.) – Wyniki przedstawione na niniejszej rycinie upoważniają do sformułowania następujących wniosków.
1. Najlepszy efekt zwiększenia danej cechy układu mięśniowego uzyskamy wówczas, gdy stosujemy oddzielny trening ukierunkowany na tę cechę (na osi pionowej odpowiada to wartości 100%).
2. Stosowanie treningu wytrzymałościowego negatywnie wpływa na masę mięśniową i siłę, przy czym najbardziej na moc.
3. Trening jednoczesny w mniejszym stopniu obniża efekt zwiększania oddzielnie masy mięśniowej, siły i mocy (masa -30%, siła -18%, moc -40%) niż trening wytrzymałościowy (masa -78%, siła -56%, moc -88%).
4. Treningi ukierunkowane na masę mięśniową, siłę i moc mogą obniżyć o kilka procent poziom wytrzymałości, zwłaszcza tlenowej, jeżeli w tym okresie nie będzie ta cecha trenowana.
Wzajemne zależności między efektami jednoczesnego treningu lokalnej wytrzymałości siłowej i mocy (lub siły, czy masy mięśniowej) zależą od wielu czynników, między innymi:
- od częstotliwości treningów wytrzymałościowych w mikrocyklu tygodniowym (im więcej treningów wytrzymałościowych, tym większe ograniczenie zwiększania masy mięśniowej, siły i mocy);
- od czasu trwania treningów wytrzymałościowych (im dłuższe treningi wytrzymałościowe, tym większe ograniczenie zwiększania masy mięśniowej, siły i mocy) [3];
- od czasu przerwy po treningu wytrzymałościowym (im dłuższa przerwa, tym mniejsze ograniczenie zwiększania masy mięśniowej, siły i mocy) [2].
Podkreśla się duże różnice międzyosobnicze w reakcjach na trening jednoczesny, które zależą od płci, wieku, stażu treningowego, relacji objętości między masą mięśniową/siłą/mocą a wytrzymałością w danym programie treningu jednoczesnego, a także rodzaju stosowanych ćwiczeń wytrzymałościowych [3]. Na przykład dla sportowców uprawiających hokej na lodzie w celu zwiększenia wytrzymałości siłowej mięśni nóg zamiast biegu zaleca się jazdę na rowerze lub ćwiczenie z wykorzystaniem cykloergometru. Bieganie, które z umiarkowaną objętością (kilometrażem) może nieznacznie obniżyć siłę i moc mięśni nóg, rekomendowane jest tym sportowcom, którzy chcą obniżyć masę ciała, a zwłaszcza zawartość tkanki tłuszczowej [3].
Efekty jednoczesnego treningu lokalnej wytrzymałości siłowej i mocy zależą również od zastosowanego wzorca periodyzacji obciążenia treningowego (objętość, intensywność, czas przerwy odpoczynkowej) i uwzględnionych w nim proporcji między obciążeniem wytrzymałościowym i siłowym.
Z aktualnie stosowanych, trzech głównych wzorców periodyzacji obciążenia treningowego w zwiększaniu cech układu mięśniowego, tj. tradycyjnego, blokowego i „falowania” tygodniowego lub dziennego, tylko w „falowaniu” zakłada się jednoczesne zwiększanie wytrzymałości siłowej, mocy, siły i masy mięśniowej [5]. W dwóch pierwszych wzorcach, tj. tradycyjnym i blokowym, wytrzymałość siłowa, siła, masa mięśniowa i moc zwiększane są oddzielnie w formie treningu etapowego.
Problem negatywnego wpływu treningu wytrzymałości na rozwój mocy (lub siły, czy masy mięśniowej) można rozwiązać – zwłaszcza w dyscyplinach/konkurencjach wytrzymałościowych – stosując zasadę: trening specjalistyczny odpowiada za wytrzymałość, a trening mocy lub siły uzupełnia to, czego nie zapewnia w odpowiednim stopniu ten pierwszy!
Blokowy wzorzec periodyzacji, który zakłada realizację etapową i jest w nim czas dla LWS (początek okresu przygotowawczego), czas dla siły (i/lub masy mięśniowej) oraz mocy (głównie w okresie startowym), powoduje, że cechy są rozdzielone, następują po sobie w ustalonej kolejności i w danym cyklu treningowym do żadnej się nie wraca!
Wiele kwestii dotyczących jednoczesnego treningu wytrzymałości siłowej i mocy (lub siły, czy masy mięśniowej) budzi nadal zainteresowanie badaczy, o czym świadczą liczne badania eksperymentalne, które wyniki przedstawimy w II części tej pracy.
Wnioski
4.1. Jeżeli twoim celem jest zwiększenie mocy maksymalnej, to unikaj ćwiczeń wytrzymałości, trwających dłużej niż 20-30 min., i stosowanych częściej niż 3 razy w tygodniu.
4.2. Między oddzielnymi jednostkami treningowymi wytrzymałości i mocy (lub siły, czy masy mięśniowej) staraj się stosować co najmniej 24-godzinną przerwę.
4.3. Jeżeli w ramach jednej sesji treningowej łączysz wytrzymałość i moc, to najpierw skoncentruj się na mocy.
5. Uwzględniając, że efekty jednoczesnego lub etapowego (oddzielnego) treningu wytrzymałości i mocy (lub siły, czy masy mięśniowej) na zwiększenie tych cech pozostają nadal kwestią otwartą, śledź najnowsze osiągnięcia zarówno praktyczne, jak i naukowe, a także pamiętaj, że w reakcjach na trening jednoczesny występują duże różnice międzyosobnicze.
Z ostatniej chwili
Badania efektów jednoczesnego treningu wytrzymałości i mocy (lub siły, czy masy mięśniowej) są prowadzone nieprzerwanie. Zanim w II części tej pracy zaprezentujemy przegląd wyników najnowszych badań eksperymentalnych, zwłaszcza z udziałem sportowców, zapoznajmy się z najnowszymi propozycjami stosowania treningu jednoczesnego w rozwoju fizycznym dzieci (sic!).
W lipcowym numerze z 2016 roku renomowanego czasopisma amerykańskiego „Journal of Strength and Conditioning Research” ukazała się praca portugalskich i hiszpańskich naukowców [6], w której przedstawiono wyniki zastosowania 8-tyg. treningu jednoczesnego mocy i wytrzymałości 10 – 11-letnich dzieci (n=168, dziewczęta i chłopcy), których podzielono na 4 grupy: kontrolną (bez treningu) i 3 eksperymentalne: tylko moc, moc + wytrzymałość w jednej jednostce treningowej; moc + wytrzymałość w oddzielnych, naprzemiennych jednostkach treningowych. Wykazano, że zastosowanie tego ostatniego wariantu treningu jednoczesnego dało bardzo dobre rezultaty, nie ograniczyło rozwoju mocy i zdaniem autorów pracy [6] ten wariant może być rekomendowany do wykorzystania w programach rozwoju fizycznego dzieci w wieku szkolnym.
Odnosząc się z pełnym szacunkiem zarówno dla dociekliwości, jak i dokonań naukowych badaczy [6] zakończmy to krótkim komentarzem. Czy dla rozwoju możliwości fizycznych 10 – 11-letnich dzieci ważne jest rozstrzygnięcie: wytrzymałość i moc – razem czy oddzielnie? Należy uznać, że nie, gdyż już w latach 50. poprzedniego wieku w słynnym eksperymencie pedagogicznym, znanym później jako eksperyment leningradzki, przeprowadzonym w byłym ZSRR z udziałem dużej populacji dzieci w wieku szkolnym wykazano, że na tych etapach rozwoju osobniczego różne środki treningowe, zastosowane w różnych konfiguracjach dają zbliżone, kompleksowe rezultaty!
Piśmiennictwo
Czy warto stosować system funkcjonalny CrossFit
w treningach sportowców wysokiej klasy?
Zbigniew Trzaskoma (AWF Warszawa)
Problem szkoleniowy
W ostatnim czasie w treningach siłowych zawodniczek i zawodników uprawiających różne dyscypliny/konkurencje sportowe dostrzega się coraz częstsze wykorzystywanie różnych rodzajów treningów funkcjonalnych w miejsce wcześniej stosowanych klasycznych ćwiczeń siły i mocy. Najczęściej stosowany jest trening funkcjonalny umownie typu fizjoterapeutycznego, w którym przeważają ćwiczenia stabilizacyjne w warunkach statycznych lub quasi-statycznych (omówiliśmy go w dwóch częściach pracy zamieszczonej w panelu Klubu Polska „Profesor Zbigniew Trzaskoma radzi”). Niniejszą pracę poświęcamy systemowi treningowemu CrossFit, który charakteryzuje się przewagą kompleksowych, często trudnych technicznie, ćwiczeń dynamicznych, ukierunkowanych przede wszystkim na wytrzymałość siłową głównych grup mięśni człowieka. Jeżeli nawet ćwiczenia wykonywane są dynamicznie, to jednak stosunkowo długi czas ich trwania (zwykle co najmniej kilkanaście sekund) powoduje, że należy spodziewać się pozytywnego wpływu na moc średnią, ale nie na moc maksymalną. To oznacza, że sportowcy, których wzorzec ruchu specjalistycznego trwa nie dłużej niż kilka sekund (sprinty, skoki, rzuty), po zastosowaniu tego rodzaju treningu mogą nie uzyskać oczekiwanych efektów.
Narodziny CrossFitu
W 1995 roku Greg Glassman, twórca systemu CrossFit, otwiera w Santa Cruz (USA, Kalifornia) swoją pierwszą siłownię i zostaje zatrudniony w miejscowej jednostce policji jako trener przygotowania motorycznego [za 1]. Glassman tworzy autorski program treningowy, oparty o kompleksowe ćwiczenia, głównie gimnastyczne i lekkoatletyczne, które wykonują ćwiczący zorganizowani w grupy. W 2000 roku Glassman zakłada firmę CrossFit Inc. stając się właścicielem marki CrossFit i uruchamia stronę internetową z podstawowymi zaleceniami dla ćwiczących-zwolenników tego rodzaju treningu. Rok 2000 uznaje się jako początek sytemu treningowego CrossFit, który szybko się rozwija. Kolejnym krokiem, jaki wykonał właściciel marki CrossFit, był kontrakt z renomowaną firmą Reebok, która jest jedynym autoryzowanym producentem sprzętu do treningu CrossFitu. W wyniku tej współpracy powstały Igrzyska CrossFitu, a system zaczął być określany jako Sport of Fitness [za 1]. Dynamicznemu rozwojowi tego systemu w USA towarzyszył wzrost liczby specjalistycznych siłowni. Przed kilkoma laty CrossFit zaczęto uprawiać w Polsce i – podobnie jak przed laty w USA – zyskuje on coraz więcej zwolenników-crossfiterów, także wśród osób niepełnosprawnych, które mogą poćwiczyć zarówno w tradycyjnych, jak i specjalistycznych siłowniach, takich jak np. CrossFit Wilanów w Warszawie, gdzie na 12 grudnia 2015 roku zaplanowano organizację pierwszych w Polsce zawodów CrossFitu dla osób niepełnosprawnych.
Od kwietnia 2002 roku dostępne jest w Internecie e-czasopismo specjalistyczne CrossFit Journal, w którym w różnych panelach podawane są wyniki zawodów (m.in. Reebok CrossFit Games), informacje o kursach trenerskich oraz otwarte jest forum treningowe społeczności CrossFitu. Opublikowano ponad 3 tysiące specjalistycznych artykułów i filmów dotyczących m. in. techniki wykonywania ćwiczeń, odżywiania, urazów i protokołów rehabilitacyjnych, sprzętu, czy szkolenia trenerów. Szczególnie wyraziste są filmy z zawodów, które rozgrywane często na dużych stadionach gromadzą tysiące widzów.
Co to jest system treningowy Crossfit?
CrossFit jest wszechstronnym treningiem o wysokiej intensywności (ang. High-Intensity Interval Training – HIIT), w którym wykorzystuje się głównie ćwiczenia kompleksowe (wielostawowe), funkcjonalne, zapożyczone z wielu dyscyplin sportowych, takich jak gimnastyka sportowa (np. ćwiczenia na drążku i kółkach), lekkoatletyka (np. bieg w miejscu, czy rzuty piłką lekarską), czy podnoszenie ciężarów (rwanie, zarzut sztangi na klatkę piersiową, wybicie sztangi z klatki piersiowej na proste ramiona) i trójboju siłowego (przysiady, „martwy ciąg”). Ważną grupą ćwiczeń wykorzystywanych w CrossFicie są ćwiczenia typu kalistenika (str. gr. kalios sthenos – piękno i siła), w których wykorzystuje się ciężar ciała ćwiczącego („pompki”, przysiady, podciąganie na drążku). Często te ćwiczenia utrudnia się przez wykonywanie ich na niestabilnym podłożu, takim jak poduszki sensomotoryczne, czy piłki szwajcarskie. W ramach tych ćwiczeń włącza się także ćwiczenia plyometryczne, takie jak „pompki” z klaśnięciem, skoki obunóż lub jednonóż, czy wyskoki na skrzynię i zeskoki ze skrzyni oraz rzuty piłkami lekarskimi (Rycina 1).
Rycina 1. Przykładowe ćwiczenia stosowane w systemie treningowym CrossFit
źródło: Internet [https://www.google.pl/crossfit/obrazy dla crossfit].
Jednostka treningowa nazywana jest „Treningiem Dnia” (ang. WOD - Workouts Of the Day) i jej realizacja odbywa się z wykorzystaniem różnego sprzętu (sztangi, odważniki, hantle, specjalne beczki, worki z piaskiem, tzw. gruszki – ang. kettlebells), a także systemy umożliwiające wykonywanie ćwiczeń np. w podwieszeniu (TRX). Dołącza się także, np. podczas zawodów, bieg, pływanie, czy ergometr wioślarski. Ćwiczenia w ramach WOD wykonywane są z bardzo dużą intensywnością i przeważnie dąży się do wykonania określonego programu ćwiczeń w jak najkrótszym czasie lub należy wykonać jak największą liczbę serii-rund (ang. as many rounds as possibile – AMRAP) [2]. Czas trwania WOD zależy zarówno od liczby i rodzaju ćwiczeń, jak i wytrenowania ćwiczącego, ale ze względu na wysoką intensywność przeważnie nie przekracza 30 minut. Dąży się do uzyskania jak największej sprawności ogólnej zgodnie z hasłem: „Naszą specjalizacją jest brak specjalizacji” [za 1].
W badaniach Smitha i wsp. [2] wykazano, że po 10-tygodniowym okresie typowych treningów systemu CrossFit (3-5 treningów w tygodniu) istotnie wzrosła wydolność tlenowa (VO2max) i obniżyła się zawartość tkanki tłuszczowej (wzrosła masa mięśniowa) niezależnie od płci i poziomu sprawności fizycznej ćwiczących.
W CrossFicie celem jest osiągnięcie trzech standardów sprawności. Standard pierwszy, to zwiększenie wydolności fizycznej przez podniesienie sprawności układów krążenia i oddechowego, podstawowych cech układu mięśniowego (wytrzymałość siłowa, siła, moc), gibkości, koordynacji ruchowej, zwinności oraz propriocepcji. Standard drugi, to osiągnięcie zdolności do wykonywania dużej liczby ćwiczeń połączonych w różne, często przypadkowe kombinacje, związane ze zmianą liczby powtórzeń w serii, kolejności wykonywania ćwiczeń oraz długości przerw odpoczynkowych. Trzeci standard sprawności, to zdolność do wykonywania pracy w szerokim zakresie czasu wysiłku, zawartym od kilku sekund do kilkunastu minut, co oznacza doskonalenie wszystkich procesów resyntezy ATP (fosfokreatyna, glikoliza, procesy tlenowe), który jest jedynym bezpośrednim źródłem energii do skurczu mięśnia.
W systemie CrossFit zaleca się łączenie intensywnych treningów ze specjalną dietą, zwaną paleolityczną, która polega na spożywaniu dużej ilości białka, średniej ilości tłuszczów oraz małej ilości węglowodanów o niskim indeksie glikemicznym (np. zielone warzywa, makaron sojowy, chleb żytni pełnoziarnisty). Produkty używane w diecie paleolitycznej powinny pochodzić z hodowli bądź upraw ekologicznych.
Cechą charakterystyczną CrossFitu jest kreowanie społeczności, która korzysta z tego systemu. CrossFit jest systemem otwartym, w którym każdy może trenować siebie i innych. Treningi mogą odbywać się w formie indywidualnej lub zespołowej. Wymiana informacji między członkami społeczności CrossFitu, która dotyczy między innymi osiąganych rekordów w ćwiczeniach, programów WOD, nowych ćwiczeń, czy sprzętu i urządzeń, odbywa się przez głównie przez Internet. Wiąże się to również z rozpowszechnianiem konkretnych WOD, nowych ćwiczeń lub sprzętu na potrzeby CrossFitu.
Ważną cechą CrossFitu jest wywołanie jak najwyższej motywacji ćwiczących i ich determinacji w osiąganiu kolejnych celów, co istotnie zwiększa intensywność treningów. Wzrost motywacji osiąga się głównie przez współzawodnictwo. Ćwiczący rywalizują ze sobą bezpośrednio lub pośrednio przez publikowanie swoich wyników z WOD. Inni członkowie społeczności CrossFitu mogą wykonać ten sam program treningowy i porównać osiągnięte przez siebie wyniki z innymi.
Te silnie wyrażone w CrossFicie akcenty motywacyjny i determinacyjny niosą ze sobą niebezpieczeństwo nie tylko przemęczenia, ale i zagrożenia zdrowia chorobą, o czym piszemy w dalszych częściach tej pracy.
Czym różni się system CrossFit od klasycznego treningu siły i mocy?
Główne różnice między tymi rodzajami treningów zawierają się w celach, stosowanych rodzajach ćwiczeń i intensywności treningów.
Cele treningu
W sporcie trening siłowy może być stosowany w następujących celach:
progresywnym - bezpośrednie podwyższenie rezultatu sportowego;
przygotowawczym - przygotowanie sportowca do wykonania obciążenia, zaplanowanego w innym - najczęściej specjalistycznym – treningu;
profilaktycznym – obniżenie ryzyka odniesienia urazów przeciążeniowych przez zwiększenie siły mięśni najczęściej ulegających urazom podczas treningów i zawodów [3].
W CrossFicie celem jest ustawiczne podnoszenie swoich możliwości fizycznych.
Rodzaje ćwiczeń
Klasyczna, stosowana do dzisiaj metodyka treningu siłowego, która powstawała przez setki lat, zawiera głównie ćwiczenia wykonywane z obciążeniem zewnętrznym, w ściśle określonych, nie zawsze naturalnych dla człowieka, pozycjach ciała. Wiele jest klasyfikacji ćwiczeń siłowych [3]. Na przykład Matwiejew [za 3] zaproponował podział ćwiczeń siłowych na dwie grupy w zależności od rodzaju stosowanego obciążenia: pierwsza, z obciążeniem zewnętrznym, które stanowić może ciężar sprzętu (np. sztangi, sztangielki), opór stawiany przez partnera, opór przedmiotów sprężystych (np. elastyczne naciągi czy sprężyny), opór środowiska (np. bieg w głębokim śniegu); druga, z obciążeniem w postaci ciężaru własnego ciała.
Od dawna wyróżniano ćwiczenia samooporowania (izometryczne), podczas których napięciu określonych grup mięśni przeciwdziała napięcie ich antagonistów.
Aktualnie, zarówno w piśmiennictwie jak i w praktyce treningowej, ćwiczenia stosowane w procesie zwiększania siły mięśniowej dzieli się przeważnie według dwóch podstawowych kryteriów:
pierwsze, jakie grupy mięśniowe zaangażowane są podczas ćwiczenia (np. mięśnie kończyn górnych, grzbietu, brzucha, kończyn dolnych, całego ciała), przy czym, jeżeli głównym celem jest masa mięśniowa (np. kulturyści) podział jest bardziej szczegółowy (np. mięsień: dwugłowy ramienia, trójgłowy ramienia, mięśnie: przedramienia, obręczy kończyny górnej, klatki piersiowej, grzbietu, brzucha, uda, łydki);
drugie, jaki jest cel ćwiczenia (np. ćwiczenia główne i pomocnicze lub podstawowe i przygotowawcze).
Niekiedy za kryterium podziału przyjmuje się charakter (warunki) działania mięśni. Ćwiczenie może być wykonywane w warunkach:
tylko koncentrycznych (skracanie mięśni) - np. podciąganie sztangi do klatki piersiowej w leżeniu przodem na ławce, z luźnym opuszczaniem sztangi na podłoże (np. na materac);
tylko ekscentrycznych (rozciąganie mięśni) - z zastosowaniem ciężaru istotnie przewyższającego ciężar maksymalny, jaki ćwiczący może podnieść w warunkach koncentrycznych - np. przysiady ze sztangą na barkach, ciężar równy 110-120% CM lub większy, z postawy stojąc powolne zejście do przysiadu, bez fazy wstawania z przysiadu, sztanga unoszona jest z pomocą współćwiczących do pozycji wyjściowej (postawa stojąc);
tylko statycznych, inaczej izometrycznych (długość mięśni jest stała, zmienia się ich napięcie) - np. “wyciskanie” sztangi w postawie siedząc w prowadnicy, sztanga zablokowana na wysokości brody, 6-8 sekundowe maksymalne napięcie mięśni, staramy się “wycisnąć” sztangę.
Najczęściej ćwiczenia wykonywane są w warunkach mieszanych, a zwłaszcza w połączeniu koncentryczno-ekscentrycznym, które zaleca się w zwiększaniu siły i masy mięśniowej. To połączenie charakteryzuje się wolnym, z kontrolą napięcia mięśni, opuszczaniem wcześniej podniesionego ciężaru (np. wyciskanie sztangi w leżeniu tyłem na ławce, czy uginanie przedramion ze sztangą trzymaną podchwytem - w obu ćwiczeniach faza opuszczania ciężaru wykonywana jest w powyżej opisany sposób, bez luźnego “puszczania” ciężaru). W zwiększaniu mocy dominującą rolę odgrywa połączenie ekscentryczno-koncentryczne, zwane cyklem rozciągnięcie-skurcz (CR-S) lub ćwiczeniem plyometrycznym, w którym po rozciągnięciu mięśni następuje ich szybkie skracanie (np. odbicie, rzut, uderzenie, skok, zeskok-wyskok).
Stosowane jest też połączenie koncentryczno-statyczne - np. w trakcie przysiadu ze sztangą na barkach w prowadnicy następuje: przysiad do 2/3 zakresu ruchu i 3-4-sekundowa “wstawka” izometryczna (sztanga zatrzymywana jest przez elementy blokujące urządzenia). Tę “wstawkę” stosuje się przeważnie w najtrudniejszym momencie, tzw. punkcie krytycznym, charakterystycznym dla danego ćwiczenia (np. w przysiadach odpowiada tej fazie ruchu, w której uda są ustawione równolegle do podłoża, lub nieco niżej). Znacznie rzadziej ćwiczenia wykonywane są w warunkach ekscentryczno-statycznych (np. podczas wolnego “schodzenia” do przysiadu z ciężarem 110-120% CM na 3-4 sekundy zatrzymujemy ruch) oraz koncentryczno-statyczno-ekscentrycznych (np. ćwiczenie w prowadnicy, wstawanie z przysiadu z ciężarem okołomaksymalnym, następnie zginamy nogi do 2/3 zakresu ruchu, 3- 4-sekundowa “wstawka izometryczna”, po niej następuje wolne zejście do przysiadu).
Jeżeli zastosujemy specjalne urządzenia treningowe i trenażery możliwe jest wykonywanie ćwiczenia w warunkach izotonicznych (pokonujemy stały opór zewnętrzny), izokinetycznych (wykonujemy ruch ze stałą prędkością) lub inercyjnych (przyspieszenie ziemskie jest zastąpione przyspieszeniem nadawanym przez ćwiczącego np. wirującej tarczy, tak jak w ergometrze wioślarskim).
Trzaskoma i Trzaskoma [3] kierując się potrzebami praktyki sportowej i przyjmując dwa podstawowe kryteria, tj. liczbę zaangażowanych grup mięśniowych oraz charakter wykonania ćwiczenia, wyróżnili trzy rodzaje ćwiczeń:
globalne - angażujące kompleksowo mięśnie całego ciała (np. sprinty, skoki, rzuty, rwanie, zarzut sztangi na klatkę piersiową i/lub wybicie sztangi z klatki piersiowej) i umożliwiające ćwiczącemu wykonanie ruchu maksymalnie szybko w pełnym zakresie, tj. “do końca”, nieodzowne w zwiększaniu mocy, przejawianej w ruchach całego ciała;
segmentowe - angażujące jednocześnie kilka, najczęściej dużych, grup mięśniowych (np. przysiad ze sztangą na barkach lub wyciskanie sztangi w leżeniu), zalecane w zwiększaniu siły i masy mięśniowej;
izolowane - angażujące pojedyncze grupy mięśni, wymagające bardzo dokładnego wykonania w ustabilizowanych pozycjach, które ograniczają udział w ruchu innych - poza zaangażowanymi - grup mięśni (np. prostowanie kończyny w stawie kolanowym w pozycji siedzącej), zalecane w zwiększaniu przede wszystkim lokalnej wytrzymałości siłowej i masy mięśniowej.
Tak więc w treningu siłowym mogą być stosowane w zależności od celu różne rodzaje ćwiczeń.
W systemie CrossFit zdecydowanie dominują ćwiczenia kompleksowe, angażujące do pracy mięśnie całego ciała, które są uzupełniane zarówno ćwiczeniami, niekiedy trudnymi i nie dla każdego, gimnastycznymi oraz biegami, rzutami, skokami, czy pływaniem.
Zwolennicy ćwiczeń imitujących czynności wykonywane przez człowieka podczas codziennej aktywności fizycznej (ćwiczenia tzw. funkcjonalne) zarzucają klasycznym ćwiczeniom siłowym – z wyjątkiem naturalnych ćwiczeń plyometrycznych (sprinty, skoki, rzuty) - brak funkcjonalności. Zarzut jest bezpodstawny, gdyż naturalną i de facto jedyną funkcją (czynnością) mięśni jest rozwijanie siły, a więc ćwiczeniom, które temu służą nie można odbierać funkcjonalności! Ponadto można dyskutować, czy bardziej funkcjonalne jest np. wspieranie zamachem na wysokim drążku, czy też wyciskanie sztangi w leżeniu.
Nie zmienia to jednak faktu, że w ostatnich latach dostrzega się w praktyce treningowej sportowców wyraźną tendencję do wprowadzania różnych ćwiczeń funkcjonalnych, w tym wziętych z systemu CrossFit.
Intensywność ćwiczeń
W treningach, których celem jest zwiększanie lokalnej wytrzymałości siłowej, masy mięśniowej, siły i mocy, intensywność zmienia się w dużym zakresie i jest to ściśle zaplanowane i związane z przyjętym wzorcem periodyzacji obciążenia treningowego (tradycyjny, blokowy lub „falowanie” tygodniowe lub dzienne), który powinien być ściśle dostosowany do cyklu szkoleniowego. Jeżeli celem jest lokalna wytrzymałość siłowa, to osiągamy bardzo duże wartości objętości treningów (wykonana praca, w treningu siłowym wyrażana sumą podniesionych kilogramów, tzw. tonaż), ale niskie intensywności (średni ciężar, tj. iloraz tonażu i liczby powtórzeń). W treningach ukierunkowanych na moc sytuacja jest odwrotna. Przy niewielkich wartościach objętości intensywność jest maksymalna. Między tymi skrajnymi różnicami mieszczą się treningi ukierunkowane na masę mięśniową i siłę.
W systemie CrossFit praktycznie nie ma klasycznej periodyzacji obciążenia treningowego, co wynika z filozofii tego systemu, który zakłada ciągłe poprawianie swoich możliwości fizycznych.
Nic nie ujmując sportowcom można zaobserwować w praktyce, że wielu crossfiterów wykazuje tak duże zaangażowanie podczas treningu, jakie trudno dostrzec w treningu sportowców. Ta różnica jest spowodowana przede wszystkim inną rolą treningów siłowych w procesie treningowym sportowca a crossfitera. Dla tego pierwszego, jest to w większości dyscyplin/konkurencji sportowych trening uzupełniający i nie może być zbyt wyczerpujący, gdyż energia powinna być skierowana przede wszystkim na trening specjalistyczny. Dla ćwiczącego w systemie CrossFit jest to przeważnie główny rodzaj treningu (podobnie jak w podnoszeniu ciężarów, czy w trójboju siłowym), często jedyny, i dlatego podczas tego treningu wydatek energetyczny jest wysoki.
Zagrożenia organizmów ćwiczących systemem CrossFit
Poza niewątpliwymi, wszechstronnymi – zarówno natury fizycznej jak i psychicznej - korzyściami, jakie można osiągnąć dzięki stosowaniu systemu CrossFit, wśród których wyróżnić należy poprawę wytrzymałości siłowej, wydolności i sprawności fizycznej oraz zdolności do przeciwstawiania się zmęczeniu, system ten niesie ze sobą zagrożenia dla organizmów ćwiczących. Te zagrożenia wynikają przede wszystkim z następujących czynników:
- bardzo dużej intensywności treningów, która nie sprzyja zachowaniu poprawnej techniki ćwiczeń,
- wysokiego stopnia trudności niektórych ćwiczeń, które jeżeli nie są wykonywane poprawnie technicznie, to wywołują duże obciążenie układu ruchu,
- silnej motywacji ćwiczących do ciągłego poprawiania własnych rekordów w ćwiczeniach,
- nieprzestrzegania „żelaznej” zasady metodyki treningu siłowego, że wraz ze zwiększaniem podnoszonego ciężaru w kolejnych seriach zmniejsza się liczbę powtórzeń w serii ćwiczenia, a często dążenia do pokonania tego samego oporu więcej razy,
- braku stałej kontroli zarówno poprawności wykonywania ćwiczeń i zmian obciążenia treningowego (opieka trenera lub instruktora), jak i stanu zdrowia (badania lekarskie).
Najczęstsze zagrożenie wiąże się z urazami. Rzadsze, ale groźniejsze w skutkach jest zagrożenie rabdomiolizą, czyli zespołem objawów chorobowych wywołanych uszkodzeniem mięśni, który może doprowadzić do ostrej niewydolności nerek.
Urazowość w systemie CrossFit
Od początku jego powstania systemowi CrossFit przypisywano dużą urazowość. Taka opinia wynikała przede wszystkim ze stosowanych ćwiczeń, które wykonywane niepoprawnie technicznie mogą być urazogenne oraz wyników wcześniejszych badań, które wskazywały na zwiększone ryzyko urazów podczas stosowania treningów o wysokiej intensywności [za 1].
Hak i wsp. [za 1] w pracy dotyczącej urazów wśród ćwiczących systemem CrossFit stwierdzili, że jakkolwiek aż 73,5% osób odniosło urazy w trakcie treningów, to współczynnik urazowości = 3,1 urazu/1000 godzin ćwiczeń jest podobny jak w podnoszeniu ciężarów, trójboju siłowym, gimnastyce sportowej, treningach fitness lub siłowych, biegach długo-, średnio- i krótkodystansowych oraz w triatlonie. Wykazano, że najwięcej urazów dotyczy okolicy stawu ramiennego, a najmniej klatki piersiowej, szyi i stopy (Rycina 2). W związku z dużą liczbą urazów obręczy kończyny górnej, to tę grupę urazów określa się jako CrossFitShoulder [za 1].
Rycina 2. Okolice ciała ćwiczących w treningu funkcjonalnym CrossFit
najczęściej ulegające urazom
źródło: zmodyfikowano na podstawie [1].
U osób uprawiających aktywnie CrossFit przeważają urazy przeciążeniowe, co związane jest przede wszystkim z następującymi czynnikami: zbyt intensywny wysiłek w stosunku do przygotowania fizycznego ćwiczącego, nieprawidłowa technika ćwiczeń, zbyt duży ciężar, za dużo powtórzeń w serii [za 1]. Urazy dotyczą najczęściej stawów ramiennego, łokciowego, odcinka lędźwiowego kręgosłupa i stawów nadgarstka (Rycina 2).
Zagrożenie rabdomiolizą
Nazwą rabdomioliza określa się zespół objawów chorobowych wywołanych uszkodzeniem tkanki mięśniowej poprzecznie prążkowanej, co doprowadza do pojawienia się we krwi wolnej mioglobiny pochodzenia mięśniowego, która następnie jest filtrowana przez kłębuszki nerkowe, co może doprowadzić do ich uszkodzenia i rozwoju ostrej niewydolności nerek. Przyczyną jest mioglobina uwolniona z mięśni, która powoduje mechaniczną obturację (zwężenie) cewek nerkowych oraz działa neurotoksycznie (bezpośrednie działanie na układ nerwowy). Rabdomioliza powiązana jest głównie z tzw. „syndromem szoku pourazowego”, inaczej zmiażdżeniem tkanki mięśniowej, co często obserwowane jest u ofiar wypadków i katastrof [za 1]. Jako jedną z przyczyn rabdomiolizy wymienia się ekstremalny wysiłek fizyczny, szczególnie wówczas, gdy przekracza on możliwości fizyczne ćwiczącego. Na potrzeby niniejszej pracy skoncentrujemy się na rabdomiolizie wysiłkowej, która po ciągu reakcji biochemicznych w organizmie doprowadza do reakcji zapalnej niszczącej tkankę mięśniową. Głównymi objawami rabdomiolizy są tkliwość mięśniowa, ból mięśni, obrzęk, sztywność, osłabienie mięśni oraz brunatno-czerwone zabarwienie moczu związane z obecnością mioglobiny. W diagnostyce medycznej podstawowym wskaźnikiem występowania rabdomiolizy jest poziom enzymu zlokalizowanego w mięśniach, kinazy kreatynowej (CK), której norma wynosi do 200 U/L, a w przypadku rozpadu mięśni może dochodzić nawet do kilkudziesięciu tysięcy (sic!). Rabdomiolizie wysiłkowej towarzyszy także niebywale wysoki poziom mioglobiny, złożonego białka globularnego, biorącego udział w magazynowaniu tlenu.
Jednymi z głównych zarzutów, jakie stawia się systemowi funkcjonalnemu CrossFit są duża urazowość i zagrożenie rabdomiolizą. W specjalistycznym piśmiennictwie podaje się wiele przypadków osób, u których po wykonaniu ciężkich treningów crossfitowych, po kilku dniach zdiagnozowano rabdomiolizę. Te przypadki wskazują na to, że problem rabdomiolizy jest poważny w środowisku crossfiterów i jakkolwiek to niebezpieczeństwo dostrzegają twórcy i propagatorzy tego systemu, to nie zawsze są tego zagrożenia świadomi ćwiczący.
Czy dostrzegają te zagrożenia lekarze i fizjoterapeuci? Czy są przygotowani do udzielenia pomocy crossfiterom, których w najbliższych latach będzie przybywać?
Wyniki badań przeprowadzonych z wykorzystaniem autorskiego kwestionariusza ankiety przez Klimka [1], w których wzięło udział 45 osób (kobiet i mężczyzn), studentów drugiego roku studiów II0 na kierunku fizjoterapia w Wydziale Rehabilitacji Akademii Wychowania Fizycznego Józefa Piłsudskiego w Warszawie, są optymistyczne. Po pierwsze, dlatego że 65,4% badanych wiedziało o zagrożeniu rabdomiolizą. Po drugie, tę wiedzę przekazano im na studiach, co dobrze świadczy o aktualizacji procesu nauczania w tym Wydziale.
Wnioski
Z ostatniej chwili
W grudniu 2015 roku w renomowanym czasopiśmie amerykańskim Journal of Strength and Conditioning Research naukowcy z Izraela [4] opublikowali niepokojące wyniki badań 17,5-letniego bramkarza w piłce wodnej (178 cm, 71,4 kg, 8-letni staż zawodniczy). Jakkolwiek był to zdrowy sportowiec, to jednak – jak wykazały późniejsze badania – miał on genetyczne predyspozycje do uszkodzenia mięśni po wysiłku fizycznym (IL-6 174C allel polimorfizmu pojedynczego nukleotydu), które znacząco zwiększają prawdopodobieństwo wystąpienia rabdomiolizy. Sportowiec został skierowany na badania endokrynologiczne, gdyż trzy miesiące wcześniej, na dwudniowym szkoleniu wojskowym był poddany intensywnym treningom wytrzymałościowo-siłowym, po których wystąpiły u niego bóle mięśniowe i czerwono-brązowe zabarwienie moczu. Został natychmiast umieszczony w szpitalu, ale zarówno jego samopoczucie, jak i podstawowe badania nie były wówczas niepokojące. Późniejsze badania endokrynologiczne wykazały ekstremalnie podniesione poziomy enzymu mięśniowego, tj. kinazy kreatynowej (98 740 U/L, norma: 20-200) i białka, tj. mioglobiny (5144 ng/ml, norma: 27-72), które świadczyły o wystąpieniu ostrej rabdomiolizy. Po zastosowaniu specjalistycznego leczenia wyniki wróciły do normy. Autorzy tej pracy we wnioskach podkreślili, że biorąc pod uwagę zarówno mniejszą intensywność specjalistycznych treningów w wodzie, jak i pozycję badanego zawodnika w drużynie piłki wodnej (bramkarz), jego wcześniejsze obciążenie treningowe mimo genetycznych predyspozycji nie wywoływało ostrych reakcji układu mięśniowego. Wykonanie intensywnych treningów wytrzymałościowo-siłowych, do których sportowiec nie był przygotowany, spotęgowane jego predyspozycjami genetycznymi spowodowało wystąpienie ostrej rabdomiolizy.
Piśmiennictwo
Zbigniew Trzaskoma (AWF Warszawa)
W I części niniejszej pracy starano się wykazać, że trening funkcjonalny typu fizjoterapeutycznego (F) nie może zastąpić klasycznych treningów siły i mocy. Przedstawiono charakterystyki zarówno treningu funkcjonalnego F, jak i związanego z nim, powszechnie stosowanego w diagnostyce sportowej testu FMS (ang. Functional Movement Screen). Odniesiono się do niewłaściwych, jednostronnych interpretacji roli i znaczenia klasycznych ćwiczeń siły mięśniowej, jakie prezentują niektórzy zwolennicy ćwiczeń funkcjonalnych, a także wyjaśniono różnice w celach treningów siły i/lub mocy a funkcjonalnego F, podkreślając, że ten ostatni nie ma bezpośredniego wpływu na moc. We wnioskach końcowych sformułowano apel-postulat do wszystkich osób uczestniczących w procesie szkoleniowym, by nie różnicowali rodzajów treningów na gorsze i lepsze, ale wybierali rodzaj treningu w zależności od celu szkoleniowego, określonego dla konkretnego zawodnika.
W tej części pracy przedstawiamy obecny stan wiedzy i doświadczenia praktyczne dotyczące wartości diagnostycznej testu FMS w przewidywaniu ryzyka odniesienia urazu, zależności między punktacją w FMS a wynikiem sportowym oraz roli treningu funkcjonalnego w ochronie sportowca przed urazami.
Czy test FMS trafnie diagnozuje ryzyko odniesienia urazu i uzyskanie co najmniej 14 punktów jest dla sportowca gwarancją bezpieczeństwa?
Według zwolenników treningu funkcjonalnego F systematyczne stosowanie tego rodzaju treningu poprawia sprawność funkcjonalną przez likwidowanie tzw. zaburzeń biomechanicznych, a wyższa sprawność funkcjonalna sprzyja osiąganiu lepszych rezultatów sportowych. Test FMS, oparty o filozofię tzw. systemów funkcjonalnych ruchów, na podstawie którego ocenia się możliwości funkcjonalne, inaczej zdolności do odtwarzania wzorców ruchowych, przez wiele lat traktowany był – a przez jego zwolenników traktowany jest nadal – jako test dobrze diagnozujący zarówno poziom sprawności funkcjonalnej, jak i stopień ryzyka urazów przeciążeniowych (ang. overuse injury). Wyższa punktacja w tym teście (maksymalnie 21 pkt.) oznacza zarówno wyższy poziom sprawności funkcjonalnej, jak i niższy stopień ryzyka odniesienia urazu. Przez wiele lat przyjmowano, że wartości od 18 do 21 pkt. oznaczają prawidłowe wzorce ruchowe i wówczas ryzyko urazu układu ruchu jest minimalne; 14-18 pkt. – wzorce ruchowe są zaburzone i występują asymetrie funkcjonalne oraz kompensacje, a ryzyko urazu szacowane jest na 25-35%; poniżej 14 pkt. - ryzyko odniesienia urazu układu ruchu wzrasta powyżej 50%. Wartość graniczną 14 pkt. wymieniano w wielu pracach [1], ale podkreślano, że nie we wszystkich populacjach ludzi aktywnych fizycznie należy stosować wszystkie 7 prób testu FMS, a także przyjmować 14 pkt. jako granicę, powyżej której ryzyko odniesienia urazu maleje.
Na początku omówimy szczegółowo wyniki zawarte w pracy przeglądowej Krausa i wsp. [1], której celem była analiza piśmiennictwa poświęconego diagnostycznej roli testu FMS. Autorzy stosując naukowe kryteria selekcji (The Applied Research Model for the Sport Sciences - ARMSS) poddali analizie 33 prace opublikowane w językach angielskim i niemieckim do grudnia 2013 roku. Starano się wyjaśnić, czy diagnostyczność tego testu przesiewowego jest oparta na solidnych dowodach naukowych, jak go stosować w praktyce szkoleniowej, a także jak interpretować wyniki w nim osiągnięte.
Kiesel i wsp. [za 1] w celu sprawdzenia skuteczności prognozowania ryzyka odniesienia urazu na podstawie testu FMS przeprowadzili badania z udziałem zespołu futbolu amerykańskiego. Ocenie, której dokonano przed rozpoczęciem cyklu szkoleniowego, poddano 46 zawodników. W trakcie cyklu szkoleniowego dokładnie udokumentowano wszystkie doznane urazy przyjmując, że analizie poddane będą te, które wymagały co najmniej trzytygodniowej przerwy w treningach. Stwierdzono, że wśród 13 zawodników, którzy uzyskali 14 lub mniej punktów w FMS, 7 z nich doznało urazu w trakcie cyklu szkoleniowego. Pozostali, tj. 33 zawodników, których średnia wartość w FMS wynosiła 17,4±3,1 pkt. nie doznała urazu. Ci sami autorzy [za 1] na podstawie wyników badań z udziałem 238 zawodników futbolu amerykańskiego wykazali, że wynik w FMS poniżej 14 pkt. w połączeniu z co najmniej jedną asymetrią funkcjonalną wyraźnie zwiększa ryzyko wystąpienia urazu i w tej dyscyplinie, tj. w futbolu amerykańskim, test FMS ma wartość diagnostyczną.
Podobne wnioski zawarto w pracy Letafatkara i wsp. [2], którzy oceniali zależność między punktacją w FMS a urazowością w 100-osobowej grupie sportowców- studentów (50 kobiet i 50 mężczyzn) trenujących piłkę nożną, piłkę ręczną i koszykówkę. Stwierdzono, że w okresie startowym 42 badanych doznało ostrych urazów kończyn dolnych, przy czym wśród osób, które uzyskały w FMS 17 i mniej punktów wskaźnik urazowości wynosił 47,8%, podczas gdy wśród badanych z punktacją powyżej 17 był mniejszy (37,0%), ale nadal wysoki.
W badaniach Chorby i wsp. [za 1] z udziałem 38 koszykarek, siatkarek i piłkarek nożnych na poziomie akademickim (odpowiednio 12, 11 i 15 zawodniczek) stwierdzono bardzo wysoką korelację (r=0,95) między punktacją w FMS (pominięto próbę mobilności barków) a urazami kończyn dolnych. Jednakże z uwagi na małe liczebności badanych zawodniczek oraz brak spełnienia kryteriów naukowych w metodologii badań, przedstawione wyniki nie mogą być uznane za wiarygodne.
W niektórych pracach [za 1] nie stwierdzono istotnej zależności między punktacją w FMS a ryzykiem odniesienia urazu przeciążeniowego. Na przykład wśród 49 biegaczy długodystansowych (FMS od 11 do 20 pkt.), którzy ukończyli Półmaraton w Indianapolis, w poprzedzających bieg 10 tygodniach wykazano, że wśród 12 biegaczy, którzy doznali urazu, tylko jeden miał w FMS poniżej 14 pkt. Te wyniki potwierdziły wcześniejsze wnioski, że u biegaczy długodystansowych wynik w FMS ma bardzo ograniczoną wartość diagnostyczną.
Potwierdzeniem, że przyjmowanie 14 pkt. w teście FMS jako wartości granicznej, poniżej której wzrasta ryzyko odniesienia urazu, dla wszystkich populacji ludzi aktywnych fizycznie nie jest zasadne, są wyniki zawarte w tegorocznej pracy Knapika i wsp. [3], dotyczącej licznej grupy badanych. Autorzy przeprowadzili pomiary testem FMS 1045 studentów-oficerów straży przybrzeżnej USA w wieku 18-22 lat (770 mężczyzn i 275 kobiet) przed 8-tygodniowym zgrupowaniem szkoleniowym, charakteryzującym się dużym obciążeniem fizycznym (ćwiczenia z różnych dyscyplin sportowych, trening wytrzymałościowy, treningi siły i mocy, 7-dniowy rejs na żaglowcu). W trakcie zgrupowania ściśle rejestrowano liczbę odniesionych urazów i obliczano wskaźnik urazowości (WU) dla poszczególnych punktacji w FMS w zakresie od 9 do 18 pkt. wg wzoru: liczba kontuzjowanych/liczba wszystkich badanych w danej klasie x 100 [%]. Wyniki tych interesujących badań przedstawiono na Rycinie 1.
Rycina 1. Wyniki w teście FMS [pkt] przed 8-tygodniowym zgrupowaniem szkoleniowym i wartości wskaźnika urazowości po zgrupowaniu u mężczyzn [WU-M] i kobiet [WU-K] o różnej sprawności funkcjonalnej
źródło: opracowano na podstawie wyników Knapika i wsp. [3].
Wyjaśnienie-komentarz autora niniejszej pracy (przyp. ZT) – Wyniki przedstawione na niniejszej rycinie upoważniają do sformułowania następujących wniosków. 1. Wskaźnik urazowości u osób z wynikiem w FMS poniżej 10 pkt. jest wysoki i wynosi u mężczyzn ok. 30%, natomiast u kobiet powyżej 40%.
2. Wraz ze zwiększającą się punktacją w teście FMS wskaźnik urazowości zarówno u kobiet, jak i u mężczyzn nie zmienia się i jest prawie taki sam dla 10, jak i 18 pkt. w FMS!
3. Wskaźnik urazowości u kobiet [WU-K] jest wyraźnie wyższy niż u mężczyzn [WU-M].
Średni wskaźnik urazowości wynosił 24,7% dla kobiet [WU-K] i 18,6% dla mężczyzn [WU-M] i nie zależał od punktacji (w zakresie 10-18 pkt) w teście FMS (sic!). Autorzy wskazali wartości graniczne, poniżej których wzrasta ryzyko odniesienia urazu, i wynosiły one poniżej 15 pkt. dla kobiet i 12 pkt. dla mężczyzn, ale wyraźnie podkreślili, że ich wartość diagnostyczna jest umiarkowana (kobiety) lub wręcz niska (mężczyźni).
Biorąc pod uwagę, że przewidywanie ryzyka odniesienia urazu przez sportowca jest bardzo trudne, gdyż zależy od wielu czynników, niektórzy badacze jak Bahr, czy Meeuwisse [za 1] opracowali wieloczynnikowe modele oceny ryzyka odniesienia urazu, w których uwzględnili m. in. czynniki zewnętrzne i wewnętrzne, w tym pozycję i sytuację podczas walki sportowej, czas trwania wysiłku startowego, czy zachowanie przeciwnika. Jednakże te modele wymagają zarówno naukowego potwierdzenia, jak i porównania z wynikami testów przesiewowych, np. z FMS.
Drugim rozwiązaniem w ocenie ryzyka odniesienia urazu, w którym uwzględnia się wiele czynników, jest opracowywanie algorytmów obliczeniowych [za 1]. Wykorzystując algorytm, w którym uwzględniono zarówno punktację FMS, jak i inne czynniki (m. in. wiek, płeć, dyscyplinę sportu), oszacowano – a następnie sprawdzono faktyczne ich wystąpienie w cyklu szkoleniowym - ryzyko urazu u 183 sportowców reprezentujących różne dyscypliny (118 mężczyzn i 65 kobiet). Wykazano, że w grupie wysokiego ryzyka wskaźnik urazowości wyniósł 43% (27 z 64 osób doznało urazu), podczas gdy w grupie niskiego ryzyka tylko 13% (12 ze 119 osób doznało urazu).
W badaniach z udziałem 874 kandydatów (w wieku 18-30 lat) na oficerów-marynarzy wykazano, że podczas 6- i 10-tygodniowych zgrupowań szkoleniowych osoby, które w teście FMS uzyskały 14 lub mniej pkt. prawie dwukrotnie częściej ulegały urazom, niż ich koledzy z wynikami powyżej 14 pkt. [za 1].
Podsumowując analizę przedstawioną w pracy przeglądowej Krausa i wsp. [1] na początku stwierdzamy wyraźnie – o czym pisaliśmy już w I części niniejszej pracy – że rzetelność testu FMS istotnie zależy od doświadczenia osoby oceniającej, które określono na co najmniej stukrotne dokonanie oceny. Wykazano także wpływ efektu uczenia się przez sportowców wykonania poszczególnych prób na wartość oceny całkowitej w teście FMS, która była wyższa nawet o 2,5 pkt., wówczas gdy po pierwszym wykonaniu i informacji zwrotnej od osoby oceniającej wykonywano próby drugi raz. Biorąc pod uwagę powyższy fakt zaleca się przed wykonaniem testu na ocenę przeprowadzenie prób tzw. rozgrzewkowych. Dyskusyjną kwestią w teście FMS jest nadanie takiej samej wagi punktowej wszystkim próbom i proste sumowanie wartości uzyskanych w poszczególnych próbach. Tak więc np. w przypadku piłkarzy nożnych, u których ok. 76% urazów dotyczy kończyn dolnych, wartości punktowe dotyczące prób sprawności funkcjonalnej tych części ciała są takie same, jak np. ruchomość obręczy barkowej, co w sensie diagnostycznym nie jest trafne. Zastrzeżenia budzą również zakresy poszczególnych ocen, które zawierają znaczne różnice w wykonaniu danej próby przez różne osoby, a ocena jest taka sama! Z punktu widzenia klasycznej teorii testów FMS także nie spełnia warunków, by można go uznać za test o jednolitej konstrukcji. Ze względu na małą wewnętrzną spójność między poszczególnymi próbami w FMS ocena globalna w tym teście nie może być traktowana jako kompleksowy wskaźnik sprawności funkcjonalnej [1]. Tak więc, podobnie jak w przypadku innych systemów punktowych, złożonych z różnych prób, każdą próbę w FMS należy traktować jako odrębny wskaźnik-informację.
Wymienione powyżej względy-ograniczenia wymagają dalszej oceny opartej na dowodach naukowych, ale na dzisiaj można stwierdzić, że rzetelne prognozowanie prawdopodobieństwa doznania urazu przeciążeniowego na podstawie sumarycznej oceny w FMS nie jest możliwe! Tym bardziej nie jest możliwe, o czym niekiedy zapominają zwolennicy testu FMS i treningu funkcjonalnego typu F, prognozowanie urazu nagłego (ostrego)! Ten drugi rodzaj urazu nie jest możliwy zarówno do przewidzenia, jak i do uniknięcia! Potwierdza to jeden z najczęstszych w sporcie urazów mechanicznych stawu kolanowego, który prowadzi do obrażenia, jakim jest zerwanie więzadła krzyżowego przedniego (ACL – Anterius Cruciatum Ligamentum), przeważnie z tzw. dodatkami (np. współtowarzyszące uszkodzenie więzadła krzyżowego tylnego, PCL – Posterius Cruciatum Ligamentum, łąkotek, czy więzadeł pobocznych, tj. piszczelowych lub strzałkowych). Wielu sportowców wysokiej klasy, w tym najznakomitszych piłkarzy nożnych, doznało tego obrażenia kilkakrotnie w swojej wieloletniej karierze.
Biorąc pod uwagę powyżej wymienione ograniczenia w ocenie sprawności funkcjonalnej na podstawie test FMS niektórzy badacze proponują jego modyfikacje. Hickey i wsp. [za 1] wprowadzili 100-punktową skalę oceny w FMS, która poza tym, że lepiej różnicuje wykonanie poszczególnych prób, to także charakteryzuje się wewnętrzną spójnością punktów w danej próbie. Na przykład maksymalna ocena w głębokim przysiadzie wynosi 18 pkt., a wykonanie próby z kompensacjami wyceniono na 4 pkt. Inną modyfikację testu FMS zaproponowali Frost i wsp. [za 1], którzy sumują liczbę kompensacji w poszczególnych próbach, przydzielając każdej kompensacji 1 pkt. Podobnie jak Hickey i wsp. [za 1] Frost i wsp. [za 1] przyjęli 100-punktową skalę oceny w FMS, ale odwróconą, tj. wynik 0 oznacza idealne wykonanie wszystkich prób bez żadnych kompensacji, natomiast im więcej punktów, tym więcej kompensacji, co świadczy o gorszym wykonaniu prób.
W podsumowaniu tej części pracy należy stwierdzić, że test FMS jakkolwiek pozwala ocenić stabilność posturalną i funkcjonalne asymetrie, to jednak zawiera wiele dyskusyjnych, do dzisiaj nierozwiązanych kwestii pomiarowych. Wyniki analizy czynnikowej wykazały, że nie stanowi jednolitej konstrukcji, co oznacza konieczność odrębnej interpretacji wykonania poszczególnych prób. Sumaryczny wynik w FMS należy analizować z dużą ostrożnością i na pewno 14 pkt. nie może być traktowane jako granica bezpieczeństwa dla sportowca i w żadnym wypadku nie wolno mu powiedzieć, nawet jeżeli uzyskał 21 pkt. – jesteś zabezpieczony przed urazami! Wiemy, że zapobieganie urazom zależy od wielu czynników i na podstawie tylko punktacji w FMS nie można przewidywać ryzyka odniesienia urazu. Im wyższy poziom sportowca, to tym bardziej test FMS powinien być uzupełniany o specjalistyczne pomiary, których wiarygodność jest poparta dowodami naukowymi. Nie przeczy to tezie, że zarówno stabilność posturalna, jak i funkcjonalna symetria są ważnymi czynnikami, od których zależy prawidłowy rozwój fizyczny sportowca.
Czy jest zależność między punktacją w teście FMS a wynikiem sportowym zawodników w różnych dyscyplinach/konkurencjach?
Generalnie głównym celem badań dla sportu o charakterze zarówno naukowym (w tym podstawowych, przeważnie teoretycznych), jak i diagnostyczno-wdrożeniowych (stosowanych, a więc przede wszystkim praktycznych) jest określenie czynników, które determinują osiąganie najwyższych rezultatów sportowych lub – nad czym skupiamy się w tej pracy – wpływają na stopień prawdopodobieństwa doznania przez sportowca urazu.
W takich badaniach, które w XXI wieku muszą spełniać ścisłe kryteria naukowe, dąży się do identyfikacji oraz wybrania – jak trzeba, to i modyfikacji - specyficznych czynników wpływających na stopień prawdopodobieństwa doznania przez sportowca urazu i na etapie końcowym wielokrotnego cyklu badawczego określenia zależności między tymi czynnikami a urazowością.
Podstawowym celem stosowania testu FMS jest ocena stanu funkcjonalnego sportowca, w tym ujawnienie zarówno tzw. deficytów funkcjonalnych, jak i asymetrii w postawie ciała. Wykonano wiele badań z udziałem przedstawicieli różnych konkurencji i dyscyplin sportowych. Zauważono między innymi, że występuje wyraźny związek między długością funkcjonalną mięśni grupy kulszowo-goleniowej i mięśnia prostego uda a bólem w okolicy stawu kolanowego i punktacją w FMS. Na natężenie bólu miały wpływ długość funkcjonalna mięśni grupy kulszowo-goleniowej, prostego uda i biodrowo-lędźwiowego oraz staż treningowy oraz poziom sportowy. Wykazano, że zawodnicy o wyższym poziomie sportowym mieli tylko nieco wyższą punktację w FMS (odpowiednio 16,0 do 15,5 pkt.). Te badania wyraźnie wskazały, że długość funkcjonalna mięśni (tzw. elastyczność mięśni, ang. muscle flexibility) jest czynnikiem determinującym prawidłowe wykonanie fundamentalnych wzorców ruchowych.
Wyniki badań dotyczących zależności między punktacją w teście FMS a wynikami sportowymi oraz między punktacją w teście FMS a wynikami w dynamicznych testach sprawnościowych, w tym drugim przypadku są jednoznaczne, choć zaskakujące.
Wyższej punktacji w teście FMS odpowiada niższy poziom w dynamicznych testach sprawnościowych (sprinty, skoki, rzuty, zwinność)!
W wielu badaniach z udziałem osób o różnym poziomie sprawności fizycznej, w tym wysokiej klasy sportowców [1], generalnie nie wykazano znamiennej zależności między wynikiem w teście FMS a wynikami w innych testach, takich jak np.: rzut piłką lekarską znad głowy, test zwinności T, sprint na 20 m, wyskok pionowy obunóż z miejsca. Brak tych zależności występował szczególnie wyraźnie u zawodników reprezentujących niższą klasę sportową.
Nesser i wsp. [4] badali zależność między stabilnością centralną (ang. core stability), czyli wytrzymałością siłową mięśni stabilizujących tułów w warunkach statyki, mierzoną czasem utrzymania określonych pozycji a wynikami w testach siły, mocy i skoczności (wyciskanie w leżeniu, przysiad ze sztangą na barkach, zarzut „na wysoko”, wyskok pionowy obunóż z miejsca z zamachem, sprint na 20 i 40 jardów, bieg wahadłowy) u zawodników futbolu amerykańskiego. Wykazując umiarkowaną zależność między stabilnością centralną a częścią testów sprawnościowych autorzy tej pracy stwierdzili, że jeżeli dążymy do zwiększania siły i/lub mocy, to celem treningu nie powinna stabilność centralna, co oznacza, że trening funkcjonalny powinien pełnić rolę uzupełniającą, a nie wiodącą.
Analizując wyniki zamieszczone w pracy Rowan i wsp. [5] można dojść do podobnych wniosków jak w poprzednio przytoczonej pracy [4]. Autorzy [5] poddali kompleksowym badaniom (medyczne, test FMS i testy sprawnościowe) 81 najlepszych na świecie hokeistów na lodzie (juniorów) w wieku 17-19 lat (średnia wieku = 17,8±0,4 lat, wysokości ciała = 1,86±0,05 m, masy ciała = 86,1±7,6 kg), którzy uczestniczyli w 2013 roku w naborze prowadzonym przez NHL (National Hockey League). Poszukując zależności między oceną w FMS (średnia = 15,2±2,5 pkt., ale 18,2% badanych juniorów uzyskało 13 pkt. i mniej) a wynikami w testach sprawnościowych (siła chwytu ręki, siła ciągu i pchania, „pompki”, wyciskanie w leżeniu, rzut piłką 4 kg w siadzie, skok w dal z miejsca, wyskok pionowy obunóż z miejsca z pozycji statycznej, wyskok pionowy obunóż z miejsca z zamachem, klasyczny test Wingate, test na cykloergometrze w celu pomiaru maksymalnego poboru tlenu) obliczono wartości współczynnika korelacji. Analiza statystyczna wykazała bardzo słabe zależności między punktacją w FMS a wynikami w niewielkiej części testów sprawnościowych (wartości współczynnika korelacji od -0,217 do -0,270) i były to zależności ujemne (sic!), co oznacza, że wyższej punktacji w FMS towarzyszyły niższe wartości mocy maksymalnej i średniej mięśni kończyn dolnych. Biorąc pod uwagę charakterystyki fizjologiczną i biomechaniczną hokeja na lodzie nie ma wątpliwości – podobnie jak w pracy Nessera i wsp. [4] - co powinno być celem treningu młodych hokeistów na lodzie.
Jednoznaczne wnioski przedstawili Parchmann i McBride [6], którzy na podstawie badań zarówno własnych, jak i innych autorów stwierdzili: większość dotychczasowych badań wyraźnie wskazuje, że im wyższa jest punktacja w FMS, to tym niższy jest poziom w testach sprawnościowych! Autorzy [6] sformułowali tę dość zaskakującą tezę na podstawie pomiarów 25 golfistów (15 mężczyzn i 10 kobiet), których poddano kompleksowym pomiarom: FMS, sprinty, skoki, T test zwinności, siły mięśni nóg (ciężar maksymalny w przysiadzie ze sztangą na barkach) i test specjalistyczny (prędkość uderzenia kijem golfowym). Autorzy wykazali brak zależności między punktacją w FMS (od 14 do 21 pkt.) a wynikami w wymienionych powyżej dynamicznych testach sprawnościowych. Jednocześnie stwierdzili wysoką, dodatnią zależność między wynikami we wszystkich przeprowadzonych testach sprawnościowych a ciężarem maksymalnym w przysiadzie ze sztangą na barkach, czym potwierdzono liczne wyniki innych autorów. Wniosek końcowy w tej pracy jest jednoznaczny: test FMS nie powinien być stosowany do oceny sportowców reprezentujących dyscypliny, w których siła i moc odgrywają istotną rolę! Podkreślenie roli przysiadu ze sztangą na barkach jako testu diagnostycznego dla oceny golfistów nie wydaje się tak zaskakujące, jeżeli uwzględni się wartości siły i mocy rozwijanej w uderzeniu kijem golfowym podane w tej pracy [6]: moc = 3 875 W, RFD (szybkość rozwijania siły) = 7 550 N/s, moment siły generowany przez kompleks tułów-biodro = 200 N m. Odpowiednie wyniki w wyskoku pionowym obunóż z miejsca wynoszą: 3 049 W i 2 012 N/s, a w sprincie 232 N m.
Prace, w których stwierdzono pozytywny wpływ treningu funkcjonalnego typu F na możliwości dynamiczne sportowców, są nieliczne [za 1, 7] i nie zawsze są poprawne metodologicznie [7]. Na przykład dodani wpływ 6-tygodniowego treningu funkcjonalnego (dwa treningi w tygodniu) na prędkość początkową piłki po rzucie u 16-letnich piłkarek ręcznych wykazali Saeterbakken i wsp. [7]. Zawodniczki, które stosowały trening funkcjonalny (6 ćwiczeń ukierunkowanych na mięśnie stabilizujące tułów w warunkach statyki, z wykorzystaniem podwieszek typu TRX i niestabilnego sprzętu, wykonywanych w zamkniętych łańcuchach biokinematycznych), poprawiły prędkość piłki po rzucie z miejsca o 4,9%, podczas gdy ich koleżanki, które nie wykonały treningu funkcjonalnego (grupa kontrolna), nie zanotowały postępu w tym teście specjalistycznym. Entuzjastyczne wnioski autorów tej pracy [7], co do istotnego znaczenia treningu funkcjonalnego w treningu piłkarek ręcznych, osłabiają następujące fakty: w pomiarach wzięły udział bardzo młode zawodniczki; grupy badanych piłkarek ręcznych były nieliczne (n=14 i n=10) i nierozstrzygnięta kwestia – jakie wyniki uzyskały by badane z grupy kontrolnej, gdyby - tak jak w grupie eksperymentalnej – dwa treningi specjalistyczne w tygodniu zastąpiono dwoma, ale nie funkcjonalnymi, ale np. treningami mocy? Odpowiedzi na to ważne z punktu widzenia metodologii badań pytanie w tej pracy [7] nie ma.
Nie wykazano znamiennej zależności między wynikiem w FMS a wydolnością fizyczną (częstość skurczów serca, koncentracja mleczanu, wskaźnik odczuwania zmęczenia).
W piśmiennictwie podaje się naukowe dowody na pośredni związek między poziomem sprawności funkcjonalnej a wynikami sportowymi [za 1]. Na przykład w badaniach z udziałem ponad 1000 lekkoatletów (sprinterzy, płotkarze, średniodystansowcy, skoczkowie, miotacze, wieloboiści) wykazano w ciągu rocznego makrocyklu treningowego, po pierwsze, że u około 50% sportowców wystąpiła co najmniej jedna asymetria funkcjonalna (czynnik zwiększonego ryzyka urazu); po drugie, u tych sportowców zanotowano pogorszenie rezultatów (średnio o -0,3±2,1%), natomiast u sportowców bez stwierdzonej asymetrii funkcjonalnej nastąpił postęp (średnio o 0,6±2,6%). Należy pamiętać, że między znamiennością (istotnością) różnic w analizach statystycznych a różnicami w wynikach sportowych w praktyce szkoleniowej występują olbrzymie różnice interpretacyjne. Na przykład różnica ok. 1% w aspekcie analizy statystycznej jest niewielka i może być, zwłaszcza dla małej liczebności badanych, nieistotna. Poprawa wyniku o 1% np. w biegu na 100 m sprintera na poziomie 10 s, wynosząca 0,1 s, to w praktyce wyraźny postęp!
Wskaźniki i testy przesiewowe zalecane w przewidywaniu ryzyka odniesienia urazu
Dallinga i wsp. [8] w celu określenia wskaźników i testów przesiewowych, stosowanych w przewidywaniu ryzyka odniesienia urazów i obrażeń kończyn dolnych w zespołowych grach sportowych, zwłaszcza w piłce nożnej, koszykówce, siatkówce, futbolu i hokeju na trawie, dokonali przeglądu prac naukowych poświęconych temu zagadnieniu. Autorzy poddali analizie prace zamieszczone w bazach naukowych MEDLINE, EMBASE i CINAHL w latach 1966-2011, skupiając się na następujących urazach i obrażeniach: stawu kolanowego, a zwłaszcza więzadła krzyżowego przedniego (ACL), mięśni grupy kulszowo-goleniowej (mięśnie zginające kończynę w stawie kolanowym: dwugłowy uda, półścięgnisty, półbłoniasty), pachwiny oraz stawu skokowo-goleniowego. Według przeprowadzonej analizy do najczęściej stosowanych testów i wskaźników należą wymienione poniżej.
Ogólne tzw. rozluźnienie w stawie (ang. general joint laxity), mierzone np. zasięgiem w teście SEBT (ang. Star Excursion Balance Test), który określa funkcjonalną symetrię dynamiczną i służy diagnozowaniu stawów kolanowego i skokowo-goleniowego.
Wskaźnik siły „zginacze-prostowniki” w stawie kolanowym, który określa proporcje siły mięśni zginających do prostujących kończynę w stawie kolanowym i w warunkach statycznych u wysokiej klasy sportowców polskich zawiera się od 0,451 (mężczyźni) do 0,501 [-] (kobiety), co oznacza, że siła mięśni zginających stanowi od 45,1 do 50,1% wartości siły mięśni prostujących kończynę w stawie kolanowym [9]; ten wskaźnik od wielu lat stosowany jest powszechnie w diagnozowaniu ryzyka uszkodzenia ACL.
Wskaźnik siły „zginacze-prostowniki lewa-prawa” w stawie kolanowym, który określa proporcje siły mięśni między oboma kończynami, inaczej asymetrię siły, i jeżeli wynosi powyżej 20%, to oznacza zwiększone ryzyko uszkodzenia ACL, zwłaszcza u kobiet.
Wskaźnik siły „zginacze w warunkach ekscentrycznych-prostowniki w warunkach koncentrycznych” w stawie kolanowym, który określa proporcje siły mięśni zginających (zmierzonych w warunkach ekscentrycznych) do prostujących (zmierzonych w warunkach koncentrycznych) kończynę w stawie kolanowym i powinien wynosić powyżej 1,0; ten wskaźnik stosowany jest w diagnozowaniu ryzyka uszkodzenia ACL, zwłaszcza u kobiet; uważa się, że ten wskaźnik jest istotnie związany z kontrolnym antycypacyjnym mechanizmem obronnym (tzw. mechanizmem wyprzedzającym, ang. feedforward conditioning mechanism) przed uszkodzeniem ACL, którego włączenie powinno nastąpić w czasie poniżej 100 ms, podczas gdy odruchowa reakcja mięśni zachodzi w dłuższym czasie (co najmniej 128 ms).
Zakres ruchu odwodzenia kończyny w stawie biodrowym, którego zmniejszenie jest interpretowane jako czynnik zwiększający ryzyko urazów kończyny dolnej.
Nadwyprost kończyny w stawie kolanowym oraz różnice między prawą a lewą kończyną dolną w przednio-tylnym tzw. rozluźnieniu w stawie kolanowym, które są uważane – zwłaszcza u kobiet - jako czynniki zwiększające ryzyko uszkodzenia ACL.
Tzw. elastyczność mięśni grupy kulszowo-goleniowej, której zmniejszenie jest interpretowane jako czynnik zwiększający ryzyko urazów tej grupy mięśni.
Wskaźnik siły „przywodzenie-odwodzenie” w stawie biodrowym, który określa proporcje siły mięśni przywodzących do odwodzących kończynę w stawie biodrowym, jest stosowany w diagnozowaniu ryzyka naciągnięcia mięśni przywodzących (przywodziciele: wielki, krótki i długi oraz mięsień pośladkowy wielki).
Testy utrzymywania równowagi ciała (obunóż, jednonóż, z oczyma otwartymi lub/i zamkniętymi), wykonywane na platformie stabilometrycznej są stosowane w przewidywaniu ryzyka urazu stawu skokowo-goleniowego oraz ACL.
Większe wartości wieku, wysokości ciała i BMI (ang. Body Mass Index) zwiększają ryzyko urazów więzadeł w stawie kolanowym i skręceń w stawie skokowo-goleniowym.
Jakie środki są skuteczne w ograniczaniu ryzyka odniesienia urazu?
Metaanaliza przeprowadzona przez Leppänena i wsp. [10] poświęcona była określeniu skuteczności różnych środków i procedur stosowanych przez sportowców w profilaktyce urazów. Autorzy stosując naukowe kryteria selekcji na I etapie (do 2005 roku) zebrali 5 580 prac zamieszczonych w renomowanych bazach danych. Na II etapie (od stycznia 2006 r. do września 2013 r.) ocenili 777 prac, a końcową analizę przeprowadzili wykorzystując 60 prac, w których przedstawiono wyniki uzyskane przez losowo dobrane i poddane kontrolowanej interwencji grupy badanych. Stwierdzono, że skutecznymi środkami w zmniejszaniu ryzyka urazów są amortyzacyjne wkładki stosowane w obuwiu, zewnętrzne stabilizatory stawów oraz specjalne programy treningowe. Nie potwierdzono skuteczności środków, które często powszechnie są zalecane, takich jak rozciąganie (stretching), specjalistyczne (modyfikowane) rodzaje obuwia oraz filmy profilaktyczne.
Czy stosowanie treningu funkcjonalnego typu fizjoterapeutycznego (F) zwiększa ochronę sportowca przed urazami?
Wyniki badań dotyczących wpływu treningu funkcjonalnego F na zmniejszenie ryzyka odniesienia urazu nie są jednoznaczne. Po prawdzie w niektórych pracach przeglądowych [11, 12] podkreśla się zasadność stosowania programów prewencyjnych, których celem jest obniżenie ryzyka odniesienia urazu, ale przeważnie te programy składają się nie tylko z ćwiczeń funkcjonalnych i najczęściej uzupełniane są ćwiczeniami plyometrycznymi (skoki, rzuty), zwinności, równowagi, rozciągania statycznego, a także klasycznymi ćwiczeniami siłowymi ukierunkowanymi na mięśnie powodujące ruchy kończyny dolnej w stawie biodrowym i mięśnie grupy kulszowo-goleniowej (wypady, przysiady, zginanie kończyn w stawach kolanowych).
Ocenę skuteczności ćwiczeń funkcjonalnych w obniżaniu ryzyka odniesienia urazu utrudnia brak jednoznacznych dowodów istotnej zależności między poziomem stabilności trójwymiarowego kompleksu lędźwiowo-miedniczno-biodrowego (ang. core stability) a urazami układu ruchu [11].
Racjonalne stanowisko w tej sprawie reprezentuje Willardson [13], który na podstawie przeglądu piśmiennictwa proponuje zakres wykorzystania ćwiczeń funkcjonalnych dostosować zarówno do stanu funkcjonalnego sportowca, jak i okresu w cyklu szkoleniowym (zastosowanie głównie w okresie przygotowawczym i przejściowym).
W aktualnym piśmiennictwie światowym podaje się liczne dowody teoretyczne użyteczności ćwiczeń funkcjonalnych w obniżaniu ryzyka odniesienia urazu, ale większość przeprowadzonych badań eksperymentalnych, zwłaszcza z udziałem dużych populacji przedstawicieli piłki nożnej, nie potwierdza, by stosowanie treningu funkcjonalnego zwiększało ochronę sportowca przed urazami.
W Tabeli 1 przedstawiono wyniki badań eksperymentalnych, których celem było określenie, czy stosowanie treningu funkcjonalnego typu F obniża wskaźniki urazowości.
Tabela 1. Wyniki badań eksperymentalnych, prowadzonych przez różnych autorów w celu określenia wpływu stosowania ćwiczeń funkcjonalnych na stopień ryzyka odniesienia urazu przez sportowców i osoby aktywne fizycznie
TAK, zastosowanie treningu funkcjonalnego obniżyło wskaźniki urazowości |
|||
Autor |
Cel i materiał badań |
Zastosowane ćwiczenia |
Wyniki, wnioski |
Peate WF i wsp. [14]. |
Ocena zależności między wynikami w FMS a urazowością oraz wpływu 12-miesięcznego treningu funkcjonalnego na wskaźnik urazowości, 433 czynnych strażaków w średnim wieku (41,8 lat). |
12-miesięczny kompleksowy program ćwiczeń funkcjonalnych, zawierający ćwiczenia specjalne, tzn. symulujące typowe sytuacje ratunkowe, w jakich działają strażacy. |
Nie stwierdzono zależności między wynikami w FMS a urazowością. Zastosowany trening funkcjonalny skrócił czas powrotu po urazie o 62% (z 29 do 11 dni) oraz obniżył wskaźnik urazowości mięśni grzbietu i kończyn górnych o 46%, ale nie kończyn dolnych. |
NIE, zastosowanie treningu funkcjonalnego nie obniżyło wskaźników urazowości |
|||
Van Beijsteveld AMC i wsp. [15]. |
Sprawdzenie skuteczności programu prewencyjnego “The 11” (zalecanego przez FIFA ), piłkarze nożni-amatorzy (24-25 lat) – liga holenderska, grupa eksperymentalna E (11 zespołów, 223 graczy), grupa kontrolna (12 zespołów, 233 graczy). |
Grupa E - funkcjonalne (stabilizacyjne, biegowe, skoki), 2 razy w tygodniu w rozgrzewce, czas trwania – 20 min., grupa K – bez ćwiczeń funkcjonalnych. |
W jednym sezonie urazy odniosło 274 graczy (60,1%), nie wykazano różnicy we wskaźniku urazowości miedzy grupami, gracze z grupy E mieli mniej urazów stawu kolanowego (11,7%) niż z grupy K (19,8%). |
Steffen K i wsp. [16]. |
Sprawdzenie skuteczności 8-miesięcznego programu prewencyjnego “The 11” (zalecanego przez FIFA ), młode piłkarki nożne (13-17 lat) – liga norweska Under 17, grupa eksperymentalna E (58 zespołów, 1073 piłkarki), grupa kontrolna K (51 zespołów, 947 piłkarek). |
Grupa E - funkcjonalne (stabilizacyjne, biegowe, skoki – 10 ćwiczeń), 15 razy w kolejnych treningach, a następnie raz w tygodniu w rozgrzewce, czas trwania – 20 min., grupa K – bez ćwiczeń funkcjonalnych.
|
W okresie 8 miesięcy zanotowano urazy u 396 młodych piłkarek (20%). Nie stwierdzono znamiennej różnicy między grupami ani w liczbie, ani w rodzaju urazów. Jako przyczynę braku skuteczności programu prewencyjnego uznano zbyt małą liczbę treningów funkcjonalnych. |
Waldén M i wsp. [17]. |
Sprawdzenie skuteczności 9-miesięcznego programu w obniżaniu ostrych urazów stawu kolanowego, młode piłkarki nożne (12-17 lat) – liga szwedzka, grupa eksperymentalna E (121 zespołów, 2479 piłkarek), grupa kontrolna (109 zespołów, 2085 piłkarek). |
Grupa E - funkcjonalne (stabilizacyjne, przysiady, wypady, wyskoki – 6 ćwiczeń), w rozgrzewce 2 razy w tygodniu, czas trwania – 15 min., grupa K – bez ćwiczeń funkcjonalnych. |
Zastosowany program prewencyjny obniżył liczbę urazów ACL (grupa E – 7, grupa K - 14 przypadków), ale nie było różnicy między grupami w liczbie ostrych urazów stawu kolanowego (grupa E – 74, grupa K – 75). |
Hőlmich P i wsp. [18]. |
Sprawdzenie skuteczności programu w obniżaniu urazów pachwiny, tj. głównie mięśni przywodzących kończynę w stawie biodrowym, piłkarze nożni (średni wiek – 25 lat), amatorska liga duńska, grupa eksperymentalna E (22 zespoły, 524 piłkarzy), grupa kontrolna (22 zespoły, 453 piłkarzy). |
Grupa E - funkcjonalne (stabilizacyjne, przywodzenie, rozciąganie mięśnia biodrowo-lędźwiowego – 6 ćwiczeń), w rozgrzewce przed każdym treningiem, czas trwania – ok. 13 min., grupa K – bez ćwiczeń funkcjonalnych. |
Nie stwierdzono znamiennej różnicy między grupami w liczbie urazów, na którą nie miała wpływu pozycja piłkarza na boisku. Wykazano, że jeżeli poprzednio był uraz pachwiny, to ryzyko ponownego urazu rośnie dwukrotnie. Im wyższy poziom sportowy piłkarza, tym większe ryzyko urazu. |
Źródło: opracowanie własne na podstawie analizy piśmiennictwa [14-18].
Wyniki przedstawione w Tabeli 1 wskazują na to, że zastosowanie prewencyjnych, wielomiesięcznych programów treningów funkcjonalnych typu F nie obniżyło wskaźników urazowości u młodych piłkarek i piłkarzy nożnych, natomiast obniżyło te wskaźniki u strażaków.
Badano także wpływ ćwiczeń funkcjonalnych na przygotowanie sportowców do wysiłku. Na przykład Sander i wsp. [19] po przeprowadzeniu badań z udziałem 121 młodych (13-18 lat), niemieckich piłkarzy nożnych, uczestniczących w rozgrywkach w kategoriach od U14 do U19, wykazali, że ćwiczenia funkcjonalne zastosowane w rozgrzewce przed treningami specjalistycznymi nie wywierały pozytywnego wpływu na moc lokomocyjną piłkarzy. Rozgrzewka zawierająca ćwiczenia dynamicznego rozciągania, koordynacyjne oraz sprinty i różnokierunkowe przyspieszenia zdecydowanie lepiej przygotowywała młodych piłkarzy do gry.
Wnioski
1. Znaczenie i udział sprawności funkcjonalnej, której ocenę przeprowadza się najczęściej z wykorzystaniem testu FMS, w osiąganiu maksymalnych rezultatów sportowych są inne w różnych dyscyplinach i konkurencjach.
2. Całościowa ocena w teście FMS ma niską wartość diagnostyczną i nie daje możliwości trafnego przewidywania ryzyka odniesienia urazu.
2.1. W części dyscyplin i konkurencji sportowych, np. w biegach lekkoatletycznych na średnie i długie dystanse, większą wartość diagnostyczną mają wyniki w poszczególnych próbach testu FMS (np. głęboki przysiad) niż całkowita punktacja w tym teście.
3. Nie stwierdza się istotnej zależności między punktacją w FMS a wynikami sportowymi, zwłaszcza w tych konkurencjach i dyscyplinach, w których wiodącą rolę odgrywa siła i/lub moc.
4. W wielu pracach eksperymentalnych wykazano, że wyższej punktacji w teście FMS odpowiada niższy poziom w dynamicznych testach sprawnościowych (sprinty, skoki, rzuty, zwinność).
5. Trening funkcjonalny typu fizjoterapeutycznego (F) nie gwarantuje sportowcowi ochrony przed urazami i jakkolwiek dotychczasowe badania eksperymentalne nie potwierdzają, by jego stosowanie obniżało ryzyko odniesienia urazu, to warto go stosować w treningu zwłaszcza tych sportowców, których sprawność funkcjonalna jest niska.
6. Powyższe wnioski nie negują tezy, że zarówno stabilność posturalna, jak i funkcjonalna symetria są ważnymi czynnikami, od których zależy prawidłowy rozwój fizyczny sportowca.
Z ostatniej chwili
Badania nad wykorzystaniem testu FMS w przewidywaniu stopnia ryzyka odniesienia urazu nieprzerwanie trwają. W październiku 2015 roku w renomowanym czasopiśmie amerykańskim Journal of Strength and Conditioning Research naukowcy z Japonii [20] opublikowali wyniki badań, których celem było określenie zależności między wynikami w teście FMS a urazowością u biegaczy na średnie i długie dystanse. 81 mężczyzn w wieku 18-24 lat zbadano testem FMS przed i po 6-miesięcznym okresie szkoleniowym. Wykazano, że przewidywanie ryzyka odniesienia urazu (w analizie pominięto urazy nagłe) na podstawie punktacji w teście FMS miało niską wartość diagnostyczną i średnia 14,1±2,3 pkt. nie różnicowała badanych na tych, którzy doznali i tych, którzy nie doznali urazu. Zdecydowanie lepsze przewidywanie osiągnięto na podstawie sumy punktów uzyskanych w dwóch próbach testu FMS (maksymalnie w obu próbach łącznie do 6 pkt.): głęboki przysiad z drążkiem trzymanym oburącz nad głową (ang. DS - Deep Squat) oraz aktywne uniesienie wyprostowanej kończyny dolnej w leżeniu tyłem (ang. ASLR – Active Straight-Leg Raise). Wykazano, że wartości równe i mniejsze niż 3 pkt. wyraźnie zwiększały ryzyko odniesienia urazu (wskaźnik urazowości = 37,9%), podczas gdy wartości równe i większe niż 4 pkt. to ryzyko obniżały (wskaźnik urazowości = 7,3%). Tak więc wyniki zamieszczone w tej pracy [20] są zgodne z wnioskami 2 i 2.1 przedstawionymi powyżej.
10. Leppänen M, Aaltonen S, Parkkari J, Heinonen A, Kujala UM. Interventions to prevent sports related injuries: a systematic review and meta-analysis of randomised controlled trials. Sports Med, 2014; 44:473-86.
11. Bliven KCH, Anderson BE. Core Stability Training for Injury Prevention. Sports Health, 2013; 5(6):514-22.
12. Bien DP. Rationale and implementation of anterior cruciate ligament injury prevention warm-up programs in female athletes. J Strength Cond Res, 2011; 25(1):271–85.
13. Willardson JM. Core stability training: Applications to sports conditioning programs. J Strength Cond Res, 2007; 21(3):979–85.
14. Peate WF, Bates G, Lunda K, Francis S, Bellamy K. Core strength: A new model for injury prediction and prevention. J Occup Med Toxicology, 2007; 2(3):1-9.
15. van Beijsterveldt AMC, van de Port IGL, Krist MR, Schmikli SL, Stubbe JH, Frederiks JE, Backx FJG. Effectiveness of an injury prevention programme for adult male amateur soccer players: a cluster-randomised controlled trial. Br J Sports Med, 2012; 46:1114–18.
16. Steffen K, Myklebust G, Olsen OE, Holme I, Bahr R. Preventing injuries in female youth football – a cluster-randomized controlled trial. Scand J Med Sci Sports, 2008; 18:605–14.
17. Waldén M, Atroshi I, Magnusson H, Wagner P, Hägglund M. Prevention of acute knee injuries in adolescent female football players: cluster randomised controlled trial. BMJ, 2012; 344:e3042 doi: 10.1136/bmj.e3042 (Published 3 May 2012).
18. Hölmich P, Larsen K, Krogsgaard K, Gluud C. Exercise program for prevention of groin pain in football players: a cluster-randomized trial. Scand J Med Sci Sports, 2010; 20:814–21.
19. Sander A, Keiner M, Schlumberger A, Wirth K, Schmidtbleicher D. Effects of functional exercises in the warm-up on sprint performances. J Strength Cond Res, 2013; 27(4): 995–1001.
20. Hotta T, Nishiguchi S, Fukutani N, Tashir Y, Adach D, Morino S, Shirooka H, Nozaki Y, Hirata H, Yamaguchi M, Aoyama T. Functional movement screen for predicting running injuries in 18- to 24-year-old competitive male runners. J Strength Cond Res, 2015; 29(10):2808–15.
Profesor Zbigniew Trzaskoma
(AWF Warszawa)
Do szkoleniowców
Zdajemy sobie sprawę, że ta praca może być dla części szkoleniowców zdecydowanie spóźniona. Po pierwsze, analiza cyklu przedolimpijskiego „2015” mogła już zostać dokonana i odpowiednie wnioski uwzględnione w planie cyklu „Rio 2016”. Po drugie, okres przejściowy, w tym odpoczynek, cyklu „2015” zaplanowany zapewne był już dawno. Po trzecie, część sportowców przygotowywanych do udziału w Igrzyskach Olimpijskich „Rio 2016” może już odpoczywa, a niektórzy może już zakończyli cykl „2015” i rozpoczęli cykl olimpijski.
Przepraszamy, ale z powodów obiektywnych ta praca nie mogła ukazać się wcześniej. Mamy nadzieję, że mimo tych wskazanych powyżej ograniczeń, część szkoleniowców wykorzysta ją jeszcze w ostatecznym zaplanowaniu cyklu „Rio 2016”, a ta część, których podopieczni mają już ściśle zaplanowany odpoczynek przed Rio, potraktuje nasze propozycje jako część nieustającej dyskusji – jaki odpoczynek jest najlepszy.
Problem szkoleniowy – utrzymać, czy zmieniać?
Jest 20 września 2015 roku. Zegar-kalendarz na stronie internetowej Klubu Polska wskazuje – do igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro pozostało 320 dni!
Większość sportowców przygotowywanych do udziału w „Rio 2016” kończy okres startowy 2015. Cześć z nich zakończyła wcześniej i już rozpoczęła olimpijski cykl szkoleniowy, niektórzy jeszcze startują, a część dopiero wystartuje w ważnych zawodach.
Sportowcy i ich trenerzy, dla których ten rok zakończył się sukcesem (medale mistrzostw świata, Europy, uzyskane kwalifikacje olimpijskie itp.), rozpoczną ostatni cykl przygotowań do „Rio 2016” zapewne z większą wiarą w olimpijski sukces niż ci, którzy w tym roku nie osiągnęli tego, co planowali, mówiąc potocznie: sportowo im nie wyszło! Jakkolwiek zarówno jedni, jak i drudzy powinni przeprowadzić analizę szkoleniową „2015” i podjąć stosowne wnioski na ostatni etap przygotowań olimpijskich, to niewątpliwie ci drudzy mają trudniejsze zadanie.
Powtórzyć, czy zmienić przygotowania? Kiedy warto powtórzyć, a kiedy warto zmienić? Jakie zmiany niosą ze sobą większe ryzyko niepowodzenia, a jakie mniejsze? Rozstrzygnięcie tych i podobnych kwestii będzie łatwiejsze, jak przeprowadzi się analizę szkoleniową, której przykład podajemy poniżej.
Przeprowadź analizę poprzedzającą realizację cyklu szkoleniowego „Rio 2016”!
Pytanie 1 – Czy w „2015” sportowiec osiągnął zaplanowane wyniki?
Odpowiedź – Tak
Decyzja na „2016” – Uznaję zrealizowany program szkoleniowy jako prawidłowy i powtarzam go – ewentualnie z niewielkimi korektami - w „2016”!
Odpowiedź – Nie
Decyzja na „2016” – podejmę ją po przeprowadzeniu tej analizy.
Pytanie 2 – Czy w udanym dla niego 2015 r. sportowiec zrealizował zaplanowane obciążenia treningowe i kalendarz startów?
Odpowiedź – Tak
Decyzja na „2016” – Uznaję zrealizowane obciążenia treningowe i układ startów jako prawidłowe i powtarzam je – ewentualnie z niewielkimi korektami - w „2016”!
Pytanie 3 – Czy po udanym dla sportowca 2015 r. zamierzasz wprowadzić jakiekolwiek zmiany w cyklu szkoleniowym „2016”?
Odpowiedź – Tak
Decyzja na „2016” – Zwrócę uwagę na maksymalną jakość i powtarzalność ruchów we wszystkich stosowanych rodzajach treningu! Tu są zawsze rezerwy nawet u mistrza! Na początku okresu przygotowawczego (2-3 tygodnie) zwrócę większą uwagę na ćwiczenia przygotowawcze (trening funkcjonalny, techniki fizjoterapeutyczne) przed rozpoczęciem treningów specjalistycznych i siłowych.
Pytanie 4 – Czy w nieudanym dla niego 2015 r. sportowiec zrealizował zaplanowane obciążenia treningowe i kalendarz startów?
Odpowiedź – Tak
Decyzja na „2016” – Uznaję zrealizowane obciążenia treningowe i układ startów jako prawidłowe i powtarzam je – ewentualnie z niewielkimi korektami - w „2016”, bo jestem przekonany, że o niepowodzeniu zadecydowały inne czynniki (np. minimalna różnica do zaplanowanego wyniku, błędna decyzja sędziowska, nieoczekiwanie wysoki poziom sportowy, przy którym nawet poprawienie rekordu Polski okazało się niewystarczające).
Odpowiedź – Nie, zrealizował zaplanowane obciążenia treningowe, ale mniej/więcej startował.
Decyzja na „2016” – Uważam, że obciążenia treningowe były zaplanowane właściwie i powtarzam je w 2016 r., ale liczba startów powinna być zmniejszona/zwiększona.
Odpowiedź – Nie, zrealizował zaplanowane starty w zawodach, ale obciążenia treningowe były mniejsze/większe od zaplanowanych.
Decyzja na „2016” – Uważam, że układ startów był zaplanowany właściwie i powtarzam go w 2016 r., ale obciążenia treningowe powinny być zmniejszone/zwiększone.
Pytanie 5 – Jakie zmiany zamierzasz wprowadzić w kalendarzu startów w „2016” po nieudanym cyklu „2015”?
Decyzja na „2016” – Zmniejszę/zwiększę liczbę startów w okresie przygotowawczym a zwiększę/zmniejszę w okresie startowym; ostatni start zaplanuję na 2 tygodnie przed głównym (olimpijskim), a nie na 4 tygodnie, jak to było w cyklu „2015”.
Pytanie 6 – Jakie zmiany zamierzasz wprowadzić w obciążeniach treningowych w „2016” po nieudanym cyklu „2015”?
Decyzja na „2016” – Diagnoza: wyniki badań zarówno laboratoryjnych, jak i trenerskich potwierdziły obniżenie poziomu siły i mocy sportowca pod koniec okresu startowego „2015”. Nie stwierdzono obniżenia skuteczności techniki ruchu. Na podstawie tej diagnozy postanowiono w cyklu „2016” w treningu specjalistycznym w okresie startowym zmniejszyć objętość (o ok. 5-7%), by zwiększyć intensywność. W treningu uzupełniającym: zmienić proporcje między treningiem funkcjonalnym a siłowym przez zmniejszenie objętości treningu funkcjonalnego i jego zastosowanie tylko na początku okresu przygotowawczego (pierwsze 3-4 tygodnie) oraz zwiększenie objętości treningu siłowego (w okresie przygotowawczym) i intensywności treningu mocy (pod koniec okresu przygotowawczego i w okresie startowym). Ostatni trening mocy zaplanuję na 4 dni przed startem głównym (olimpijskim), a nie na 7 dni, jak to było w cyklu „2015”.
Pytanie 7 – Czy po nieudanym dla sportowca 2015 r. zamierzasz wprowadzić jeszcze inne – poza kalendarzem startów i/lub obciążeniami treningowymi - zmiany w cyklu szkoleniowym „2016”?
Decyzja na „2016” - Zwrócę uwagę na maksymalną jakość i powtarzalność ruchów we wszystkich stosowanych rodzajach treningu! Tu są zawsze rezerwy u każdego sportowca! W celu zwiększenia motywacji i determinacji sportowca w osiąganiu założonych celów poproszę o specjalistyczne wsparcie psychologiczne.
Powyższa analiza jest przykładowa i zawiera tylko podstawowe kwestie, które warto rozpatrywać w przypadku zarówno sukcesu sportowego (pytania 1-3), jak i nie osiągnięcia założonego wyniku sportowego w cyklu „2015” (pytania 1, 4-7). Każdy trener, w zależności od potrzeb, może tę analizę szkoleniową rozszerzyć przez dołączenie dalszych, bardziej szczegółowych pytań.
Wierzymy, że powyższa analiza pomoże szkoleniowcom zarówno w łatwiejszym, jak i skuteczniejszym zaplanowaniu najważniejszego cyklu szkoleniowego czterolecia (2013-2016), cyklu „Rio 2016”.
Odpoczynek przed cyklem „Rio 2016” - warunek konieczny!
Bierny czy czynny? Długi czy krótki? Co możemy stracić, a co zyskać?
Okresowe zaprzestanie treningów (ang. detraining) - zarówno zaplanowane (odpoczynek, a więc to, co nas interesuje w tej pracy), jak i i nieprzewidziane (np. choroba, czy uraz) - lub zmniejszenie obciążenia treningowego (objętość, intensywność, częstotliwość treningów) może prowadzić do istotnych zmian możliwości fizycznych sportowca [1-6].
Wiedza o tym zagadnieniu jest bardzo obszerna. W tej pracy ograniczymy się tylko do krótkiego omówienia tych kwestii, które wiążą się bezpośrednio z naszym kluczowym zagadnieniem, tj. odpoczynkiem przed cyklem „Rio 2016”. Nie odniesiemy się szczegółowo na przykład do celowego obniżania obciążenia treningowego w okresie przed najważniejszymi zawodami w celu maksymalizacji wyników sportowych, znanego wcześniej jako okres BPS (Bezpośredniego Przygotowania Startowego), a obecnie najczęściej określanego terminami angielskimi: taper, tapering, czy rzadziej step taper lub reduced training. W tym okresie kluczowe jest zachowanie wysokiej intensywności przy redukcji objętości treningów od 60 do 90%, a częstotliwości treningów nie więcej niż o 20-30% [2]. Pominiemy w tej pracy także szczegółowe omówienie negatywnych skutków długotrwałego przebywania w pozycji leżącej (ang. bed rest), gdyż jest to związane przede wszystkim z chorobą lub urazem sportowca. Zakładamy, że wysokiej klasy sportowiec w okresie odpoczynku nie będzie systematycznie, długotrwale przebywał w pozycji leżącej, bo wówczas skutki będą podobne.
W piśmiennictwie światowym [1, 2] przez zaprzestanie treningów rozumie się częściowe lub całkowite utracenie adaptacji wysiłkowej (niekorzystne zmiany przede wszystkim w układach: krążenia, oddechowym, hormonalnym, nerwowym, mięśniowym, metabolizmie substratów energetycznych, czy gospodarce wodno-elektrolitowej, prowadzące do obniżenia wydolności fizycznej sportowca). Wyróżnia się zaprzestanie krótkotrwałe, inaczej krótkoterminowe (ang. short term detraining), obejmujące okres do 4 tygodni, oraz zaprzestanie długotrwałe, inaczej długoterminowe (ang. long term detraining), dotyczące okresu dłuższego niż 4 tygodnie. Wielkość tych zmian zależy w dużej mierze od czasu trwania zaprzestania treningów, przy czym podkreśla się, że są one bardziej znaczące u sportowców wysokiej klasy niż u zawodników reprezentujących niższy poziom sportowy, a zwłaszcza u początkujących. Na przykład u sportowców wysokiej klasy po zaprzestaniu treningów w czasie powyżej 4 tygodni wykazano obniżenie maksymalnego poboru tlenu (VO2max) od 6 do 20% [2].
Tempo i wielkość spadku siły (lub innej cechy układu mięśniowego) po zaprzestaniu treningów istotnie zależy od czasu jej zwiększania. Generalna prawidłowość jest jednoznaczna: im dłużej osiągano przyrost cechy, tym dłużej można go utrzymać. Jednakże wielkość i czas – zarówno pojawienia się jak i trwania obniżenia poziomu danej cechy - zależy od wielu czynników. Do najważniejszych należą:
- wartości obciążenia treningowego i czas ich realizacji w okresie poprzedzającym przerwę w treningach;
- długość przerwy w treningach;
- stosunek czasu systematycznych treningów do czasu przerwy w treningach;
- poziom sportowy, staż treningowy i indywidualne predyspozycje sportowca do utrzymywania osiągniętego poziomu cechy (cech) układu mięśniowego;
- objętość i intensywność treningów specjalistycznych w okresie przerwy w treningach, ukierunkowanych na zwiększanie danej cechy układu mięśniowego.
Dłuższa przerwa w treningach – szczególnie w odniesieniu do sportowców wysokiej klasy - może spowodować, że adaptacja, ukształtowana przez systematyczny, długotrwały trening może zostać częściowo stracona w stosunkowo krótkim czasie.
Uważa się, że zmiany przystosowawcze charakterystyczne dla organizmów sportowców, których treningi ukierunkowane są na zwiększenie siły i mocy, mogą być utrzymane dłużej niż w przypadku przedstawicieli dyscyplin (konkurencji) wytrzymałościowych. W obu przypadkach kluczową rolę odgrywa intensywność ćwiczeń. Generalne tendencje zmian występujących w organizmie sportowca - reprezentującego dyscyplinę/konkurencję, w której siła i moc maksymalna mają istotne znaczenie - po zaprzestaniu treningów przedstawiono na Rycinie 1.
Rycina 1. Zmiany wybranych parametrów po okresowym zaprzestaniu treningów ukierunkowanych na siłę i moc (A® B), odniesione do ich poziomów charakteryzujących sportowców dyscyplin (konkurencji) wytrzymałościowych (C)
źródło: zmodyfikowano za Fleckiem i Kraemerem [za 3].
Objaśnienia: przypuszczalne zmiany przedstawiono za pomocą symboli; A - poziom osiągnięty po treningach ukierunkowanych na siłę lub moc (adaptacja “siłowa”), B - zmiany po okresowym zaprzestaniu wymienionych treningów, C - poziom charakteryzujący adaptację “wytrzymałościową”.
Wyjaśnienie-komentarz autora niniejszej pracy (przyp. ZT) – Autorzy pracy, z której wykorzystano powyższą rycinę, nie podają, po jakim czasie zaprzestania treningów mogą wystąpić przedstawione zmiany w organizmie sportowca. Jest to Ich zamysł celowy, gdyż zarówno indywidualne tempo, jak i wielkość tych zmian istotnie zależeć będzie od czynników wymienionych powyżej.
Należy pamiętać, że na Rycinie 1 przedstawiono zmiany u sportowców, których celem jest uzyskanie jak najwyższego poziomu adaptacji „siłowej” (przekrój poprzeczny mięśnia, siła maksymalna lub moc maksymalna). Po zaprzestaniu treningów wartości tych parametrów obniżają się, a więc są to zmiany niekorzystne. Utrzymanie, a nawet zwiększenie wartości parametrów charakteryzujących adaptację “wytrzymałościową” (maksymalny pobór tlenu, zawartość enzymów uczestniczących w przemianach tlenowych, liczba mitochondriów) nie jest głównym celem dla tych sportowców.
Zmiany możliwości fizycznych w okresie zaprzestania treningów przez konkretnego sportowca – jak już wspomniano wcześniej - istotnie zależą od wielu czynników i trudno określić, w jakim czasie wystąpią i jaka będzie ich wielkość i rodzaj.
Uważa się, że na początku okresu zaprzestania treningów spadek wartości większości parametrów charakteryzujących możliwości fizyczne jest największy. Obniżenie aktywności układu mięśniowego (EMG) występuje wcześniej niż spadek siły maksymalnej, której tempo obniżenia jest największe między 2 a 4 tygodniem przerwy.
W praktyce szkoleniowej mogą występować sytuacje, które nie zawsze są zgodne z tendencjami opisywanymi w piśmiennictwie. Na przykład monitorowanie wartości skoczności i mocy maksymalnej kończyn dolnych drużyny polskich siatkarek wysokiej klasy (kadra narodowa) wykazało, że po miesięcznej przerwie w treningach (przeważał odpoczynek bierny), skoczność obniżyła się nieznacznie, natomiast moc maksymalna wyraźnie wzrosła! Ta interpretacja dotyczy wartości średnich zespołu (n=14). Wartości indywidualne poszczególnych siatkarek przebiegały różnie (zwiększenie, zmniejszenie, utrzymanie) [Trzaskoma, dane nieopublikowane]. Inne wnioski wynikają z pracy Kannasa i wsp. [4], którzy po 4-tygodniowym zaprzestaniu treningu plyometrycznego poza obniżeniem skoczności (od 7,2 do 11,8%) stwierdzili wyraźne pogorszenie właściwości mechanicznych mięśni zginających stopę podeszwowo (brzuchaty łydki) i grzbietowo (piszczelowy przedni) w stawie skokowo-goleniowym.
W światowym piśmiennictwie, nawet najnowszym [4, 5, 6], brak jest szczegółowych danych, na podstawie których można by porównać obniżenie możliwości fizycznych sportowca po zaprzestaniu treningu krótkotrwałym (do 4 tygodni) w porównaniu do zaprzestania długotrwałego (powyżej 4 tygodni). W tej sytuacji bezpieczniej jest przyjąć, że dłuższe zaprzestanie treningów, inaczej dłuższy odpoczynek, spowoduje większe obniżenie możliwości fizycznych sportowca. Można więc uznać, że jeżeli nie zachodzą uzasadnione okoliczności, to zalecany jest nie dłuższy niż 4-tygodniowy odpoczynek.
Biorąc pod uwagę wymienione powyżej uwarunkowania należy odpoczynek między cyklami szkoleniowymi, w naszym przypadku między cyklem „2015” a cyklem „Rio 2016”, postrzegać jako kompromis między ewentualnymi stratami a zyskami.
O stratach już napisaliśmy, a jakie mogą być zyski?
W piśmiennictwie światowym dużo jest danych o stratach [1-6], a niewiele o zyskach. Dowodów na występowanie tych drugich dostarcza nieprzerwanie praktyka sportowa. Nierzadko sportowiec, który był wyłączony na kilka tygodni z pełnego programu szkoleniowego (choroba, uraz), osiąga niespodziewanie wysokie wyniki na zawodach! Jest oczywistym, że wcześniej musiał wykonać dużą pracę, a i należy oczekiwać, że dalsza przerwa w treningach nie umożliwi dalszego postępu wynikowego. Dlaczego jednak przerwa w treningach nie obniżyła jego wyniku sportowego? Prawdopodobnie dlatego, że odpoczął fizycznie (mniejsze obciążenie treningowe), a może – przede wszystkim – psychicznie! Ten drugi czynnik racjonalnego odpoczynku jest w sporcie niezwykle ważny! Zmienić otoczenie, zapomnieć, że jestem mistrzem, przez pewien czas posmakować innego – przeważnie w ciągu roku nawet zabronionego - życia! To jest potrzebne i to w okresie odpoczynku należy przewidzieć – odpocznij od sportu, pożyj dla siebie, dla rodziny!
W okresie odpoczynku między cyklami szkoleniowymi sportowców wysokiej klasy w celu zapobiegania zbyt dużemu obniżeniu specjalnej adaptacji wysiłkowej zaleca się stosowanie treningu alternatywnego (ang. cross-training; uwaga! nie mylić z modnym aktualnie systemem treningowym CrossFit), całkiem odmiennego w swojej strukturze od treningów systematycznie stosowanych w cyklach szkoleniowych. Mogą to być dowolne formy ruchu (np. bieg, marsz, Nordic Walking, pływanie, jazda na rowerze, wykorzystanie sprzętu wodnego), różne rodzaje ćwiczeń (ogólnorozwojowe, funkcjonalne) wykonywanych z różnymi przyborami (np. TRX, „gruszki”, niestabilne podłoże) wg zasady: wykonuj to, czego nie robisz w swoim całorocznym treningu!
Włączenie takiego treningu 1-2 w tygodniu (czas trwania do 45-60 minut) przez 2-3 tygodnie po jednotygodniowym – ale nie dłuższym! - biernym odpoczynku daje nam 4-tygodniową strukturę odpoczynku, zalecaną między cyklami szkoleniowymi.
Zapamiętaj, odpoczynek należy się zarówno wygranym, jak i przegranym! Nie warto niepowodzenia w cyklu „2015” próbować skompensować wcześniejszym rozpoczęciem cyklu „Rio 2016” kosztem skrócenia okresu przejściowego (odpoczynku)!
W cyklu „Rio 2016” postaw na jakość i powtarzalność ruchów – w tym zawsze każdy sportowiec ma rezerwy!
Dążenie do perfekcji i powtarzalności ruchów – to zadanie dla każdego sportowca jest zadaniem niekończącym się! Bez względu na to, czy będziesz modyfikował w cyklu „Rio 2016” kalendarz startów, czy też nie, czy będziesz zmieniał obciążenia treningowe, czy nie – postaw na jakość i powtarzalność ruchów! Postaw na standardowe, wręcz rytualne, realizowanie przez sportowca techniki ruchu! Nie tylko ruchu specjalistycznego (rzut, skok, bieg itp.), ale ruchów w każdym innym ćwiczeniu! Szczególnie w ćwiczeniach ukierunkowanych na zwiększanie siły i mocy. Dlaczego? Dlatego, że w tych ćwiczeniach doskonale uwidacznia się ważny czynnik korzyści pracy nad jakością i powtarzalnością ruchów często niedostrzegany w treningu specjalistycznym. Jakość i powtarzalność ruchów na ogół kojarzymy z poprawą mistrzostwa technicznego. Jakiego czynnika przeważnie nie dostrzegamy? Obniżenia ryzyka wystąpienia urazu! Czynnika profilaktycznego! Na dzisiaj nie ma przekonujących dowodów naukowych potwierdzających skuteczność rozciągania statycznego, czy ćwiczeń funkcjonalnych w obniżaniu ryzyka odniesienia urazów. Praktyka sportowa od kilkudziesięciu lat wskazuje jednoznacznie, że poprawne biomechanicznie wykonywanie ćwiczeń siły i mocy (właściwa pozycja, pełny zakres ruchu, wyeliminowanie ruchów tzw. oszukanych, jak np. odbicia sprzętu od części ciała) pozwala znacznie obniżyć podnoszone ciężary, co czyni te ćwiczenia mniej obciążającymi układ ruchu (zwłaszcza bierny) i bezpieczniejszymi!
Postaw na jakość i powtarzalność ruchów również dlatego, że to nie wymaga zwiększenia obciążeń treningowych sportowca! Wymaga większej motywacji, koncentracji, staranności i dbałości o każdy ruch! Nad tym możemy pracować ustawicznie!
Wnioski
Piśmiennictwo
Czy trening funkcjonalny może zastąpić klasyczne treningi siły i mocy?
Zbigniew Trzaskoma
Problem szkoleniowy
W ostatnich kilku latach w treningach siłowych zawodniczek i zawodników uprawiających różne dyscypliny/konkurencje sportowe dostrzega się coraz częstsze zastępowanie klasycznych ćwiczeń siły i mocy przez aktualnie bardzo modny trening funkcjonalny, który niekiedy uważany jest jako niezawodny lek na wszelkie niedostatki w zakresie przygotowania fizycznego sportowca. Mamy tu na uwadze trening funkcjonalny umownie typu fizjoterapeutycznego (w dalszej części pracy oznaczony symbolem F), w którym przeważają ćwiczenia stabilizacyjne w warunkach statycznych lub quasi-statycznych. Od tego rodzaju treningu odróżnić należy trening funkcjonalny typu Crossfit z przewagą ćwiczeń dynamicznych, ukierunkowanych przede wszystkim na wytrzymałość siłową głównych grup mięśni człowieka. Temu rodzajowi treningu funkcjonalnego poświęcimy kolejną pracę w panelu Klubu Polska „Zbigniew Trzaskoma radzi”.
W praktyce możemy wyróżnić jeszcze trzeci rodzaj treningu funkcjonalnego, umownie typu ogólnorozwojowego, stosowany zarówno w treningu sportowym, jak i w celach rekreacyjnych, charakteryzujący się wielką różnorodnością ćwiczeń. Ten rodzaj, szczególnie popularny w siłowniach, często opiera się na bieżącej improwizacji instruktorów i z tego między innymi wynika jego atrakcyjność.
Podobnie często jak trening funkcjonalny F aktualnie w praktyce treningowej, a zwłaszcza w diagnostyce sportowej, stosowany jest test FMS (ang. Functional Movement Screen) oparty o filozofię tzw. systemów funkcjonalnych ruchów, na podstawie którego ocenia się możliwości funkcjonalne, inaczej zdolności do odtwarzania wzorców ruchowych, które uznano za najważniejsze elementy zarówno wysokiej sprawności funkcjonalnej, jak i ograniczenia ryzyka urazów przeciążeniowych (ang. overuse injury).
Test FMS – ocena odtwarzania wzorców ruchowych
Ponieważ test FMS, który łączony jest zawsze z osobą Graya Cooka (Movement: Functional Movement Systems—Screening, Assessment, Corrective Strategies, Copyright 2010 Gray Cook) jest powszechnie opisywany i ilustrowany, to w tej pracy ograniczymy się tylko do najważniejszych informacji. Test FMS składa się z 7 prób (ćwiczeń-pozycji) ocenianych przez trenerów/instruktorów/fizjoterapeutów/lekarzy w czteropunktowej skali od 0 (ból podczas próby wykonania) do 3 pkt. (odtworzenie wzorca ruchowego bez żadnych kompensacji), przy czym 1 pkt jest interpretowany jako niezdolność do wykonania funkcjonalnego wzorca ruchu. Maksymalna liczba punktów do osiągnięcia w tym teście wynosi 21. Przyjmuje się, ale już coraz rzadziej (tę tezę rozszerzymy w II części niniejszej pracy), że wartości od 18 do 21 pkt. oznaczają prawidłowe wzorce ruchowe i wówczas ryzyko urazu układu ruchu jest minimalne; 14-18 pkt. – wzorce ruchowe są zaburzone i występują asymetrie oraz kompensacje, ryzyko urazu szacowane jest na 25-35%; poniżej 14 pkt. - ryzyko odniesienia urazu układu ruchu wzrasta powyżej 50%. FMS zawiera następujące próby: głęboki przysiad z drążkiem trzymanym oburącz nad głową (ang. deep squat), przeniesienie nogi nad płotkiem z drążkiem trzymanym na barkach (ang. hurdle step), przysiad w wykroku z drążkiem trzymanym pionowo na plecach (ang. in-line lunge), chwyt rękoma na plecach w celu oceny ruchomości obręczy barkowej (ang. shoulder mobility), aktywne uniesienie wyprostowanej kończyny dolnej w leżeniu tyłem (ang. ASLR – Active Straight-Leg Raise), ugięcie ramion w podporze przodem (ang. trunk stability push up), podpór jednonóż w klęku przodem w celu oceny stabilności rotacyjnej tułowia (ang. rotational stability).
Słabą stroną tego testu, która obniża jego rzetelność, jest subiektywność oceny. Gribble i wsp. [1], którzy poddali badaniom powtarzalność tzw. wewnątrzosobniczą (ta sama osoba oceniała to samo wykonanie prób w teście FMS zarejestrowanych techniką wideo dwukrotnie, tj. pierwszy raz i po tygodniu) 38 oceniających (trenerów, trenerów z co najmniej półrocznym stażem w ocenie FMS, trenujący studentów), wykazali, że doświadczenie osoby oceniającej wykonanie poszczególnych prób w teście FMS ma istotny wpływ na te oceny, a więc na rzetelność tego testu. Najlepiej, jak ta sama osoba ocenia tego samego sportowca.
Co umożliwiają, a czego nie zapewniają test FMS i trening funkcjonalny typu F?
Test FMS umożliwia skuteczną ocenę odtwarzania fundamentalnych wzorców ruchowych, a jego powszechnemu stosowaniu w praktyce szkoleniowej sprzyjają zarówno niski koszt przeprowadzania pomiarów, jak i jego bezinwazyjność [2]. Trening funkcjonalny F umożliwia przez odpowiednie, systematycznie stosowane ćwiczenia eliminowanie lub ograniczanie zaburzeń czynnościowych, które nie pozwalają nam na opanowanie wzorców ruchowych.
Liczni zwolennicy stosowania ćwiczeń funkcjonalnych w procesie treningowym podkreślają przede wszystkim ich rolę w opanowywaniu ruchów kompleksowych, występujących podczas treningów i zawodów (tzw. funkcjonalnych) oraz zapobieganiu urazom.
Na podstawie wyników uzyskanych w teście FMS nie można prognozować predyspozycji sportowca do rozwijania dużych wartości siły i mocy, ani też stopnia ryzyka odniesienia urazów ostrych (ang. acute injury), np. zerwania więzadła krzyżowego przedniego ze współtowarzyszącymi obrażeniami, o czym zdają się często zapominać zagorzali zwolennicy testu FMS!
Interesujących wniosków dotyczących wykorzystania zarówno testu FMS, jak i treningu funkcjonalnego typu F dostarcza najnowsza praca Lockie’go i wsp. [3], w której kompleksowym pomiarom zarówno sprawności funkcjonalnej (test FMS), jak i mocy, skoczności oraz zwinności poddano młodych mężczyzn uprawiających zespołowe gry sportowe. We wnioskach, które mają dużą wartość praktyczną, stwierdzono po pierwsze, że test FMS tylko w niewielkim stopniu ocenia deficyty ruchowe, które mają wpływ na osiąganie wysokich wartości mocy i skoczności, przejawianych w różnych kierunkach.
Po drugie, test FMS nie pozwala odróżnić, czy nieprawidłowości funkcjonalne (zaburzenia biomechaniczne) mają podłoże mięśniowe, czy stawowe.
Po trzecie, nie ma dowodów na to, by istniała istotna, pozytywna zależność między poziomem sportowym w poszczególnych dyscyplinach/konkurencjach a wynikami w teście FMS.
Po czwarte, przewidywanie stopnia zagrożenia urazami przeciążeniowymi na podstawie wyników w teście FMS wymaga potwierdzenia odpowiednimi badaniami.
Po piąte, w badaniach diagnostyczno-wdrożeniowych przydatnych w procesie szkoleniowym trzeba stosować przede wszystkim testy w dynamice (bieg, skok, rzut), a nie w statyce (np. FMS, czy pomiary maksymalnych momentów sił głównych grup mięśni).
Od dawna wiadomo, że świat statyki (króluje siła) a świat dynamiki (króluje moc), to różne światy! Przenoszenie efektów uzyskanych w warunkach statycznych (np. istotne zwiększenie siły maksymalnej) do warunków dynamicznych jest niezwykle trudne i ograniczone wieloma czynnikami!
Fascynacja treningiem funkcjonalnym nie powinna wykluczać wiedzy i dotychczasowych, wieloletnich, pozytywnych doświadczeń w metodyce zwiększania siły i mocy sportowców!
W celu wykazania wiodącej roli tych ćwiczeń w przygotowaniu fizycznym sportowca, a pomniejszenia roli, czasami wręcz wyeliminowania, klasycznych ćwiczeń siły i mocy zwolennicy treningu funkcjonalnego przytaczają argumenty, których część przedstawiamy poniżej.
Wychodząc z założenia, że ponieważ niewiele dyscyplin sportowych odbywa się w pozycji siedzącej (np. kolarstwo, wioślarstwo, czy kajakarstwo), zwolennicy treningu funkcjonalnego uważają, że generalnie dla sportowców ćwiczeniami funkcjonalnym będą ćwiczenia wykonywane w innych pozycjach niż w siadzie, a te ostatnie nie są funkcjonalne.
W większości dyscyplin i konkurencji sportowych podczas wykonywania ruchów specjalistycznych zawodnik stabilizuje ciało przez aktywność własnego układu ruchu bez wykorzystania sił zewnętrznych. Dla zwolenników ćwiczeń funkcjonalnych jest to wystarczający powód, by uznać, że ćwiczenia wykonywane na specjalnych urządzeniach treningowych i trenażerach nie są funkcjonalne, gdyż pokonywane obciążenie jest stabilizowane przez urządzenie. W tej dziwnej interpretacji idą jeszcze dalej i sugerują, że jakkolwiek takie ćwiczenia mogą doprowadzić do zmniejszenia liczby urazów na treningu, to jednakże słabsze stymulowanie czucia głębokiego i brak aktywnej stabilizacji sportowca będzie najprawdopodobniej prowadzić do większej liczby urazów podczas zawodów.
Kolejnym argumentem zwolenników ćwiczeń funkcjonalnych jest fakt, że generalnie w sporcie nie ma wyizolowanych ruchów zachodzących w jednym stawie, a więc gdy podczas ćwiczenia – bez względu na to, w jakim celu go wykonujemy – ruch następuje tylko w jednym stawie, to znaczy, że jest niefunkcjonalny.
Zwolennicy treningu funkcjonalnego podkreślają, że ten trening jest ukierunkowany na ruchy, a nie na mięśnie i głównym celem jest osiągnięcie równowagi pomiędzy przeciwnymi ruchami, np. pchania i ciągnięcia, zginania i prostowania itp.
Według zwolenników treningu funkcjonalnego w celu zrozumienia idei tego rodzaju treningu należy spojrzeć na funkcję mięśni nie z punktu widzenia klasycznej anatomii, która wyjaśnia, jaki mięsień odpowiada za jaki ruch w konkretnym stawie (np. zginanie kończyny w stawie łokciowym), lecz z punktu widzenia zadania ruchowego, jakie wykonujemy. Jeżeli tak spojrzymy np. na fazę lądowania podczas wyskoku pionowego, to mięśnie kończyny dolnej, głównie prostujące kończynę w stawie kolanowym i biodrowym najpierw działając wspólnie hamują ruch, a następnie, czyli w fazie odbicia, napędzają masę ciała skaczącego w kierunku pionowym.
Dalsze rozważania zwolenników treningu funkcjonalnego prowadzą do uznania, że otwarty łańcuch biokinematyczny lub ruch w pojedynczym stawie można uznać za synonim niefunkcjonalności.
Zwolennicy treningu funkcjonalnego typu F w swoich zaleceniach posuwają się niekiedy tak daleko, że klasyczne ćwiczenia siły, które były i są powszechnie wykorzystywane w treningach dzieci, osób starszych, czy zaawansowanych sportowców, określają jako niefunkcjonalne, nierekomendowane, i wręcz zachęcają do ich wyeliminowania [4]. Z kolei ćwiczenia, które wykonywane z niewielkim ciężarem nie są wystarczającymi bodźcami, a ze znacznym ciężarem mogą stanowić zagrożenie dla układu ruchu sportowca, jak np. „martwy ciąg” o prostych nogach, są określane jako funkcjonalne i rekomendowane [4]. Na rycinach 1-2 przedstawiono przykłady oceny przydatności ćwiczeń siłowych i funkcjonalnych sformułowane przez Autora, który jest zwolennikiem ćwiczeń funkcjonalnych [4], uzupełnione komentarzem autora niniejszej pracy.
Rycina 1. Zginanie kończyn dolnych w stawach kolanowych obunóż w leżeniu przodem
źródło: zmodyfikowano za [4].
Wyjaśnienie-komentarz autora niniejszej pracy (przyp. ZT) – Autor ryciny zamieszczonej w pracy poświęconej sposobom zapobiegania urazom w piłce siatkowej [4] zakwalifikował to ćwiczenie jako niefunkcjonalne i nierekomendowane podając uzasadnienie zamieszczone na rycinie.
Niezbędny jest komentarz.
Po pierwsze, to ćwiczenie stosowane jest z powodzeniem od wielu lat na świecie przez osoby w różnym wieku i o różnym poziomie sprawności fizycznej, ale nie w celu poprawy sprawności funkcjonalnej, lecz zwiększania lokalnej wytrzymałości siłowej, masy mięśniowej i siły.
Po drugie, ćwiczenie właśnie dlatego wykonywane jest w wyizolowanej pozycji, by wybiórczo wpływać na mięśnie zginające kończynę w stawie kolanowym, przede wszystkim mięśnie grupy kulszowo-goleniowej (dwugłowy uda, półścięgnisty, półbłoniasty), gdyż udział pozostałych mięśni (smukły, krawiecki, brzuchaty łydki, podkolanowy, podeszwowy) jest niewielki. Ta pozycja i to stanowisko treningowe umożliwiają indywidualizację pokonywanego oporu w zależności od poziomu siły ćwiczącego, rozwijanej cechy układu mięśniowego (lokalna wytrzymałość siłowa, masa mięśniowa lub siła), a także postępów treningowych.
Po trzecie, w tym ćwiczeniu bez przeszkód można zwiększać udział czynności ekscentrycznej zarówno przez świadome hamowanie ruchu powrotnego do pozycji wyjściowej, jak i nadanie tej czynności priorytetowego znaczenia przez zwiększony opór i pomoc współćwiczącego, który wspomoże ruch powrotny do pozycji wyjściowej, po to, by ćwiczący ograniczył się do aktywnej czynności ekscentrycznej.
Po czwarte, z punktu widzenia biomechaniki układu ruchu człowieka łańcuchem kinematycznym otwartym określa się łańcuch o konfiguracji szeregowej, którego ogniwa nie tworzą struktur zamkniętych. W tym ćwiczeniu występuje łańcuch kinematyczny zamknięty, gdyż brakuje w nim członu o wolnej końcówce. Upraszczając – kończyny rozwijając siłę względem dźwigni urządzenia mają z nią stały kontakt i siła oporu „zamyka” łańcuch.
Celem tego ćwiczenia nie jest, jak już wspomniano wcześniej, sprawność funkcjonalna, a więc nie można zgodzić się z tezą Autora [4] o zasadności „…uciekania od typowych ćwiczeń, jak wypychanie kończyn dolnych na maszynie (ang. leg press) czy zginanie kończyn dolnych w stawach kolanowych, w pozycji leżąc tyłem, na maszynie (ang. leg curl – patrz Rycina 1 - przyp. ZT), wyprost kończyny dolnej w stawie kolanowym, na maszynie (ang. leg extension).”, bez uzupełniającego komentarza, co jest celem ćwiczenia!
Rycina 2. „Martwy ciąg” o prostych kończynach w stawach kolanowych (SDL – stiff dead lift, stiff-legged dead lift)
źródło: zmodyfikowano za [4].
Wyjaśnienie-komentarz autora niniejszej pracy (przyp. ZT) – Autor ryciny zamieszczonej w pracy poświęconej sposobom zapobiegania urazom w piłce siatkowej [4] zakwalifikował to ćwiczenie jako funkcjonalne i rekomendowane w celu „treningu mięśni” zginających kończynę w stawie kolanowym podając uzasadnienie zamieszczone na rycinie.
Niezbędny jest komentarz.
Po pierwsze, Autor [4] nie określił, jaki jest cel wykonywania tego ćwiczenia. Sformułowanie w celu „treningu mięśni” nie jest precyzyjne. Nie sądzę, by Autor rekomendował jego wykorzystanie np. w zwiększaniu mocy kończyn dolnych!
Po drugie, ćwiczenie wykonywane jest w łańcuchu biomechanicznym, który angażuje wiele grup mięśniowych, w tym silne mięśnie prostujące tułów, i ćwiczącemu będzie niezwykle trudno opanować prawidłową technikę, tak by zaangażować mięśnie zginające kończynę w stawie kolanowym, czyli mięśnie grupy kulszowo-goleniowej.
Po trzecie, w tym ćwiczeniu zastosowanie małego obciążenia nie będzie wystarczającym bodźcem np. do zwiększenia siły mięśni zginających kończynę w stawie kolanowym, a zastosowanie większego obciążenia w tej pozycji ciała wymusi wspomaganie innymi grupami mięśni.
Po czwarte, prawidłowa technika tego ćwiczenia wymaga znacznego wychylenia obręczy kończyny górnej i sztangi do przodu, co istotnie zwiększa ramię działania siły zewnętrznej (odległość od osi obrotu w stawie biodrowym do środka ciężkości układu zawodnik-sztanga), a więc zewnętrzny moment siły będzie znaczny.
Biorąc pod uwagę powyższe względy trudno zgodzić się z sugestią Autora [4] o przewadze omawianego ćwiczenia nad ćwiczeniami stosowanymi z powodzeniem od wielu lat na świecie przez osoby w różnym wieku i o różnym poziomie sprawności fizycznej w celach zwiększania lokalnej wytrzymałości siłowej, masy mięśniowej i siły.
Cele treningu funkcjonalnego
Celem głównym treningu funkcjonalnego typu F jest podwyższenie sprawności funkcjonalnej, co osiąga się przez poprawę prawidłowej postawy i stabilizacji ciała. Uważa się [4], że są to podstawowe cechy zapewniające z jednej strony prawidłowe wykonywanie zadań ruchowych, a z drugiej ochronę przed urazami. Szeroko rozumianej stabilizacji ciała zwolennicy ćwiczeń funkcjonalnych przypisują tak wielkie znaczenie, że jeżeli nie jest ona na odpowiednim poziomie, to ten niedostatek nie jest możliwy do skompensowania przez inne możliwości fizyczne człowieka, takie jak siła, czy moc. Ponadto, uważa się, że brak odpowiedniego poziomu stabilizacji ciała prędzej, czy później doprowadzi do urazu. Najwięksi zwolennicy treningu funkcjonalnego uważają, nie mając żadnych wątpliwości, że stabilizacja ciała jest bazą dla „wszelkich cech motorycznych” człowieka.
Zgodnie z koncepcją Cooka [za 4] każdy z głównych stawów człowieka wymaga innego celu treningowego, co oznacza zastosowania innych ćwiczeń. Zwiększenie ruchomości, czyli zakresu ruchu, dotyczy stawów biodrowego, skokowo-goleniowego i ramiennego oraz odcinka piersiowego kręgosłupa i w tym celu stosowane są głównie ćwiczenia rozciągające. Poprawa stabilizacji, to główne zadanie w przypadku stawu kolanowego oraz kompleksów lędźwiowo-miednicznego i łopatkowo-piersiowego. W tych przypadkach zastosowanie mają przede wszystkim ćwiczenia stabilizacyjne.
W treningu funkcjonalnym typu F wykorzystuje się różny sprzęt treningowy, taki jak BOSU (skrót od ang. both sides up) – dwustronny przyrząd stanowiący połączenie piłki ze stepem (sztywną platformą), piłki szwajcarskie o różnych wymiarach, niestabilne platformy, tzw. gruszki (kettlebell), czy systemy umożliwiające wykonywanie ćwiczeń w podwieszeniu, jak np. TRX [5]. Do takiego sprzętu zalicza się również rolkę do masażu (ang. foam roll) wykorzystywaną głównie w części końcowej treningu w celu tzw. mobilizacji mięśni. Stosowanie tego specjalistycznego sprzętu umożliwia zarówno wykonywanie ćwiczeń zgodnie z celami treningu funkcjonalnego typu F (głównie stabilizacja i utrzymywanie ciała w równowadze w warunkach zakłóceń), jak i zwiększa atrakcyjność ćwiczeń.
Cele treningu siły i mocy
Cele zwiększania siły mięśniowej mogą być następujące:
progresywny - bezpośrednie podwyższenie rezultatu sportowego, tak postawiony cel jest zasadny w tych dyscyplinach i konkurencjach, w których występuje wysoka, dodatnia zależność między poziomem siły mięśniowej a wynikiem sportowym (np. podnoszenie ciężarów, judo, zapasy, bobsleje);
przygotowawczy - przygotowanie sportowca do wykonania obciążenia, zaplanowanego w innym - najczęściej specjalistycznym - treningu (np. biegi narciarskie, łyżwiarstwo figurowe, zespołowe gry sportowe);
profilaktyczny – obniżenie ryzyka odniesienia urazów przeciążeniowych przez zwiększenie siły mięśni najczęściej ulegających urazom podczas treningów i zawodów; tak postawiony cel jest zasadny niemal we wszystkich dyscyplinach i konkurencjach sportowych, nawet w tych, które zaliczane są do tzw. wytrzymałościowych [6].
Ten ostatni z wymienionych powyżej celów pokrywa się z celem treningu funkcjonalnego typu F, ale osiągany jest inną drogą, tj. zwiększeniem siły głównych grup mięśni decydujących o działaniu człowieka w warunkach dynamicznych, a nie mięśni stabilizujących, co jest głównym celem treningu funkcjonalnego typu F.
Cel zwiększania mocy jest tylko jeden, a mianowicie progresywny! Przez zwiększenie mocy maksymalnej (wysiłki kilkusekundowe) lub mocy średniej (powyżej 8 sekund) dążymy do uzyskania bezpośredniego podwyższenia rezultatu sportowego i tak postawiony cel jest zasadny w tych dyscyplinach i konkurencjach, w których występuje wysoka, dodatnia zależność między poziomem mocy a wynikiem sportowym Trening mocy, najważniejszy w wielu konkurencjach/dyscyplinach, jest bez wątpienia treningiem o najwyższym wskaźniku ryzyka urazów, szczególnie urazów ostrych, i do tego treningu trzeba się przygotować! Nie zaleca się rozpoczynania np. okresu przygotowawczego od treningu mocy! Bezpieczniej jest poprzedzić ten rodzaj treningu ćwiczeniami ukierunkowanymi na lokalną wytrzymałość siłową, masę mięśniową oraz siłę. Trening mocy z powyżej wymienionych względów nie spełnia także celu profilaktycznego. Jednakże, mimo tych wyraźnych ograniczeń, trening mocy (maksymalnej lub średniej) jest dominujący nie tylko w treningu sportowców, ale staje się ważny na przykład w usprawnianiu fizycznym starszych osób! Dlaczego? Dlatego, że zrozumiano, że skuteczność podstawowych czynności dnia codziennego (chód, wstawanie z krzesła, wchodzenie i schodzenie ze schodów itp.), które odbywają się w warunkach dynamicznych, zależy – podobnie jak w wielu dyscyplinach i konkurencjach sportowych (bieg, skok, rzut) – od mocy! Dlatego mierzenie mocy maksymalnej i szybkości rozwijania siły (ang. RFD – rate of force development) coraz częściej towarzyszy procesowi usprawniania osób starszych w celu oceny skuteczności stosowanych programów [7].
Pamiętaj! Trening funkcjonalny typu fizjoterapeutycznego nie ma bezpośredniego wpływu na moc!
Nie ma skutecznego zwiększania mocy bez stosowania ćwiczeń, w których mięśnie działają w cyklu rozciągnięcie-skurcz (CR-S), zwanych ćwiczeniami plyometrycznymi (zmodyfikowane w wersji angielskiej połączenie słów greckich: pleio – więcej i metron - miara; ang. plyo i metric). Do najpowszechniej stosowanych ćwiczeń plyometrycznych należą różne rodzaje skoków, rzutów i sprintów. Podczas prawidłowego wykonywania tych ćwiczeń w fazie rozciągnięcia kompleksu mięsień-ścięgno gromadzona jest w tym kompleksie energia sprężysta, która może być wykorzystana w fazie skracania się mięśnia. W zwiększaniu mocy przydatne będą przede wszystkim takie ćwiczenia, które zarówno angażują kompleksowo mięśnie całego ciała, jak i umożliwiają ćwiczącemu wykonanie ruchu maksymalnie szybko w pełnym zakresie, tj. “do końca”, bez konieczności zbyt wczesnego hamowania ruchu, głównie przez działanie mięśni antagonistycznych. Takie ćwiczenia są szczególnie użyteczne w zwiększaniu mocy mięśni zarówno całego ciała, jak i jego części (np. kończyn dolnych i tułowia, czy kończyn górnych i tułowia). Należy je wykonywać z możliwie największą prędkością, nawet wtedy, kiedy pokonywane obciążenie jest znaczne.
Wniosek końcowy - wybierz rodzaj treningu w zależności od celu szkoleniowego!
Nie różnicuj rodzajów treningów na gorsze i lepsze, ale na inne!
W procesie treningowym sportowców mogą być stosowane różne rodzaje treningów w zależności od postawionego celu.
Jeżeli celem będzie likwidowanie nieprawidłowości funkcjonalnych, inaczej zaburzeń biomechanicznych, takich jak np. przykurcz mięśni grupy kulszowo-goleniowej, czy ograniczenie ruchomości w stawie skokowo-goleniowym, to odpowiednio dobrane ćwiczenia w ramach treningu funkcjonalnego typu F umożliwią osiągnięcie tego celu skuteczniej niż klasyczny trening siłowy.
Jeżeli celem treningu będzie zwiększenie cech układu mięśniowego (siła, moc, masa mięśniowa, czy lokalna wytrzymałość siłowa), to nie ma wątpliwości, że osiągnięcie tego celu, zwłaszcza w odniesieniu do głównych grup mięśniowych człowieka, nie będzie możliwe przez zastosowanie treningu funkcjonalnego typu F. Trzeba zaplanować i wykonać klasyczny trening ukierunkowany na jedną z wymienionych powyżej cech układu mięśniowego!
W praktyce szkoleniowej nie należy przeciwstawiać treningu funkcjonalnego typu F klasycznym treningom siły i mocy! Jeden rodzaj nie zastąpi drugiego! Jest miejsce dla obu i to w różnych wariantach zastosowania! Który z nich zastosujemy zależy od celu treningu konkretnego sportowca. Na przykład, jeżeli sportowiec wykazuje wyraźne braki w zakresach ruchu w stawach i/lub w koordynacji ruchów, ale także w poziomie siły, to na początku okresu przygotowawczego zaleca się zastosowanie treningu funkcjonalnego typu F, a dopiero później ćwiczeń ukierunkowanych na lokalną wytrzymałość siłową, siłę i moc. Jeżeli planujemy trening sportowca, który w zakresie sprawności funkcjonalnej jest na bardzo wysokim poziomie, to możemy od początku okresu przygotowawczego zastosować trening lokalnej wytrzymałości siłowej, a następnie siły i mocy. W tym przypadku ćwiczenia funkcjonalne, które uznamy za niezbędne do utrzymywania wysokiego poziomu sprawności funkcjonalnej możemy włączyć w rozgrzewkę lub w część końcową treningu. W uzasadnionych szkoleniowo przypadkach można stosować w mikrocyklu tygodniowym naprzemiennie trening funkcjonalny i klasyczny trening siłowy. Tak przed wieloma laty stosowano w procesie treningowym tzw. trening ogólnorozwojowy, w wielu przypadkach zawierający głównie zespołowe gry sportowe, który oddzielano od klasycznego treningu siłowego i przypisywano mu inną rolę niż temu drugiemu. Nic nie stoi na przeszkodzie, by tak traktować trening funkcjonalny typu F i klasyczny trening siłowy. Nie ma potrzeby – co aktualnie, niestety, czynią niekiedy zwolennicy treningu funkcjonalnego - lansowania teorii, że jest on lepszy od klasycznego treningu siłowego i może go zastąpić.
Z ostatniej chwili
Niedawno zarówno na ogólnie dostępnych stronach w Internecie, jak i na stronie znanego wydawnictwa Human Kinetics zamieszczono informację, że 51-letni instruktor fitnessu z Danii, Tom Hoel, po 9-miesięcznych przygotowaniach ustanowił nowy rekord świata w czasie utrzymania statycznej pozycji ciała w jednym z najbardziej znanych ćwiczeń funkcjonalnych, jakim jest podpór przodem na przedramionach, tzw. deska (ang. plank). Aktualny rekord wynosi 4 godziny 28 minut (sic!), podczas gdy przeciętnie ćwiczący utrzymują tę pozycję od 2 do 5 minut!
To jest oczywisty dowód na to, że to statyczne ćwiczenie przebiega w świecie wytrzymałości siłowej, a nie siły! Takie jest oddziaływanie większości statycznych lub quasi-statycznych ćwiczeń funkcjonalnych, co oznacza, że jeżeli celem jest zwiększenie masy mięśniowej, siły lub mocy głównych grup mięśni człowieka, to ten rodzaj ćwiczeń tego nie zapewnia!
Zapraszamy do lektury II części pracy o treningu funkcjonalnym
Postaramy się odpowiedzieć na pytania:
Czy trening funkcjonalny uchroni sportowca przed urazami?
Czy uzyskanie powyżej 14 punktów w teście FMS jest gwarancją minimalizowania ryzyka odniesienia urazu?
Czy przez ostatnie lata odpowiedzi na te pytania się zmieniły? Tak zmieniły się!
Jak się zmieniły i jakie z tych zmian wypływają wnioski dla szkoleniowców?
Zachęcamy do lektury.
Piśmiennictwo
Czy można połączyć w jednym ćwiczeniu doskonalenie techniki ruchu specjalistycznego i zwiększanie siły mięśniowej lub mocy?
Część II – Stan obecny
Zbigniew Trzaskoma
Streszczenie części I
W I części niniejszej pracy starano się wyjaśnić, sięgając do interpretacji teoretyków i praktyków sportu lat ’60 i ’70 XX wieku, dlaczego od wielu lat w treningach sportowców reprezentujących różne dyscypliny i konkurencje sportowe stosuje się ćwiczenia, w których technika realizowana jest podczas pokonywania większego lub mniejszego oporu zewnętrznego niż podczas zawodów (m. in. piłka, kula, młot, dysk, bieg pod górę lub z dodatkowym obciążeniem zewnętrznym, takim jak: sanki, opony, spadochrony, kamizelki, bieg z góry itp.). W tamtych czasach uważano, że najważniejsza dla sportowca siła specjalna, może być rozwijana tylko wtedy, gdy jest realizowana w ruchu specjalnym, tj. technicznym, dla danej konkurencji lub dyscypliny. Sprzyjać temu miała „metoda sprzężonego oddziaływania”, czyli wykonywanie ćwiczeń z obciążeniem, nawet znacznym, ale koniecznie symulujących ruchy techniczne, charakterystyczne dla określonej konkurencji czy dyscypliny sportowej. W I części pracy wyjaśniono, że w tamtych czasach aktywność bioelektryczna mięśni oceniana za pomocą metody elektromiograficznej (EMG), określana jako wewnętrzna struktura pracy mięśni, stanowiła dla teoretyków i praktyków sportu podstawowe kryterium nie tylko wzorca ruchu, ale i podziału ćwiczeń siłowych. Opisano przykłady wykorzystania „metody sprzężonego oddziaływania” i wewnętrznej struktury pracy mięśni w procesie treningowym m. in. ówczesnych oszczepników i łuczników. W tej części pracy przedstawiamy obecny stan wiedzy i doświadczenia praktyczne dotyczące łączenia techniki ruchu ze zwiększaniem siły lub mocy w jednym ćwiczeniu.
Pojęcie struktury wewnętrznej i zewnętrznej ruchu oraz wzorca ruchu i jego zakresu – kiedyś i dzisiaj
Aktualnie wzorzec ruchu jest znacznie szerszym pojęciem niż opisane w I części niniejszej pracy struktura wewnętrzna i struktura zewnętrzna ruchu. Według Bartletta [1] wzorzec ruchu (ang. movement pattern), który jest istotą biomechaniki sportu, obejmuje przede wszystkim ilościową i jakościową analizę ruchu, najczęściej prowadzoną z wykorzystaniem rejestracji ruchu metodą wideo. Wzorzec ruchu opisują wielkości kinematyczne (droga, czas, prędkość liniowa i kątowa, przyspieszenie liniowe i kątowe), które charakteryzując tzw. geometrię ruchu (przestrzeń i czas) w przybliżeniu odpowiadają dawniejszej strukturze zewnętrznej ruchu oraz wielkości kinetyczne (siła, moment siły, moment bezwładności). Ponieważ w zakresie mechaniki klasycznej termin kinetyka jest uważany za synonim dynamiki, to poza siłą i momentem siły we wzorcu ruchu uwzględnia się także najczęściej wielkości pracy i mocy. W pewnym uproszczeniu można przyjąć, że rozwijane w ruchu specjalistycznym wielkości siły (momentów sił), pracy i mocy odpowiadają dawniejszej strukturze wewnętrznej ruchu.
Jaka jest rola w definiowaniu struktury wewnętrznej ruchu wielkości potencjału czynnościowego mięśni (EMG), który kiedyś stanowił główne kryterium określania tej struktury? Obecnie jest to rola głównie informacyjna, ale nie rozstrzygająca, czy wzorzec ruchu został zachowany, czy też zmieniony. Analiza potencjału czynnościowego mięśni dokonywana metodą EMG umożliwia nam określenie, jakie mięśnie są zaangażowane, w jakim czasie i jaki jest stopień ich pobudzenia. Kiedyś uważano, że to wystarczy do oceny struktury wewnętrznej ruchu, a jeżeli ta jest zachowana, to takie ćwiczenia mają największą wartość! Aktualnie wiemy, że to za mało! Decydujące dla skuteczności techniki sportowej nie jest to co rozgrywa się „wewnątrz”, ale to co zawodnik generuje „na zewnątrz”, tj. względem podłoża (np. skoki, biegi), sprzętu (np. rzut młotem i oszczepem, pchnięcie kulą), czy przeciwnika (np. judo, zapasy, boks). Inaczej, jakie rozwija wartości siły, mocy, pracy! Tak więc we współczesnym wzorcu ruchu decydujące są wartości generowane „na zewnątrz”, a nie wewnętrzny potencjał czynnościowy mięśni. Tę zmianę interpretacji, co we wzorcu ruchu jest najważniejsze, można porównać do interpretacji przez współczesnych fizjologów sportu stężenia kwasu mlekowego podczas wysiłku. O wielkości rozwijanej podczas wysiłku mocy decyduje przede wszystkim indywidualny poziom tolerancji tzw. zakwaszenia organizmu, a nie bezwzględne stężenie kwasu mlekowego. To oznacza, że nie jest groźne nawet wysokie stężenie kwasu mlekowego, jeżeli sportowiec dobrze je toleruje i przy nim potrafi rozwinąć dużą moc (wysiłki krótkotrwałe), czy wykonać dużą pracę (wysiłki długotrwałe).
Zmiana wzorca ruchu w zależności od pokonywanego oporu zewnętrznego
Van den Tillaar w rozprawie doktorskiej przygotowanej w Norweskim Uniwersytecie Technologicznym [2] zajął się biomechaniką rzutów wysokiej klasy piłkarzy ręcznych badając m. in. wpływ masy piłki na główne parametry kinematyczne i kinetyczne rzutów. Autor wykorzystując metodę wideo zarejestrował i następnie poddał kompleksowej analizie rzuty z miejsca wykonywane przez wysokiej klasy piłkarzy ręcznych piłkami o obwodzie 0,3 m i siedmiu różnych masach: 0,206, 0,305, 0,409, 0,503, 0,616, 0,706 i 0,818 kg. W stosunku do regulaminowej piłki, której obwód wynosi od 0,58 do 0,60 m a masa od 0,425 do 0,475 kg, zastosowane w badaniach masy piłki zawierały się w zakresie od 45,8 do 181,8% masy piłki regulaminowej. Analiza uzyskanych wyników, z których najważniejsze przedstawiono na poniższych rycinach, wykazała, że wraz ze zmianą masy piłki zmieniają się główne parametry kinematyczne i kinetyczne rzutu, co oznacza istotną zmianę wzorca rzutu! Podczas rzutów z miejsca wraz ze wzrostem masy piłki zwiększa się czas rzutu (średnio o 10%) i maleje prędkość początkowa piłki (średnio o 25%) – Rycina 1 (Figure 2 A i B). Zależność między siłą przyłożoną do piłki a prędkością początkową piłki jest – zgodnie z tzw. krzywą Hilla – ujemna, co oznacza, że wraz ze wzrostem masy piłki przykładamy w czasie rzutu coraz większą siłę, ale prędkość początkowa piłki maleje (Rycina 1 – Figure 3).
Rycina 1. Zmiany czasu rzutu (Figure 2A) i prędkości początkowej piłki (Figure 2B) wraz ze wzrostem masy piłki oraz zależność między prędkością początkową piłki a maksymalną siłą przyłożoną do piłki (Figure 3)
Wyjaśnienie autora niniejszej pracy – Van den Tillaar [2] jako całkowity czas rzutu (Time before release lub total throwing time) przyjął różnicę czasu między uzyskaniem przez staw biodrowy maksymalnej prędkości liniowej a utratą kontaktu piłki z ręką.
Objaśnienia: Figure 2A - Time before release (s) – całkowity czas rzutu z miejsca (s), Ball weight (kg) – masa piłki (kg); Figure 2B – Velocity (ms-1) – prędkość początkowa piłki (m s-1); wartości średnie dla wszystkich badanych, słupki oznaczają błąd standardowy średniej; Figure 3 - Velocity (ms-1) – prędkość początkowa piłki (m s-1); Peak force (N) – maksymalna siła przyłożona do piłki (N); symbole ●,♦,○,▲ oznaczają wyniki poszczególnych badanych; wartości średnie oznaczono symbolem □; wstawka w górnym prawym rogu ilustruje wszystkie obserwacje; źródło: zmodyfikowano za van den Tillaarem [2].
Podczas rzutów z miejsca wraz ze zwiększeniem masy piłki zmniejszają się wartości prędkości kątowej zginania nadgarstka, prostowania kończyny w stawie łokciowym i wewnętrznej rotacji ramienia (Rycina 2 – Figure 5). Całkowity czas rzutu wyrażony w wartościach absolutnych [s] rośnie podobnie jak czas zapoczątkowania wewnętrznej rotacji ramienia, prostowania w stawie łokciowym i zginania nadgarstka, natomiast wymienione zmienne oraz maksymalna prędkość kątowa prostowania w stawie łokciowym i zginania nadgarstka, wyrażone w wartościach względnych [%] nie zmieniają się istotnie (Rycina 2 – Figure 6).
Rycina 2. Zmiany prędkości kątowej zginania nadgarstka (○), prostowania kończyny w stawie łokciowym (◊) i wewnętrznej rotacji ramienia (□) (Figure 5) oraz absolutnego i względnego czasu rzutu (Figure 6) u piłkarzy ręcznych podczas rzutów piłkami o różnych masach (Figure 6)
Wyjaśnienie autora niniejszej pracy – Według van den Tillaara [2] jakkolwiek całkowity czas rzutu, wyrażony w sekundach, rośnie wraz z masą piłki, to tzw. względny timing (ang. relative timing) rzutu, wyrażony w %, nie zmienia się. To oznacza, że wraz ze zwiększeniem czasu rzutu rośnie także czas poszczególnych jego składowych (np. czas osiągnięcia maksymalnego zginania nadgarstka), ale proporcje czasu między poszczególnymi składowymi, wyrażone w % całkowitego czasu rzutu, nie zmieniają się. Van den Tillaar [2] ten fakt interpretuje jako zachowanie timingu rzutu z miejsca. Interpretacja autora niniejszej pracy (przyp. Z T) jest inna. Zmiana czasu rzutu jest jednoznaczna ze zmianą wzorca rzutu z miejsca.
Objaśnienia: Figure 5 - Velocity (rads-1) – maksymalna prędkość kątowa zginania nadgarstka (○), prostowania kończyny w stawie łokciowym (◊) i wewnętrznej rotacji ramienia (□) [rad s-1]; Ball weight (kg) – masa piłki (kg); wartości średnie dla wszystkich badanych, słupki oznaczają błąd standardowy średniej; Figure 6 – Time before release (s) + Time before release (%) – całkowity czas rzutu z miejsca wyrażony w wartościach absolutnych (s) i względnych (%); Ball weight (kg) – masa piłki (kg); czas rozpoczęcia: wewnętrznej rotacji ramienia (□), prostowania kończyny w stawie łokciowym (◊) i zginania nadgarstka (○); wystąpienie maksymalnej prędkości kątowej podczas prostowania kończyny w stawie łokciowym (♦) i zginania nadgarstka (●); źródło: zmodyfikowano za van den Tillaarem [2].
Należy jednak podkreślić, że mimo przekonujących dowodów na to, że zmiana masy sprzętu jest równoznaczna ze zmianą wzorca ruchu, to aktualnie wśród zarówno teoretyków, jak i praktyków sportu są zwolennicy stosowania ruchów specjalistycznych, w tym rzutów, z oporem większym lub/i mniejszym od regulaminowego, jako środka ukierunkowanego na zwiększenie prędkości początkowej sprzętu, co w praktyce określane jest jako zwiększenie np. prędkości rzutu. Na przykład van den Tillaar [3] analizując wpływ różnych programów treningowych na zwiększenie prędkości rzutów uważa, że ten cel można osiągnąć czterema głównymi drogami. Pierwsza to rzuty lżejszym sprzętem (akcent na komponentę prędkości ruchu). W drugiej akcentujemy komponentę siły przez rzuty cięższym sprzętem. Droga trzecia, to stosowanie obu wymienionych rodzajów rzutów, a czwarta, to kompleksowy trening siłowy. Postępowania oparte na podobnej strategii działania stosuje się nie tylko w rzutach i wówczas pojęcie sprzętu jest zastępowane pojęciem większych lub mniejszych oporów niż te, które pokonywane są w warunkach startowych (np. piłkarz nożny biegnący z pokonywaniem oporu specjalnych sanek, czy sprinter biegnący w obciążającej kamizelce lub pod górę).
Kiedy można zmieniać obciążenie zewnętrzne (np. masę regulaminowego sprzętu) a kiedy nie warto?
Można zmieniać obciążenie zewnętrzne podczas ruchu specjalistycznego, gdy:
- stosujemy dane ćwiczenie jako ukierunkowane na zwiększanie siły lub mocy, a nie jako ćwiczenie łączące technikę z siłą lub mocą;
- zakres wzorca ruchu w danej konkurencji lub dyscyplinie jest szeroki, gdyż realizowany jest w różnych, często nieprzewidzianych warunkach zewnętrznych (np. w biegu na nartach trasa może przebiegać w terenie płaskim, po górę, z góry, a więc różna jest prędkość przemieszczania się zawodnika, do tego może dojść opór silnego wiatru itd.).
Nie warto zmieniać obciążenia zewnętrznego, gdy:
- stosujemy dane ćwiczenie jako ukierunkowane na nauczanie lub doskonalenie techniki ruchu specjalistycznego;
- zakres wzorca ruchu w danej konkurencji lub dyscyplinie jest wąski, gdyż realizowany jest w standardowych, niewiele zmieniających się warunkach zewnętrznych (np. pływanie, biegi, skoki i rzuty lekkoatletyczne, gimnastyka sportowa, łyżwiarstwo figurowe i szybkie, szermierka, piłka siatkowa, piłka ręczna, koszykówka). Przy czym, w zależności od zachowania się przeciwnika (np. w zespołowych grach sportowych) możliwe jest bieżące wprowadzanie modyfikacji wzorca ruchu (np. silniejsze lub słabsze uderzenie piłki, przyspieszenie lub zahamowanie rzutu itp.), ale odbywa się to w stałych warunkach zewnętrznych (np. regulaminowa masa piłki).
Dlaczego warto ograniczać objętość ćwiczeń ze zmianą wzorca techniki ruchu specjalistycznego?
Gdy zakres wzorca ruchu w danej konkurencji lub dyscyplinie jest wąski zaleca się ograniczenie objętości ćwiczeń, podczas których pokonujemy mniejsze lub większe opory zewnętrznych niż regulaminowe.
Dlaczego?
Podstawowym powodem jest brak transferu zysków z cięższego lub lżejszego oporu (np. masa sprzętu) na opór, jaki występuje w warunkach startowych (np. sprzęt regulaminowy).
Jednym z aktualnych dowodów na słuszność powyższej tezy są wyniki badań Harrisa i wsp. [4] przedstawione na Rycinie 3. Celem tych badań było określenie, czy wystąpi transfer mocy z warunków zwiększonego oporu (bieg po schodach co jeden stopień lub co dwa stopnie) do warunków startowych (bieg na 40 m). Dwie grupy lekkoatletów (biegacze na średnie dystanse oraz skoczkowie w dal i o tyczce) poza treningiem specjalistycznym dwa razy w tygodniu przez cztery tygodnie biegali po schodach co jeden stopień (grupa S1), albo co dwa stopnie (grupa S2), wykonując 10 serii x 68 schodów z przerwą między seriami 2,5 min. Grupa kontrolna (C) realizowała trening specjalistyczny uczestnicząc w pomiarach kontrolnych, ale nie biegała po schodach.
Rycina 3. Zmiany mocy maksymalnej (wartość średnia ± SD) po czterotygodniowym bieganiu po schodach co jeden stopień (Figure 1) lub co dwa stopnie (Figure 2)
Wyjaśnienie autora niniejszej pracy – biorąc pod uwagę wysokość i długość stopnia w serii biegu po 68 schodach pokonywano drogę pionową = 13,27 m i drogę poziomą = 26,38 m. Na rycinach podano wartości wypadkowej mocy maksymalnej, obliczanej zgodnie z twierdzeniem Pitagorasa jako suma pierwiastka z kwadratu mocy poziomej i kwadratu mocy pionowej. Różnica między bieganiem po schodach co jeden stopień w porównaniu do biegania co dwa stopnie zawierała się nie tylko w wartościach mocy maksymalnej, która była zdecydowanie większa w tym drugim przypadku, ale i w krótszym czasie trwania serii i większej długości kroku. Bieg po schodach co dwa stopnie jest bardziej zbliżony do biomechaniki sprintu niż bieg co jeden stopień.
Objaśnienia: Power [W] – moc maksymalna w teście biegu po schodach co jeden stopień (One-stair test power) lub co dwa stopnie (Two-stair test power), 1S – grupa biegająca co jeden stopień, 2S – grupa biegająca co dwa stopnie, C – grupa kontrolna, tylko trening specjalistyczny, bez biegania po schodach, Pre – wartości przed treningami, Post – wartości po czterech tygodniach treningów, *Significantly – Znamiennie (p < 0.05) większe po treningach niż przed ; źródło: zmodyfikowano za Harrisem i wsp. [4].
Przedstawione wyniki (Rycina 3) potwierdzają wnioski z wielu wcześniejszych prac eksperymentalnych, które można streścić następująco: poprawiasz się w tych warunkach, w których trenowałeś (w tym przypadku np. bieg po schodach co jeden stopień lub co dwa stopnie), ale nie oczekuj, że poprawisz się też w pozostałych (w tym przypadku bieg na 40 m i bieg po schodach co jeden stopień lub co dwa stopnie). Żadna z grup nie poprawiła się w biegu na 40 m, a więc wykazano brak transferu postępu z warunków treningowych do warunków startowych.
Praca przeglądowa van den Tillaara [3] poświęcona była analizie wpływu różnych programów treningowych na zwiększenie prędkości rzutów w baseballu, piłce ręcznej i wodnej oraz w rzucie oszczepem. Autor [3] poddał analizie 21 prac eksperymentalnych i na podstawie wyników w nich zamieszczonych sformułował następujące wnioski. Po pierwsze, nie wykazano, by rzuty cięższym lub lżejszym sprzętem dawały lepsze wyniki niż klasyczny trening siłowy. Po drugie, zdecydowanie wyższe efekty osiągano łącząc rzuty lżejszym i cięższym sprzętem niż wówczas, gdy rzucano tylko lżejszym, a zwłaszcza, gdy tylko cięższym sprzętem. Po trzecie, zaleca się by lżejszy sprzęt miał masę mniejszą od sprzętu regulaminowego o 20-25%, a cięższy nie większą niż o 100%. Po czwarte, stosowanie cięższego sprzętu w rozgrzewce nie miało wpływu na wzrost prędkości w rzutach sprzętem regulaminowym. Interpretując wyniki zamieszczone w pracy przeglądowej van den Tillaara [3] należy podkreślić, że wymieniony Autor analizował wpływ różnych programów treningowych, w tym rzutów cięższym lub/i lżejszym sprzętem tylko na prędkość początkową sprzętu (piłka, oszczep), co nie oznacza, że wyższa prędkość gwarantowała zarówno wyższą skuteczność (rzuty piłkami), jak i większy zasięg (rzut oszczepem). Autor [3] nie analizował wpływu wpływ różnych programów treningowych, w tym rzutów cięższym lub/i lżejszym sprzętem, na wzorzec ruchu, ograniczając się do stwierdzenia, że rzuty zbyt ciężkim sprzętem (np. 240% masy sprzętu regulaminowego) kształtują inny wzorzec ruchu.
Pozytywny wpływ klasycznego treningu siły na zwiększenie prędkości piłki w rzutach wykonywanych przez wysokiej klasy piłkarzy ręcznych wykazali także Hermassi i wsp. [5], przy czym korzystniejszy wpływ miał trening z większymi ciężarami (3-5 RM, czyli serie 3 – 5-powtórzeniowe) niż z mniejszymi (6 RM).
Jeżeli w ruchu specjalistycznym lub jego części będzie pokonywany duży opór (do 6 powtórzeń w serii) lub rozwijana maksymalna moc (czas trwania ćwiczenia do 6-8 sekund), to tak wykonywane ćwiczenie może być skuteczne w zwiększaniu maksymalnej siły lub mocy.
Taką rolę spełniają rzuty ciężkim sprzętem zalecane np. młociarzom [6]. W rzucie młotem wyróżnia się co najmniej dwie formy rzutów ciężkim sprzętem. Pierwsza, to konkurencja, w której rozgrywane są zawody, nazywana rzutem ciężarkiem. Mężczyźni rzucają ciężarkiem o masie 15,88 kg a kobiety 9.08 kg w obu przypadkach osiągając odległości ponad 25 m. Druga forma rzutów ciężkim sprzętem, która zalecana jest w procesie treningowym młociarzy, to rzuty (ang. weight throws) wykonywane przez zawodniczki z masami od 9 do 16 kg, których celem jest rozwijanie rzutowej siły specjalnej (ang. specific throwing strength). Ta druga forma może stanowić powyżej 40% wszystkich rzutów wykonanych przez zawodniczkę wysokiej klasy [6]. Pozostałe rzuty, wykonywane z młotami o różnej, w tym regulaminowej, masie (kobiety od 3,5 do 7,26 kg) z dążeniem do zachowania techniki rzutu, dopełniają do 100% obciążenie treningowe w rzutach.
Jeżeli w ruchu specjalistycznym lub jego części będzie pokonywany niewielki opór (np. 1,5 kg dysk zamiast 1 kg) lub moc rozwijana będzie w długim czasie (np. kilkuminutowy bieg z dodatkowym oporem), to takie tak wykonywane ćwiczenie nie będzie skuteczne ani w doskonaleniu techniki, ani też w zwiększaniu maksymalnej siły lub mocy.
Biorąc pod uwagę powyższą tezę można uznać jako dyskusyjne wykonywanie rzutów sprzętem lżejszym od regulaminowego (np. młociarz – młot 6 kg, dyskobol – dysk 1 kg, kulomiot – kula 6 kg) lub niewiele cięższym od regulaminowego (np. zawodniczka rzucająca młotem 5 kg, dyskiem 1,5 kg, pchająca kulę 5 kg) z dążeniem do doskonalenia techniki, czyli wzorca rzutu. To, że w ten sposób trenują od lat najlepsi zawodnicy ma świecie jest niewątpliwie ważnym argumentem, ale nie jest przekonującym uzasadnieniem takiego postępowania. Można bowiem zadać pytanie: czy wyeliminowanie (lub zmniejszenie) tego rodzaju rzutów nie wpłynęłoby pozytywnie na rezultaty sportowe w wymienionych konkurencjach rzutowych?
Argumenty teoretyczne kwestionujące zasadność stosowania rzutów sprzętem lżejszym lub niewiele cięższym od regulaminowego są następujące.
Po pierwsze, podczas rzuty sprzętem lżejszym lub cięższym od regulaminowego wzorzec ruchu jest inny od podstawowego, a więc takiego, jaki jest realizowany podczas rzutów sprzętem regulaminowym.
Po drugie, podczas rzutów lżejszym sprzętem zapewne osiągana jest większa prędkość ruchu, co przekłada się na większy zasięg, ale dotychczasowe badania eksperymentalne wyraźnie wskazują na brak transferu tej zwiększonej prędkości na podwyższenie prędkości podczas rzutu sprzętem regulaminowym. Tak więc wątpliwa jest zasadność uzyskiwania prędkości wyższych niż w rzutach sprzętem regulaminowym, jeżeli nie można tego wykorzystać podczas realizacji wzorca podstawowego, jaki występuje na zawodach!
Po trzecie, podczas rzutów nieco cięższym sprzętem zapewne osiągana jest większa siła, ale obniżona prędkość ruchu przekłada się na mniejszy zasięg. Dotychczasowe badania eksperymentalne wyraźnie wskazują na brak transferu tej zwiększonej siły na podwyższenie prędkości podczas rzutu sprzętem regulaminowym. Tak więc wątpliwa jest zasadność uzyskiwania siły wyższej niż w rzutach sprzętem regulaminowym, jeżeli nie można tego wykorzystać podczas realizacji wzorca podstawowego, jaki występuje na zawodach! Z drugiej strony zwiększenie siły jest zbyt małe, by w istotny sposób zwiększało tę komponentę mocy (iloczyn siły i prędkości), która jest wykorzystana podczas rzutu sprzętem regulaminowym, tj. podczas realizacji wzorca podstawowego, jaki występuje na zawodach!
Jeżeli przyjmiemy jako główny cel urozmaicenie treningu, to każda zmiana sprzętu regulaminowego lub warunków realizacji wzorca ruchu specjalistycznego jest możliwa, ale nie wiemy, czy takie postępowanie nie zaszkodzi nam w doskonaleniu podstawowego wzorca ruchowego!
Jeżeli naszym celem jest zwiększenie atrakcyjności treningów siły i mocy, które stosowane w swych tradycyjnych formach systematycznie i długotrwale mogą wywoływać u sportowców znużenie, to różne modyfikacje zarówno stosowanych ćwiczeń, jak i włączanie innych rodzajów treningu (np. treningu funkcjonalnego) są zalecane. W takich przypadkach bezpieczniejszym rozwiązaniem wydaje się być włączanie ćwiczeń o charakterze ogólnego oddziaływania niż modyfikacje ruchów specjalistycznych, jak np. rzuty lżejszym lub cięższym sprzętem, czy kilkuminutowe pokonywanie dodatkowego oporu wody w specjalnym basenie (z regulowanym przepływem wody) przez pływaka. Ryzyko zaburzenia podstawowego wzorca ruchowego przez modyfikacje ruchów specjalistycznych zapewne rośnie zarówno z objętością, jak i częstotliwością ich stosowania.
Czy warto zastępować klasyczny trening siły i mocy specjalistycznymi środkami treningowymi?
Wpływ na rezultaty sportowe w różnych dyscyplinach i konkurencjach sportowych specyficznych środków stosowanych w ramach treningów, takich jak na bieg z oporem specjalnych sanek ciągniętych po trawie, czy rzut ciężkim sprzętem (umownie tzw. dociążenie) lub bieg z góry, czy rzut lekkim sprzętem (umownie tzw. odciążenie) jest niejednoznaczny. Znacznie lepiej poznany jest pozytywny wpływ na siłę i moc sportowców różnych programów ćwiczeń siłowych z akcentami na poszczególne cechy układu mięśniowego w kolejnych okresach cyklu szkoleniowego. Na podstawie zarówno aktualnego stanu wiedzy, jak i praktyki szkoleniowej w zakresie treningu siły i mocy, można stwierdzić, że zastępowanie klasycznego treningu siłowego środkami specjalistycznymi nie jest zasadne. Głoszona przed wieloma laty „metoda sprzężonego oddziaływania” (patrz część I niniejszej pracy), która zakłada, że jest możliwe jednoczesne, tzn. w tym samym ruchu, zwiększanie siły mięśniowej (lub mocy) i doskonalenie techniki, w świetle współczesnej wiedzy nie jest przekonująca. Jeżeli uznamy, że wzorzec techniki w danej dyscyplinie lub konkurencji sportowej zmienia się wraz ze zmianą pokonywanego oporu, to zmieniając opór trenujemy wzorzec inny niż startowy. Ponieważ zwiększanie siły wymaga pokonywania znacznego oporu w relatywnie krótkim czasie (od kilku do kilkunastu sekund), to środki specjalistyczne przeważnie nie zapewniają takiej stymulacji układu ruchu. Korzystniej jest zwiększać siłę przez stosowanie ćwiczeń i metodyki ukierunkowanej na ten cel, a technikę doskonalić środkami specjalistycznymi z zachowaniem wzorca techniki startowej. W transferze siły do techniki ruchu istotną rolę odgrywają wstawki specjalistyczne, przez które rozumie się ćwiczenia specyficzne (techniczne) w formie startowej lub zmodyfikowanej, wykonywane podczas i po zakończeniu treningu ukierunkowanego na zwiększenie siły mięśniowej lub mocy. W praktyce treningowej np. dyskobola, oszczepnika, czy młociarza oznacza to, że po każdym treningu siły lub mocy wykonują oni kilka rzutów sprzętem regulaminowym (cel – poprawna technika).
Wniosek końcowy
Zachęcam do postępowania w procesie treningowym zgodnie z zasadą: jeżeli nie musisz, to jak najmniej zmieniaj wzorzec ruchu specjalistycznego doskonaląc technikę na sprzęcie regulaminowym lub w warunkach regulaminowych, a postępu w sile i mocy szukaj przez stosowanie klasycznych, sprawdzonych ćwiczeń, które najlepiej pozwolą to osiągnąć!
Z ostatniej chwili
Poszukiwania środków treningowych, które mogą zwiększyć skuteczność treningów siły i mocy nieprzerwanie trwają. W marcu 2015 roku w renomowanym czasopiśmie amerykańskim Journal of Strength and Conditioning Research naukowcy z Australii [7] opublikowali wyniki badań, których celem było określenie wpływu 8-dniowego noszenia kamizelki z obciążeniem (12% masy ciała) na moc maksymalną rozwijaną w 40-m sprincie i skoczność w wyskoku pionowym obunóż z dodatkowym obciążeniem (sztanga o masach 15, 40 i 70 kg). Wysokiej klasy rugbistów podzielno na dwie grupy (kontrolną - K i eksperymentalną – E), które w okresie przygotowawczym wykonały takie same treningi specjalistyczne i siłowe, przy czym zawodnicy z grupy E przez 8 dni nosili kamizelki obciążające, które zdejmowali tylko podczas treningu, kąpieli i snu. Pomiary przeprowadzone po 2 i 9 dniach od zaprzestania noszenia kamizelki nie wykazały, by długotrwałe dociążenie (ang. hypergravity condition) sportowca miało pozytywny wpływ na poziom jego mocy maksymalnej i skoczności. Szkoda, że badacze australijscy nie zainteresowali się rozwijaną mocą i skocznością osiąganą przez sportowca w kamizelce, gdyż można przypuszczać, że 8-dniowa realizacja „wzorca dociążeniowego” mogła zwiększyć te parametry. Częściowo tę tezę potwierdzają wyniki zawarte w omawianej pracy. Wykazano, że u rugbistów z grupy eksperymentalnej wzrosła skoczność w wyskoku pionowym obunóż z dodatkowym obciążeniem, ale tylko w przypadku sztangi o masie 15 kg. Takiego efektu nie stwierdzono, gdy masa sztangi wynosiła 40 i 70 kg. Jest to kolejny dowód na ograniczony transfer korzyści uzyskanych w jednym wzorcu ruchowym na inne wzorce ruchowe, gdyż dodatkowe obciążenie, jakie stanowiła kamizelka, równe 12% masy ciała sportowca, u rugbistów z grupy eksperymentalnej (średnia masa ciała = 95,3 kg) wynosiło średnio 11,4 kg, a więc było bliskie 15-kg masie sztangi. Wyniki przytoczonych badań [7] potwierdzają tezę: poprawiłeś się na tym obciążeniu, z którym trenowałeś, ale nie oczekuj istotnego transferu na inne!
Piśmiennictwo
Czy można połączyć w jednym ćwiczeniu doskonalenie techniki ruchu specjalistycznego i zwiększanie siły mięśniowej lub mocy?
Część I – Rys historyczny
Zbigniew Trzaskoma
Problem szkoleniowy
Od wielu lat w treningach sportowców reprezentujących różne dyscypliny i konkurencje sportowe stosuje się ćwiczenia, w których technika realizowana jest podczas pokonywania większego lub mniejszego oporu zewnętrznego niż podczas zawodów. Do najczęściej spotykanych środków treningowych w tym zakresie należą m. in. rzuty z mniejszą lub większą masą sprzętu w stosunku do regulaminowego (piłka, kula, młot, dysk itd.), bieg pod górę lub z dodatkowym obciążeniem zewnętrznym (sanki, opony, spadochrony, kamizelki), bieg z góry, czy obciążenie w różny sposób mocowane do części ciała (np. obciążniki na przedramionach, czy podudziach).
Jaki jest cel łączenia w ćwiczeniu techniki z siłą lub mocą?
Odpowiedzi w formie podstaw teoretycznych można znaleźć w piśmiennictwie z zakresu teorii sportu, publikowanym głównie w książkach w języku rosyjskim w latach 60’ i 70’ poprzedniego wieku. W obszarze treningu siłowego panowała tam mnogość pojęć, definicji i określeń, które z punktu widzenia współczesnej wiedzy można sprowadzić do czterech podstawowych przejawów siły (cech układu mięśniowego – przyp. Z. T.): siły, mocy, lokalnej wytrzymałości siłowej i masy mięśniowej. Po pierwsze, wówczas uważano, że istnieje kilka rodzajów siły człowieka. Poza siłą statyczną i dynamiczną definiowano siłę wybuchową, szybką i wolną. Była siła ogólna i siła specjalna, i uważano, że ta druga może być rozwijana tylko wtedy, gdy jest realizowana w ruchu specjalnym, tj. technicznym, dla danej konkurencji lub dyscypliny. Sprzyjać temu miała według Djaczkowa [za 1] „metoda sprzężonego oddziaływania”, czyli wykonywanie ćwiczeń z obciążeniem, nawet znacznym, ale koniecznie symulujących ruchy techniczne, charakterystyczne dla określonej konkurencji czy dyscypliny sportowej. W praktyce treningowej praktycznie nie wyróżniano mocy zamieniając ją przeważnie możliwościami szybkościowo-siłowymi (w piśmiennictwie rosyjskim) lub możliwościami siłowo-szybkościowymi (w piśmiennictwie polskim), ale nie bardzo wiedziano, jak odróżnić je od różnych rodzajów siły dynamicznej.
Przytoczmy trzy cytaty z wymienionej pozycji Zaciorskiego [1], które dobrze oddają współczesne poglądy na „kształcenie siły dynamicznej”.
Pierwszy [1, str. 91]: „Ćwiczenia siłowe wpływają dodatnio na szybkość tylko wówczas, kiedy siła zwiększa się w tym samym ruchu, w którym chcemy osiągnąć najwyższą prędkość”.
Drugi [1, str. 91]: „Przy kształceniu siły dynamicznej należy wybierać tylko takie maksymalne obciążenie, które nie prowadzi do znacznego naruszenia struktury ruchu danej konkurencji sportowej. Pozwala to na zwiększenie siły w ramach podstawowego nawyku sportowego, tzn. jednocześnie doskonali się technikę ruchu i cechę motoryczną (tzw. „metoda sprzężonego oddziaływania” – wg. W. M. Djaczkowa)”.
Trzeci [1, str. 92-93]: „Zdawałoby się, że do kształcenia siły dynamicznej można wykorzystywać dowolne kule cięższe od oszczepu (800 G). Jednak badania biomechaniczne (E. N. Matwiejew, W. M. Zaciorski, 1964) wykazują, że przy dużych ciężarach znacznie zmienia się technika rzutu. Dlatego dla większości miotaczy (I-II klasy i wyższej) niecelowe byłoby stosowanie do rzutów ciężarków wyższych niż 2,5-3kG”.
Uważano wówczas, że ćwiczenia wykonywane w warunkach umownie tzw. odciążenia (opór mniejszy niż w ruchu technicznym, masa sprzętu mniejsza niż sprzętu regulaminowego) sprzyjały zwiększaniu szybkości, natomiast w warunkach umownie tzw. dociążenia (opór większy niż w ruchu technicznym, masa sprzętu większa niż sprzętu regulaminowego) szukano zwiększenia siły specjalnej. Uważano także, że takie postępowanie poza skutecznym zwiększaniem cech fizycznych (motorycznych) ma także pozytywny wpływ na doskonalenie techniki ruchu. Przy czym, o czym świadczy trzeci z powyżej przytoczonych cytatów, już wtedy dostrzegano problem, że zbyt ciężki sprzęt istotnie zmienia technikę rzutu.
Teraz wyjaśnijmy, co rozumiano przez strukturę wewnętrzną ruchu i strukturę zewnętrzną ruchu oraz „metodę sprzężonego oddziaływania” i jak proponowano z niej korzystać.
Przed pół wiekiem aktywność bioelektryczna mięśni oceniana za pomocą metody elektromiograficznej (EMG), określana jako wewnętrzna struktura pracy mięśni, stanowiła dla ówczesnych teoretyków i praktyków sportu podstawowe kryterium nie tylko wzorca ruchu, ale i podziału ćwiczeń siłowych na trzy, podstawowe rodzaje [2]. Rycina 1 ilustruje i wyjaśnia powyższą tezę.
Rycina 1. Zaangażowanie (aktywność bioelektryczna zmierzona metodą elektromiograficzną – EMG) specyficznych grup mięśni oszczepnika podczas rzutów sprzętem (oszczep, kula) o różnej masie
Wyjaśnienie autora niniejszej pracy – ze względu na różne nazewnictwo, jakie stosowane było przed ponad pięćdziesięciu laty i obecnie, starano się intencję Kuźniecowa [2] wyrazić językiem współczesnej teorii i praktyki sportu.
Objaśnienia: А – rzut oszczepem (masa = 800 g) z miejsca; Б – rzut kulą 1,5 kg z miejsca; В – rzut kulą 4,0 kg z miejsca; 1 – mięsień płaszczkowaty prawej kończyny dolnej; 2 – głowa obszerna boczna mięśnia czworogłowego uda prawej kończyny dolnej; 3 - mięsień płaszczkowaty lewej kończyny dolnej; 4 - głowa obszerna boczna mięśnia czworogłowego uda lewej kończyny dolnej; 5 – mięsień zginacz łokciowy nadgarstka – kończyna rzucająca; źródło: zmodyfikowano za Kuźniecowem [2].
Zaangażowanie mięśni podczas rzutu sprzętem regulaminowym (oszczep o masie 800 g) przyjęto jako wzorzec techniki. Na podstawie wizualnego porównania – bez matematycznej analizy tzw. surowego sygnału EMG - zaangażowania mięśni podczas rzutów z kulami o masach 1,5 i 4,0 kg interpretowano wówczas, że w pierwszym przypadku zostaje zachowany wzorzec ruchu (struktura wewnętrzna ruchu), a w drugim nie. Na tej podstawie wnioskowano, że rzuty kulą o masie 1,5 kg pozwalają jednocześnie zwiększać siłę dynamiczną i doskonalić technikę rzutu oszczepem. Nie brano pod uwagę, że wartości kinematyczne (np. prędkość ruchu) i kinetyczne (np. siła w fazie wyrzutu) będą inne niż podczas rzutu sprzętem regulaminowym. Nie ma wątpliwości, że inna też była struktura zewnętrzna ruchu, tj. tor środka ciężkości sprzętu w czasie rzutu. Co z rzutami kulą o masie 4,0 kg? Czy będą nieprzydatne? Przecież nie umożliwiają zachowania zarówno struktury wewnętrznej ruchu, jak i struktury zewnętrznej ruchu! Będą przydatne, ale nie będą zaliczone jako środek specjalnego przygotowania siłowego! Będą oddziaływały na mięśnie zaangażowane podczas rzutu oszczepem, ale ponieważ będą rozwijały niespecyficzną koordynację mięśniową, to nie można ich zakwalifikować jako środka spełniającego kryterium „metody sprzężonego oddziaływania”.
Wyjaśnijmy, jak na podstawie bioelektrycznej aktywności mięśni podzielono ćwiczenia siłowe mające zastosowanie w sporcie. Kryterium podziału ćwiczeń stanowiła struktura wewnętrzna ruchu określana na podstawie bioelektrycznej aktywności mięśni (EMG). Jako wzorzec ruchu, czyli inaczej wzorzec struktury zewnętrznej ruchu i struktury wewnętrznej ruchu, przyjmowano główny ruch specjalistyczny dla danej dyscypliny, czy konkurencji wykonywany ze sprzętem regulaminowym, na przykład rzut oszczepem (Rycina 1), pchnięcie kulą, rzut do kosza, czy rzut w piłce ręcznej. Ćwiczenia, podczas których zarówno struktura zewnętrzna ruchu, jak i struktura wewnętrzna ruchu były zbliżone do wzorca definiowano jako ćwiczenia siły specjalnej i zalecano ich stosowanie głównie pod koniec okresu przygotowawczego i w okresie startowym. Ćwiczenia, podczas których struktura zewnętrzna ruchu odbiegała od wzorca, ale zachowana była struktura wewnętrzna ruchu definiowano jako ćwiczenia specjalno-pomocnicze, a ich zastosowanie widziano przede wszystkim w okresie przygotowawczym. Przykładem tego rodzaju ćwiczenia dla oszczepnika jest rzut kulą o masie 1,5 kg przedstawiony na Rycinie 1. Ćwiczenia, podczas których nie tylko, że struktura zewnętrzna ruchu i struktura wewnętrzna ruchu odbiegały od wzorca, ale także zaangażowane były inne mięśnie definiowano jako ćwiczenia siły ogólnej i ich wykorzystanie zalecano na początku okresu przygotowawczego. Przykładem tego rodzaju ćwiczenia dla oszczepnika jest rzut kulą o masie 4,0 kg przedstawiony na Rycinie 1, ale również np. rwanie lub zarzut sztangi na klatkę piersiową.
Opisana powyżej interpretacja zarówno struktury wewnętrznej ruchu i struktury zewnętrznej ruchu, jak i wymienionych powyżej rodzajów ćwiczeń siłowych była w latach 60’ i 70’ poprzedniego wieku dość powszechna w polskiej teorii sportu i miała zastosowanie w wielu dyscyplinach i konkurencjach! Takim przykładem może być system treningu siłowego w łucznictwie opracowany i wdrożony z powodzeniem do praktyki szkoleniowej przez Trzaskomę [3], który w latach 1970-1983 pełnił obowiązki trenera kadry narodowej w łucznictwie. Tworząc wspominany system Trzaskoma [3] rejestrując potencjał czynnościowy 14 mięśni kończyn górnych i tułowia podczas strzału z łuku określił wzorzec struktury wewnętrznej ruchu. Następnie zarejestrował zaangażowanie tych samych mięśni (wielkość amplitudy, wyrażonej w mm, z elektromiogramu obliczano na podstawie stosunku bieżącej wartości napięcia danego mięśnia do jego wartości maksymalnej) podczas wykonania 20 ćwiczeń siłowych, ukierunkowanych na mięśnie kończyn górnych i tułowia. Na kolejnym etapie badań stosując metodę korelacji kolejności rangowej Spearmana obliczono wartości współczynnika korelacji między rangami mięśni podczas strzału z łuku a rangami podczas wykonywania poszczególnych ćwiczeń. Wyższa wartość współczynnika korelacji oznaczała wyższą zgodność struktury wewnętrznej ruchu podczas strzału ze strukturą wewnętrzną ruchu danego ćwiczenia. Na tej podstawie podzielono ćwiczenia siłowe łucznika na ćwiczenia siły ogólnej, ćwiczenia specjalno-pomocnicze oraz ćwiczenia siły specjalnej, a także wybrano ćwiczenia testowe (najwyższe wartości współczynnika korelacji Spearmana), za pomocą których oceniano skuteczność stosowanego treningu siłowego. Na kolejnych etapach tworzenia systemu treningu siłowego w łucznictwie opracowano: założenia co do zmian objętości i intensywności treningów siłowych w poszczególnych okresach makrocyklu rocznego, częstotliwość treningów w tygodniu i ich liczbę, rodzaje ćwiczeń, programy treningowe oraz okresy przeprowadzania testów. Dopełnieniem systemu było skonstruowanie i stosowanie w procesie treningowym unikatowej aparatury badawczej, jak np. stanowisko do pomiaru siły maksymalnej rozwijanej w postawie łuczniczej, dzięki któremu było możliwe określenie, ile % siły maksymalnej angażuje dany łucznik w pokonywanie siły napięcia (oporu) stosowanego przez niego łuku (Rycina 2).
Rycina 2. Stanowisko do pomiaru siły maksymalnej rozwijanej w postawie łuczniczej oraz strzelania „na sucho” – przykład mierzenia i zwiększania siły mięśniowej łucznika w ruchu specjalistycznym
Objaśnienia: a – stojak z regulowaną wysokością położenia prowadnicy, b – prowadnica z rękojeścią (tzw. majdan) łuku; c – uchwyt z zamocowaną częścią cięciwy; d – dynamometr; źródło: zmodyfikowano za Trzaskomą [3].
Na tym stanowisku także strzelano „na sucho”, tj. w regulaminowym rytmie strzelania z normalnego łuku i zachowaniem indywidualnego czasu wykonania strzału rozwijano maksymalną siłę w postawie łuczniczej. Włączając główne mięśnie zaangażowane podczas strzelania z łuku rozwijano siłę przewyższającą średnio o 80% (zawodnicy) i 53% (zawodniczki) siły napięcia używanych łuków. To ćwiczenie stosowano w celu zwiększania siły mięśniowej łucznika w ruchu specjalistycznym, jakim była stabilizacja układu sportowiec-łuk, celowanie i zwolnienie cięciwy. W procesie treningowym nie stosowano strzelania z łuku o większej sile napięcia (tzw. twardszego) niż łuk normalny, by nie zmieniać wzorca techniki strzału, a przedstawione na Rycinie 2 ćwiczenie było ukierunkowane na zwiększanie siły mięśniowej w ruchu specjalistycznym.
Scharakteryzowany powyżej system treningu siłowego w łucznictwie w latach 1970-1983 był stosowany nie tylko jako obligatoryjny dla łuczniczek i łuczników zaliczonych do kadr narodowych, ale był powszechnie wdrażany w szkoleniu klubowym.
Jakkolwiek ówcześni teoretycy i praktycy sportu opierali wzorzec ruchu głównie na podstawie aktywności bioelektrycznej mięśni (EMG), to jednak dostrzegali zmiany wartości ważnych parametrów kinetycznych (np. siła) i kinematycznych (np. czas ruchu) ruchu technicznego, które były znamiennie różne dla różnych wartości oporu. Jednakże nie przypisywano tym zmianom szczególnego znaczenia. Na przykład Kuźniecow [2] podaje wartości czasu rzutu kulami o różnej masie, ale ze stałą amplitudą (drogą), przez dwóch czołowych oszczepników świata. Wraz ze wzrostem masy kuli (od 0,08 do 5,0 kg) czas ruchu zmienia się u jednego od 0,42 do 0,76 s, a u drugiego od 0,43 do 0,69 s. Wymieniony Autor nie komentuje, jak zmienia się wzorzec ruchu, natomiast stwierdza, że ten pierwszy oszczepnik rozwija mniejszą siłę wybuchową, ponieważ ma dłuższy czas ruchu.
Już w 1955 roku Portnow [za 4] na podstawie wyników badań z udziałem skoczków wzwyż wskazywał tzw. punkt krytyczny dodatkowego ciężaru podczas skoków z obciążeniem, przekroczenie którego prowadziło do radykalnych zmian w technice skoku wzwyż. Na tej podstawie zalecano dodatkowe obciążenie nie większe niż 3-5% ciężaru ciała skoczka, a liczba takich skoków nie powinna przekraczać 20-25% wszystkich skoków.
Podobną interpretację dla rzutów wykonywanych przez oszczepników prezentował Kuźniecow [2], według którego każdy sportowiec powinien mieć ustalony zakres obciążenia – zarówno minimalnego jak i maksymalnego – gwarantującego zachowanie ogólnej struktury rzutu. Ten zakres dla ówczesnych czołowych oszczepników świata wynosił od 600 g do 2,2 kg, a liczba rzutów wykonywanych przez nich cięższym lub lżejszym sprzętem od regulaminowego (800 g) dochodziła nawet do 95%, mimo że wykazano [2] jednoczesne doskonalenie siły wybuchowej i techniki tylko podczas rzutów oszczepem regulaminowym, tj. o masie 800 g. Rzuty wykonywane oszczepem zarówno cięższym (1200 g), jak i lżejszym (600 g) zmieniały charakterystykę przestrzenno-czasową rzutu technicznego.
Szukając szkoleniowego kompromisu proponowano metodę wariantowego oddziaływania [2], czyli wykonywanie na jednym treningu lub w danym okresie treningowym wszystkich rodzajów rzutów w dowolnych kombinacjach, jak np. rzuty: sprzętem regulaminowym, sprzętem cięższym i sprzętem lżejszym.
Do dzisiaj część szkoleniowców stosuje – może nawet nie znając ani jej nazwy, ani też genezy - „metodę sprzężonego oddziaływania” i – co należy podkreślić – czynią to z sukcesami!
Jeżeli tak, to w czym tkwi problem szkoleniowy?
Po pierwsze, nie wiemy, czy zawodnicy nie osiągnęliby jeszcze lepszych wyników bez stosowania „metody sprzężonego oddziaływania”?
Po drugie, z dużym prawdopodobieństwem można przyjąć, że rezygnacja z „metody sprzężonego oddziaływania” umożliwiłaby zmniejszenie obciążenia treningowego specjalistycznego na korzyść ogólnego, a to biorąc pod uwagę obciążenia układu ruchu zawodników-mistrzów z długim stażem treningowym, mogłoby być korzystne dla ich dalszych karier.
Po trzecie, i najważniejsze, w ostatnich pięćdziesięciu laty wiedza zarówno o mechanizmach zwiększania siły i mocy człowieka, jak i doskonaleniu techniki ruchu, dostarcza wielu dowodów, że „metoda sprzężonego oddziaływania” nie jest rozwiązaniem najlepszym. W II części tej pracy przedstawimy te dowody.
Podane powyżej przykłady interpretacji zarówno struktury wewnętrznej ruchu i struktury zewnętrznej ruchu, jak i wymienionych powyżej rodzajów ćwiczeń siłowych oddają stan wiedzy szkoleniowej sprzed około 50 lat. Czy przez ten czas te interpretacje się zmieniły? Tak zmieniły się i to zasadniczo! Jak się zmieniły i jakie z tych zmian wypływają wnioski? Odpowiedzi na te pytania postaramy się udzielić w II części tej pracy.
Zachęcamy do lektury.
Piśmiennictwo (w pozycjach 2 i 4 zastosowano transliterację alfabetu rosyjskiego na alfabet polski zgodnie z zasadami, jakie obowiązywały w latach ’70 XX wieku)
Umiarkowane odwodnienie w czasie aklimatyzacji do podwyższonej temperatury otoczenia pozwala uzyskać lepsze efekty adaptacyjne niż te, które osiągane są bez odwodnienia organizmu.
Ze względu na to, że odwodnienie organizmu jest związane z pogorszeniem wydolności fizycznej, powszechnie zaleca się, aby sportowcy, aklimatyzujący się do wysokiej temperatury otocznia, utrzymywali właściwy stan nawodnienia organizmu (czyli unikali odwodnienia). Przeprowadzono eksperyment, w którym uczestniczyli dobrze wytrenowani mężczyźni (peak VO2 śr. 607 ml/kg/min).
Przez 5 kolejnych dni przebywali oni po 90 min/dn. w warunkach wysokiej temperatury i wilgotności (+40°C i 60% RH), przy czym jedna połowa z nich uzupełniała płyny do uzyskania pełnego nawodnienia organizmu (EUH), a druga robiła to w ograniczonym stopniu, co prowadziło do odwodnienia, sięgającego ok. 1,8% (DEH). Po pięciu tygodniach powtórzono eksperyment, lecz osoby, które poprzednio były w pełni nawadniane, ograniczały wówczas przyjmowanie płynów i odwrotnie. Stwierdzono m.in., że reakcja organizmu na 90-min wysiłek, wykonywany w gorącym otoczeniu, była w grupie DEH mniejsza niż w grupie EUH: mniejsze były przyrosty częstości skurczów serca i temperatury ciała, mierzonej w odbycie. Poza tym organicznie przyjmowania płynów (grupa DEH) powodowało większy niż w grupie EUH przyrost stężenia aldosteronu (hormonu regulującego gospodarkę wodno-elektrolitową), który to przyrost był związany ze zwiększeniem objętości osocza krwi.
Tak więc wyniki tych badań mogą wskazywać na to, że kilkudniowe, umiarkowane odwodnienie nie tylko nie hamuje efektów adaptacyjnych do wysokiego obciążenia termicznego organizmu, ale może nawet je wzmacniać.
Więcej w: Garret AT i wsp. (2014) Am J Hum Biol, DOI: 10.1002/ajhb.22509